Sześć wiosennych meczów i zero porażek. Widzew Łódź ma wręcz idealny start rundy rewanżowej. Albo raczej – przedłużonej jesieni i rundy rewanżowej, bo przecież łodzianie musieli jeszcze nadrabiać zaległości z pierwszej połówki sezonu. I zapewne odbieramy ich jako rewelację pierwszych miesięcy 2021 roku także dlatego, ale nie umniejsza to rangi wyczynu. Dziś ekipa Enkeleida Dobiego rozpoczyna serię spotkań z zespołami z dolnych rejonów tabeli. Czy to oznacza wjazd na autostradę do barażów?
Jesień dla Widzewa nie była przesadnie udana. Nawet jeśli pamiętaliśmy, że łodzianie mają dwa mecze w zapasie, to 13. miejsce w tabeli wyglądało po prostu słabo. Do tego dochodził problem z trafianiem do siatki i bolesny start sezonu, kiedy po dwóch kolejkach bilans bramkowy beniaminka wynosił 1-7. I wcale nie było tak, że im dalej w las, tym lepiej sobie łódzki klub radził. Koniec jesieni to typowa gra w kratkę: remis, wygrana, porażka, wygrana, porażka.
Do tego dochodziły też aspekty niezależne od boiska. Jak np. tajemniczy komunikat o potrzebie oszczędności. Albo powracające jak bumerang doniesienia o możliwej zmianie trenera. Ciężko było więc spodziewać się, że wiosną zobaczymy odświeżony Widzew, który ruszy w pogoń za realizacją celu, jakim były miejsca 1-6.
Sześć meczów bez porażki Widzewa
A tu proszę, Widzew zagrał wszystkim na nosie. Jeśli ogra Jastrzębie, będzie już na 7. miejscu w tabeli, czyli zanotuje skok o sześć pozycji. Co więcej, będzie tylko o punkt od strefy barażowej. Pewnie, także dlatego, że Arka Gdynia ma zaległe spotkanie do rozegrania. Natomiast zaległy mecz nie oznacza trzech punktów w kieszeni. Zwłaszcza że gdynian czeka starcie z liderem tabeli, czyli Bruk-Betem. Poza tym – nawet gdyby Arka coś ze “Słoniami” ugrała, to łodzianie byliby cztery “oczka” za nią. Tymczasem na koniec poprzedniego roku strata do barażów była dwa razy większa. Progres widać gołym okiem, już od pierwszego meczu w 2021 roku.
- 2:0 z Koroną – a mogło być nawet trzy, bo Widzew nie wykorzystał rzutu karnego
- 1:1 z Radomiakiem – kapitalna pogoń za wynikiem mimo osłabienia
- 2:2 z ŁKS-em – ok, tu bardziej głupio stracone punkty, jednak to wciąż remis z czołową ekipą w lidze
- 0:0 z Odrą – po skandalicznej decyzji sędziego
- 1:0 z Chrobrym – nie było to show, ale trzy punkty wpadły
- 1:0 ze Stomilem – na pewniaku, z przewagą na boisku
Do łodzian można mieć zarzuty, można kwestionować styl i tak dalej. Ale koniec końców tylko oni i Sandecja w rubryce “porażki w 2021 roku” mają wpisane 0. Poza tym Widzewowi udało się w końcu wygrać na wyjeździe i choć część uśmiechnie się pod nosem – a co to za osiągnięcie? – to jednak znamienne, że przez miesiące beniaminkowi nie szło poza Łodzią, a teraz blokada została zwolniona.
Wrąbel uleczył defensywę
Zresztą, zamiast szukać minusów, spójrzmy na plusy. No ma kto ciągnąć ten Widzew wiosną. Jest Przemysław Kita, który po powrocie do gry wypracował już trzy bramki. Michael Ameyaw zaczął do dobrej gry i wiatru na skrzydle dokładać liczby. Okazało się, że robi to na tyle dobrze, że potrafi zapewnić punkty oraz zwrócić na siebie uwagę klubów z Ekstraklasy. Marcin Robak? Weteran, mówili, młodzież go wypchnie ze składu, mówili. A Robak wciąż robi swoje. I pewnie mniejsze lub większe plusy moglibyśmy zapisać u wielu innych piłkarzy Widzewa, gdybyśmy grę każdego z nich rozebrali na czynniki pierwsze. Natomiast największy postęp zrobiła defensywa. Ostatnie tygodnie to – jak na warunki Widzewa – kosmos.
- 3 mecze z rzędu z czystym kontem
- Zaledwie 5 celnych strzałów rywali w tych spotkaniach
- Łącznie 16 skutecznych interwencji Jakuba Wrąbla i tylko 3 stracone gole
Trzy mecze ligowe z rzędu na zero z tyłu. O tym, jak duża to odmiana, niech świadczy fakt, że od 2018 roku zdarza się to łodzianom dopiero po raz trzeci (a grali przecież w niższych ligach). Nie da się ukryć, że Widzew znalazł w końcu element układanki, którego brakowało. I który jest kluczowy, gdy chce się walczyć w lidze o coś więcej.
Terminarz po stronie Widzewa
No właśnie, a o co w takim układzie walczyć? Czy te baraże to faktycznie realny scenariusz, czy jednak efekt chwilowego zamroczenia, optymizmu po udanym starcie? Patrzymy w terminarz i naprawdę ciężko nie zakładać, że Widzew za moment może być w szóstce. Pewnie, nikogo nie wolno lekceważyć, niespodzianki się zdarzają – możemy się tak usprawiedliwiać. Nie zmienia to jednak faktu, że przed łodzianami mecze z:
- GKS-em Jastrzębie – 15. miejsce w tabeli, wiosną 3 punkty
- Zagłębiem Sosnowiec – 17. miejsce w tabeli, wiosną 5 punktów
- Puszczą Niepołomice – 10. miejsce w tabeli, wiosną 6 punktów
Dopiero w połowie kwietnia zaczną się lekkie schody, bo Sandecja może i jest na dole, ale jednak – jest też na fali. W każdym razie do tego momentu można zgarnąć dziewięć punktów i rozpędzić się jeszcze bardziej. I nie ma co ukrywać, to będzie misja Widzewa na najbliższe tygodnie. Start już dziś, więc jesteśmy ciekawi, czy drużyna z Łodzi wykorzysta korzystny kalendarz, czy raczej zacznie powoli hamować.
fot. FotoPyK