Nenad Bjelica lubi o sobie czasem przypomnieć. Raz, że dobrymi wynikami, bo po odejściu z Lecha potwierdzał swój warsztat, a dwa, że czasem szpilkami w kierunku poznańskich władz. Podobnie było z ostatnim wywiadem dla germanijak.hr.
Bjelica przyznał, że były na niego naciski, by stawiał na młodzież. Kazano mu walczyć o mistrza, a zarazem stawiać na juniorów. Jak się do tego odniósł?
Bjelica: – W ogóle nie dzielę graczy na starych i młodych, ale na tych, którzy mogą i tych, którzy nie mogą. Tak więc może być jeden gracz, który ma 31 lat i może dać więcej niż niektórzy młodzi ludzie w wieku 20 lat i odwrotnie. Nie jestem zwolennikiem młodych grających tylko dlatego, że są młodzi, ale kiedy na to zasługują. Nie tylko w Dinamie, nie tylko w Osijeku. Byłem w polskim Lechu Poznań i mieliśmy młodą drużynę w IV lidze, a klub chciał grać młodymi zawodnikami. Teraz walczysz o mistrza Polski, a oni proszą cię o grę młodymi zawodnikami, którzy zajmują ósme miejsce w IV lidze. Czy to realistyczne?
Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni trener, który jasno przyznawał, że wybory personalne w Lechu nie były zawsze tylko jego własną sprawą.
Fot. NewsPix
Źródło i tłumaczenie: Twitter Kamila Rogólskiego