Zawsze trudno nam się oceniało takie mecze jak ten Polski z Andorą, bo przy tej klasie przeciwnika samo bycie poprawnym nie wystarczy. Żeby otrzymać notę powyżej przyzwoitości, trzeba pokazać coś więcej niż zwykle. No i niestety dziś mało który z naszych kadrowiczów coś takiego drużynie dał. Stąd też, mimo wygranej 3:0, w jednym przypadku mamy nawet najniższą możliwą ocenę. Skala tradycyjnie 1-10, nota wyjściowa: 5.
Noty Polaków za mecz Polska – Andora
Wojciech Szczęsny (bez oceny)
No nie mamy go jak ocenić, bo w tym meczu nie zanotował nawet symbolicznych interwencji. Włoskim dziennikarzom w takiej sytuacji zdarza się zostawiać puste pole, więc idziemy tym śladem.
Bartosz Bereszyński (4)
Niczego nie dał z przodu, bo trudno za coś godnego uwagi uznać słaby i niecelny strzał z początku meczu. W tyłach było w porządku, ale to byłby skandal, gdyby wyszło inaczej. Zmieniony już po godzinie gry.
Kamil Glik (5)
Co miał czyścić, to wyczyścił. Nawet z rozegraniem nie było tak źle, wszystkie cztery dalsze podania okazały się celne. Mógł mieć asystę po zgraniu głową, gdyby piłki po strzale Piątka nie wybił zawodnik Andory stojący przed linią bramkową.
Kamil Piątkowski (5)
Niczego nie zepsuł, nie prezentował się jak stremowany debiutant. Miał też dać jakość w wyprowadzaniu piłki i nie wyglądało to źle. Swoich notowań na pewno nie obniżył.
Maciej Rybus (6)
Po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego padła pierwsza bramka. Pod koniec pierwszej połowy udało mu się też dobrze dośrodkować do Milika, który jednak główkował w obrońcę. Podobnie jak reszta, Rybus nie miał słabszego momentu w obronie, ale po prostu nie miało prawa go być.
Kamil Jóźwiak (6)
Jedyny Polak, który dziś dobrze czuł się w pojedynkach ofensywnych, chętnie w nie wchodził i zdecydowaną większość wygrał (10 z 12 na ziemi, 3 z 5 w powietrzu). Zaliczył asystę na 2:0, w kilku innych przypadkach dobrze dośrodkowywał, że wspomnimy centrę do Piątka, który głową uderzał w środek bramki. Minus? Aż 23 straty, ale one wynikały właśnie z tego, że Jóźwiak ciągle znajdował się pod grą i szukał w polu karnym pochowanych kolegów. Całościowo potwierdził, że mimo braku liczb w klubie, już teraz może być ważną postacią reprezentacji.
Grzegorz Krychowiak (3)
Przy takim przeciwniku nie wystarczy być solidnym w podstawowych zadaniach, można oczekiwać czegoś więcej. A tego Krychowiak dziś nie dawał, może poza fajnym dalekim podaniem do Lewego z początku meczu. Pomocnik Lokomotiwu Moskwa miał też okazję na gola, gdy zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego, ale strzelił w boczną siatkę.
Piotr Zieliński (2)
Został ustawiony tak, jak czuje się najlepiej, czyli w środku pola obok bardziej defensywnego kolegi. Mógł grać dalej od bramki, miał więcej miejsca, czyli można się było spodziewać w jego wykonaniu wielu kreatywnych momentów. A takich niestety było zaskakująco mało. Okej, raz po jego dośrodkowaniu piłki nie spodziewał się Lewandowski (!) i wyszedł niecelny strzał. Zapamiętaliśmy też piękne otwierające podanie do Bereszyńskiego z końcówki pierwszej połowy. Ale, kurde, to była Andora, to powinna być lista jego zagrań po pierwszym kwadransie, a nie z 73 minut. Rzuty rożne Zieliński wykonywał słabo. Ogółem zaledwie trzy z czternastu dośrodkowań jego autorstwa okazały się udane. Musimy od niego wymagać więcej.
Arkadiusz Milik (1)
Człowiek-widmo. W tym ustawieniu nie było z niego żadnego pożytku – ani przed polem karnym, ani w polu karnym. Jak już dochodził do jakichś sytuacji, to ich nie wykorzystywał (niecelny strzał głową po centrze Jóźwiaka i strzał w obrońcę po zagraniu Rybusa). Niby graliśmy na trzech napastników, a w praktyce wyszło, że na dwóch.
Robert Lewandowski (6)
Zrobił swoje. Mimo że długimi fragmentami ciągle widzieliśmy go w okolicach środka boiska czy gdzieś na skrzydle, to jak przyszło co do czego, to on pokazywał klasę w polu karnym przeciwnika. Zdobył obie bramki, zawsze z udziałem szczęścia, ale wiadomo – jeszcze trzeba mu pomóc. A i kolegów potrafił wyśmienicie obsłużyć (długa piła do Piątka w pierwszej odsłonie). Po godzinie mógł spokojnie udać się na ławkę. Widzieliśmy, że trzymał się za kolano. Oby wszystko było w porządku.
Krzysztof Piątek (2)
Oddał aż osiem strzałów, gola nie ma żadnego. Najbliżej był wtedy, gdy wybijano mu piłkę sprzed linii bramkowej. Chwilami grał za bardzo egoistycznie, Krychowiak i Świderski słusznie zgłaszali do niego pretensje za brak podań. Z drugiej strony, to właśnie Piątek zgrywał piłkę do zamykającego Krychy przy rzucie rożnym. Znów musimy przypomnieć, z kim się dziś mierzyliśmy. Także, niestety, występ na minus.
REZERWOWI:
Paweł Dawidowicz (4)
Zaczął od wrzucenia Krychowiaka na konia po niedbałym podaniu i na chwilę zrobiło się zamieszanie. Nie czuł się zbyt pewnie, musząc podłączać się do ofensywy na prawym skrzydle.
Kamil Grosicki (4)
Nie za bardzo był to jego dzień, ale jednak asystę zaliczył, dobrze dośrodkowując do Świderskiego.
Przemysław Płacheta (2)
Bardzo słaba zmiana. Miał mnóstwo okazji do pojedynków, a przeważnie ciągnął do linii końcowej i próbował nieprzygotowanych dośrodkowań. Wszystkie pięć zepsuł. Widać, że w klubie od wielu tygodni jest na bocznicy.
Karol Świderski (5)
Karol to fajny gość, więc cieszymy się, że w reprezentacyjnym debiucie od razu trafił do siatki. Wykazał się snajperskim instynktem, stojący przy nim obrońca mógł się zdziwić. Generalnie napastnik PAOK-u wszedł na boisko z dużym entuzjazmem, wszędzie było go pełno.
Kacper Kozłowski (5)
Obiecujący debiut nastolatka z Pogoni Szczecin. Efektownie napędził akcję na 3:0, ciągle był pod grą, posłał parę ciekawych podań do przodu. Miał ten luz. Plus przy jego nazwisku i jedziemy dalej.
Fot. FotoPyK