Reklama

Ilków-Gołąb: Chciałbym zostać piłkarzem. Wierzę, że w końcu się uda

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

15 marca 2021, 16:52 • 8 min czytania 3 komentarze

35 lat na karku i prawie 300 meczów na poziomie centralnym. Dziewiąty sezon w Chrobrym Głogów i opaska kapitańska. Powiedzieć, że Michał Ilków-Gołąb to ikona głogowian, to jak nic nie powiedzieć. Porozmawialiśmy z nim m.in. o jego przygodach z przeszłości, profesjonalizmie, motywacji, życiowych wartościach i celach na życie po życiu. Wychowanek KS Łoziny podkreśla, że jest na dobrej drodze, żeby zostać piłkarzem. Zaplecze Ekstraklasy i prawie 50 bramek w karierze to dla niego jeszcze za mało.

Ilków-Gołąb: Chciałbym zostać piłkarzem. Wierzę, że w końcu się uda
Kiedy rozmawiamy, właśnie mija twój ósmy rok w Głogowie. Trochę się tam zasiedziałeś.

Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie pojawiła się informacja w klubowych mediach. Te lata mijają bardzo szybko. Tylko że został jeszcze kawał roboty do zrobienia. Kilka celów zespołowych i indywidualnych. Jedziemy dalej!

W 2014 roku w jednym z wywiadów powiedziałeś „Mieszkam tu rok, zżyłem się z miastem”.

O kurczę, to już po roku takie hasła z mojej strony były? Po ośmiu latach mogę to tylko potwierdzić. Zżyłem się z barwami Chrobrego. Trafiłem tu na ambitnych ludzi, dzięki którym klub z roku na rok się rozwijał, a ja wraz z nim. Wszelkie zmiany obserwuję od środka i cieszę się, że jestem tego częścią.

Zawsze byłeś zawodnikiem lubianym przez kibiców. Nie było z tobą historii, która odbiła się negatywnym echem.

Miło mi to słyszeć. Zawsze zależy mi na tym, żeby pozostawiać po sobie dobre wrażenie. Pracuję w końcu na swoje nazwisko. Do swoich obowiązków podchodzę na 100% niezależnie od okoliczności, dlatego jeśli pojawia się w moim kierunku sympatia i docenienie – cieszę się.

Jako piłkarz starszej daty…

Nie chciałbym być oceniany jako stary czy doświadczony zawodnik! Wiek to tylko liczba. Oceniajcie mnie proszę w sposób rzetelny z tego, co pokazuję na boisku. Młody i perspektywiczny już co prawda nie jestem, ale tak się czuję.

Reklama
Będziemy pamiętać. Chodzi o to, że żyjesz na świecie wystarczająco długo, żeby wiele nowych zjawisk zauważyć.

Wychowywałem się w innych czasach, a dzisiejszy świat tak poszedł do przodu… Młodzi ludzie mają wokół tyle pokus, że bez odpowiedniej świadomości i samozaparcia łatwo zboczyć z właściwej ścieżki. Są też jednak plusy, bo obecna młodzież ma ogromne możliwości do rozwoju. Mógłbym im nawet trochę zazdrościć, bo kiedy byłem w ich wieku, musiałem liczyć się z innymi realiami. Infrastruktura, dostępność do fachowej literatury czy materiałów wideo to rzeczy, o których w latach młodzieńczych nawet nie śmiałbym marzyć. Jednak bez poświęcenia i determinacji w dążeniu do celu nie osiągnie się sukcesu, nawet mając do dyspozycji tak dobre warunki treningowe. Bo jak wytłumaczyć sytuację, w której więcej osiągnąć potrafi zawodnik dorastający w brazylijskiej faweli, niż piłkarz z renomowanej szkółki?

Dochodzi też pokora. Ty podczas przygody w Kaiserslautern chyba jej się nauczyłeś.

Można tak powiedzieć. Ten epizod w Niemczech dał mi wiele w rozwoju sportowym i osobistym. Nauczyłem się tam prawdziwego etosu pracy, który procentuje do dziś. Utwierdziłem się w przekonaniu, że bez ciężkiej harówki nie ma możliwości zrobienia kariery.

Najważniejszy wniosek z takiej przygody?

Jako młody chłopak trzeba sobie uświadamiać, że bez nacisku na samorozwój nie da się zaistnieć. Tysiące godzin treningu, tysiące powtórzeń, regeneracja, dieta… Trzeba się temu wszystkiemu poświęcić na długie lata. Oczywiście nie zawsze się uda, bo to, czy zostaniesz zauważony, nie do końca zależy od ciebie. Warto jednak dawać sobie szansę i wierzyć w siebie. Dużą rolę odgrywa trener, który powinien zawodnika inspirować i wyciskać z niego to co najlepsze. Uważam jednak, że wszystko zaczyna się na poziomie jednostki. Jeśli ktoś ma zdrowe parcie na sukces, sam przed sobą musi postawić ultimatum. Chcesz wejść na topowy poziom? Stwórz plan na siebie i cierpliwie go realizuj.

Od zawsze miałeś taką żyłkę profesjonalisty?

Osobą pracowitą byłem raczej od zawsze. Wiem jednak, że dla wielu kolegów po fachu momentem zwrotnym jest poważna kontuzja. Długa i monotonna rehabilitacja często sprawia, że zawodnik po powrocie do zdrowia spędza więcej czasu w siłowni nad prewencją urazów. Sam zerwałem więzadło krzyżowe i wiem, jak wygląda proces powrotu do pełnej sprawności. Okres rekonwalescencji był czasem, w którym miałem okazję wsłuchać się we własny organizm i usprawnić te rzeczy, które wymagały poprawy. Wyznaję zasadę, że zawsze można się doskonalić niezależnie od wieku, umiejętności czy doświadczenia.

Do jakiej grupy piłkarzy należałeś? Tych, którzy brak talentu musieli nadrabiać pracą? Czy jednak na pewnym etapie się wyróżniałeś?

Swoją przygodę z piłką zaczynałem późno. Dopiero w wieku 17 lat trafiłem do Polaru Wrocław. Nie jestem „produktem” żadnej szkółki. Wiele elementów musiałem przyswajać z dużym opóźnieniem albo ominąłem moment, kiedy coś dało się wyszkolić. Są jednak tego plusy. Choćby dużo większa ilość czasu spędzona na podwórku ze starszymi kolegami. Tak więc nie zakwalifikowałbym się do żadnej z podanych przez ciebie grup. Dla mnie trzeba stworzyć odrębną!

Reklama
Przed trafieniem do Polaru miałeś inny plan na przyszłość?

W młodej głowie rodzi się mnóstwo pomysłów. Byłem jednak zawsze osobą wysportowaną. W czasach szkolnych miałem masę godzin lekcyjnych do odrobienia, bo jeździłem na wszystkie zawody. Ciągnęło mnie do sportu, a chyba każdy w pewnym momencie swojego dzieciństwa myślał o zostaniu piłkarzem. Wiesz, dalej chciałbym nim zostać! Ciągle do tego dążę.

Miałeś ciekawą drogę. Z biegiem lat od napastnika, przez skrzydłowego stałeś się bocznym obrońcą.

Na początkowych etapach rozwoju zawodnika kreatywna gra przynosi więcej korzyści na przyszłość. W końcu musi jednak nastąpić specjalizacja. Ja zostałem prawym obrońcą bardzo późno, a mogłem zdecydowanie wcześniej. To dla mnie wymarzona pozycja. Czuję się tutaj jak ryba w wodzie.

Gdyby nie tak późno, zostałbyś pewnie następcą Łukasza Piszczka.

Następnie pytanie proszę!

Kiedy patrzysz na zmieniający się świat piłki, widzisz coś, co ci się nie podoba? Możemy zacząć od sędziów.

Myślę, że o takie rzeczy wypadałoby pytać ludzi z autorytetem. Czułbym się trochę głupio, gdybym jako piłkarz pierwszoligowy miał mówić o rzeczach w skali globalnej. Co do sędziów – na pewno starają się wykonywać swój zawód jak najlepiej. Trzeba mieć świadomość, że tak jak zawodnicy mają wahania formy, tak sędziowie również je mają. Wtedy popełniają błędy, ale piłkarze robią to samo.

Dyplomatycznie. Tylko że w waszej lidze wyjątkowo często tę błędy się pojawiają, a za próby jakichkolwiek dyskusji jesteście karani.

Sędziowie mają teraz słuchawki i rzadko kiedy chcą z nami, zawodnikami, rozmawiać. Albo udają, że nas nie słyszą. Tak naprawdę uważam, że ten temat jest częścią widowiska. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy, żeby pomyłki zdarzały się jak najrzadziej.

A ty jaki jesteś w życiu prywatnym? Jakie wartości wyznajesz?

Bardzo cenię sobie szczerość. To powinna być podstawa w każdej relacji międzyludzkiej. Poza tym szacunek, który jest zdecydowanie ważniejszy niż pieniądze.

A rodzina?

Rodzina jest najważniejsza. Zawsze mi pomaga i jestem jej za to wdzięczny. Przyznam, że mam duże szczęście, bo wobec moich decyzji o przyszłości rodzina jest na tyle wyrozumiała, że potrafi się podporządkować.

Miałeś taki moment w karierze, kiedy się w jakiś sposób zagubiłeś?

Cóż, może nie tyle zagubiłem, co mam świadomość, że mogłem osiągnąć więcej. I wciąż zresztą mogę. Staram się iść prosto przez życie, dlatego żadnych tąpnięć nigdy nie miałem.

Niczego nie żałujesz?

Mógłbym, ale staram się patrzeć w przód, a niepowodzenia traktować jak lekcje. Staram się ambitnie podchodzić do życia i kariery sportowej. Nikt nie może zabronić mi marzyć. Granie w piłkę daje mi ogrom satysfakcji. Każdy dzień to nowe wyzwanie. Gdzie to mnie zaprowadzi? Życie pokaże. Nie stawiam sobie barier.

Czyli nie odcinasz kuponów. Ciągle jedziesz na ambicji.

Dokładnie. Moją motywacją nie są pieniądze. Gdyby nie chęć rozwoju bez względu na wiek, musiałbym już sobie powiedzieć „dość”. Ale tak nie jest. Dbam o swoje ciało, pracuję nad słabszymi stronami. Chcę, żeby mój organizm zawsze był przygotowany na 100%.

Młody piłkarz w szatni mógłby uznać cię za wzór.

Młodsi chłopcy mogą liczyć na moją pomoc. Wiem, że w młodości siła, ale nie zamierzam oddawać pola do gry bez walki. Taki mam charakter. Mam jednak nadzieję, że będą na mnie naciskać. To będzie korzyść dla mnie i całego zespołu.

Dobrze czułbyś się w roli mentora młodzieży?

Kilka śmiesznych określeń krąży wśród kolegów na mój temat w tym kontekście! Wiesz, klimaty wojskowe. Od majora po generała.

Co dzisiejszy Michał powiedziałby Michałowi sprzed 20 lat?

Powiedziałbym żeby nie zabrakło mu odwagi, bo wygrać można z każdym. I żeby pamiętał o pokorze czy ciężkiej pracy. To taki przepis, którym się posługuję, żeby odnieść sukces. Może się sprawdzi.

Myślałeś już, co będziesz robić w życiu po życiu?

Mam różne pomysły, ale wyznaję zasadę, że dopóki robię jedną rzecz, to z pełnym zaangażowaniem. Na razie cele na boisku, a potem zobaczymy. Nie ukrywam, że bardzo chciałbym zostać w świecie piłki. Zrobiłem licencję trenerską UEFA B, kurs scoutingowy, pasjonuje mnie przygotowanie motoryczne. Jeżeli pojawiłby się ciekawy projekt, w którym mógłbym się realizować i rozwijać, to włożyłbym w to całe serce.

Wtedy odpuścisz sobie prowadzenie a’la piłkarz?

Nie ma mowy. Zobaczymy, jak to będzie z przemianą materii, ale nie chcę widzieć siebie z brzuszkiem za kilkanaście lat. Plan treningowy będzie realizowany, a czy przyniesie efekty – okaże się. Sportowa sylwetka musi być. Siłowni nie odpuszczam, maszyna musi pracować na wysokich obrotach przez cały czas. Wiadomo, że trening to rzecz święta, a reszta to dodatek, ale dla mnie bardzo ważny.

Nie brakuje ci w karierze kropki nad „i” w postaci Ekstraklasy?

Chciałbym jeszcze pewną kropkę nad „i” postawić. Jeśli radość z każdego treningu i meczu ciągle we mnie będą, nie odpuszczę. Póki co czuję się świetnie. Chcę spełniać się, grając w piłkę jeszcze przez długi czas.

Fot. FotoPyk

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
2
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
14
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

3 komentarze

Loading...