Miała Warta problem jesienią z tym, by skrzydłowi przynosili jakieś konkrety. Raz na jakiś czas odpalił Jakóbowski, ale był zbyt chimeryczny. Rybicki kompletnie nie przynosił liczb. Rodriguez coś umiał, problem w tym, że taktycznie wyglądał jak chłopak z orlika. Dobry okres miał Grzesik. Ale wydaje się, że Makana Baku przykryje ich wszystkich. Tydzień temu asysta z Lechem, a dzisiaj dublet na Wiśle Płock. Dublet, który pozwolił Warcie na wykonanie gigantycznego kroku w stronę utrzymania.
Nad Wisłą Płock zaraz się poznęcamy, ale najpierw chcemy docenić to, co robi w tym sezonie Warta Poznań. Generalnie przy jednej spadającej drużynie trzeba było znaleźć kogoś do lania. Dla dobra dołu tabeli najwygodniejszym scenariuszem byłoby to, by trafił się znów taki ŁKS z poprzedniego sezonu. Ale że ewidentnego leszcza wyłonić było trudno, to warciarze – w drodze do spokojnie utrzymania – musieli porozbijać grupę czterech zespołów, które były i będą zamieszane w walkę o ligowy byt.
Czyli Wisłę Płock, Cracovię, Podbeskidzie oraz Stal.
I teraz szybki rzut oka na statystyki, bo mecz z Wisłą był piątym spotkaniem z dolną czwórką ligi. Bilans?
-
punkty: 15/15
-
bramki: 9-2
-
58% dorobku punktowego w sezonie
W dodatku w perspektywie mecze z Podbeskidziem i Stalą u siebie. Tak się robi spokojne utrzymanie. Pytanie – czy nie przesądzamy losu Warty za szybko? Może i tak, ale trudno nam sobie wyobrazić, że nagle Stal zacznie regularnie punktować. Ponadto trudno sobie wyobrazić, by w ostatnich dziesięciu starciach w ekipie “Zielonych” nastąpił jakiś krach. Wcale się nie zdziwimy, jeśli w przekroju całego sezonu na tej czwórce Wisła, Stal, Cracovia, Podbeskidzie warciarze zgarną komplet punktów.
Dzisiaj nie pozwolili płocczanom na nic. Przez całe spotkanie goście oddali jeden (!) celny strzał. Lis spokojnie może za tydzień jechać na Legię w tej samej bluzie, bo pewnie nawet nie jest przepocona. Trener Sobolewski patrząc dzisiaj na kreatywność środka pola Rasak-Lagator-Lesniak mógł przeżegnać się lewym butem za prawym uchem. Kocyła swój występ podsumował przyjęciem z końcówki spotkania.
Kabaret w obronie Wisły
Kuriozalnemu występowi ofensywy wtórowała defensywa. Kristian Vallo zaliczył debiut im. Titasa Milasiusa. To po jego stracie poszła kontra na 1:0. On też dał się banalny sposób ograć Kuzimskiemu przy jego strzale, który dobijał Baku na 2:0. Przy obu golach palce maczał też Uryga. Próba przecięcia wślizgiem głową podania Żurawskiego – prima sort!
Dramatycznie przy obu trafieniach zachował się też Kamiński. Najpierw otworzył przestrzeń przy bliższym słupku dla Baku, a później odbił strzał Kuzimskiego w środek bramki prosto przed siebie. Gdyby obrona Wisły była dzisiaj ryglem dla zamkowej bramy, to drzwi do zamku wyważyłaby najmłodsza grupa z losowego poznańskiego żłobka.
Baku – trzy mecze, dwa gole, asysta
Ale trzeba oddać Warcie to, że dzisiaj wykreowała sobie całkiem sporo – jak na siebie – okazji bramkowych. Znakomity występ zaliczył Makana Baku. Strzelił dwa gole, przy obu pokazał instynkt napadziora (gra na skrzydle, ale może też w ataku), kilka razy ładnie poczarował z piłką, mógł mieć asystę, gdy puścił w bój Kuzimskiego. Wygląda na to, że trener Tworek ma już teraz duet skrzydłowych Jakó-Baku.
Na pochwał za asystę zasługuje na pewno Maciej Żurawski. Na plus zagrał Kuzimski, który jak dzieciaka ograł Vallo przy bramce na 2:0. Dobrze wiosną wygląda duet Ivanov-Ławniczak. Generalnie nie ma się do czego przyczepić w Warcie po tym starciu.
I tak sobie patrzymy w tabelę… Na ten moment Warta ma bliżej do podium (dziewięć punktów straty) niż do strefy spadkowej (dziesięć punktów przewagi). Nie wpychamy beniaminka do walki o puchary, ale chyba za moment przestaniemy go brać pod uwagę przy sporządzaniu grupy walczącej o utrzymanie.
fot. NewsPix