Przygoda Krzysztofa Piątka w Berlinie to jedno wielkie rozczarowanie. Kadra, który ma potencjał na przynajmniej środek tabeli w Bundeslidze, uwikłała się w walkę o utrzymanie. Na ten moment berlińczycy zajmują miejsce barażowe i niewiele wskazuje na to, by mogli stamtąd wyskoczyć.

Nie da się ukryć, że jedną z postaci, która w stolicy Niemiec rozczarowuje najbardziej, jest właśnie Krzysztof Piątek. A przynajmniej taką opinię można wygłosić na pierwszy rzut oka. Polak zdobył w tym sezonie zaledwie sześć bramek, co stawia go na 25 miejscu w klasyfikacji strzeleckiej.
To słaby wynik – więcej na swoim koncie ma Vincezo Grifo (Freiburg), Jean-Philippe Mateta (Mainz), który zimą wyjechał do Crystal Palace, Max Kruse (Union Berlin), czy zaskakująco skuteczny Sasa Kalajdzić (Vfb Stuttgart).
Jednocześnie, jeśli utworzymy małą klasyfikację z napastników drużyn, które zajmują pięć ostatnich miejsc w Bundeslidze, Piątek załapie się do czołówki:
- Jean-Philippe Mateta – 7 bramek / 1 asysta*
- Matheus Cunha – 6 bramek / 3 asysty
- Krzysztof Piątek – 6 bramek / 1 asysta
- Elvis Rexhbecaj – 5 bramek / 2 asysty
- John Cordoba – 5 bramek
Szału nie ma, ale jakakolwiek okoliczność łagodząca już tak. Chociaż Hertha nie gra zgodnie z oczekiwaniami, to Piątek po prostu wpasował się w ogólny trend, jaki obowiązuje w stołecznym klubie.
Co więcej, analizując zdobywane przez niego bramki, a także sytuacje, które miał, możemy dojść do dość zaskakujących wniosków. Otóż Krzysztof Piątek w Berlinie szyje z tego, co ma. Wcale nie marnuje wielu szans, koledzy po prostu regularnie mu ich nie dostarczają. Nie ma przypadku w tym, że powyższą klasyfikację wypełnia aż trzech zawodników Herthy, ale też nie ma przypadku w tym, że żaden z nich nie przekroczył granicy 10 trafień.
Oczywiście 25-latek cierpi nieco na swoim własnym stylu gry, wszak jest napastnikiem mniej mobilnym niż Mateta, czy choćby Cunha. Niemniej, jeśli prześledzimy jego trafienia w tym sezonie, naprawdę nie mamy aż takich powodów do narzekania na dyspozycję Piątka.
Jeśli ma sytuację do zdobycia bramki, to ją po prostu wykorzystuje. To, że taka sytuacja ma miejsce relatywnie rzadko, to już inna kwestia.
Jak Krzysztof Piątek zdobywa bramki dla Herthy Berlin?
Przede wszystkim – z otwartej gry. Wszystkie jego trafienia urodziły się nie po stałych fragmentach, ale właśnie w wyniku zbudowanej lepiej lub gorzej akcji. Większość jest również efektem kontrataków, co mówi dość dużo o stylu, w którym Polak (i Hertha) czuje się najlepiej.
Warty podkreślenia jest też fakt, że przy czterech golach Piątek otrzymał podanie, które w mniejszym lub większym stopniu pozwoliło mu na znalezienie drogi do bramki. Dwukrotnie jednak brał sprawę w swoje ręce, chociaż w zasadzie… czynił tak częściej. Nie ma bowiem przypadku w tym, że współczynnik bramek spodziewanych (xG) jest w wypadku 25-latka niższy, niż jego ostateczny dorobek.
4.96 xG do 6 trafień. Różnica nie jest zbyt duża, ale spośród zawodników, którzy koniec końców zdobyli w Bundeslidze co najmniej sześć bramek, tylko szesnastu może popisać się większą nadproduktywnością. Stawce przewodzi oczywiście Robert Lewandowski, który strzelił ponad siedem bramek więcej niż powinien.
HERTHA vs Augsburg
Augsburg jest ulubionym rywalem Piątka w tym sezonie. Za każdym razem, gdy przychodzi mu się mierzyć z drużyną Rafała Gikiewicza, strzela gola. To osiągnięcie o tyle duże, że w pierwszym meczu między Herthą a Augsburgiem, Polak wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie. Miał jednak gigantyczny wkład w zwycięstwo.
Poza zaangażowaniem w trafienie na 2:0, 25-latek doskonale zachował się pod koniec spotkania. Dobrze ustawił się na cienkiej granicy spalonego, a następnie wykorzystał podanie, które posłał mu Matheus Cunha. Warto zwrócić uwagę na te akcję, bo motyw z Piątkiem wybiegającym zza wysoko ustawionej defensywy rywale okaże się najbardziej skutecznym w całym sezonie.
Do samego strzału nie ma się jak przyczepić. Mocny, po ziemi, piłka odbiła się jeszcze od słupka. Gikiewicz był bez najmniejszych szans.
HERTHA vs Union Berlin
Chyba nie będzie przesadą, jeśli stwierdzimy, że był to najlepszy indywidualny występ Polaka w bieżących rozgrywkach. Znowu został wykorzystany jako rezerwowy, znowu zasłużył na przedrostek super. Tym razem drogę do bramki znalazł aż dwukrotnie.
Przy pierwszej sytuacji miał furę szczęścia, chociaż można go pochwalić, że w ogóle zdołał oddać strzał. Był otoczony przez trzech zawodników Unionu, a mimo tego zdołał się złożyć i uderzyć… dość nieczysto. Futbolówka odbiła się jeszcze od jednego gracza i ostatecznie zmyliła Luthe.
Przy drugim trafieniu nie było jednak mowy, o jakimkolwiek „ale”. Piłka odbija się od jednego z obrońców gości, a Polak posyła mocny strzał półwolejem. Tym razem nie było żadnej obcierki, przypadku, sprzyjającej fortuny. Soczysty strzał z pola karnego.
Nic dziwnego, że kibice Herthy Berlin po tym spotkaniu złapali bakcyla piątkomanii. Nie przybrała ona takich rozmiarów jak w Milanie, nie mówiąc już o Genui, ale wciąż miło czyta się komentarze wychwalające polskiego napastnika i wieszczące jego powrót do seryjnego strzelania.
Szkoda zatem, że następną bramkę Piątek zdobył blisko miesiąc później.
HERTHA vs Schalke
Gol bliźniaczy do jego trafienia z Augsburgiem i to pod dwoma względami. Pierwszy – Piątek znowu na boisko wszedł z ławki. Tym razem dostał tylko 12 minut, ale mimo tego zdołał zaskoczyć obronę z Zagłębia Ruhry. Nie jest to co prawda szczególnie trudne w tym sezonie Bundesligi, ale!
Ponownie udało się wykorzystać wysokie ustawienie defensywy rywala. Tym razem ośmieszony został Oczipka. Tutaj Piątek zbierał się do wyprzedzenia, zaś Niemiec do pościgu…
A tutaj już było po zawodach, bo napastnik stołecznej drużyny nie dał najmniejszych szans Fahrmannowi. Warto też podkreślić, że mógł się bramkarz Schalke lepiej ustawić i zachować – dostał mało urodziwe uderzenie na krótszy słupek.
HERTHA vs Eintracht
Wydawało się, że dzięki trafieniu Polaka Hertha przełamie niemoc i wygra pierwszy raz od wspomnianego meczu z Schalke. Byłby to wynik o tyle niesprawiedliwy, że to ekipa z Frankfurtu cały czas cisnęła i miała więcej okazji do zdobycia bramki.
Czego jednak nie potrafili zrobić oni, to dość zaskakująco zrobił Piątek. Najpierw zaczęło się od padu w polu karnym, ale gdy 25-latek słusznie się zreflektował, że dochodzi w tym momencie do kompromitacji, zerwał się na równe nogi, zagrał klepkę z Cunhą i uderzył z tej pozycji:
Znowu półwolej, znowu bramkarz bez szans. Naprawdę widywaliśmy lepsze okazje do zdobycia bramki.
Ostatecznie jednak skończyło się na 1:3, bo Hertha potknęła się o rozwiązane sznurówki na samym finiszu spotkania. Piątek nie miał jednak zbyt wiele sobie do zarzucenia. W końcu udało mu się przełamać, gdy grał od pierwszych minut.
HERTHA vs Augsburg
To nie była z pietyzmem skonstruowana akcja – zresztą poza golem z Schalke, gdzie rywale ani razu nie dotknęli piłki, chyba żadna nie była. W pole karne Augsburga zostało posłane dośrodkowanie – wybaczcie – na pałę. Piekielnie mocne podanie, które mogłoby komuś nieostrożnemu urwać głowę.
No i Piątkowi niemal urwało – zdołał właściwie dołożyć swoje czoło, a piłka zwróciła to z taką mocą, że Gikiewicz musiał skapitulować. Zrobiło się 1:1, a niedługo później 2:1 i Hertha dość zaskakująco wygrała.
Krzysztof Piątek nie jest zatem typową dostaw-nogą. Jasne, otrzymał dwa świetne podania, które były poprzedzone wyjściem na pozycję i wówczas po prostu musiał strzelić. Ale poza tym uderzał z pozycji nie aż tak optymalnych, jak sam sobie pewnie życzył.
W oczy rzuca się też fakt, że 66.6% jego trafień przyszło, gdy Polak wszedł na boisko z ławki. Jest pod tym względem w ścisłej czołówce Bundesligi, co pomogło mu też w wykręceniu w gruncie rzeczy przyzwoitego wyniku – bramkę zdobywa średnio co 230 minut.
25-latek nie jest jednak świętym.
Na co śmiało można narzekać?
Czytając powyższe podsumowanie, można było dojść do wniosku, że napastnik Herthy wszystko robi super i ludzie się po prostu na niego uwzięli. No nie jest tak. Można w jego stronę sformułować co najmniej dwa zarzuty:
- Piątek wcale nie wykorzystał wszystkich okazji
- jest leniem
Co się punktu pierwszego tyczy – zmarnował rzut karny z starciu z Hoffenheim. Jeszcze w pierwszym kwadrancie berlińczycy mogli objąć prowadzenie, ale strzał Polaka pewnie obronił Olivier Baumann. Nie będziemy wchodzić w analizę, czy był to rzut karny źle wykonany, czy dobrze obroniony, ale liczy się sam fakt.
Nie wytrzymał też presji w pierwszym starciu z Augsburgiem, gdzie trafił w słupek. Szkoda, bo była to jedna z najlepszych akcji Herthy w całym sezonie Bundesligi.
Jednocześnie ta akcja może stanowić za dobry wstęp do drugiego zarzutu. Hertha oczywiście nie kreuje dużo, toteż i bramek nie zdobywa seryjnie. Pod tym względem w niemieckiej ekstraklasie zajmują trzynastą pozycję. Niemniej, widać, że kiedy Piątek biega, pokazuje się do gry, szuka jej, to jest automatycznie łatwiejszym celem dla pomocników stołecznego zespołu.
Problem w tym, że 25-latek robi to dość nieregularnie. Dysproporcję dobrze ukazują mecze z Augsburgiem, Schalke i ostatnim starciem z Borussią Dortmund. Chociaż w dwóch pierwszych spotkaniach napastnik był jedynie rezerwowym, to wniósł dynamikę, która odwróciła losy spotkania. W starciu z BVB był zaś jednym z najmniej aktywnych zawodników – tylko dwóch innych piłkarzy z pola, którzy wybiegli w pierwszej jedenastce, miało mniej kontaktów z piłką niż Polak.
Ta niechęć do bycia pod grą jest bodaj największym mankamentem Piątka. Wcale nie ma złej skuteczności. Wcale nie marnuje na potęgę. Po prostu zbyt często jest statystą i nie stara zmylić się obrońców rywala. Jest to zastanawiające o tyle, że przecież kilkukrotnie pokazał już, że potrafi to zrobić.
Być może niedługo uda mu się wrócić do harówki, którą odwalał w kilku meczach tego sezonu i utrzymać taką dyspozycję przed dłuższy czas. Byłoby bardzo miło, wszak wobec prawdopodobnej absencji Roberta Lewandowskiego, nie mamy zbyt wielu wariantów w ataku. A grą na stojanowa, ani Węgrów, ani Anglii nie zaskoczymy.
*wszystkie dane za understat
Fot.Newspix
po sezonie powrót do Genoi albo jakiś inny beniaminek niemiecki nabierze się na niego, parę lat powozi się na nazwiasku a potem WIELKI POWRÓT do ekstraklasy w gloriii i chwale nowej gwiazdy ligi.
oj wydaje mi sie ze do Eklapy juz nie wroci, raczej bedzie zwiedzal ligi z top 5, choc zycze mu zeby znow zazarlo bo to byl piekny czas, a nie tylko Lewy i Lewy 🙂
„Kadra, który ma potencjał na przynajmniej środek tabeli w Bundeslidze”
Piekutoszczaku, weź popraw.
Kyniu jest słaby techniczne, brak techniki aż razi w oczy. Przyjęcie kierunkowe, timing, gra tyłem, podania z klepki. Wszystko odbija się od sęków. To dyskwalifikacja. Każdy już o tym wie, tylko Herta była ślepa. Na Kynia szczęście
Wszyscy w Hercie i Milanie się nabrali, ale „Wqurwiony” czytający artykuł na weszło się nie nabrał
W Milanie szybko się poznali i kasę uratowali. Pomimo, że zakup na wariata, byli w kryzysie i działali pi omacku. Kynio miał szczęście i tyle. Jakby wygrał. W Lotto. Niestety fuks minął.
Największy drewniak wśród polskich napastników
Szybko? Na temat zawodnika, którego mogli co tydzień oglądać w swojej lidze? Nie poznali się, tylko ściągnęli Ibrę. Trzymanie Piątka na ławie, jak można przytulić za niego kilkadziesiąt baniek, a tabelki w excelu świecą na czerwono, byłoby durne. A Ibra jest po prostu lepszy, więc jak była możliwość pozyskania go, to skorzystali.
Zresztą jakbyś nie zauważył, artykuł właśnie dowodzi, że Piątek strzela adekwatnie do możliwości zespołu. Tak samo było w Milanie, a w Genoi miał wynik ponad stan. Ciężko powiedzieć, że się nie sprawdza.
marnujesz się
Drewniak jakich mało. W Milanie szybko się na nim poznali. Jedna dobra runda w życiu i można się bujać tu i tam.
hehe poznali sie na nim we Wloszech tuz po tym jak niepostrzezenie i przypadkowo strzelil ukradkiem 35 bramek, wtedy zauwazyli ze slabiak i powiedzieli „dosc!” i tupneli az sie makaron rozsypal.
Widze, ze Weszlo uczy sie od Kotleszki. Czekam na pozytywne komentarze o Michniewiczu. Gdzie jest Kowal po normalnym materiale o padace Barcelony w tym sezonie?
Dziwne to, ale na początku piłka go szukała (a może raczej on jej szukał), a teraz jest zwykłym boiskowym snujem, który tylko czeka. Nie daje nic ekstra drużynie. Oglądanie go jest fascynujące, jak obrady sejmu.
W Polsce grał jeszcze inaczej. Sam rozkręcał akcje ofensywne. W Genui wykańczał i biegał. W Milanie głównie biegał. Teraz dosłownie snuje się bez pomysłu po boisku.
Pewnego rodzaju fenomen. Zrobił show w czołowej lidze po przejściu z ligi ogórkowej. A potem ciągły zjazd w dół. Za 1-2 lata jakiś średniak w Turcji go pewnie czeka. Jeszcze trochę na reputacji pojedzie.
Sam myślałem, że więcej wyciśnie z kariery, chociaż porównywanie niektórych kibiców do Lewandowskiego sprawiało, że „śmiechom nie było końca”. Inna sprawa, że być może ostatniego słowa jeszcze nie powiedział.
Jak odpalisz sobie jego bramki z Genoi i z pierwszej rundy po przejściu do Milanu, zobaczysz ile z nich to był nieziemski fart. Najbardziej mi zapadła w pamięć decyzja o zajebaniu na pałę z 20m będąc praktycznie tyłem do bramki. Messi i Ronaldo by tak nie strzelili, a tam wpadło.
Widziałem sporo jego bramek, akurat tej chyba nie. Wziąłbym to na karb szczęścia – ale on to szczęście miał przez 1,5 sezonu. To się wydaje wręcz niemożliwe. W którym meczu pucharu chyba 4 bramki zaciągnął. Czasem miałem wrażenie, że nawet jak trąci piłkę pośladkiem, to wpadnie do bramki. Chyba wykorzystał limit szczęścia do końca kariery.
no a jak Koulibaly’ego wkręcił w ziemię w pucharze z Napoli? a bramki z Atalantą? wybryk natury jakiś. mam wrażenie, że pół roku w beznadziejnie nudnym MIlanie zabiło u niego entuzjazm, po opadnięciu adrenaliny został zweryfikowany i pewnie już nie jest w stanie na ten poziom ponownie skoczyć.
Nie no wybryk, bo mało jest piłkarzy, którzy tak szybko wjechaliby prawie na szczyt i równie szybko spadli. Teraz sprawia wrażenie za słabego na słabą drużynę Bundesligi. Miał swoje fajne akcje, coś tam w kadrze też pokazał. Nie jest zawodnikiem beznadziejnym, ale faktycznie jakby coś w sobie zabił.
Oby to było przejściowe, bo z napastnikami też u nas bida. Chyba tylko bramka jest nieźle obsadzona:)
Ma jeden dar. Ma orientacje w terenie i jego mozg zapamietuje jego wlasne polozenie. To dziala tylko do momentu kiedy jest wypchniety poza pole karne i zmuszany lub do przymowania pilki, podawania lub gry tylem – czego nie umie. Nie kazdy swietny bokser umie uderzac idac do tylu, nie kazdy swietny pilkarz potrafi uderzyc w swiatlo bramki nie patrzac na nia przez chwile. To jest uwarunkowanie genetyczne, niektorzy ludzie z wysokim IQ staja w tlumie, zeby wyslac wiadomosc z telefonu. Piatek we Wloszech dostal szanse bycia przy pilce w sytuacjach gdzie sie zazwyczaj nie podwaja lub nie obstawia zawodnika np uderzenie z pierwszej pilki z dystansu, wolej z polobrotu, uderzenie glowa z dystansu. Jego dar jest taki, ze co nie uderzy i jakkolwiek koslawo to wyglada to jednak pilka leci w swiatlo bramki, czyli do momentu rozpracowania go mila szanse wylapac bramkarzy i obrone w zlej pozycji. Kiedys Denilson nabieral wszystkich przez rok na 'rowerek’ i nic innego. Dlatego wiekszosc jego bramek to lub dobitki lub bramki wygladajace na totalny fart. Skonczylo sie po jednej i pol rundy we Wloszech. Poza tym jest maksymalnie surowy pilkarsko i dlatego sobie nie radzi. Przeciez nie przedrybluje, zeby sie uwolnic. Poza tym ma koszmarne problemu z ustawianiem sie nie mowiac o podawaniu lub gra tylem. Dlatego w Hercie jest albo bardzo prosto, albo wcale, bo kazdy widzial jego bramki we Wloszech.
Odpal wyczyny Teodorczyka (wyszedł sezon życia) z Belgii albo Milika z Holandii (Milo akurat sporo stracił przez kontuzję bo tak to bardzo przyzwoicie grał).
Takich „kosmicznych” sezoniarzy nie brakuje.
Masz Giakoumakisa który cudów w Zabrzu nie pokazał a w Holandii strzela jak z Kałasza.
Szczęściu można pomóc. Po tym poznajesz „lisów pola karnego”, że to potrafią. Nie można mieć farta przez wiele miesięcy.
Dla kogoś, kto się interesuje polityką, obrady sejmu mogą być ciekawe.
Czy gra Piątka może być ciekawa, nawet dla pasjonatów?
Dla kogoś, kto się interesuje piłką, gra Piątka może być ciekawa.
Czy obrady sejmu mogą być ciekawe, nawet dla pasjonatów?
Jak gra piątek to żeby bolą. Dwa trzy razy dotknie piłkę w meczu i tyle go widziano.
Jak gra Hertha to zęby bolą. Skupiasz się na napastniku w jednej z najsłabszych drużyn w lidze, to się nie dziw, że się nudzisz.
Hmm jestem ciekaw co by się stało jakby zamienić Piątka i Lewandowskiego miejscami.
Mysle, że Lewy w Hercie strzeliłby nie 6 a ok. 10 bramek, natomiast Piątek w Bayernie spokojnie dojechałby do 15-18 trafień będąc mimo wszystko najlepszym strzelcem w zespole.
CHodzi mi tylko o to, że obaj sa podobnym typem napastnika i bez dobrze pracującego środka pola gina na boisku. Jakby Lewy nie miał farta, że trafił do Borussii która akurat zaczęła grać fantastyczną piłkę to pewnie do dziś obijałby się w jakimś Wolfsburgu strzelając 12-18 bramek na sezon.
Nie są absolutnie podobnym typem napastników. Lewandowski lepiej zasłania się, przytrzymuje piłkę i odciąga uwagę obrońców. Piątek jest typowym gościem od wykończania, chociaż miał lepsze zadatki (Zagłębie).
Nie wiem jak u Lewego teraz to wygląda, bo faktycznie zmienia się w lisa pola karnego. Jednak on radził sobie także z innymi rolami, np. jako fałszywy napastnik a także boczny napastnik. W Borussii świetnie odnajdywał się w grze z contry. Grał całkowicie w innym stylu, bardziej efektownie, mniej efektywnie. Pomijając nawet jakość poszczególnych umiejętności jest po prostu bardziej wszechstronny. Bayern nie wykorzystuje tej wszechstronności, bo nie ma takiej potrzeby. Lepiej zrobi jak oszczędza siły i gdzieś plącze się blisko bramki przeciwnika.
Myślę, że i w Berlinie strzelałby dużo bramek, chociaż wiadomo, że nie tyle co w Bayernie. Po prostu w większym stopniu skupiałby się cofaniu i rozgrywaniu. Może miałby więcej asyst i kluczowych podań. Piątek tego nie ma.
Zgadzam się, że Lewy trafił w idealnym momencie do Borussii. Aklimatyzację też miał łatwiejszą, w drużynie grali inni Polacy. Później różnie to się ułożyło, ale na start lepiej się nie dało.
czy ja wiem, Lewy u Brzeczora nie napierdalal hattrickami co mecz, tylko zwieszal czesto glowe albo machal rekami… tudziez „absorbowal uwage obroncow” w okolicach kola srodkowego. W Hercie moze nie ma Brzeczora ale stylowke maja podobna. Piatek w Bayernie z 25 w sezonie pewnie by strzelil gdyby gral po 90 minut.
U Brzęczora to nikt nie wiedział jak grać. Ten rozdział po prostu trzeba wymazać. Gorszy byłby chyba tylko Probierz. Cudował jak koń pod górę, hamulcowy egocentryk i miłośnik teorii spiskowych.
Tak, nawet Lewandowski nie dawał rady. Przez większość meczów starał się robić za dwóch, w ostatnich odpuścił sobie. Coś tam na grubo poszło. Zawodnik też nie jest święty, ma swój specyficzny, niekoniecznie sympatyczny charakter. Dym mógł być. Chyba miał zwyczajnie dość pokazu antyfutbolu. Zwróć uwagę, że często jako jedyny robił pressing na przeciwniku, koledzy nie mieli ochoty dołączyć. I ostatecznie g…z tego wynikało. No to się w….
Ogólnie pewnie narażę się innym kibicom, ale Lewandowski nie nadaje się na kapitana. Jest najlepszym zawodnikiem i takiego napadziora nie będziemy pewnie mieli przez dekady. Natomiast nie ma tego czegoś, co by dało pierdolnięcie innym zawodnikom. Mega kop motywacyjny. Tymczasem mam wrażenie, że on jakby przytłacza innych. Jeszcze parę lat pogra i na nim trzeba opierać kadrę. Ale kapitana powinni poszukać o innych cechach.
Hertha gra strasznie nierówno. Stylówka niekoniecznie podobna, bo mimo wszystko coś tam próbują grać krótkimi podaniami i pozycyjnie. U nas prawie tego nie było.
Ciężko o takie analizy, trzeba by każdy mecz oglądać. Jednego i drugiego. A ja lubię sobie różne włączyć:)
>Ogólnie pewnie narażę się innym kibicom, ale Lewandowski nie nadaje się na kapitana. >Jest najlepszym zawodnikiem i takiego napadziora nie będziemy pewnie mieli przez >dekady. Natomiast nie ma tego czegoś, co by dało pierdolnięcie innym zawodnikom. >Mega kop motywacyjny. Tymczasem mam wrażenie, że on jakby przytłacza innych. >Jeszcze parę lat pogra i na nim trzeba opierać kadrę. Ale kapitana powinni poszukać o >innych cechach.
trochę takżę case Messiego i Ronaldo, jako kapitanowie przytłaczają, zamiast pomagać. o ile lepszym kapitanem jest taki Ramos, u nas świetny byłby także Glik
Mysle, ze masz duzo racji, a nawet jezeli sie nadaje to dodaje mu to po prostu obowiazkow zamiast grania i skupia na sobie jeszcze wiecej uwagi.
zgodze sie ze Lewy nie jest idealnym kapitanem, no ale jak nie on to kto? Glika juz bym chetnie spakowal do szafy ze starociami, bramkarz kapitan troche bez sensu, troche malo opcji mamy, a z tych co sa, Lewy jednak najlepszy.
No w sumie tak. Masz rację. Nie jest dobrym kapitanem, tylko ciężko w ogóle kogoś znaleźć do tej funkcji. Ten Glik to nie Glik, robi się powoli jak Janicki.
Chyba najbliżej średniej byłby Grosik. Pozytywny głąb:) Lubiany przez kolegów. Wodzirej. Nie wiem czy by się nadawał, ale może. Może kapitaństwo pomogłoby Zielińskiemu (i drużynie), ale to zabawa na ostro. Już jest mniej cichy niż kiedyś, ale twardego charakteru to nigdy nie będzie miał. Tak szczerze to faktycznie nie ma odpowiedniej osoby.
Bo gostka z charyzmą typ Wałdoch, Boruc czy Wasilewski to nie mamy.
Klich
Lewy jest mega gwiazdą. Zasadniczo tylko Szczęsny jest na zbliżonym poziomie.
Co taki Zieliński czy jakiś Klich reprezentują? Przeciętną europejską? Nie mamy żadnej innej gwiazdy a co dopiero mega gwiazdy.
Piątek ma słabą głowę a i do pracy się niezbyt garnie.
Lewy w wieku 30 lat dalej się samodoskonali. W tym samodoskonaleniu jest jak MJ23 i taki Messi to Lewemu do pięt w tym aspekcie nie dorasta (Messi w rozwoju zatrzymał się prawie dekadę temu).
nie strzeliłby bo na 9 grałby Czupomoting albo Mueller, a nawet gdyby byli kontuzjowani, to Herr Flick wolałby jakieś eksperymenty
propsy za nagięcie rzeczywistości w postaci klasyfikacji strzelców outsiderów, uśmiałem się 😀
Masakra. Sami to tworza: Piatek jest Top, Barcelona po Huesca FC jest top, polski Guardiola jest Top. Wyglada, ze sobie jeszcze teraz pisza komentarze oprocz tych urojonych bzdor.
Czyli zgodnie z tezą „redaktora” Piątek gra słabo, bo słabo gra Hertha. A moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie: Hertha gra słabo, bo słaby jest jej kupiony za grubą forsę napastnik.
No tak, bo siła zespołu zależy od jednego, najdroższego piłkarza. Umię w fótbol.
jak to mówi stare przysłowie buddyjskie: karma to taka suka, która na pewno Cię wyru…cha. Lewandowski teraz wyskakuje z każdej lodówki, ale skrajnie ciężko pracował na swoją karierę !. Pamiętam opinie Piątka sprzed dwóch lat w jakim to zespole spełniałby się zawodowo