Jaka jest sytuacja Marcina Kamińskiego w VfB Stuttgart? Niezbyt dobra. Mówiąc wprost, Polak usłyszał, że nie jest już potrzebny i sobie nie pogra. – Fajnie jest w Stuttgarcie, dobrze się tu siedzi, ale bycie na ławce nie jest spełnieniem marzeń. Chcę być na boisku, bo wiem, że jestem w stanie na nim być – mówił nam w grudniu. Wiosną z ławki się jednak nie ruszył. Aż do teraz, bo okazało się, że w obliczu pauzy rywala Kamiński dostał szansę gry od pierwszej minuty.
Dotychczas Polak uzbierał w tym sezonie zaledwie 212 minut. Dwa razy wyszedł w pierwszym składzie na mecze Bundesligi, raz dostał minutę w lidze, a raz zagrał w Pucharze Niemiec. Wszystkie te występy to jednak przełom września i października. Od tamtej pory Kamiński grzał ławę, a to nie pomaga w poszukiwaniu nowego klubu. Dlatego dzisiejszy występ może być dla niego bardzo ważny. Kamiński w Stuttgarcie nie zostanie, ale latem wygasa jego kontrakt, więc może zwrócić na siebie uwagę innych klubów. Defensora skomplementował nawet trener Pellegrino Matarazzo, więc to dodatkowy atut po jego stronie.
Warto dodać, że obrońca ma na koncie już 62 występy w barwach VfB Stuttgart, z którym dwukrotnie wywalczył awans do Bundesligi. W przeszłości grał także w Fortunie Dusseldorf oraz Lechu Poznań.
fot. FotoPyK