Joan Laporta dopełnił wszelkich formalności i został zaprzysiężony jako prezydent Barcelony. Dzisiaj odbyła się inauguracja tej kadencji, która miała wlać w serca kibiców Barcelony wiele optymizmu. Jak wyszło?
Laporta mówił między innymi (cytaty za FcBarca.com):
– Próbuję przekonać Leo do pozostania, wykorzystując fakt, że on tu jest. Wybacz Leo. Zrobię, co w mojej mocy. Będziemy szanować twoją decyzję, ale postaramy się ciebie przekonać. Gdyby ten stadion był pełny, gdy tu grasz, nie chciałbyś odchodzić. Wiesz, jaką darzę cię sympatią. Kocham cię i Barcelona cię kocha.
– Ważnym projektem klubu jest La Masia. Jest istotna nie tylko pod względem sportowym, ale także w zakresie finansów klubu. Chcemy, żeby młodzi piłkarze wiedzieli, że są ważni.
– Możemy nadal wygrać Puchar Króla i LaLigę. Doceniamy sukcesy pozostałych sekcji, piłkarki, koszykarze, piłkarze ręczni, hokeiści są w świetnej formie. Ronald, wiesz, że masz moje zaufanie. Jesteśmy bardzo podekscytowani dalszym rozwojem zespołu.
– Sytuacja finansowa klubu generuje pewien niepokój, musimy przywrócić stabilność. Mamy jednak świetną drużynę, wspaniałych fachowców. Zmienimy obecną sytuację. Musimy podejmować odważne decyzje.
Dużo zapowiedzi, dużo optymizmu. Inaczej być nie mogło, trudno by Laporta w pierwszy dzień zaczął marudzić, że to nie działa, tamto jest złe i tak dalej. Chce tchnąć w ten klub nowego ducha, więc sam musi go pokazać. Natomiast ma na głowie sporo. Przede wszystkim pozostanie w klubie Messiego, na którego chętkę ma choćby PSG czy City. Jeśli to się uda – być może na tej fali uda się też budować dalej.
Chociaż wątpliwości ma choćby nasz ekspert, Wojciech Kowalczyk. Pisał na swoim blogu po meczu z PSG: Za czasów Laporty były sukcesy, ale były pieniądze, Xavi i Iniesta. Teraz nie ma kasy, tym bardziej nie ma Xaviego i Iniesty. Naprawdę nie łudźcie się, że jeden mecz coś zmienia. I to taki, gdzie rywal niewiele musiał.
Zatrzymać Messiego. Poprawić kondycję finansową klubu. Wzmocnić ją dobrymi zawodnikami. Wzmocnić akademię. Dużo pracy czeka nowego prezesa.
Fot. Newspix