Reklama

Świetny Jóźwiak, fatalni Reca i Szymański. Noty za mecz z Węgrami

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

26 marca 2021, 00:06 • 7 min czytania 89 komentarzy

Kamil Jóźwiak w roli MVP. Krzysztof Piątek na robocie. Solidni Lewandowski, Krychowiak i Zieliński. Kiepscy Szczęsny, Glik i Bednarek. Fatalni Szymański i Reca. Reprezentacja Polski zremisowała z 3:3 z Węgrami, a my oceniamy polskich kadrowiczów po tym spotkaniu. 

Świetny Jóźwiak, fatalni Reca i Szymański. Noty za mecz z Węgrami

Noty Polaków za mecz Polska – Węgry

Wojciech Szczęsny – 3

Szczęsny zalicza się do światowej czołówki golkiperów. Od tej klasy bramkarza wymagamy więcej. Znacznie więcej niż kilku skutecznych reakcji przy dośrodkowaniach i wyłapaniu w koszyczek niezbyt udanego strzału Lovrencicsa sprzed pola karnego. Nie dawał Szczęsny pewności. Nawet przy wybiciu piłki głową zza szesnastką doszukalibyśmy się elementów braku komunikacji ze staranowanym Michałem Helikiem. Jasne, zażegnał niebezpieczeństwo i Polska nie straciła gola, ale można było to rozegrać mniej chaotycznie. No i najważniejsze: nie wiadomo, co chciał zrobić przy trafieniu Rolanda Sallaia. Chyba nic. Nie wyszedł. Odpuścił bliższy słupek. Odsłonił dużą część bramki. Normalnie jakby czekał na wyrok. Niezbyt przekonująco zaczyna się jego przygoda jako numer jeden u Paulo Sousy.

Bartosz Bereszyński – 5

Frajersko zachował się przy bramce na 3:2 dla Węgrów. Najpierw dał się okrutnie nawinąć, potem przyjmował piłkę, zamiast wypierdzielić ją jak najdalej od własnej bramki. Nie pomyślał. Zbyt elegancko podszedł do tematu, wystarczyło uciec się do najprostszych środków. Szkoda, bo to wcale nie był zły występ Beresia w defensywie. Miewał niepewne momenty, ale zaliczył parę ważnych interwencji, zablokował dwa strzały i wygrał zdecydowaną większość pojedynków – pięć na sześć na ziemi i jeden na jeden w powietrzu. Na tle kumpli z bloku defensywnego – wyższy poziom. Pomogło mu też zejście z boiska Sebastiana Szymańskiego, który czopował prawą flankę. Zaowocowało to dwójkową akcją z Kamilem Jóźwiakiem i asystą przy golu Roberta Lewandowskiego, czym Bereszyński odkupił winy za wcześniejszego spartolonego gola dla Węgrów.

Jan Bednarek – 3

Eh, żaden z niego lider defensywy. Ogarnął się trochę po wejściu Kamila Glika, ale wcześniej miotał się niemiłosiernie. A to jakiś fatalnie wykonany rzut wolny, a to jakieś nieporozumienie z Helikiem, a to kardynalny błąd przy golu Rolanda Sallaia. Moja wina, moja wina, moja bardzo wielkie wina, powinien powiedzieć sobie w duchu po tej akcji. Źle ustawiony, nieprzygotowany na prostopadłe podanie, bezradnie goniący 23-latka z Freiburga. Nie tak powinien wyglądać stoper, który wie, że w systemie z trzema stoperami jego drużyna jest wyjątkowo wystawiona na kontry. No cóż, przyjeżdżał na zgrupowanie w słabej formie i zobaczyliśmy to przy pierwszej lepszej okazji.

Michał Helik – 2

Nie dorósł do rangi tego meczu. Długo zagubiony, spóźniony, za wolny, zakręcony. W kilku sytuacjach zapominał o asekuracji, szwankowała też komunikacja z kolegami z bloku defensywnego. Dużo o jego występie mówi trafienie Adama Szalaia. Był blisko. Gdyby czuł się pewnie, gdyby był w formie, doskoczyłby, skasował, pewnie nawet nie byłoby mowy o żadnym zagrożeniu. Ale Helik absolutnie nie czuł się pewnie, absolutnie nie był w formie. Nie doskoczył, nie skasował, a Szalai – nie zważając na wyciągniętą rozpaczliwie nogę stopera Barnsley – bezproblemowo pokonał Szczęsnego. Nieprzypadkowo Helik dostał wędkę po niecałej godzinie gry. Najzwyczajniej w świecie spalił się w swoim debiucie w kadrze.

Reklama

Arkadiusz Reca – 2

Przez ponad godzinę tego spotkania mieliśmy wrażenie, że wielu piłkarzy reprezentacji Polski miota się w nowych rolach. Że nie do końca zadania nakreślone przez Paulo Sousę odpowiadają charakterystyce poszczególnych kadrowiczów. Reca tego problemu z pozoru nie miał. Przecież doskonale zna pozycję wahadłowego. To jego miejsca na boisku w Serie A, pasuje tam, a przynajmniej tak się uważa. No cóż, Reca – znów – nie dał rady. Nie dał rady na swojej pozycji, dostając poważną szansę u kolejnego już selekcjonera. W ofensywie parę razy próbował się urwać, ale niewiele z tego wynikało. I nawet to, że brał udział przy akcji zakończonej golem Piątka, nie zmienia faktu, że Reca w ataku był praktycznie bezproduktywny. A w obronie? Też, a jakże inaczej, dał ciała, bo to on krył Williego Orbana, kiedy ten pakował polskiej kadrze gola na 2:3. Chyba trzeba powiedzieć jasno: przestańmy udawać, że Reca może być kluczową postacią tego zespołu.

Grzegorz Krychowiak – 5

Wypadł w porządku. Nie musimy się pastwić, nie musimy lamentować, że gdzie te niegdysiejsze śniegi i gdzie ten niegdysiejszy Krychowiak. Radził sobie w destrukcji, a w ofensywie robił wszystko, żeby sztywniacką grę kadry nieco rozkręcić. Podawał na kozackim procencie – 91%. A weźmy pod uwagę, że wszystko to pod ostrym pressingiem i wcale nie do boku, nie do tyłu, nie asekuracyjnie. Wprost przeciwnie. Krycha starał się grać do przodu, przecinać podaniami linię i znajdywać długo osamotnionych napastników. To między innymi on napędził akcję, którą finalizował Piątek. Generalnie chęci i ambicje miał, wychodziło to różnie, ale przynajmniej próbował. Widać, że wraca do formy.

Jakub Moder – 3

Słaby. Oj, słaby występ pomocnika Brighton. Nie zaprezentował ani grama ze swojej przebojowości, nie odsłonił ani centymetra swojego wielkiego boiskowego potencjału. Aż piętnaście strat. Dużo błędnych decyzji. Kilka razy dostawał piłkę na trzydziestym-czterdziestym metrze i miał przed sobą kawał wolnej przestrzeni, ale niepotrzebnie szukał podania. Znaczy, nie do końca, może i potrzebnie, ale podawał po prostu fatalnie. Albo uwsteczniająco, albo nie w tempo, albo za wolno, albo niecelnie. Zastępował Mateusza Klicha i nie pykło.

Sebastian Szymański – 2

Fatalny występ. Tym bardziej, że doskonałym kontrastem dla niego było wejście Kamila Jóźwiaka. Zero energii, zero polotu, zero nieszablonowości. Same niepotrzebne dryblingi, wycofania, przyjęcia do tyłu. Irytował. Niby po jego wrzutce strzelał Milik i była to chyba najgroźniejsza sytuacja Polaków z pierwszej połowy, ale co niby z tym miękkim dośrodkowaniem mógł zrobić napastnik Marsylii? Dwóch węgierskich defensorów na plecach, średnia pozycja do wybicia, no sorry, nie bardzo. Szymańskiego czeka poważna weryfikacja, bo coraz częściej wydaje się, że w tej kadrze się nie odnajduje, bo na skrzydle niewiele może jej dać.

Piotr Zieliński – 6

Rozkręcił się po sześćdziesiątej minucie. W pierwszej połowie miotał się, nie mogąc sobie znaleźć miejsca na boisku, ale kiedy już znalazł, to wyglądał naprawdę fajnie. Bo to zdolny chłopak jest, sami wiecie. Ba, wszyscy to wiedzą, tylko za rzadko pokazuje to w kadrze. Kiedy się rozhuśtał, gra Polski zaczęła hulać. Rozprowadził bramkę Piątka. Bardzo ładnie asystował przy golu Jóźwiaka. Kilka razy kiwnął, kilka razy zmienił tempo, przyspieszył, zwolnił, nieźle to wyglądało, choć jasne jest, że chcielibyśmy widzieć go w tym wydaniu w dłuższych wymiarach czasowych.

Arkadiusz Milik – 3

Dosyć anonimowy występ. Główka w pierwszej połowie – niecelna. Kilkanaście prób gry kombinacyjnej – w większości albo nie rozumieli jego pomysłów koledzy, albo uprzedzali go Węgrzy, albo nie wychodziło jeszcze coś innego. Fatalnie nie było, ale słabo już tak. Piątek zrobił swoją robotę, Lewy też, a Milik nie za bardzo. W krótkich momentach meczu widać było, że ma umiejętności, że bardzo chce, ale to za mało. Dużo za mało.

Reklama

Robert Lewandowski – 6

Dostawał po kostkach. Węgrzy grali przeciw niemu bardzo agresywnie. Doskonale było to widać przy bramce na 2:0 dla Madziarów, kiedy to Lewy stracił futbolówkę w środku pola, ale miało to miejsce po ostrych wjazdach rywali. Fiola złapał kapitana reprezentacji Polski w pół, następnie Orban zaatakował go jeszcze wślizgiem. Ale Lewy to najlepszy piłkarz na świecie. On i tak zrobi swoje. Bramka na 3:3 – pewne przyjęcie, pewne wykończenie, klasa sama w sobie. Szkoda, że nie weszły nożyce na 4:3, bo byłby hit.

Kamil Jóźwiak – 8

MVP. Man of the match. Z Holandią dał pięknego gola, teraz było jeszcze lepiej. Wielki udział przy bramkach Piątka i Lewandowskiego. Pełen spokój w pojedynku z Peterem Gulacsim, własna brameczka. Kozacka zmiana. Nie kalkulował, nie bawił się w obliczenia i w półśrodki. Jechał ostro skrzydłem, robił przewagę, wygrywał pojedynki w prosty sposób. Napsuł mnóstwo węgierskiej krwi, dołożył do tego konkrety. Trochę to był występ w stylu najfajniejszych momentów Kamila Grosickiego. Husarska jazda, pełna fantazja, kwintesencja roli skrzydłowego, który ma wnieść coś do zespołu. Zasłużył na miejsce w pierwszym składzie.

Krzysztof Piątek – 7

Piątek nie pęka na robocie. Zrobił swoje, czyli to, co umie najlepiej. Strzelił gola w sytuacji, w której – co bardzo prawdopodobne – Polacy wcześniej gola by nie strzelili. Wystarczyło mu pół sytuacji, żeby wykazać się strzeleckim instynktem. Ma w sobie to coś Piątek, nawet jeśli nie gra w klubie, nawet jeśli ma swoje problemy. Potem jeszcze kilka razy się pokazał, ruszał na ambicji, dawał się demolować węgierskim stoperom. Korzystnie się pokazał. O to chodzi, kiedy jest się jokerem.

Kamil Glik – 3

Dlaczego próbował sygnalizować, że dostał ręką w twarz? Nie wiemy. Szkoda, że w tej jednej feralnej sytuacji nie był takim twardym kozakiem, jak zwykle bywa. Powinien być twardszy. Wypchnąć rywala z pola karnego. Złapać i skasować przy linii bocznej. Ale zamiast tego pozwolił Langowi dorzucić na głowę Orbana i mieliśmy 2:3. Szkoda, bo wcześniej wniósł pewność. Lepiej przy nim wyglądał Bednarek, on sam też pokazał, że jest dużo bardziej doświadczony i ograny niż Michał Helik. Radził sobie nieźle, ale jeśli w pół godziny tak mocno maczasz palce przy golu dla rywali, będąc stoperem, nie możesz być oceniony wysoko.

Kamil Grosicki i Maciej Rybus – bez oceny

Węgry - Polska - Noty

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Piotr Rzepecki
0
Puchary się oddalają. Lens Frankowskiego przegrywa z Marsylią

Komentarze

89 komentarzy

Loading...