Jak okłamał nauczycielkę w szkole, że ma brata w więzieniu, żeby podwyższyć sobie oceny? Dlaczego kupował zegarki na AliExpress i sprzedawał je w lombardach? Co lubi zjeść w cheat day i dlaczego w Warcie może robić za klubowego dietetyka? Który piłkarz poznańskiego klubu przebija go w biznesach? Jaki kawałek z Chłopaków z Baraków lubi najbardziej? Na te i na inne pytania w barwnej ankiecie Weszło z Butami odpowiedział piłkarz Warty Poznań, Jakub Kuzdra. Zapraszamy.
Wyniki Warty ostatnio takie, że uśmiech chyba nie schodzi ci z twarzy.
Cieszą każde trzy punkty. Mało tracimy bramek, wygrywamy, pniemy się w górę tabeli. Na luzie, do przodu, chcemy zająć jak najwyższe miejsce.
W Pucharze Polski kibicujecie Rakowowi czy nie patrzycie na czwarte miejsce?
Patrzymy, patrzymy. Moja mentalność się zmieniła. Za czasów Bytovii porażki nie dotykały mnie w takim stopniu, w jakim dotykają mnie teraz. Trener Tworek wpoił w nas chęć zwycięstw. Po prostu. Może to brzmi banalnie, ale dla mnie to było bardzo ważne, bo w Bytovii spadłem, w Polonii Bytom spadłem, w głowie porażka się znormalizowała, a w Warcie odżyłem. Złapałem dobre nawyki. Chcę wygrywać. Cały czas. Wielu chłopaków u nas miało tak samo.
Masz wymarzonego rywala w europejskich pucharach?
Molde. Chciałbym tam pojechać i się z nimi naparzać.
Chciałbyś dać im w Molde.
O to, to.
Różowe korki czy czarny oldschool?
Only czarny, only czarny.
Pisanie pomeczowych raportów na trzy strony u trenera Papszuna czy ciężkie treningi u Petera Hyballi?
Ciężkie treningi Petera Hyballi.
Wolałbyś mieć w drużynie Pekharta, na którego zawsze mógłbyś zagrać lagę czy Jakuba Świerczoka, który może wymyśleć coś z niczego?
A mogę dodać Kuzimskiego?
Możesz.
To wolę Kuzima z ich dwóch, tfu, z ich trzech.
Oferta z drugoligowego tureckiego „cośtamsporu” z dwukrotnie lepszymi zarobkami. Odrzucasz czy lecisz się pakować?
Pakuję się. Już jestem gotowy, mogę lecieć tu i teraz.
Jakikolwiek egzotyczny kraj cię interesuje czy konkretnie Turcja?
Byłem na obozie w Turcji i mi się spodobało. Ciuszki bym przywiózł…
To argument przeważający.
Druga liga nie jest taka zła. Zawsze można awansować i zagrać z Galatasaray. Trzeba mierzyć wysoko.
Gra bez kibiców. Jest łatwiej? Jest trudniej? Czy bez różnicy?
Powinni być kibice. Brakuje ich. Wolałbym nawet, żeby wyzywali mnie cały mecz, ale żeby byli niż biegać przy pustkach na trybunach. To emocjonuje i dodaje klimatu pięknym ekstraklasowym stadionom.
Jak zazwyczaj kibice cię wyzywają?
A różnie. Łysa pała! To z reguły w 1. lidze, kiedy biegałem przy linii.
Studia: jesteś na tak, czy nie, bo lepiej skupić się na piłce?
Studia? Jestem na nie, bo szkołę zostawiłem. Chcę wrócić, głupie błędy z dzieciństwa, ale chciałem skupić się na piłce. Miałem siedemnaście lat, nie mogłem przejść na indywidualny tok nauczenia, więc opuszczałbym treningi, a piłka nożna była numerem jeden. Teraz wraca mi rozsądek. Chcę wrócić do szkoły od następnego semestru.
Sodówka za tobą czy przed tobą?
Za mną. W Polonii Bytom odbiła mi sodówka. Szkoła życia. To już nie wróci.
Całowanie herbu: tak czy nie?
Tak, ale tylko jednego klubu – Unii Tarnów.
Kiedy masz dwa dni wolnego i musisz się zresetować to…
Lubię pojechać w rodzinne strony. Rodzina, przyjaciele, znajomi. Dużo ludzi przychodzi. Rozpalamy grilla. Jedno-dwa piwka. Posiedzieć. Pogadać. Pośmiać się. Pochillować. Fajnie jest. Odskocznia od piłki przy wolnym weekendzie.
Gdzie w Poznaniu zabrać dziewczynę na randkę?
Lubię knajpę Whisky in the Jar i stek po meczu. Teraz jest ciężej. W lockdownie polecam spacer z pieskiem na Maltę.
Co zamawiasz, gdy masz „cheat day”?
Maka. KFC. Kebab. Nie ograniczam się do jednego.
Czyli cheat day kilka razy w tygodniu.
Nie, nie, idę tam, gdzie mnie Michał Jakóbowski zabierze. Razem z nim jesteśmy klubowymi dietetykami w Warcie!
To już wiemy, kto wygra kebaba za mistrzostwo Poznania.
Tak, tak, jest ten zakład cały czas.
Gdybyś miał iść w życiu tylko na jeden koncert, jaki by to był?
Quebonafide.
Kumplujecie się, nie?
Mamy kontakt. Kiedyś mieliśmy większy, teraz mniejszy, ale cały czas do siebie piszemy. Przed pandemią lubiłem w świąteczną trzytygodniową przerwę wybrać się z narzeczoną na jego koncert. Mieliśmy miejsce na backstage’u. Ogień, warto przeżyć.
Wzięło cię po płycie Egzotyka?
Znamy się prawie sześć lat. Od momentu, kiedy zaczął być rozpoznawany jako raper, ale nie była to taka skala popularności jak teraz. Przyjechał do mnie na mecz Piasta. Zabrał mnie na koncert do siebie. Zostaliśmy ziomkami. Przyjechał też do mnie do Wierzchosławic. Zagrał z chłopakami ode mnie ze wsi, sprawił mnóstwo frajdy wszystkim. Nigdy tego nie zapomnę. Jestem związany z moją wsią, zawsze ją wspieram, a uśmiech dzieciaków zapamiętałem na zawsze.
Miejsce na Ziemi, w którym najbardziej chciałbyś zamieszkać?
Australia. Po karierze Norwegia albo Islandia. Chciałbym mieć konia. Na luzie żyć. Byle pieniędzy wystarczało. Ale nie byłoby też dla mnie hańbą pójść do jakiejś pracy. Piłka nożna to robota jak każda inna. Mógłbym robić wszystko. Cokolwiek.
Matura: zdałeś bez problemu, czy były ciężary?
Nie mam matury, ale będę miał. Wracam do szkoły. Kończę ją. Źle to brzmi. Wiem. Stereotypowy piłkarz. Ktoś pomyśli, że jestem głupkiem, ale chciałem poświęcić się futbolowi, bo byłem pewny, że wyjdzie. Nie chciałem opuszczać treningów.
Z czego uwaliłeś?
Nie przystąpiłem. Nigdy nie miałem problemów z nauką, nigdy nie miałem zagrożenia. Jedynki, pały, kosy. Choć prymusem nie byłem. Nie ukrywam. Ostatnio znalazłem świadectwo z drugiej klasy technikum i miałem równą średnią 2.0. Żadnej jedynki, żadnej trójki. Same dwójki.
Nawet z religii?
Ba, nawet z WF-u. Rzuciłem szkołę. Nie myślałem o tym. Chcę to poprawić. To mój cel, nawet jeśli nic by mi to nie dało i do niczego mi się w życiu nie przydało.
Co byś robił, gdybyś nie został piłkarzem?
Poszedłbym w boks. Coś ze sztukami walki. Może zagram trzysta meczów w Ekstraklasie i wezmą mnie do Fame MMA? Albo do jakiejś innej federacji jak pana Piotrka Świerczewskiego i z kimś się spróbuję!
Twój kolega z klubu Maciej Żurawski powiedział kiedyś, że lubi się bić i że pokonałby Tomasa Petraska. Też byś tego dokonał? Albo inaczej, bądźmy realistami: czy we dwóch byście go pokonali?
Sam bym do niego wyszedł, sam bym go pokonał. Jestem wariatem, nie boję się. Nie mam nic do Petraska, nie chciałbym się z nim być, ale skoro już pytacie, to tak mówię. Dostałbym, bo jest silny, ale nie podałbym się, walczyłbym i może bym go zagryzł!
Zaraz gracie z Rakowem. Wyjaśnijcie sobie sprawę od razu.
Nie, nie, nie jestem wredny, nie kopię po nogach. Wszystko w żartach. Może Weszło zainicjuje jakąś galę dla piłkarzy i pobijemy się?
Na co wydałeś pierwsze zarobione w piłce pieniądze?
Kupiłem sobie dwie bluzy i jedną parę butów. W Unii Tarnów miałem dostawać czterysta złotych. Miałem, bo w rok otrzymałem trzy wypłaty.
A propos, pożyczanie czy kupowanie zegarków w AliExpress i sprzedawanie ich w lombardach?
Kupowanie w AliExpress. Trzeba sobie radzić. Przeżyłem to na własnej skórze. Często trzeba kombinować w życiu, nie zawsze jest kolorowo. Bywa, że się nie przelewa. Wiem, jak jest wchodząc w dorosłość i nie dostając pieniędzy.
Opowiedz o tym.
Nie dostawaliśmy w Polonii Bytom wypłat. Opóźnienia były dość duże. Nie chciałem pożyczać pieniędzy od rodziców, choć czasami coś tam po weekendzie dostawałem symbolicznie do słoika, jakieś jajka od dziadka i babci, ale nie szło cały czas tego jeść. Trzeba dbać o siebie. Był więc taki moment, że chodziłem na sznycle za trzy-cztery złote. Brałem samego kotleta. Pani pyta:
– Sam sznycel? Nic do tego?
– Nie, nie, ja sobie w domu wszystko zrobiłem.
Oczywiście to była nieprawda, nie stać było mnie na więcej. W końcu wpadłem na pomysł. Zamówiłem podróbki zegarków z AliExpress i chciałem sprzedawać je do lombardu. Głupi pomysł, ale udawałem, że jestem trochę cyknięty i mówiłem:
– Pani, urodziny dziewczyny, muszę mieć jakieś pieniądze.
Wchodziłem do lombardów. Panie oglądały. Kupowałem te zegarki za dychę. A one mówiły:
– Dwadzieścia dwa panu dam.
– Da pani dwadzieścia pięć.
I się udawało. Miało się osiemnaście lat. Nic człowieka nie blokowało. Głupi był człowiek, ale zaradny. Fajne wspomnienia.
Dwadzieścia dwa złote czy dwadzieścia dwa tysiące?
Dwadzieścia dwa złote!
Bo my już wstawaliśmy od stołu i szliśmy do komputera.
Mam nadzieję, że skarbówka się nie przyczepi.
Czego nigdy nie robisz w dniu meczu?
Nigdy nie wychodzę na boisko piąty. Nie wiem, jaki jest tego powód, ale już mi się tak uwaliło.
Film lub serial, który możesz polecić bez zawahania?
Chłopaki z Baraków. Niech każdy to obejrzy, bo to najważniejsza rzecz na świecie. Nakręca bardzo pozytywnie. Daje dużo radości. Bardzo wesołe. No i jeszcze jeden serial: Świat według Kiepskich. Wszyscy znają.
Jaka jest twoja ulubiona scena z Chłopaków z Baraków?
Odpowiedzialność.
Na jakiej grze komputerowej straciłeś w dzieciństwie najwięcej czasu?
GTA San Andreas. Do tej pory gram. Od 2009 roku miałem dwuletnią przerwę, ale wróciłem, najbardziej kręci mnie Roleplay, gangi i to wszystko, z ziomkami czasami sobie popykamy.
Dziedzina, w której trudno cię zagiąć to…
Piłka nożna i podróże. Lubię oglądać kanały podróżników o zwiedzaniu świata.
Przepisy o ręce w polu karnym: są czytelne czy należałoby je uprościć?
Dla mnie są czytelne. Zmieniają się co roku, ale się dostosowuję. Nie zajmuje mnie to. Jaki jest przepis, tego się trzymam, nie robi mi różnicy.
Gdybyś został niesłusznie oskarżony, a sprawę w sądzie miałby prowadzić jeden z ekstraklasowych sędziów, kogo byś sobie życzył?
Chyba sędzia Gil.
A którego wolałbyś uniknąć?
Nie mam pojęcia. A kogo powinienem wskazać?
Myślałem, że w pierwszym pytaniu powiesz, że Frankowskiego, bo załatwił wam awans.
Nie no, nie.
Niedziela bez handlu – dawanie wolności czy zabieranie wolności?
Chciałbym, żeby ludzie mieli wolne w niedziele. Niech spędzają czas z rodzinką i niech sklepy będą zamknięte w ten dzień.
Gołębie w miastach – sypać ziarno czy traktować miotaczem ognia?
Sypać ziarno. Mój dziadek ma gołębie, bardzo lubię przyjechać na wieść, zjeść sobie śniadanko na polu, popatrzeć na gołębie. To trochę dziwne trochę, ale tak jest. Klimat wiejski mi służy.
Słowianki czy latynoski?
Latynoski.
Wiktoria Gąsiewska czy Julia Wieniawa?
Wiktoria Gąsiewska.
Największy sportowiec w historii Polski?
Lewy.
Największy Polak?
Adam Małysz.
Gej w szatni – nie mam z tym problemu, czy nie do zaakceptowania?
Jakby mi nie wchodził w drogę, to nie mam z tym problemu. Każdy wybiera, co to chce, jest kim chce. I tyle.
Rozmowy motywacyjne z kibicami – patologia czy mobilizacja?
Kibice mnie lubią, bo jestem waleczny i charakterny. Często z nimi rozmawiam. Niekonieczni z chuliganką, tylko ze zwykłymi fanami i zawsze mnie to motywuje.
Ile meczów Ekstraklasy oglądasz w weekend?
Czasami się zdarza, że wszystkie obejrzę, szczególnie, kiedy mamy mecz w poniedziałek. A kiedy gramy w piątek albo w sobotę, to wiadomo, że oglądam mniej, czasami mi się nie chce. Zależy od wyniku. Często jak wygramy i jedziemy autokarem, to są śmiechy i atmosferka, więc nie ma sensu tego oglądać.
Szkoda czasu na oglądanie Ekstraklasy.
Nie jestem tego zdania!
Którą drużynę najprzyjemniej ci się ogląda?
Bardzo podoba mi się Raków. Legia też fajnie gra.
Najpopularniejsza piosenka w szatni Warty Poznań to…
Dużo jest. Na kulisach to widać idealnie. Są greckie, włoskie, różne. Ostatnio było coś z Indii. Tańczyliśmy to. Co mecz, to zmiana.
Największa zjebka, jaką usłyszałeś w życiu?
Okłamałem panią w szkole, że mam brata w więzieniu, a w ogóle nie mam brata. Byłem świrem. Miłym, kulturalnym, ale świrem.
(W tyle coś krzyczy Łukasz Trałka)
Wkręcałem, że mój brat wychodzi i że nie mogę mieć złych ocen. Prosiłem, żeby wystawiała mi wysokie oceny, bo jak nie, to on będzie zły na mnie i znowu coś nabroi. Nie wiem, co mi się uwaliło, to była jakaś pierwsza gimnazjum. Pani podciągnęła mi oceny. Doszło do zebrania, a na nim nauczycielka spytała się mamy:
– Jak tam Kuba z bratem?
A mama mówi:
– Przecież Kuba nie ma brata!
Pamiętam powrót mamy z zebrania do domu. Komputera chyba dwa miesiące nie widziałem na oczy.
To chyba największą życiową głupotę też już znamy.
Znacie, znacie, w szkole dużo odwalałem, szkoda się zagłębiać!
Komu zawdzięczasz najwięcej, jeśli chodzi twoją karierę?
Dużo rodzinie, dużo narzeczonej, ale przede wszystkim sobie. Zawsze byłem nieustępliwy. Nawet jak coś mi nie wychodziło, to nie podawałem się, wierzyłem w siebie. Nigdy nie zwątpiłem też, że wrócę do Ekstraklasy. Spadałem z lig, oddalałem się od elity, siedziałem na ławce, ale zawsze waliłem pięścią w stół i mówiłem sobie, że tam dojdę, choćbym nie wiem, co miałbym zrobić.
Postać w piłce, która najbardziej zalazła ci za skórę?
Nie mam takiej. Ostatnio ktoś Yaw Yeboah przebiegł mi po ręce, ale przeżyłem, nie mam żalu. Został lekki ślad.
Który kolega z drużyny napisałby najlepszą autobiografię?
Jako piłkarz Trała. Ale pozasportowo Michał Jakóbowski i jego biznesy. Myślę, że to powstałaby z tego ciekawa lektura.
Zawsze miał łeb do interesów?
Tak, tak, musicie go kiedyś zapytać. Człowiek biznesu.
Przebija twoje AliExpress?
Myślę, że tak.
Kto z szatni Warty poradzi sobie najlepiej po karierze?
Trała i Jakóbowski.
Kogo z Warty wysłałbyś do Quizu o Starych Słowakach?
Adriana Lisa. Nadałby się, poopowiadałby trochę.
ROZMAWIALI WESZŁOPOLSCY
fot. Newspix