Nie zazdrościmy kibicom Widzewa startu tego roku. Po zwycięstwie nad Koroną najpierw był mecz z Radomiakiem, gdzie ich zespół zaprezentował się naprawdę dobrze, ale grając w dziesiątkę – jako sukces musi traktować remis. Potem derby Łodzi, w których widzewiacy z jednej strony urwali punkt zespołowi ze ścisłego topu, z drugiej jednak – roztrwonili dwubramkową przewagę. No i nadszedł mecz z Odrą Opole. Trzy niewykorzystane setki plus niesłusznie nieuznany gol Pawła Tomczyka. Trzeci raz z rzędu mogli wygrać, trzeci raz zremisowali.
Na pewno trzeba podkreślić już na wstępie – o losach meczu znów zaważył błąd sędziowski i niestety jest to w I lidze już prawie standard. Rozumiemy brak VAR-u, rozumiemy, że oko ludzkie może być zawodne, rozumiemy nawet, że spora część I-ligowych sędziów nie może wyżyć z gwizdania, więc zlecenia realizuje „po godzinach”. No ale kurczę, ile tego jeszcze będzie?
Paweł Tomczyk fatalnie wykonał karnego, to prawda. Więcej: również dobitka była żenująca, choć mamy wrażenie, że sporą rolę odegrała tutaj również murawa. Natomiast za trzecim razem uderzył już w pełni poprawnie i co najważniejsze – skutecznie, ładując piłkę pod ladę. Tak, w międzyczasie Rafał Niziołek dotknął piłkę ręką, ale:
- Rafał Niziołek nie jest piłkarzem Widzewa
- no naprawdę nie jest, panie sędzio
Tymczasem arbiter zupełnie bez zastanawiania stwierdził, że grę wznowią gospodarze. Nawet Tomczyk chyba nie wiedział co się dzieje, być może obawiał się, że w futbolu dobijać karnego można tylko raz.
WIDZEW ŁÓDŹ – DRUŻYNA PECHOWA, ALE I NIESKUTECZNA
Decyzja sędziego to jedna strona medalu. Druga – totalny brak skuteczności u widzewiaków. Jeszcze parę dni temu chwaliliśmy ich za bezwzględne wykorzystanie obu potknięć obrony ŁKS-u Łódź – bo faktycznie wystarczyły im dwa celne strzały, by zdobyć dwie bramki. Dziś? Przede wszystkim niemiłosiernie mylił się Paweł Tomczyk. A to uderzył z ostrego kąta gdzieś w maliny. A to złamał linię spalonego przy akcji dwa na dwa. Kiedy indziej źle przyjął piłkę. Bardzo słaby był to występ byłego piłkarza Stali Mielec. Natomiast niestety dla kibiców gości – dzisiaj mylił się praktycznie każdy zawodnik formacji ofensywnej. Ameyaw był bardzo aktywny i świetnie szarpał, podobnie jak i Michalski, jednak w kluczowych momentach brakowało im celności przy ostatnim podaniu.
Dwie niezłe okazje miał Kita, ale najpierw jego doskonały drybling wybiciem w ostatniej chwili zakończył Niziołek, za drugim razem zaś sytuacyjny strzał pofrunął tuż obok słupka. Jeśli doliczymy do tego jeszcze okazję, w której Mucha strzelił w pięty Tomczykowi – mamy obraz i dominacji widzewiaków, i ich nieudolności przy finalizowaniu kolejnych ataków.
Odra Opole pełniła długimi fragmentami rolę statysty. Choć trzeba przyznać – też miała swoje okazje. Przede wszystkim celniej głową powinien uderzyć Kort, niewiele zabrakło też Żakowi przy podwójnym uderzeniu sprzed pola karnego. Na tle Widzewa były to jednak okazje po pierwsze wcale nie takie klarowne, a po drugie – o wiele, wiele rzadsze.
DWÓCH RANNYCH
Już przy derbach zaznaczaliśmy, że wynik nie satysfakcjonuje ani jednych, ani drugich. ŁKS de facto stracił dwa punkty w walce z drużyną ze środka tabeli, Widzew utracił szansę na szybką pogoń za barażami. Dzisiaj sytuacja jest bardzo podobna. Odra i Widzew to właściwie sąsiedzi w tabeli, a jednocześnie zespoły, którym marzy się rola wiosennego czarnego konia. Gdyby Widzew dziś wygrał – przeskoczyłby Odrę Opole, ale i Puszczę Niepołomice oraz Chrobrego, zbliżył się na odległość jednego zwycięstwa do siódmej Miedzi Legnica. Gdyby wygrała Odra – traciłaby ledwie 3 punkty do Radomiaka.
Remis? Nikomu nic nie daje. Po wyrównaniu liczby meczów, gdy cała stawka ma na koncie po 19 spotkań, wydaje się, że o czołowe sześć miejsc walczy pierwsza siódemka – a dalszemu peletonowi będzie ciężko z miejsca wskoczyć do tego grona. Oczywiście najmocniej cierpi na tym Widzew. Zabrakło trochę skuteczności z Radomiakiem, zimnej krwi z ŁKS-em i VAR-u z Odrą, by dobił do strefy barażowej. Zamiast tego – wciąż traci do Radomiaka 6 punktów.
A ma już za sobą cztery wiosenne mecze. I nie ma wygodnej furtki z napisem „zaległe spotkanie z jesieni”.
Odra Opole – Widzew Łódź 0:0
Fot.FotoPyK