Real i Liverpool to dwie wielkie potęgi, które w tym sezonie borykają się z niemałymi problemami, wynikającymi w większym lub mniejszym stopniu z kłopotów zdrowotnych czołowych zawodników i wypalenia wieloletniej przynoszącej sukcesy wizji. Oba kluby zmierzą się ze sobą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów i wszystko wskazuje na to, że na własnych stadionach, co przecież jeszcze niedawno nie było tak oczywiste.
Ot, chociażby takie Atletico swój domowy mecz z Chelsea w Lidze Mistrzów musiało rozgrywać na neutralnym terenie przez restrykcyjne państwowe przepisy w Hiszpanii, która zakazywała jakiekolwiek podróżowanie z Wielkiej Brytanii. Realowi też groziło widmo konieczności szukania sobie stadionu zastępczego, ale zdaje się, że nie będzie to konieczne.
Wszystko dlatego, że hiszpański rząd zapowiada zdjęcie zakazu podróżowania z Wysp Brytyjskich do Hiszpanii wraz z 30 marca, czyli dniem, do którego ustawowo funkcjonuje rzeczony przepis. Oznacza to, że pierwszy mecz ćwierćfinału między Liverpoolem a Realem, zaplanowany na 6 kwietnia, odbędzie się w Madrycie, co naturalnie należy traktować jako układ korzystny dla Królewskich.
Fot. Newspix