Nie da się ukryć, że żyjemy w świecie pełnym hejtu i agresji. Pod jego ostrzałem są szczególnie piłkarze, których wszelkie działania czy publiczne wypowiedzi są szeroko analizowane. Nie inaczej było w przypadku Toniego Kroosa, który za wypowiedzenie pewnych słów w 2018 roku został ofiarą dyskryminacji. Niemca po prostu zaszufladkowano, o czym wypowiedział się na rzecz kampanii z przesłaniem „Słowa nienawiści to nie jest opinia”.
– Po mundialu w 2018 roku powiedziałem, że nie podoba mi się sposób, w jaki z reprezentacji zrezygnował Mesut Özil. Wtedy od razu stałem się dla wielu osób nazistą. Blondyn, niebieskie oczy. Wszystko pasowało dla wielu osób. Po czasie udało mi się zostawić to za sobą. Dzisiaj każdy może schować się za fałszywym profilem, by obrażać nieznajomych bez żadnych przeszkód. Dzisiaj to wszystko przybrało zupełnie inny poziom. Ważne jest, by coś z tym zrobić. Moim zdaniem powinniśmy używać tylko prawdziwych imion i zdjęć. Jestem pewny, że wtedy hejt spadłby znacząco. Jestem też pewny, że 90% obrażających nie byłoby w stanie powiedzieć mi tego samego na ulicy twarzą w twarz – powiedział piłkarz Realu Madryt (transkrypcja za realmadryt.pl).
Toni Kroos zwrócił uwagę na bardzo istotna kwestię. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Mowa o problemie globalnym, na który wciąż nie znaleziono skutecznego lekarstwa. Czy pomysł zaproponowany przez niemieckiego pomocnika miałby rację bytu? Czy obowiązkowe zniesienie kurtyny anonimowości wprowadziłoby większą kulturę do dyskusji w Internecie? Chyba możemy stwierdzić, że tak. Naprawdę trudno sobie wyobrazić, że człowiek pod prawdziwym nazwiskiem nazywa piłkarza nazistą.
Raz, że to głupota, dwa – proszenie się o kłopoty.
Kroos zdradził, że tamta sytuacja sprzed dwóch lat zostawiła swoje piętno. Jak widać, nieważne, że jesteś Mistrzem Świata czy kilkukrotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów. Kiedy duża grupa przypadkowych ludzi sięga po taką amunicję, nawet człowiek pokroju Toniego Kroosa może zwątpić. Dlatego też warto docenić fakt, że Niemiec próbuje nagłaśniać takie sprawy. Wierzy, że ten wózek da się jeszcze zatrzymać.
Fot. Newspix.pl