Reklama

Papszun: Sukcesem będzie każde miejsce powyżej ósmego

redakcja

Autor:redakcja

16 lutego 2021, 10:43 • 6 min czytania 25 komentarzy

Czy atmosfera w szatni Rakowa jest gorsza niż w minionym sezonie? Jaki jest główny powód słabszych wyników ekipy z Częstochowy? Czy jego drużynie czasami nie brakuje planu B? Jak zapatruje się na kwestię napastnika i czy zamierza odejść od swojego profilu snajpera? Jakie jeszcze transfery szykuje Raków? Kiedy wróci Tomas Petrasek? Gdzie w swoim systemie widzi Mateusza Wdowiaka? Czy reżim sanitarny to fikcja i czy trzecie miejsce w tabeli na koniec sezonu uzna za porażkę? Na te i na inne pytania w programie Weszłopolscy na Kanale Sportowym odpowiedział trener Rakowa Częstochowa, Marek Papszun. Zapraszamy. 

Papszun: Sukcesem będzie każde miejsce powyżej ósmego
Tyle pochwał dostawał pan jesienią, że aż pewnie nieswojo czuje się pan po krytyce, którą przyniosły trzy ostatnie mecze ligowe Rakowa. 

Teraz muszę odbierać telefon i łączyć się z wami o dziwnych porach. Pewnie normalnie nie musiałbym tego robić o 21:30 w poniedziałkowy wieczór, a tak wybiję wam chociaż jeden argument z rąk i ust.

Kiedy szło, też pan odbierał. 

Bo nic się nie zmieniło, nie ma tragedii.

Atmosfera w szatni Rakowa jest ciut gorsza po trzech gorszych meczach ligowych?

Nie zapominajmy, że cztery dni temu rozegraliśmy dobry mecz z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, więc to nie jest do końca tak, że w tym roku nie wygraliśmy żadnego spotkania. Jasne, że w lidze przegraliśmy trzy mecze, to każdy wie, ale przejście dalej w Pucharze Polski jest równie ważne. Całkowicie źle nie jest, choć podkreślam: jesteśmy niezadowoleni, bo liczyliśmy na zupełnie inny start.

W czym pan upatruje przyczyny tego słabszego ligowego startu?

Jednej przyczyny nie ma. Skupmy się na tematach sportowych. Nie chcę wchodzić w opowieści o boisku, o naszych możliwościach infrastrukturalnych, o kontuzjach, o kadrze, bo to sprawy poważne, które rzutują na wyniki, ale koniec końców na murawę wychodzi jedenastu chłopa i tam się wszystko rozstrzyga. Po trzech ostatnich meczach nie miałem przekonania, że zasłużyliśmy tylko i wyłącznie na porażkę. Po pierwszej połowie z Pogonią powinniśmy prowadzić, co pchnęłoby nas pewnie mocno do przodu, a zamiast tego równie mocno nas to wyhamowało. Nasze nieszczęścia boiskowe trwają i uwidoczniły się one teraz. W lidze nie możemy zdobyć bramki i jest to główna przyczyna naszych niepowodzeń.

Reklama
Zimą przedstawiało się Raków jako drużynę, która zaraz może napisać piękną mistrzowską historię. Ta presja na wynik trochę skrępowała wam nogi?

Paradoksalnie takie teksty bardziej przeszkadzają niż pomagają, to jest bezsprzeczne, ale to proste: jak jest dobrze, trzeba chwalić, jak jest źle, trzeba ganić. Przyjmowaliśmy pochwały, a teraz jesteśmy przygotowani na krytykę. Normalna sprawa. Tak było, tak jest i tak będzie. Na pewno jesienią nie byliśmy tak dobrzy, jak nas postrzegano i jak prezentowaliśmy się w niektórych spotkaniach, natomiast też nie jesteśmy tak słabi, jak pokazują wyniki z 2021 roku.

Nie ma pan poczucia, że czasami brakuje Rakowowi planu B? Że kiedy nie uda się sforsować obrony rywali standardowym stylem gry, pojawiają się zmiany personalne, ale nie idzie za nimi inny pomysł na zaskoczenie przeciwnika.

W tej chwili ciężko o jakiś innowacyjny pomysł, kiedy nie ma się do tego ludzi. Widać było to chociażby po tym, jakie zmiany zostały przeprowadzone w meczu z Lechią. Gro młodych zawodników na ławce, dopełnianych piłkarzami z rezerw. Nie jest łatwo o dodatkowy plan. Trzeba przede wszystkim kompletować drużynę z tych ludzi, których się w tej chwili posiada.

W przyszłości zakłada pan scenariusz, w którym napastnik Rakowa będzie miał mniej centymetrów i mniej kilogramów, a będzie lepiej grał w piłkę?

 Nie rozumiem pytania.

Zawsze dobiera pan napastników patrząc na określone kryteria. W każdym wypadku to są podobni do siebie piłkarze. Nie ma urozmaicenia wśród dziewiątek. Zastanawia nas, czy może pan o tej reguły odejdzie. 

Nie sądzę.

A nie zależy panu na tym, żeby napastnik zamiast absorbować uwagę defensorów, strzelał 15-2o goli w sezonie, czego nie gwarantuje Vladislav Gutkovskis?

A znacie jakiegoś trenera, któremu nie zależy na tym, żeby jego napastnik strzelał bramki?

Reklama
Nie znamy, stąd też zaskakujące nieco, że nie chce odejść pan od tego jednego profilu snajpera. 

Proszę mi uwierzyć, że też nie jestem tego typu szkoleniowcem.

Sam pan mówił, że zależy panu na tym, żeby ciężar odpowiedzialności za zdobywanie bramek rozkładał się na większą liczbę zawodników.

I tego zdania nie zmieniam. Natomiast też chciałbym, żeby napastnik Rakowa strzelał bramki i był królem strzelców. Tu nic się nie zmienia. Równocześnie jednak tak samo podchodzę do kwestii innych zadań, które spełniać musi mój napastnik. Jasne, że jak nie strzelamy bramek, to cała uwaga skupiona jest na snajperze, a jak są wyniki, to nikt nie zauważa, że jest akurat mniej skuteczny. To nie jest przecież tak, że napastnik jest w zespole tylko od strzelania goli. Ale tak, rozumiem sugestie, nie zaprzeczam, wiem, że jest to wymagane i że trzeba swoje oczekiwać. Wierzę, że nasze dziewiątki, choć właściwie bardziej pasowałaby liczba pojedyncza, będą trafiać.

Rozważa pan wystawienie Iviego Lopeza na szpicy? Hiszpan wpisuje się w charakterystykę napastnika, choć niekoniecznie takiego z pana filozofii. 

Rozważam, bo mamy na teraz tylko jednego napastnika. Mam z tyłu głowy, że w każdej chwili coś się może wydarzyć i zostajemy bez nominalnego snajpera, a tego byśmy nie chcieli.

Jeszcze w tym oknie transferowym nowy napastnik zawita do Rakowa?

Tak.

Będzie wysoki i silny. 

Najprawdopodobniej.

Znane są już jego personalia?

Jest coraz bliżej, bo i czasu zostało mało. W grę wchodzi kilka opcji. Być może to nawet nie będzie tylko jeden napastnik, jeśli wszystko pójdzie dobrze.

Jaka jest perspektywa powrotu Tomasa Petraska?

Coraz bliższa. Myślę, że niedługo Tomas Petrasek wróci do treningów z drużyną. Inna sprawa, że zadania nie ułatwiają warunki pogodowe, z których wynikają kontuzje i boiskowe, bo nie mamy podgrzewanych płyt i musimy trenować na sztucznej nawierzchni. Jeśli niskie temperatury będą się utrzymywały, to będzie jeszcze gorzej z wprowadzaniem innych zawodników po kontuzjach.

Kamil Piątkowski pytał pana o wybór Salzburga? Jak pan ocenia jego decyzję?

Czy pytał się o zdanie? Może nie pytał, ale rozmawialiśmy na ten temat. Dyskutowaliśmy o możliwych kierunkach. Było ich kilka, doniesienia medialne są prawdziwe. Uważałem, że Salzburg jest dla niego najlepszym kierunkiem i mam nadzieję, że to się sprawdzi.

Gdzie pan w swoim systemie widzi Mateusza Wdowiaka?

Na dwóch pozycjach: na dziesiątce i na skrzydle.

Jak pan ocenia działanie Komisji Ligi?

Mam dosyć często z nią do czynienia, ale nie wiem, jak ona działa, więc mogę mówić tylko o moich przypadkach.

Staje się pan powoli jej ulubieńcem. Ostatnio został pan ukarany za wizytę w programie telewizyjnym. 

Werdykt przyjąłem ze zdziwieniem. Rozumiem zalecenia, których nie znałem, bo gdybym je znał, to bym się w tej telewizji nie pojawił, ale jeśli zaprasza mnie redaktor i z pełną odpowiedzialnością informuje mnie, że osoby w studio są przebadane albo są ozdrowieńcami, a na wejściu mierzona jest temperatura przy zachowaniu całego reżimu sanitarnego, to uznaję, że nie ma problemu. Tym bardziej, że chwilę później grupa chłopów wchodzi do szatni ekstraklasowej drużyny. I nie ma problemu. Bo niby oni zachowywali dystans. Trochę to niepoważne. Przyjmę karę, ale do tej pory nie przedstawiono mi reguły, że trener, przy zachowaniu obostrzeń, nie może się nigdzie pojawić. W takim wypadku pewnie nie mógłbym wyjść z domu czy pojechać do pracy.

Reżim sanitarny to coraz większa fikcja?

Nie chodzi o to, reżim sanitarny jest bardzo potrzebny, ale chyba uzasadniłem, dlaczego ten konkretny przypadek wydaje mi się trochę nielogiczny. Jeżeli czterech zdrowych facetów spotyka się ze sobą, nie całując się, to jest to chyba mniejsze zagrożenie niż to, że na salę czy do szatni wchodzi kilkanaście osób i nie ma z tym żadnego problemu, a Komisja Ligi przyjmuje argumentacje, że jest to normalne.

Jeżeli Raków zakończy miejsce na trzecim miejscu, to uzna pan to za sukces czy za porażkę?

Cele są niezmienne. Dla tego klubu, dla tej drużyny sukcesem będzie historyczne miejsce na stulecie klubu, czyli każde powyżej ósmego. Powiedziałem to i przed sezonem, i po rundzie jesiennej, i dalej to podtrzymuję.

ROZMAWIALI WESZŁOPOLSCY

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

25 komentarzy

Loading...