Slavia Praga to jedna z niewątpliwych rewelacji sezonu 2020/21 w Lidze Europy. Zresztą czeska ekipa nie pierwszy raz pokazała, że potrafi napsuć krwi faworytom. No ale tak to z rewelacjami bywa, że prędzej czy później trafia kosa na kamień. Ich piękna przygoda się kończy, niekiedy dość boleśnie. Dzisiaj przyszła kryska na prażan. Arsenal wyjaśnił ich bowiem bardzo dotkliwie.

Już w przedmeczowej zapowiedzi sygnalizowaliśmy, że Slavia ma spore problemy z poskładaniem linii defensywnej i to się może skończyć nieciekawie. Z naszymi prognozami bywa różnie, ale tym razem instynkt nas rzeczywiście nie zawiódł. Linia obrony czeskiego klubu wyglądała jak zlepek przypadkowo zestawionych ze sobą zawodników, bo takim zlepkiem w istocie była. „Kanonierzy” brutalnie to obnażyli.
SLAVIA – ARSENAL. BĘCKI W PIERWSZEJ POŁOWIE
Tak naprawdę dwumecz rozstrzygnął się w ciągu dziesięciu minut. Piłkarze Slavii, choć mieli przecież w garści całkiem korzystny rezultat wywalczony w pierwszym spotkaniu (1:1), postanowili wyjść do starcia z Arsenalem z otwartą przyłbicą. Próbowali kontrolować futbolówkę, atakować, odpychać oponentów jak najdalej od własnej połowy. I w zasadzie można takiemu podejściu tylko przyklasnąć, aczkolwiek Arsenal dostał od Czechów taką swobodę w kontratakach, że taktyka zaproponowana przez podopiecznych Jindricha Trpisovskiego budzi jednak pewne wątpliwości. Co tu dużo gadać – chyba prażanie po prostu dzisiaj przesadzili z odwagą. Albo, jak wolałby klasyk, pomylili odwagę z odważnikiem.
Dramat Slavii zaczął się w 14 minucie, od sygnału ostrzegawczego. A potem już poszło:
- 14′ – VAR odwołuje gola Emile’a Smith Rowe’a
- 18′ – Nicolas Pepe trafia na 1:0
- 21′ – Alexandre Lacazette z rzutu karnego podwyższa na 2:0
- 24′ – Bukayo Saka podwyższa prowadzenie na 3:0
To była po prostu demolka. Ekipa Mikela Artety kapitalnie prezentowała się w szybkich atakach. Znakomicie grał wspomniany Smith Rowe, świetnie spisali się także Saka, Pepe, Ceballos i Partey. Lacazette także robił to, co do niego należało. Ofensywni piłkarze „Kanonierów” dziecinną wręcz łatwością rozrywali obronę gospodarzy, którzy popełniali szkolne błędy. W ustawieniu, w kryciu, w wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Wspomniany Trpisovsky wyglądał na człowieka, który ktoś wymierzył cios maczugą w potylicę. Był wyraźnie oszołomiony.
Co gorsza – jego podopieczni także.
SLAVIA – ARSENAL. „KANONIERZY” GRAJĄ DALEJ
Jedno trzeba graczom Slavii przyznać – nie odpuścili. W drugiej odsłonie spotkania starali się naciskać na Arsenal, szukali swoich szans, byli aktywni. Jednak londyńska ekipa przy trzybramkowym prowadzeniu złapała taki luz i spokój w defensywie, że szarże Czechów nie robiły na niej żadnego wrażenia. Mało tego, to „Kanonierzy” wyprowadzili w dzisiejszym starciu cios końcowy. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem arbitra swoją drugą bramkę zdobył Lacazette, definitywnie pieczętując awans swojego zespołu do półfinału Ligi Europy.
Pewnie po stronie praskiej drużyny jest pewien niedosyt, ponieważ bramkowy remis w pierwszym spotkaniu pozwalał marzyć o awansie. No ale patrząc na chłodno – i tak może Slavia być zadowolona ze swojego występu w Europie. Ćwierćfinał LE to już coś?
A Arsenal? Arsenal gra o pełną pulę. Zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów poprzez zajęcie topowego miejsca w Premier League jest już właściwie poza zasięgiem podopiecznych Mikela Artety, zatem w tym momencie muszą oni przypuścić szturm na dodatkową furtkę wiodącą do Champions League, czyli zwycięstwo w Lidze Europy. Łatwo jednak nie będzie. Na kolejnych etapach czekają znacznie groźniejsi oponenci niż Slavia.
Najpierw Villarreal z Unaiem Emerym u steru. Będzie ciekawie.
SLAVIA PRAGA 0:4 ARSENAL
(N. Pepe 18′, A. Lacazette 21′ 77′, B. Saka 24′)
fot. NewsPix.pl
Panie pismak. WYJASNIC mozna cos a nie kogos
Panie polonista, wyjmij Pan kij z dupy.
A tak na marginesie, to poprawnie zbudowana wypowiedź powinna mieć przecinek zamiast kropki. Po kiego te dwa zdania w tak krótkim tekście?
Chcialbym żeby nasze drużyny były takimi słabymi oponentami jak Slavia..
Wartość kadry Slavii to ponad 62mln euro.
Wartość top3 ekstraklasy, a więc Legii, Pogoni i Rakowa to 55mln euro.
W ostatnich 3 latach cała ekstraklasa wydała na graczy około 29.5mln euro, a Slavia prawie 27.5mln euro.
Ot różnica.
Slavia Praga, Sparta Praga, Victoria Pilzno te kluby od 20 lat potrafią się regularnie kwalifikować do europejskich pucharów i nie są chłopcami do bicia, zastanawia mnie tylko czemu w biednej lidze czeskiej da się budować profesjonalnie kluby, które potrafią grać jak równy z równym z klubami z top 5 lig, a w Polsce jest co roku lamer i usprawiedliwianie kompromitacji w pucharach że mało czasu że młode talentyszybko wyjeżdżają itp..
Może dlatego że tam transfery gotówkowe między klubami to norma a zamiast sprowadzać na wagony starych Polaków często sprowadzają młodych afrykanczykow
Slavia – właścicielem są Chińczycy, Sparta – właściciel jeden z najbogatszych Czechów
Już tłumaczę. Model ligi czeskiej jest taki jak holenderskiej czy hiszpańskiej – jak jesteś zajebistym młodym Czechem to najpierw idziesz do Slavii, Sparty czy Victorii za kasę, nikt tych bieda klubów tam nie śledzi z zagranicy. Wszyscy śledzą te 3. Tu pograsz o stawkę, w pucharach i lecisz za dobry hajsik na Zachód. Dzięki temu 70-80% składu tych drużyn to Czesi, trochę to przypomina Widzew i Legie z lat 90 alo Wisłę z początku 00 przed UE i otwarciem rynku. U nas przez to, że liga jest wręcz niespotykanie wyrównana w skali europy (szczegolnie miejsc 20-30) i nawet biedniejsze kluby potrafia sensownie grać w piłkę, przez lata nie było transferów gotówkowych wewnątrz ligi a kadra była coraz lepsza – skauci zaczęli obserwować całą ligę. Oczywiście trio z Dortmundu to był taki powazniejszy początek tego procesu. I tak – jakiś Płock, Cracovia czy Jagiellonia też nagle zaczęły sprzedawać „młody, zdolny, polski” za 4-5 mln euro. Legia czy Lech dadzą max 1mln (Legia 1,6 za Slisza to rekord) więc nikt normalny im nie sprzeda jak może „bez pośrednika” za Zachód. Nasz model jest ciekawy i atrkacyjny lokalnie, powoduje też pewnie większe emocje u kibiców śledżących ligę gdzie mimo tej Legii, to jednak co roku są inne kluby w top4. Ma to niestety fatalne skutki w pucharach, bo zamiast nasze kluby być taką repr. najelpszych Polaków z ligi to są 3-4 Polaków i kilku średnich obcokr. + jakiś Szrotovic na upchniecie do składu. I nie widać póki co światełka (CHWILE był nim Lech i pół składu z akademii) zeby to sie szybko miało zmienić. Przecież większość lig 20-29 przed nami to są bieda ligi z 1 magnatem który ciągnie cały ranking – skupuje najlepszych w kraju plus kilku dobrych obcokrajowcow i na puchary to styka a w lidze czasem może grac 2 składem bo jest tak niski poziom. Przejrzyj na 90minut
Slavia – budżet prawie trzy razy większy od Legii, Sparta – budżet prawie dwa razy większy od Legii, Victoria – porównywalny budżet do Legii, tak odnośnie biednych czeskich klubów. Należy dodać, że Slavia i Sparta w dużej mierze równa się reprezentacja Czech (najwięcej piłkarzy w reprezentacji ze Slavii), a Victoria gra głównie samymi Czechami, których później sprzedaje do Slavii albo Sparty. Transfery gotówkowe między klubami są na porządku dziennym, a jak już sprowadza się kogoś to nie wagony szrotu tylko graczy, którzy są wzmocnieniem jak Stanciu czy Karlsson.
I SLavia za chwile bedzie mogła wystawic swoje 2 eksportowe ekipy w eliminacjach do LM.
Ktoś wie które miejsce w rankingu uefa daje jedno pewne miejsce w LM ?
A tymczasem Anglia już przed Hiszpanią w rankingu UEFA.