No to polosowane. W obecności i z udziałem selekcjonera Paulo Sousy los przydzielił się do siebie półfinalistów Pucharu Polski, którzy powalczą o awans dalej. Do kogo uśmiechnęło się szczęście? Cracovia podejmie u siebie Raków Częstochowa, a do Gdyni na mecz z Arką wybierze się Piast Gliwice.
Co o tym sądzić? Spójrzmy może najpierw na drogi, którymi kroczyli półfinaliści.
Piast Gliwice: Resovia (I liga), Stal Mielec (Ekstraklasa), Pogoń Szczecin (Ekstraklasa), Legia Warszawa (Ekstraklasa)
Raków Częstochowa: Sandecja Nowy Sącz (I liga), Bruk-Bet Termalica Nieciecza (I liga), Górnik Zabrze (Ekstraklasa), Lech Poznań (Ekstraklasa)
Cracovia: Chrobry Głogów (I liga), Świt Skolwin (III liga), Warta Poznań (Ekstraklasa), Chojniczanka Chojnice (II liga)
Arka Gdynia: Górnik Polkowice (II liga), Korona Kielce (I liga), Górnik Łęczna (I liga), Puszcza Niepołomice (I liga)
Jak na dłoni widać, że dwie pierwsze ekipy miały we wcześniejszych rundach zdecydowanie trudniejszą przeprawę. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że taki jest właśnie urok pucharowej rywalizacji, w którym przydaje się nutka szczęścia, w dodatku nie chcemy lekceważyć tego, czego dokonały drużyny Cracovii i Arki Gdynia. Pierwsi zrobili to, co nie udało się kilku innym ekstraklasowiczom, a drudzy pokonywali rywali głównie ze swojej ligi.
Chcemy jedynie podkreślić, że to chyba całkiem sprawiedliwe, że Piast Gliwice nie wpadł na Raków Częstochowa już na etapie półfinału. Nie twierdzimy, że na mur-beton taki będzie finał, ale faworytów upatrujemy właśnie w tych drużynach. Częstochowianie odpali z ekipą Pasów w zeszłym roku, więc będzie okazja do rewanżu.
