Reklama

Gol Alvesa? Wybitne osiągnięcie centrostrzałowej sztuki. Wybitne!

redakcja

Autor:redakcja

27 lutego 2021, 20:37 • 3 min czytania 22 komentarzy

Centrostrzał to wspaniały wynalazek. Lubimy myśleć, że nasz, polski, bowiem trudno o coś bardziej ekstraklasowego. Że jego twórcą lub – w najgorszym wypadku – ojcem chrzestnym jest Marek Sokołowski. Ale podanie, które w wyniku braku precyzji autora staje się zabójczą bronią, tak naprawdę znane jest pod każdą szerokością geograficzną. Udowodnił to dziś Tiago Alves.

Gol Alvesa? Wybitne osiągnięcie centrostrzałowej sztuki. Wybitne!

Możemy sobie wmawiać, że chłop błyskawicznie przesiąkł, że nauczył się tego w Olimpii Grudziądz lub w Piaście Gliwice, ale nie. To była maestria. Portugalczyk wspiął się na wyżyny tej sztuki.

Przedostatnia minuta meczu. Bezbramkowy remis. Rywalem dobrze dysponowany Dziekoński. Podopieczny Waldemara Fornalika desperackim dryblingiem wygonił się gdzieś pod chorągiewkę, ale opanował futbolówkę, przygotował ją sobie do centry i… zapewnił swojej drużynie trzy punkty.

Co my wam będziemy pitolić. To trzeba zobaczyć.

Reklama

To była zaskakująca puenta zaskakującego meczu. Jagiellonia Białystok przystępowała do tego spotkania bez Bogdana Zająca na ławce rezerwowych. Ekipa z Podlasia na boisku musiała sobie radzić bez Jesusa Imaza (10 goli i 3 asysty) i Jakova Puljicia (9 goli i 1 asysta). Mało? Pawła Olszewskiego, wyróżniającego się prawego obrońcę, musiał zastąpić Kris Twardka, mizerny skrzydłowy, a na ławce Jagi usiadło tych siedmiu piłkarzy.

A mimo tych wszystkich, naprawdę bolesnych osłabień drużyna wyglądała przynajmniej przyzwoicie. Miała szczęście? Oczywiście, że miała. Piłkarze Piasta w kilku niezłych sytuacji minimalnie chybili, Sokołowskiemu zdarzyło się nawet obić poprzeczkę. Przy innych okazjach parady zaliczał Dziekoński (szczególnie przy główce Badii), a gdy on nie dawał rady, strzały zatrzymywał przed linią bramkową Błażej Augustyn (dwie takie interwencje).

Jednak to tylko jeden wymiar tej historii.

Jest też inny. A mianowicie taki, że…

Po pierwsze: Jagiellonia sama też wykreowała dość sporo. Jeszcze w pierwszej połowie Plach musiał bronić w sytuacji sam na sam strzał Cernycha, a później Lopeza, ciekawa była też ekwilibrystyczna próba Romanczuka, która przeleciała nad bramką. Brak ofensywnych liderów nie sprawił, że ta drużyna była bezzębna. Nie sądziliśmy, że kiedykolwiek to napiszemy, ale dobrze grał choćby Twardek, który sporo dawał w ofensywie, a ciężar kreowania wziął na siebie Pospisil. Było co najmniej w porządku.

Po drugie: Piastowi Gliwice pomógł Daniel Stefański. W 59. minucie sędzia tych zawodów wyrzucił z boiska Błażeja Augustyna z drugą żółtą kartką. Pokazał ją za zagranie ręką przed polem karnym, co trudno zrozumieć. Odległość była niewielka, kończyna ułożona naturalnie, o ruchu czy zamiarze raczej nie może być mowy.

Reklama

Piast przed ponad pół godziny po tym prezencie bił głową w mur, a Jadze pozostawało dowieźć remis. Nie udało się, bo Alves (wprowadzony na plac w 85. minucie) zrobił to, od czego w tej relacji wyszliśmy. Mimo pewnego poczucia niesprawiedliwości trzeba powiedzieć, że to był kawał porządnego, ekstraklasowego grania.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...