Reklama

Z Marcem jak w garncu

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

13 marca 2021, 15:35 • 4 min czytania 14 komentarzy

Debiut Dariusza Marca w Gdyni? Wygrana, ale trochę szczęśliwa. Mecz numer dwa? Efektowny pokaz siły w Niepołomicach, awans w Pucharze Polski. Trzecie spotkanie? 0:4 w łeb z tym samym rywalem. A teraz Arka dokłada do swojego bilansu kolejną porażkę. Górnik Łęczna odpłacił się za niedawną porażkę w Pucharze Polski w Trójmieście i zgarnął trzy punkty w lidze. Trzy punkty, które sprawiają, że gdynianie tracą już dziewięć punktów do drugiego miejsca w tabeli.

Z Marcem jak w garncu

Nie tak miała wyglądać misja ratunkowa w Arce. Dariusz Marzec miał walczyć o bezpośredni awans, a na starcie wiosny dystans do miejsc premiowanych bezpośrednią promocją tylko rośnie. Gdynianie ściągnęli zimą napastnika, ściągnęli konkretnego rozgrywającego, wzmocnili boki obrony i… strzelili jednego gola w trzech ligowych meczach.

W dodatku po błędzie sędziego.

Aleman dawał sygnały

Dzisiaj ta nieskuteczność była aż nadto widoczna. Arka do przerwy nie oddała żadnego celnego strzału, a każdy, kto oglądał mecz, powie, że ekipa Marca miała dobre okazje w pierwszych 45 minutach. Raz po raz prostopadłe podania wędrowały za linię obrony Górnika. Dobrze rozgrywał piłkę Christian Aleman, ale nie tylko – on także był dobrze obsługiwany. Efekt trzech sytuacji, przy których Ekwadorczyk maczał palce?

  • Dwa razy Maciej Rosołek nie zdołał trafić do siatki
  • Raz zawiódł sam Aleman, który niepotrzebnie udziwniał, zamiast ładować na bramkę po dobrym podaniu

Nieźle grał Marcus da Silva, szarpał bokiem młody Kacper Skóra. No wyglądało to solidnie, nie ma co mówić. Górnik Łęczna okazje miał, ale nie tak dobre. Dopiero w końcówce pierwszej połowy poważniej zagroził bramce gdynian, bo po rzucie rożnym mocno zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Było tam nawet zagranie ręką Harisa Memicia, ale nie było mowy o rzucie karnym – więcej w tym przypadku niż winy obrońcy Arki.

Reklama

Jeśli ktoś zapytałby nas, kto pierwszy trafi do siatki w Gdyni, postawilibyśmy na Arkę. Może nie dolary przeciwko orzechom, ale takie 60/40 jak najbardziej. Co więc się stało, że się posypało?

Górnik wypunktował rywala

Czerwona kartka dla Arkadiusza Kasperkiewicza się stała. Obrońca Arki nie należy do gości, który są przyjemniaczkami dla rywali. W dzisiejszym meczu dwukrotnie zasłużył na „żółtko” i nie można mieć pretensji do Szymona Marciniaka o którąkolwiek z nich. Natomiast do samego Kasperkiewicza można. Mając żółtą kartkę na koncie skakał do główki z zamysłem powalczenia łokciami – to musiało się tak skończyć. Gospodarze nie musieli długo czekać, żeby to się zemściło. Klasyczna akcja Górnika – stały fragment, gol. Ale za to jaki!

  • Daleki wrzut z autu w pole karne
  • Aleman przegrał walkę z rywalem
  • Piłka trafiła do Michała Maka na szesnasty metr
  • Mak przyjmuje, obraca się i ładuje pod ladę

Efektowne trafienie, bez dwóch zdań. Górnik poczuł krew i poszedł za ciosem. Łęcznianom wystarczył kwadrans, żeby podwyższyć wynik. Bartosz Śpiączka wrócił po zawieszeniu w kapitalnym stylu. Mak zabrał piłkę Mikołajowi Łabojce i uruchomił kontrę, Śpiączka dostał piłkę w polu karnym, ruletą ograł Luisa Valcarce, a potem ze spokojem wykończył akcję.

Goście ewidentnie stwierdzili, że jak już strzelać, to stadiony świata.

Kłopot, kłopoty Arki

Bo łatwiejszych okazji Górnik nie wykorzystywał. Pomylił się Paweł Baranowski z pięciu metrów po strzale głową. Bartosz Śpiączka mógł mieć dublet, jednak przegrał pojedynek z Danielem Kajzerem. Zresztą ta choroba marnowania dobrych sytuacji dopadła także Arkę. Przecież jeszcze przy stanie 0:1 gdynianie mogli wyrównać, ale Haris Memić spudłował po strzale głową. A kiedy Mateusz Żebrowski mógł (w tej sytuacji nawet musiał) uratować honor, posłał piłkę z czterech metrów obok słupka, zamiast zapytać bramkarza, w który róg mu strzelić. Gospodarze ostatecznie kończyli mecz bez ani jednego celnego strzału na koncie. Trochę wstyd…

Cóż, Górnik wygrał dziś zasłużenie, a dla Arki sytuacja jest coraz trudniejsza. Za moment nawet do trzeciej siły ligi mogą tracić siedem punktów. W przyszłym tygodniu w meczu z Miedzią Legnica nie zagra zawieszony za kartki Adam Danch, wciąż urazy leczą Łukasz Wolsztyński i Juliusz Letniowski.

Reklama

Panie Darku, życzymy powodzenia. Przyda się.

Arka Gdynia – Górnik Łęczna 0:2

Mak 53′, Śpiączka 68′

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
4
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

14 komentarzy

Loading...