Reklama

Jan Błachowicz. 16 ciekawostek o nadal panującym mistrzu UFC

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

07 marca 2021, 11:34 • 7 min czytania 4 komentarze

Jan Błachowicz w znakomitym stylu obronił pas mistrzowski UFC w starciu z Israelem Adesanyą, zostając pierwszym pogromcą Nigeryjczyka w MMA. Że walczyć potrafi – to jednak wiedzieliśmy już wcześniej. Udowadniał to wielokrotnie, w trakcie całej swojej długiej i krętej drogi do mistrzostwa. Są jednak rzeczy, które w życiorysie Janka wypadają interesująco, a rzadko się o nich mówi. A jako że dziś stoczył 16. walkę w UFC w karierze, prezentujemy 16 ciekawostek z jego życia. 

Jan Błachowicz. 16 ciekawostek o nadal panującym mistrzu UFC
  1. Wiedzieliście, że kolekcjonował noże? Kiedyś kupił nawet maczetę. Sam twierdził, że to „na czarną godzinę”, gdyby coś się na świecie nagle odwaliło. Ogólnie zajawkę na broń białą miał naprawdę dużą. Ale w pewnym momencie musiał przestać je zbierać, bo po prostu brakowało już miejsca. Choć kto wie, może za kasę z UFC dobuduje sobie pokój tylko na noże. Mistrz może sobie pozwolić.
  2. Wspomnieliśmy o czarnej godzinie? No to wyjaśniamy, o co chodzi. Jan naprawdę lubi klimaty apokaliptyczne, rozmowy o zombie czy końcu świata. W 2012 miał spakowany plecak na wypadek, gdyby coś się wydarzyło – choć w koniec świata przewidziany przez Majów nie wierzył. Natomiast często powtarzał, że w dzisiejszym świecie w każdej chwili może dojść do konfliktu zbrojnego, ktoś wciśnie jeden guzik i już po nas. Dlatego, jego zdaniem, każdy taki plecak mieć powinien.
  3. Sam o sobie mówi, że niesamowicie prędko potrafi się wciągnąć w jakąś pasję. Często tylko na chwilę, jednak to dlatego nauczył się między innymi strzelać z łuku czy jeździć konno. Lubi też klimat survivalu, oglądał programy Beara Gryllsa, ale preferuje rozmowy na żywo – na przykład z żołnierzami, którzy czegoś takiego doświadczyli na własnej skórze.
  4. Nie może więc dziwić, że interesuje go też archeologia, wszelkie podziemia czy opuszczone budynki. Pod koniec 2019 roku opowiadał nam o tym, skąd akurat to hobby. – Zaczęło się od tego, że jestem z Cieszyna, w którym podobno są podziemia. Wkręciliśmy sobie z kolegami, że musimy odnaleźć ukryte tunele. Zaczęliśmy rozmawiać ze starszymi ludźmi, sprawdzaliśmy piwnice… Dotarliśmy do kamienicy, ale nie mogliśmy rozwalić jednej ściany, bo okazała się nośna. Spotkaliśmy się z dyrektorem tamtejszego browaru, który powiedział nam, że wie dokładnie gdzie są tunele, ale on chce robić piwo, a nie mieć archeologów na głowie. Po czasie chcieliśmy otworzyć legalne stowarzyszenie „Cieszyńskie Podziemia”. Nic z tego jednak nie wyszło, ponieważ zderzyliśmy się z biurokracją i motywacja spadła do zera – mówił.
  5. Kiedyś za to w Pruszkowie pojechał do pałacyku, gdzie podobno odprawiano czarne msze. Potem wspominał, że „faktycznie były tam jakieś pentagramy narysowane”. Ale mszy akurat nie zastał, a same rysunki nie zrobiły na nim większego wrażenia.
  6. No to jeszcze jedno hobby, żeby skończyć ich wątek – astronomia. Miał w swoim życiu taki okres, że regularnie zaglądał na strony, które pokazywały ruchy ciał niebieskich. Patrzył choćby po to, żeby zobaczyć, czy coś się nie zbliża do Ziemi. Potem kupił nawet teleskop, ale na początku miał pecha, bo niebo cały czas zasłaniały chmury. Żeby faktycznie móc coś przez niego zobaczyć, musiał się naczekać.
  7. Błachowicz ma też swój talizman. O ile można tak to nazwać. Ta historia zaczyna się tak, że kiedyś, spacerując w lesie znalazł wisielca. – Dziwne było to, że pomimo tego, że wisiał, to stopy dotykały ziemi. Obszedłem dookoła, zobaczyłem twarz i powiedziałem: Nie no, trup na pewno. No ale znalazłem go, więc trzeba było wezwać służby, policję, karetkę – kontynuuje zawodnik MMA – Potem się pytam chłopa z karetki: Panie, dlaczego on, pomimo że wisi, to stoi na ziemi. Wtedy kazał mi spojrzeć na jego szyję, a ona rzeczywiście była o parę centymetrów dłuższa niż normalna. Kręgi strzeliły i się szyja naciągnęła – mówił w materiale na swoim własnym kanale YouTube’owym. Ale talizmanem, oczywiście, nie jest wisielec. Jest nim reszta liny, która została w lesie. W dawnych wierzeniach taka lina – zabrana do domu – przynosiła szczęście. Polak do domu jej nie wziął, ale przed każdą walką od tamtego czasu przychodzi w to miejsce i jej dotyka.
  8. W młodości myślał o dwóch zawodach. Chciał zostać hydraulikiem, kaskaderem albo… księdzem. Poważnie. Sam do końca nie wiedział dlaczego, ale w końcu faza na marzenie o duchowej karierze mu przeszła. Może to i dobrze.
  9. Miał 16 lat, gdy zaczął pracować… w roli bramkarza na dyskotece. Co zresztą nie do końca było legalne, ale raczej nikt tego nie sprawdzał. Podobno już wtedy bez trudu dawał sobie radę z większością ludzi, którym „włączała się nieśmiertelność i odwalali straszną wiochę”, jak sam to ujmował. Choć nie mógł ich też przesadnie pokiereszować, bo lokal był w miarę elegancki, a goście straszyli policją. Trzeba było to wszystko wyśrodkować i szybko się tego nauczył. Kto wie, może gdzieś tam jest gość, który teraz chwali się wszystkim, że kiedyś walczył z mistrzem UFC. Tylko szczegóły tej walki niekoniecznie chce zdradzać.
  10. Do sztuk walki trafił zresztą już wcześniej. Był w trzeciej klasie podstawówki, gdzie nauczycielką była jego mama. Na potrzeby szkolnego przedstawienia wypożyczyła kimona z klubu judo, znajdującego się niedaleko. Oddać poszła je razem z synem. Ten zafascynował się treningiem, stwierdził, że chciałby spróbować też poćwiczyć. No i się zaczęło. Choć z judo zrezygnował po kilku latach – było zbyt monotonne.
  11. W podstawówce zresztą bił się też często z innymi uczniami. Ba, organizowali nawet ustawki za… jednym z kościołów stojących w Cieszynie. Nie tylko jeden na jednego, bywało, że klasa na klasę. Podobno niezależnie od wszystkiego, zawsze wygrywał.
  12. Z czasów młodości jeszcze wcześniejszej jest też inna historia – wraz z kolegami uciekł wtedy z przedszkola przez dziurę w płoci. Poszli do jego dziadków. Gdy ci zorientowali się, że coś jest nie tak, bo jest zbyt wcześnie, by dzieciaki nie były w przedszkolu, Janek i jego kumple schowali się w kurniku. Szukało ich potem mnóstwo osób, na czele z policją. W końcu się odnaleźli. O tym, jak zareagowali jego rodzice, nie wspominał.
  13. Po wspomnianych wcześniej ustawkach, w końcu zaczął trenować boks, a potem spróbował też brazylijskiego jiu-jitsu. To drugie pokazali mu koledzy, którzy zaczęli jeździć na treningi do Rybnika. Błachowicz nie wiedział, o co właściwie chodzi, aż jeden z nich „powiedział, że mi pokaże, a potem wziął mnie na salkę i poskręcał jak dzieciaka”. Wtedy było jasne, że Jan nie odpuści, od razu zaczął trenować i tę dyscyplinę, dołączając ją do boksu. Szybko zaczął odnosić sukcesy, ale w końcu stało się jasne, że nie będzie w stanie ciągnąć treningów dwóch sportów naraz. Co zrobił? Odrzucił oba i ruszył w stronę muay thai, skąd już droga wiodła go prosto do MMA. Przy pierwszej walce w tej formule – treningowej – dostał „wpierdol”, jak sam to ujął. Ale to była ważna lekcja, pokazała mu, jak trzeba się bić.
  14. Skoro piszemy głównie o jego życiu prywatnym, to warto dodać, że Jan ma brata, który… stanął potem na tej samej bramce, na której wcześniej stał Janek. A Błachowicz był już wówczas w miarę rozpoznawalny. I to jego brata ludzie zaczęli zagadywać o to, kiedy następna walka i jak treningi. Ten początkowo się denerwował, tłumaczył, że nie jest Jankiem. Finalnie stwierdził, że łatwiej będzie, jeśli po prostu zacznie odpowiadać, jakby nim był. I faktycznie, było łatwiej.

    Jan Błachowicz. Brat

    Jan Błachowicz z bratem. Rok 2009

  15. No to jeszcze jedna rzecz – narzeczoną Jana jest Dorota, siostra Łukasza „Jurasa” Jurkowskiego. Poznali się przy okazji KSW. – Było afterparty i mówię: „Juras, mogę się pobawić z twoją siostrą?”. Powiedział, że tak. Potem musiałem się skupić typowo „po polskiemu”, pokazać, że potrafię i nie odpadnę – powiedział niedawno w programie braci Collins. Nie odpadł. Oboje spotykają się od 2007 roku, a Dorota pełni też rolę jego menadżerki. Niedawno po raz pierwszy zostali rodzicami. Swoją drogą żona Błachowicza jest też pewnie jedyną osobą, która w tej chwili może przyznać, że z nim wygrywa – domowe spory. Choćby te o porządek.
  16. A na koniec pogadajmy o kolejnym trofeum, które może w przyszłości zdobędzie. Błachowicz bowiem – jak chyba większość Polaków z jego pokolenia – wychował się na filmach akcji. Bruce’a Lee, Jean Claude van Damme’a czy Arnolda Schwarzeneggera oglądał na ekranie co chwila. Zresztą to „Commando” z tym ostatnim wymienia jako film, który widział najwięcej razy. Do dziś lubi filmy akcji. Kiedyś powiedział nawet – pół żartem, pół serio – że w przyszłości zostanie zdobywcą Oscara za rolę w takim. Cóż, może wydawać się, że będzie o to trudno. Ale w mistrzostwo UFC też jeszcze kilka lat temu niewielu wierzyło.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

4 komentarze

Loading...