Objęcie posady trenera “Kolejorza” przez Macieja Skorżę zostało przyjęte przez poznańskich fanów w większości pozytywnie. Zresztą, gorzej już nie będzie. Po prostu nie ma takiej możliwości, by Lech znajdował się w słabszej formie niż za “późnego” Dariusza Żurawia. W powszechnej opinii sezon jest dla klubu stracony. A może zadziała – wręcz mityczny – efekt nowej miotły i ekipa z ul. Bułgarskiej zacznie seryjnie zwyciężać? Niewykluczone, choć – powiedzmy otwarcie – bardzo mało prawdopodobne. Do końca rozgrywek pozostało sześć kolejek, a więc niewiele czasu, by spróbować doskoczyć w okolice podium. To w ogóle jeszcze realne? Sam Skorża dość często mówi o europejskich pucharach. Sprawdzamy, jakie ma do tego podstawy.
Szkoleniowiec poznańskiej ekipy postawił sobie oraz swoim piłkarzom jasno określony cel: walka o występy w Europie. Tak, nie żartujemy – zakomunikował to na ostatniej konferencji prasowej. Nie wiadomo, czy to tylko słowa, które mają za zadanie zmotywować drużynę na ostatnie serie gier, czy Skorża rzeczywiście wierzy w to, że rzutem na taśmę uzyskają przepustkę do międzynarodowych rozgrywek. Niemniej biorąc pod uwagę obecną sytuację w tabeli – 11. miejsce i 30 punktów – wydaje się to trochę dziwne stwierdzenie. Jasne, przy założeniu, że Raków nie wypadnie z pudła i zdobędzie Puchar Polski, furtka do europejskich pucharów delikatnie się uchyliła, ale tylko delikatnie. Wówczas 4. lokata będzie oznaczać awans do Ligi Konferencji Europy.
Poprzednie sezony – dorobek punktowy zespołów, które zajmowały 4. miejsce po 30. kolejkach
Nie trzeba być mistrzem analizy i statystyki, by zauważyć, że Maciej Skorża postawił przed zespołem zadanie trudne do wykonania. Owszem, kilka ładnych lat temu stało się popularne hasło “na Rumaku do Europy” i rzeczywiście wiosną 2012 r. poznańskiej drużynie udało się przeprowadzić udany pościg za europejskimi pucharami. Ostatecznie zajęła 4. pozycję, która gwarantowała grę w eliminacjach do Ligi Europy. Tylko że wtedy zmiana szkoleniowca nastąpiła po 20. kolejce. – Josego Mari Bakero zastąpił Mariusz Rumak. Jednak była to misja nieco łatwiejsza do realizacji.
A teraz? Cóż, 18 punktów możliwych do zdobycia. Do 4. miejsca starta wynosi 7 oczek. Parafrazując klasyka: tak średnio, tak średnio to widzimy. Ba, nawet słabo. Dlaczego? W minionych latach drużyny zajmujące 4. lokatę po 30. seriach miały blisko 50 punktów na koncie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że poprzednich sezonach Ekstraklasa grała dłużej. Mimo wszystko rzućmy okiem na zestawienie czwartych miejsc po tzw. fazie zasadniczej.
- 2019/20 – Lech Poznań: 49. punktów (na koniec sezonu 4. miejsce nie dawało przepustki do Europy)
- 2018/19 – Cracovia Kraków: 48 punktów
- 2017/18 – Wisła Płock: 49 punktów
- 2016/17 – Lechia: 53 punkty (na koniec sezonu 4. miejsce nie dawało przepustki do Europy)
- 2015/16 – Zagłębie Lubin: 45 punktów
Oczywiście, że specyfika formuły ESA37 była nieco inna. Niektóre zespoły, dopiero w rundzie mistrzowskiej przeprowadzały szturmowy atak na okolice podium. Tak więc nie jest to może idealny wyznacznik szans Lecha, ale widać gołym okiem, że cel Macieja Skorży jest wręcz niemożliwy do spełnienia. Nawet gdyby jego piłkarze do końca sezonu wywalczyli komplet punktów, to i tak może nie wystarczyć do zajęcia lokaty premiowanej grą w europejskich pucharach. Przypominamy, do tej pory “Kolejorz “uzbierał 30 punktów.
Skala trudności nadchodzących meczów
W tym sezonie najlepsza passą zwycięstw może pochwalić się Pogoń Szczecin i Legia Warszawa. Tym drużynom udało się zaliczyć sześć meczów z rzędu, w których zgarniały komplet punktów. Ekipa z Poznania, by mieć jakiekolwiek szanse na występy w europejskich pucharach, musiałaby odnotować podobną serię wygranych co wyżej wymienione zespoły. Czy stać na to drużynę, która zajmuje 11. miejsce w tabeli?
No właśnie, tu ewentualny efekt nowej miotły to za mało. Trzeba byłoby wkroczyć już w jakąś sferę czarów i metafizyki. Ale dobra, zobaczmy, kogo Lech ma na rozkładzie jazdy.
- Raków Częstochowa (wyjazd)
- Lechia Gdańsk (dom)
- Podbeskidzie Bielsko-Biała (wyjazd)
- Stal Mielec (dom)
- Wisła Kraków (wyjazd)
- Górnik Zabrze (dom)
Jeżeli już ktoś zakłada optymistyczny wariant, to bez wątpienia kluczowe będą dwie najbliższe rywalizacje. Raków Częstochowa najprawdopodobniej nie wypadnie już z czołowej trójki. Obecnie ma nad Lechem 10 punktów przewagi i z całą pewnością jest faworytem dzisiejszego spotkania. Z tym że w środę piłkarze Marka Papszuna wystąpili w półfinale Pucharu Polski, a dodajmy do tego, że w “debiutach” trenerskich nierzadko trafią się niespodzianki. Spokojnie, nie ma co stawiać dolarów przeciwko orzechom, że Lech z Bełchatowa wróci z tarczą. Jednak wcale nie znajduje się na totalnie straconej pozycji. Z kolei Lechia Gdańsk w ostatnim czasie zanotowała bardzo znaczący progres formy, a “Duma Wielkopolski”, jako gospodarz, jest w tym sezonie dość hojna – tylko trzy raz wygrywała u siebie, sześć razy remisowała, trzy razy przegrywała. Nie ma co – trudna przeprawa czeka lechitów.
Idealny scenariusz dla poznańskich kibiców na najbliższe dwie kolejki: Kolejorz wygrywa z Rakowem, Lechia remisuje z Piastem, następnie Lech pokonuje gdańszczan, a gliwiczanie przegrywają z Legią. Wówczas ich ulubieńcy mieliby na koncie 36 punktów, Lechia 38, Piast 38. Skomplikowane, prawda? I tylko w przypadku spełnienia tych wszystkich warunków, wróciliby do gry.
*
Potem podopiecznych Macieja Skorży czekają teoretycznie łatwiejsze starcia. Podbeskidzie i Stal po tym, jak wydawało się, że kryzys formy mają już za sobą, znowu wpadły w dołek i nie zapowiada się na to, by miała nastąpić poprawa wyników. Ale z nożem na gardle mogą być groźne dla Lecha. Z kolei Wisła jest jeszcze w miarę komfortowej sytuacji – ma 8 “oczek” przewagi nad strefą spadkową. Dość spory bufor bezpieczeństwa, tak więc w przedostatniej kolejce “Biała Gwiazda” powinna mieć już zapewnione utrzymanie. Natomiast zabrzanie wiosną prezentują się zdecydowanie poniżej oczekiwań i na pewno nie jest to zespół nie do przejścia.
Oczywiście to wszystko wróżenie z fusów. Trochę zabawa. Nawet można powiedzieć, że daremna, bo szanse Lecha na europejskie wojaże są po prostu iluzoryczne. Skorża może podgrzewać atmosferę, ale na dobrą sprawę jest już pozamiatane w tej sprawie.
fot. FotoPyK