Nie od dziś wiadomo, że Coutinho ostatniego okresu w swojej karierze nie może zaliczyć do udanych. W Liverpoolu był pierwszoplanową gwiazdą, która w pewnym momencie zwróciła uwagę Barcelony. Dalszą historię znamy doskonale. Rekordowy transfer za grube miliony, początkowe zachwyty, a później im dalej w las, tym gorzej. Brazylijczyk jest piłkarzem „Dumy Katalonii” od trzech lat, w międzyczasie grając na wypożyczeniu w Monachium, a mimo to można odnieść wrażenie, że w przypadku ewentualnego rozstania nikt za 28-latkiem płakać nie będzie.
Co zatem czują kibice Barcy, kiedy słyszą hasło „Laporta chce jak najszybciej sprzedać Coutinho”? Raczej ulgę. Właśnie takie informacje podają hiszpańskie media, to znaczy: dają jasno do zrozumienia, że dobre występy w tym sezonie jeszcze przed kontuzją nie zmieniły postrzegania Brazylijczyka. Klub chce na nim zarobić, póki jeszcze w ogóle można zrobić to za rozsądne pieniądze. Mówi się o kwocie przynajmniej 50 mln euro i zainteresowaniu wielu klubów z topowych lig w Europie.
Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest sytuacja ekonomiczna Barcelony. Katalończycy będą musieli zapłacić 20 mln euro jegomościom z Liverpoolu w momencie, gdy Coutinho rozegra 100 meczów. Zostało mu jeszcze 10. Tak przewiduje klauzula w kontrakcie. Oczywistym jest, że Barca nie szuka teraz niepotrzebnych wydatków, skoro jej sytuacja finansowa przypomina ruinę. Wydaje się zatem, że scenariusz ze sprzedażą tego zawodnika w najbliższych miesiącach może wejść w życie. W Hiszpanii podają, że pion sportowy szuka już nowego miejsca pracy dla Brazylijczyka.
Fot. Newspix