Wspomnienie Wembley 1973 pozostaje żywe nie tylko w Polsce. Dla nas to oczywiście jeden z tych meczów, które wracają z kart historii do dyskusji medialnej najczęściej, aż do znudzenia. Ale i dla Anglików jest to mecz historyczny, jedna z największych porażek w dziejach.
Dziś przypomniał o tym w wywiadzie dla Piotra Koźmińskiego z WP Lee Dixon, który przyznał, że po tamtym meczu i kapitalnym występie Jana Tomaszewskiego po prostu płakał: – Dla mnie piłka była wszystkim, bo co może być ważniejsze dla 9-latka kochającego futbol niż perspektywa, że jego reprezentacja pojedzie na mistrzostwa świata? I wtedy Polska przyjechała na Wembley. Czy płakałem po tym meczu? Tak, bardzo. Wtedy miałem łzy w oczach przez Polaków po raz pierwszy. I mam nadzieję, że ostatni.
To był naprawdę szczególny dzień dla angielskiej piłki – byli przekonani, że są potęgą, a Polska nie ma z nimi szans. The Sun opublikował wtedy słynną okładkę:
Dixon to zawodnik, który przez czternaście lat reprezentował Arsenal. W reprezentacji Anglii wystąpił 28 razy. I trzeba przyznać, że miał okazję do rewanżu. W 1990 ograł Polaków 2:0 w grze o Euro 92. W Poznaniu zagrał w meczu, który Polacy zremisowali 1:1.