Reklama

Czy Lewandowski strzeli 100 goli w Lidze Mistrzów?

redakcja

Autor:redakcja

24 lutego 2021, 13:17 • 7 min czytania 22 komentarzy

Mocny Bayer Leverkusen kontra Real Madryt. 2004 rok, świeże wspomnienia po finale Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat. „Królewscy” naszpikowani gwiazdami, w składzie niemieckiej ekipy Polak, Jacek Krzynówek, wówczas symbol piłkarza, któremu udaje się na zachodzie. 39. minuta, bomba z dystansu, słupek, plecy Casillasa, gol. Lider naszej reprezentacji otwiera wynik, Bayer przewozi Real trójką, a my, Polacy, wpadamy w euforię.

Czy Lewandowski strzeli 100 goli w Lidze Mistrzów?

Gola w Lidze Mistrzów strzelił nasz rodak!

I to komu, samemu Realowi!

I to jak, z dystansu!

Jak strzelali Polacy w Lidze Mistrzów?

Historią Krzynówka, który w w tamtej edycji Ligi Mistrzów dołożył jeszcze bramki Romie (również ładnej urody) i Liverpoolowi, żył cały kraj. W czasach, gdy Ligę Mistrzów traktowaliśmy trochę jak inną dyscyplinę sportu niż rodzima piłka nożna, jak starcia futbolowych herosów, przy których jesteśmy pionkami, nasz bombardier przywracał nadzieję na to, że także i Polak może strzelać gole w tych rozgrywkach.

Reklama

Był bohaterem.

Chwilę później przyszedł Jerzy Dudek i jego taniec w finale z Milanem, więc to nie tak, że w Champions League nie było innych polskich wątków. Ale te z polskimi golami w roli głównej? Zdarzały się totalnie incydentalnie, jak jakieś wyjątki w systemie. Były pojedyncze przebłyski grającego dla Panathinaikosu Emmanuela Olisadebe, niespodzianki w postaci Marka Saganowskiego strzelającego Villarealowi czy Marcina Żewłakowa, który otworzył wynik na Stamford Bridge. Czyli – poza jednorazowymi wystrzałami Krzynówka – nie było nic.

Cała dekada engelowo-janasowo-beenhakkerowa to dziewięć goli Polaków w Champions League.

Jak niewiarygodnie przy tych „dokonaniach” polskich zawodników wygląda dziś wynik Roberta Lewandowskiego, który wczoraj prześcignął w liczbie bramek w Lidze Mistrzów Raula, mając przed sobą już tylko futbolowych nadludzi – Ronaldo i Messiego. Żeby mieć formalności za sobą, nacieszmy oczy tą statystyką.

  • Cristiano Ronaldo – 134
  • Leo Messi – 119
  • Robert Lewandowski – 72
  • Raul Gonzalez – 71
  • Karim Benzema – 69
  • Ruud van Nisterlooy – 56
  • Thierry Henry – 50
  • Zlatan Ibrahimović – 48
  • Andriej Szewczenko – 48
  • Thomas Müller – 47

W kraju, który jarał się jakimiś pojedynczymi ochłapami w postaci bramek strzelanych raz na ruski rok od pleców bramkarza, nagle narodził się piłkarz, który złamał barierę Raula. Barierę, która wydawała się nie do złamania nie tylko dla polskiego piłkarza, a… po prostu, dla piłkarza. Bo wiecie już, że Ronaldo i Messiego postrzegamy za kosmitów.

Wynik Lewego jest już wielki sam w sobie. Patrząc jednak na skalę polskiej piłki nożnej – to aż niepojęte.

Reklama

Czyje gole miały większą wagę?

Bramki Raula przełożyły się na trzykrotne wygranie Ligi Mistrzów. Lewandowski może położyć w swojej gablocie na swoim łóżku „tylko” jedno takie trofeum, więc jeśli obierzemy to kryterium, porównanie wypada jednoznacznie na korzyść Hiszpana. Ma on też na swoim koncie trafienie dwa trafienia w finale tych rozgrywek. Lewemu – mimo dwóch prób – ta sztuka się jeszcze nie udała.

Raul:
  • 2 gole w finale LM
  • 1 gola w półfinale LM
  • 10 goli w ćwierćfinale LM
Lewandowski:
  • 0 goli w finale LM
  • 7 goli w półfinale LM,
  • 5 goli w ćwierćfinale LM

Polak demoluje za to swojego konkurenta, jeśli chodzi o gole w półfinałach. Wiadomo, większość tego dorobku zgromadził w pamiętnym meczu z Realem Madryt, gdy trafił do siatki cztery razy, ale mimo to – że tak to ujmiemy – nie ma się czego wstydzić. Gdy porównany całą fazę pucharową, Raul zdobył w niej o dziesięć bramek więcej.

Raul:
  • 35 goli w fazie pucharowej
  • 36 goli w fazie grupowej
Lewandowski:
  • 25 goli w fazie pucharowej
  • 47 goli w fazie grupowej

Choć pamiętajmy, porównanie dorobku obu napastników nie jest do końca precyzyjne, bo na przełomie wieków Liga Mistrzów miała nieco inny format. Najpierw rozbijano zespoły na osiem grup (jak dzisiaj), a później najlepsze ekipy – zamiast do 1/8 – były dzielone na kolejne grupy. Żeby było sprawiedliwie, gole z drugiej fazy grupowej wliczamy do dorobku Raula za fazę pucharową.

Przewaga bramek Polaka strzelanych w fazie grupowej, gdzie można nabić sobie statystyki na Crvenej Zvezdzie czy Dinamie Zagrzeb, jest widoczna. Lewandowski przez jakiś czas uchodził zresztą  za gościa, który ma problemy ze strzelaniem w ważnych meczach. Oczywiście, w imponujący sposób odkleił tę łatkę w poprzednich rozgrywkach, strzelając w każdym meczu fazy pucharowej oprócz finału. Zdarzały mu się jednak sezony, w których oczekiwano od niego jeszcze więcej, a on zawodził, nie dawał rady wziąć całego Bayernu na barki i zaprowadzić do finału.

Z drugiej strony, Lewandowski uzbierał swój dorobek w 95 meczach. Raul potrzebował ich 142, a więc o wiele, wiele więcej.

NAJLEPSI STRZELCY W HISTORII LIGI MISTRZÓW – RANKING

Ile goli strzeli jeszcze Lewandowski?

Wiadomo, że takie przewidywania to nic więcej jak pisanie patykiem po wodzie. Ale możemy się pobawić. Postawmy sprawę ambitnie – czy Lewy jest w stanie sieknąć sto goli?

Poprzednie pełne sezony Ligi Mistrzów to:

  • 19/20: 15 bramek
  • 18/19: 8 bramek
  • 17/18: 5 bramek
  • 16/17: 8 bramek
  • 15/16: 9 bramek
  • 14/15: 6 bramek
  • 13/14: 6 bramek
  • 12/13: 10 bramek
  • 11/12: 1 bramka

Sezon 19/20 to pewne odchylenie od normy, które Robertowi pewnie już nigdy się nie zdarzy (choć gorąco tego życzymy!). A już na pewno nie w obecnych rozgrywkach, bo Polak na etapie 1/8 finału ma cztery trafienia. Jeśli przeliczymy stosunek bramek do liczby meczów, wyjdzie nam, że Lewandowski przez całą karierę potrzebował około 1,3 meczu na strzelenie gola. Innymi słowy – zdobywa średnio 10 bramek na 13 spotkań.

Oznacza to, że do złamania bariery stu goli Lewy może potrzebować 30-35 meczów, czyli trzy-cztery sezony na poziomie Ligi Mistrzów w wyjściowym składzie Bayernu. Czy jakikolwiek argument wskazuje na to, że straci miejsce albo przestanie seryjnie strzelać? Żaden. Zdrowie trzyma się Polaka jak mało kogo, przez całe życie nie odniósł przecież żadnej – tfu, tfu – poważnej kontuzji. Z roku na rok zdaje się być coraz lepszy, więc – wiedząc, w jaki sposób się prowadzi i jak potężną ma ambicję – jakoś nie wyobrażamy sobie, by w wieku 35 lat odcinał kupony gdzieś MLS. Jest wciąż na topie, ten stan potrwa jeszcze długo. Nawet, jeśli kiedyś okaże się za słaby na Bayern, wciąż może ciułać swój dorobek w poważnym klubie w wieku 38 lat. Skoro Zlatan może, dlaczego nie Lewandowski?

Inną sprawą jest to, czy monachijczycy będą przez najbliższe lata klubem konkurencyjnym dla największych w Europie i niejako stworzą Polakowi warunki do śrubowania rekordów. Ale o to chyba też można być spokojnym. Bawarczycy sami widzą, że z polityką nieprzepłacania za piłkarzy nie zajadą daleko, więc zdarza im się zaszaleć na rynku transferowym. Konkurencja na lokalnym rynku nie pozwala na złapanie luzu, no, nie wydaje nam się, by status Bayernu miał w najbliższych latach zmaleć.

Kto będzie ścigał Lewandowskiego?

Na horyzoncie wciąż jest Karim Benzema, którego już tylko kilka meczów dzieli od złamania dorobku Raula (brakuje mu jeszcze trzech bramek). Francuz strzela na podobnym poziomie, co Lewandowski, więc należy zastanowić się – czy przegoni polskiego napastnika?

Naszym zdaniem nie, bo…

  • jest starszy o rok
  • nie jest takim koniem jak Lewandowski (będzie starzał się brzydziej)
  • nigdy nie był superstrzelcem (najlepszy sezon w Lidze Mistrzów to 7 goli)
  • nie ma w swoim klubie tak mocnej pozycji, jak Lewy
  • jest po prostu gorszym zawodnikiem.

Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że nic nie potrwa wiecznie. I nawet jeśli Lewandowski zatrzyma swój licznik na trzycyfrowej liczbie, już teraz na horyzoncie widzimy piłkarzy, którzy mogą rzucić wyzwanie nie tylko jemu, ale i dwóm kosmitom – Messiemu i Ronaldo. Erling Haaland w wieku 20 lat ma już 18 trafień w Champions League. Starszy o dwa lata Kylian Mbappe – 24. W wieku pierwszego Lewandowski dopiero przechodził ze Znicza Pruszków do Lecha, w wieku drugiego stawiał pierwsze kroki w BVB. Imponujący jest zwłaszcza przypadek Haalanda, który jako 20-latek przebija już takich gości jak Ronaldo, Klose, Totti czy Zidane.

Dlatego wydaje się, że pobicie wyczynu Polaka jest kwestią czasu. Zwłaszcza, że wymieniona dwójka nie tylko powinna utrzymać strzelanie bramek na obecnym poziomie, co z roku na rok wchodzić na jeszcze większe obroty. Nawet jeśli młodzi dobiją kiedyś do bilansu Lewandowskiego, ten spędzi na podium najlepszych strzelców Ligi Mistrzów kilka ładnych lat.

Niech ten piękny sen trwa dalej. Co najmniej do setnego gola. I choć trochę szkoda tylko Jacka Krzynówka, bo ten gol od słupka był przecież niecodziennej urody, to jednak dobrze, że dożyliśmy czasów, w których nie musimy nieustannie wracać do tego typu wspomnień.

Lewandowski czy Raul, Kroos czy Xavi?
Najlepsza jedenastka w historii Ligi Mistrzów wg Weszło

fot. NewsPix

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

22 komentarzy

Loading...