Reklama

Misja komandosa. Wyzwania przed Włodzimierzem Gąsiorem

redakcja

Autor:redakcja

18 kwietnia 2021, 09:19 • 5 min czytania 1 komentarz

Pamiętacie ten odcinek McGyvera, w którym McGyver z ciśnieniomierza, stetoskopu i budzika zbudował pełnoprawny wykrywacz kłamstw? No cóż, McGyver i tak by wymiękł, gdyby jutro zrzucono go w Mielcu. Powiedziałby “OK, może w piętnastym odcinku pierwszego sezonu z rzeczy codziennego użytku zbudowałem defibrylator, ale budowy ekstraklasowej drużyny z Matrasa, Granlunda, De Amo się nie podejmę, szukajcie kogoś innego”.

Misja komandosa. Wyzwania przed Włodzimierzem Gąsiorem

I znaleźli. Włodzimierza Gąsiora. Gdzie nowy szkoleniowiec Stali ma najwięcej pracy do wykonania? Czy wszędzie, czy jednak nie?

DUŻA SYLWETKA WŁODZIMIERZA GĄSIORA W TEKŚCIE SZYMONA JANCZYKA – CZYTAJ ” Gąsior uratuje Stal? “Dziadek? Ten dziadek jeszcze wam pokaże!”

POWÓD DO OPTYMIZMU – STAL NIE MUSI MIEĆ DRUŻYNY NA MIARĘ EKSTRAKLASY

Stal Mielec walczy o utrzymanie w Ekstraklasie, ale aby to zrealizować, wcale nie musi mieć drużyny na poziomie Ekstraklasy. Wiemy jak to brzmi. ALE, przypominamy, jakbyście zapomnieli, że w tym sezonie spada tylko jeden zespół. Wystarczy być lepszym od kogokolwiek.

Wiadomo, że umaczana w walkę o utrzymanie jest wciąż Cracovia, i to umaczana mocno. Wiadomo, że jeszcze gdzieś w rejony zagrożone spadkiem może zjechać Wisła Płock, choć to mał0 prawdopodobne. Ale cokolwiek powiedzieć o Cracovii, to ten zespół ma piłkarskiego potencjału więcej od Podbeskidzia i Stali Mielec. Tego papierowego, ale jednak. Taki Alvarez jeszcze nie tak dawno temu naprawdę grał w piłkę na poważniejszym poziomie niż Ekstraklasa, a zarabia tyle, że Stal mogłaby za tę kwotę zaszaleć i zatrudnić sobie siedmiu prezesów.

Pijemy do tego, że aby wyprzedzić Cracovię, Stal musi liczyć, że Pasy dalej będą realizować tak czarny scenariusz, jaki realizują.

Reklama

W przypadku rywalizacji z Podbeskidziem… Cóż, tu można się spierać, kto ma trochę więcej w arsenale, ale generalnie jest jasne, że mówimy o tej samej lidze.

W innym sezonie, gdy spada normalna liczba drużyn, jedni i drudzy byliby już wrzucani do gotowanej wody. Przyprawiani. A tak, to może się skończyć korespondencyjnym starciem dwóch zespołów, które nie sprostały Ekstraklasie, które nie zbudowały dostatecznie konkurencyjnej kadry, które nawet – tak byłoby w przypadku Stali – nie dojechały organizacyjnie. Ale Podbeskidziu wystarczy, że będą lepsi niż Stal, a Stali wystarczy, że będą lepsi niż Podbeskidzie. To może być wyścig nie na to, kto bardziej zasługuje na ESA, ale na to, kto na OIOM-ie trochę bardziej trzyma się kupy po brutalnym czołowym zderzeniu z ligą.

Pozostałe mecze Stali w tym sezonie: Zagłębie (dom), Jagiellonia (wyjazd), Pogoń (dom), Lech (wyjazd), Legia (dom), Śląsk (wyjazd), PLUS ZALEGŁY z Rakowem (dom).

Podbeskidzie: Śląsk (wyjazd), Lech (dom), Piast (wyjazd), Wisła Płock (dom), Legia (wyjazd).

Jeden i drugi z kategorii trudnych, gdzie każdy remis może mieć zasadnicze znaczenie.

STWARZANE SYTUACJE

Według portalu EkstraStats, który mamy za wyjątkowo skrupulatny, Stali Mielec pod względem bilansu “STWORZONE OKAZJE/DOPUSZCZONE OKAZJE” nie wygląda tak najgorzej.

Reklama

Tłumaczymy już: to bilans klarownych sytuacji, które stworzyła Stal, z tymi, do których dopuścili rywali. I teraz, przykładowo, ich główny rywal w grze o utrzymanie:

PODBESKIDZIE: 41 stworzonych okazji, 72 dopuszczone okazje
STAL: 44 stworzone okazje, 43 dopuszczone

Nie wygląda to tak źle. Wskazuje na to, co w sumie widać było i wiosną za Ojrzyńskiego: Stal rzadko gra mecze, kiedy jest rozsmarowana po murawie jak nie powiemy co po bucie. Stal stwarza sobie szanse, Stal nie dopuszcza rywali do miliona okazji. W tej tabeli EkstraStats, jeśli chodzi o bilans, jest w środku stawki, za Rakowem, Legią, Lechem, Pogonią, Piastem, Lechią.

Rzecz w tym, że ta statystyka pięknie pokazuje wagę choćby takiego Bilińskiego dla bielszczan. Bo, po prostu, potrafi wykorzystać i szansę marnej jakości, i czasem zrobić coś z niczego. W Stali natomiast pomocnicy trafiali swoich napastników w łeb na piątym metrze, a i tak nie chciało wpaść.

Ujmijmy to tak: wczoraj Joseph Ceesay w Lechii tak stał pod bramką Piasta, że piłka odbiła się od niego zupełnie przypadkiem, a jednak to podpada pod asystę. Otóż gdyby tam stał napastnik Stali, piłka na pewno wyszłaby na aut. A może nawet zaczęła kontrę.

Pytanie: co z tym może zrobić Gąsior? Indolencja napastników jest czymś specyficznym. Zmiany taktyczne, nawet gruntowne, nawet trafione, mogą tylko wpłynąć na to, że tych szans będzie więcej, a nie że zostaną trafione. Stal ma odpowiedni bilans sytuacji stworzonych do dopuszczanych, by się utrzymać. Tylko potrzebuje zacząć strzelać.

Szansa w tym, że Gąsior ma opinię trenera, który potrafi dotrzeć do mentalności piłkarzy, umie coś z nich wydobyć. Mówiliśmy o Bilińskim:

Czy to zawsze był napastnik, który strzela w ESA tak, jak strzela teraz?

No nie, bo inaczej nie byłby w Podbeskidziu.

Napastnikom – cytując klasyka – potrafi coś przeskoczyć w głowie, a potem zaczynają serię. Jeśli Gąsior, będąc w siodle trenerskim od dekad, czerpiąc z doświadczenia, pamiętając setki napastników i ich problemów, znajdzie sposób na przyzwoite strzelanie Jankowskiego czy Kolewa, to kto wie.

POPRAWA STAŁYCH FRAGMENTÓW

Co może zrobić nowy trener? Taki, który przychodzi zrobić coś tu i teraz, na zaraz, nie ma żadnych okresów przygotowawczych, możliwości wybrania zawodników, przetrenowania ustawienia?

Rozmawialiśmy o tym kiedyś z trenerami, którzy walczyli o utrzymanie, często przejmując zespoły na finiszu – kładli nacisk na w sumie oczywistą kwestię, czyli stałe fragmenty gry. Tu jesteś w stanie coś przećwiczyć, coś wprowadzić. To przełożenie planu jest po prostu możliwe. Dlatego nie łudzimy się, że nagle Stal podniesie wielce jakość, dajmy na to, skrzydeł czy gry defensywnej, bo to kwestie wymagające pracy, względnie może nawet innych personaliów. Ale w stałych fragmentach zawsze możesz dokręcić śrubkę.

A Stal ma co dokręcać. Choć wykonawców wolnych czy kornerów akurat posiada, bo przecież jest Forsell, który potrafi huknąć z daleka, czy są dobrze dogrywający piłki – choćby Domański, ale i Getinger – tak ich liczby są słabe. Abstrahując od karnych, bo to inna kwestia niż coś do zaplanowania, dół tabeli stałych fragmentów gry – za EkstraStats – wygląda na ten moment tak:

LEGIA – 4 (4 rożne)
STAL – 5 (3 rożne, 1 wolny, 1 wolny bezpośredni)
WARTA – 5 (3 rożne, 2 wolne)
GÓRNIK – 5 (3 rożne, 2 wolne)

To jest interesujące, ale taka Legia – po prostu nie musi na tym polegać. Robi dostatecznie dużo zagrożenia z gry. Oczywiście ma nad czym pracować, ale to im nie szkodzi, ich nacisk na tworzenie okazji idzie poprzez zwykłe granie. Tradycyjnie wręcz nacisk na stałe fragmenty kładą ci, którzy mają mniej argumentów w grze, i widać to choćby po Podbeskidziu:

PODBESKIDZIE – 9 (sześć rożnych, 3 wolne).

Jaką bronią potrafią być same rzuty rożne pokazuje Zagłębie, które strzeliło z takiego rozegrania aż dwanaście bramek. To jak posiadanie czołowego strzelca w lidze.

Stal powinna w tej statystyce wyglądać znacznie lepiej i to też konkretna praca dla Gąsiora.

Fot. FotoPyK/Fot.NewsPix

Najnowsze

Komentarze

1 komentarz

Loading...