Reklama

Muru nie ma, ale Brosz zmontował solidne zasieki

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2021, 12:20 • 5 min czytania 6 komentarzy

Górnik Zabrze w trzynastu ostatnich kolejkach strzelił dziesięć bramek, czyli mniej, niż strzelił w czterech pierwszych, a jednak pozostaje punkt za strefą pucharową. W obliczu tej mało ekskluzywnej ofensywy, warto docenić to, co Brosz ulepił w tyłach. W dodatku z materiału, którego najistotniejszą część ktoś ukradł, a zostały ścinki.

Muru nie ma, ale Brosz zmontował solidne zasieki

DOCENIĆ WARSZTAT DEFENSYWNY BROSZA

Górnik w tabeli Ekstraklasy to klasyka gatunku. Zabrzanie mieli fenomenalne wejście w ligę, natomiast no cóż, ile to trwało? Do czwartej kolejki z Legią? Potem jechali opromienieni zdobyciem Łazienkowskiej na cieniującą Wisłę i zaledwie zremisowali. Zaliczyli następnie gongi od Zagłębia, Rakowa i coś się niewątpliwie zepsuło. Zjechali na resztę sezonu do mniej więcej ligowej średniej, a więc niezłe mecze przeplatali słabymi.

Tabela, licząc od dnia po meczu Legia – Górnik, jest dość brutalna dla Górników. A i tak mocno ich ratuje wyszarpane zwycięstwo ze Stalą, bo mogło się to równie dobrze skończyć na ostatnim miejscu w tabeli tego okresu.

źródło: 90minut
Reklama

Co w tej tabeli tego okresu zwraca uwagę, to jak mało Górnik strzela. A przecież rozpoczął od strzelanin, wrzucił czwórkę Podbeskidziu, dwójkę Stali, trójkę Lechii, trójkę Legii. Wydawało się, że w obliczu odejścia Bochniewicza, Górnik to będzie historia o drużynie, gdzie gracze ofensywni muszą nadrabiać błędy defensorów. Tam, po prostu, na pierwszy i drugi rzut oka było mniej jakości.

Górnik gra wahadłowymi, ale trójki stoperów w lidze w tym sezonie to według Brosza:

Podbeskidzie, 1. kolejka: Gryszkiewicz, Bochniewicz, Wiśniewski
Stal, 2. kolejka: Gryszkiewicz, Bochniewicz, Wiśniewski
Lechia, 3. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Legia, 4. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Wisła Kraków, 5. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Zagłębie, 6. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Raków, 7. kolejka: Gryszkiewicz, Paluszek, Wiśniewski
Warta, 8. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Śląsk, 10. kolejka, rozgrywana awansem: Evangelou, Paluszek, Wiśniewski
Piast, 9. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Pogoń, 11. kolejka: Evangelou, Wiśniewski, Gryszkiewicz
Wisła Płock, 12. kolejka: Evangelou, Wiśniewski, Gryszkiewicz
Cracovia, 13. kolejka: Evangelou, Wiśniewski, Gryszkiewicz
Jagiellonia, 14. kolejka: Gryszkiewicz, Wiśniewski, Koj
Lech, 15. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Paluszek
Podbeskidzie, 16. kolejka: Gryszkiewicz, Koj, Wiśniewski
Stal, 17. kolejka: Gryszkiewicz, Wiśniewski, Paluszek

Bochniewicz, naturalnie, szybko odszedł. Wiśniewski, wiadomo, solidny gracz. Ze względu na młody wiek, jakby wyjechał latem, nikt by się nie zdziwił. Dobrze zgrany z Bochniewiczem, ale też bez przesady, że bez Bochniewicza całkiem pogubiony. Owszem, uzupełniali się, pasowali do siebie, Wiśniewski gra słabiej, ale wciąż ma też dobre mecze. Najmocniejsza z pozostałych w talii defensywnych kart, ale też nie taki pewniak, na którym dałoby się oprzeć grę obrony.

Idźmy dalej. Koj w zeszłym sezonie: 360 minut w III lidze, 549 minut w Ekstraklasie. Z czego 306 w grupie spadkowej, kiedy Górnik zasadniczo nie grał o nic. Dla Koja ostatni sezon, kiedy grał w lidze regularnie, to 17/18. Ale i wtedy na lewej obronie.

Gryszkiewicz, który gra praktycznie od deski do deski? Debiut na lewej obronie w końcówce sezonu 17/18. Wykręcone dziewięć spotkań i cztery żółte kartki. Kolejny sezon to 22 mecze Gryszkiewicza, ale wymowne – potem trafił do lodówki. Przez cały miniony sezon zagrał raz. No i też dał się w lidze poznać jako lewy obrońca.

Reklama

Paluszek, dość szczególny bilans. Poza meczem ze Śląskiem, gdzie zagrał cały mecz, zaliczył trzy wędki, jak dziś określa się też zejście w przerwie. Jego doświadczenie wcześniej – dwa mecze na koniec sezonu 19/20, kiedy Górnik nie grał już o nic. Paluszek z Wisłą Płock zszedł w 55 minucie, a z Arką zobaczył czerwoną kartkę. Do tego Grek Stefanos Evangelou, który nie ma ani szalonego doświadczenia – 22 lata, 25 meczów w lidze greckiej – ani nie prezentuje szalonego poziomu.

Generalnie rzecz biorąc, Brosz stracił w defensywie lidera, wokół którego budowana była ta linia.

Poza nim tylko jeden zawodnik, który grał regularnie w zeszłym sezonie. Do tego rezerwowi, gracze z odzysku, przeciętny obcokrajowiec, a aż trzy pozycje do obsady i wymagające ustawienie Brosza. To, że ta defensywa wygląda jak wygląda, czyli trzyma w większości meczów rzetelny poziom, to umiarkowanie doceniany sukces Brosza. Można sobie spokojnie wyobrazić, że ta formacja nie funkcjonuje, względnie – funkcjonuje po prostu słabiej, a wtedy kto wie o ile punktów mniej mieliby zabrzanie. Szczególnie, że przecież Prochazka na defensywnym pomocniku też zawodził i Brosz znowu musiał szukać nowych rozwiązań, znowu kierując się ku młodzieżowcom.

PUCHARY, MALOCA I INNE

My naprawdę wiemy, jak wypłaszczona jest nasza liga, ale jednak czasem to i tak zdumiewa.

Lechia ma mocno przeciętny sezon, ostatnio więcej mówiło się o zwolnieniu Stokowca, pojawili się też kibice-motywatorzy na spotkaniu z drużyną. A teraz, po wyjazdowym zwycięstwie nad Rakowem, znowu odżyły w Gdańsku pucharowe nadzieje. I w zasadzie dlaczego nie, skoro to tylko pięć punktów straty, a do końca sezonu daleko. Jakoś nie chce nam się wierzyć, by mecz z Rakowem był zapowiedzią jakiejś trwałej, znakomitej formy, która pchnie Lechię wysoko, ale tak rzecze tabela. Nastroje w zespole dopisują, Stokowiec na konferencji prasowej mówił: – Po wygranej wreszcie zobaczyłem uśmiech na twarzach zawodników. Na pewno lepiej się pracuje z takim pozytywnym nastawieniem. Ten impuls był nam bardzo potrzebny, bo wcześniej wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, a nie przekładała się ona na wynik. Wierzę, że to będzie początek trendu wznoszącego. Chcemy dalej utrzymać to nastawienie, tę koncentrację i sposób gry.

Niemniej trzeba pamiętać o braku głębi w personaliach Lechii, skoro Stokowiec przywrócił właśnie do składu Malocę, który jego zdaniem dobrze wyglądał w drużynie rezerw. A przecież Maloca dopiero co został tam przesunięty.

Lechia musi sobie też dzisiaj udowodnić, że potrafi grać u siebie. Na domową wygraną czekają od 20 listopada, a przecież pokonali wtedy Śląska, który wiadomo jak gra poza Wrocławiem. W czterech kolejnych meczach – Lech, Wisła Płock, Jagiellonia, Warta – strzelili tylko jedną bramkę, kiedy Nalepa trafił tyłem głowy po kornerze Pietrzaka.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Moto

Motorsport był dla facetów. Ale ona się tym nie przejmowała. Historia Michèle Mouton

Błażej Gołębiewski
2
Motorsport był dla facetów. Ale ona się tym nie przejmowała. Historia Michèle Mouton

Komentarze

6 komentarzy

Loading...