Reklama

Dariusz Marzec: – Z emocji nie mogłem zasnąć

redakcja

Autor:redakcja

08 kwietnia 2021, 13:45 • 4 min czytania 16 komentarzy

– Spodziewaliśmy się twardego spotkania, znając zalety przeciwnika. Piast miał te momenty, gdy mógł nas zaskoczyć, ale my też mieliśmy bramkowe sytuacje. Myślę, że Piast się nie spodziewał, że my tak zagramy. Może myślał, że pójdzie im łatwiej, a my wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę – mówi Dariusz Marzec. Z trenerem Arki Gdynia, która wczoraj wywalczyła awans do finału Pucharu Polski, rozmawiał Paweł Paczul w audycji “Trójmiasto jest nasze”.

Dariusz Marzec: – Z emocji nie mogłem zasnąć
Jak nastroje po wczorajszym meczu?

Wszyscy są szczęśliwi, ale i zmęczeni. Większość z nas nie przespała nocy.

Było mocne świętowanie?

Broń Boże, w drugą stronę. Dalej żyliśmy tym meczem. Rozmawiałem z członkami sztabu szkoleniowego – po prostu żaden z nas nie mógł zmrużyć oka, tak wielkie buzowały w nas emocje. Śmieję się, że mój pies spał jak zabity, a tym razem to ja przez całą noc czuwałem.

Jak pan oceni ten mecz? Wydaje mi się, że Arka zagrała rozsądnie i zasłużyła na awans, choć miała trochę szczęścia.

Walczyliśmy, to przede wszystkim. Takiego zespołu chcę. Żeby chłopaki do każdego meczu podchodzili na 110% i wierzyli, że cele, które sobie stawiamy, są do osiągnięcia.

Piast miał przewagę, ale pokazaliście się nieźle w kontratakach. Dlatego rywal musiał stale uważać w tyłach.

Wiemy, jakim przeciwnikiem jest Piast. Punktują w lidze, są na fali wznoszącej. Zdawaliśmy sobie sprawę, z jakim rywalem będziemy mieli do czynienia. Mecz był naprawdę ciężki. Determinacja pozwoliła nam na odniesienie zwycięstwa i awans do finału.

Reklama
Ten mecz się układał zgodnie z pana planem?

Planem było osiągnąć finał. I to się udało zrealizować. Każdy mecz jest inny – spodziewaliśmy się twardego spotkania, znając zalety przeciwnika. Piast miał te momenty, gdy mógł nas zaskoczyć, ale my też mieliśmy bramkowe sytuacje. Myślę, że Piast się nie spodziewał, że my tak zagramy. Może myślał, że pójdzie im łatwiej, a my wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę.

Zlekceważyli was?

Tego nie powiem. Ale patrząc na grę Piasta – oni są mega zorganizowani w defensywie, to jest ich główny atut. W ataku opierają się na dobrych żądłach, a nam udało się tę żądła zneutralizować.

Obawiał się pan rzutów karnych? Doświadczenie w bramce było po stronie Piasta.

Nie, nie bałem się. Już przed meczem czułem, że będzie dobrze. Takie przeczucie mi towarzyszyło.

A miał pan przeczucie, że karny Marcusa wszystko skończy? Ja tak.

Marcus mógł być spokojny – mieliśmy tę przewagę, że nawet gdyby się pomylił, karne toczyłyby się dalej. To jednak jest atut.

Myślę, że Arka w finale nie będzie na straconej pozycji Jeśli Raków albo Cracovia podejdą do was z lekceważeniem, to mogą skończyć tak jak Piast wczoraj, albo tak jak Lech przed kilkoma laty na Narodowym.

Nie ma przeciwników, których nie da się pokonać. Ale do finału daleko, dlatego w tej chwili skupiamy się na lidze. Nie tak to miało wyglądać. Pogubiliśmy mnóstwo punktów. Puchar to nasz cel, ale głównym celem jest liga. Za chwilę zacznie się dla nas maraton, gdy będziemy grali co trzy dni. Musimy się przygotować na duże obciążenia w kwietniu.

Co się dzieje z Arką w lidze? Zaraz możecie wypaść poza strefę barażową.

Mieliśmy bardzo dużo problemów. Co mecz – inny skład. Inne ustawienie, inna taktyka. Mnóstwo kontuzji, do tego dochodziły choroby. Na ostatni mecz pojechaliśmy w siedemnastu, w tym z dwójką zawodników, którzy przez tydzień chorowali. To są nasze wewnętrzne problemy. Na szczęście na treningach teraz mamy już dwudziestu zawodników i z tego się cieszymy.

Reklama
Mimo wszystko, dla takich wyników jak 0:4 z Puszczą nie ma usprawiedliwienia.

Oczywiście. Mega, mega głupio stracone bramki. Nie powinno tak być, zgadzam się w stu procentach.

Teraz trzy ważne mecze przed wami. Odra, ŁKS, Bruk-Bet.

Każdy mecz do końca sezonu jest dla nas tak samo ważny. Nie można mówić, że jeden mecz jest istotniejszy od drugiego. Do wszystkich spotkań podchodzimy z jednakowym nastawieniem i w każdym walczymy o punkty

Zwraca pan uwagę na opinie, że jest pan klubie człowiekiem Kołakowskiego?

Jaki ze mnie człowiek Kołakowskiego, skoro w Kaliszu zostałem zwolniony? Nie zwracam uwagi na takie opinie. Umówmy się – każdy będzie mówił co chce. Ja znam prezesa, znam pana Jarka. Wiem, jakimi ludźmi jesteśmy. Mam postawione zadanie i chcę je zrealizować.

Głosy, że Jarosław Kołakowski ingeruje w skład można włożyć między bajki?

Nigdy czegoś takiego nie było. Dużo rozmawiamy, jest dużo mądrych uwag, ale nigdy nie było ingerencji w skład.

Ma pan do wyboru: awans do Ekstraklasy i porażkę w finale Pucharu Polski, albo zwycięstwo w Pucharze i brak awansu. Co pan wybiera? Nie dopuszczam odpowiedzi, że i awans, i zwycięstwo.

Ale ja i tak w ten sposób odpowiadam! Biorę awans i zwycięstwo. Tak do tego podchodzę.

rozmawiał PAWEŁ PACZUL

fot. FotoPyk

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
0
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Komentarze

16 komentarzy

Loading...