Reklama

Przez 30 lat banda nieudaczników nie potrafi wygrać dwumeczu wiosną

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 marca 2021, 15:25 • 4 min czytania 107 komentarzy

Drodzy państwo, jutro mija 30 lat od meczu Sampdorii z Legią, czyli jutro mija również 30 lat od momentu, kiedy polski klub wygrał jakikolwiek dwumecz na wiosnę. Chciałbym wszystkim działaczom, trenerom i zawodnikom pogratulować, jesteście fantastyczni, co byśmy bez was zrobili – nie wiem. Poziom, na który wciągacie polską piłkę, jest kosmiczny. Dziękuję!

Przez 30 lat banda nieudaczników nie potrafi wygrać dwumeczu wiosną

Jeśli ktoś się urodził tamtego dnia, to miał duże szanse przez te lata znaleźć wymarzoną pracę, kupić dom, założyć rodzinę. Generalnie jest to dość czasochłonne, prawda? Najpierw trzeba dorosnąć, potem trzeba pokierować swoją edukacją, życiem zawodowym. Wybrać – z wzajemnością – partnerkę, spłodzić dziecko, wziąć kredyt, kupić mieszkanie. Roboty od cholery.

Ale czy więcej niż przy wygrywaniu JEDNEGO dwumecz na wiosnę?

No, kurwa, mniej. Kilkaset minut pracy (bo jeszcze mecze z jesieni) kontra całe życie. Ale się nie da! Polskie kluby są ułomne. Gdyby miały być latarką służącą do świecenia w dupie, to nie mieściłyby się w dupie i w ogóle by nie świeciły.

My jesteśmy, cholera, jakimś narodem przeklętym. U nas nic nie rośnie, nic się nie da, wszyscy mają lepiej, my zawsze mamy gorzej. Nam sędzia przeszkadza, innym pomaga. My mamy pecha, bo piłka odbija się od poprzeczki, innym też odbija się od poprzeczki, ale wpada do bramki. Co za naród, jak tak można w ogóle żyć, dostawać baty przez tyle lat, a jednak trwać w postanowieniu, że będzie dobrze. Że Lech będzie w TOP50 klubów Europy (haha!), że Legia będzie liderem regionu (hahaha!) i po odkupieniu zawodników z innych zespołów, sprzeda je z przebitką (hahaha!).

Reklama

Narodowi czempioni. Wielcy myśliciele. Biznesmeni.

Gdyby oni mieli tylko trochę więcej szczęścia… Jak Slavia i Dinamo Zagrzeb chociażby! Weźmy za przykładów Czechów. Właśnie odpalili z pucharów Rangersów i strzelili im w dwóch spotkaniach trzy bramki. Przypomnę, że Legia i Lech przez cztery mecze nie zdobyły żadnej. W sumie nawet nie pamiętam, czy miały stuprocentowe okazje. Raczej nie – tamci zamknęli pole karne, a klucz wrzucili do jeziora. A nasi nie potrafią pływać. Natomiast Czesi? Pach, pach, do widzenia.

Dinamo odpala Tottenham, mimo że przegrało pierwszy mecz 0:2. Rany, jakby ktoś od nas odpalił Tottenham – co jest absolutnie niemożliwe, ale gdyby – to przez 50 kolejnych lat miałby zapewnione miejsce we wszystkich telewizjach. A u nich, podejrzewam, normalka. Idziemy dalej. Walczymy. To była dopiero 1/8, chcemy tutaj zrobić coś wielkiego.

A my jesteśmy zesrani ze szczęścia, jak dopchamy jakiś zespół do fazy grupowej! Tam z kolei on już nic nie musi, może przegrać wszystko, może wystawić rezerwy, bo potem ma Podbeskidzie w lidze. To nie jest różnica tylko w kasie, również w myśleniu. U nas panuje minimalizm i wieczne pierdolenie, jak to mamy ciężko, a tacy Czesi i Chorwaci nie myślą na takie tematy, tylko chcą się z lepszymi napierdzielać.

Oczywiście temat kasy też wiele osób podejmie. Tam ona jest, u nas nie ma. Po pierwsze – należy się zastanowić, dlaczego tam jest, a tutaj nie. Może Chińczycy wolą pracować z poważnymi ludźmi? Po drugie – serio wierzycie, że pieniądze zmieniłyby polską piłkę na tyle, że Legia i Lech byłyby teraz w ¼ Ligi Europy? Bo ja nie. Legia miała odjechać za hajs z Ligi Mistrzów, a nawet polskiej ligi nie jest w stanie wygrywać w cuglach. Pieniądze trzeba mieć, ale trzeba też je rozsądnie wydawać. Już ja widzę te rozsądne wydatki. Stary Słowak starego Serba pogania.

Poza tym: serio tak mało zarabiają nasi zawodnicy? Za dwa tysiące euro miesięcznie robią, czy może jednak trochę więcej? Bo jak więcej, to chyba wypadałoby, żeby ta banda miała trochę siły, a nie jest ciągły jęk – brakuje świeżości, granie co trzy dni jest takie ciężkie, musimy odpocząć. Tamci grają, my odpoczywamy. Nam jest ciężko. Jakby, kuźwa, piłka u nas więcej ważyła i grawitacja była inna. Ja nie wiem, jak ci sami ludzie oddaleni o kilkaset kilometrów mogą zapierdzielać na trzech frontach – Slavia nie przegrała meczu w lidze, w pucharze wygrała ostatnio 10:3 – a akurat tutaj jest za ciężko.

Reklama

Do zobaczenia za 30 lat. Ciekawe, czy coś się zmieni.

WOJCIECH KOWALCZYK

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

107 komentarzy

Loading...