Reklama

Gol Trałki wolejem, stoper w ataku, Warta nad Lechem. Poniedziałek w Ekstraklasie

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

15 lutego 2021, 20:51 • 3 min czytania 13 komentarzy

Idealny mecz Ekstraklasy nie ist… Już istnieje. To, co zobaczyliśmy w poniedziałek o godz. 18 w Grodzisku Wielkopolskim, spełniło chyba wszystkie warunki meczu idealnego. Warta Poznań ograła Zagłębie Lubin zupełnie zasłużenie, to trzeba przyznać. Natomiast kulminacja piłkarskich jaj w tym spotkaniu nie może pozostać niedoceniona.

Gol Trałki wolejem, stoper w ataku, Warta nad Lechem. Poniedziałek w Ekstraklasie

Warta wyprzedzająca Lecha w prestiżowym turnieju o Mistrzostwo Wielkopolski. Po bramce Łukasza Trałki z woleja. Już ta jedna sytuacja mówi nam, że byliśmy świadkami czegoś historycznego. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Samiutki czubek, pod którym kryje się dużo, ale to dużo więcej. Nawet w akcji bramkowej znajdziemy kolejny element historii – spójrzcie tylko, co przy bramce robi Jewgienij Baszkirow.

https://streamable.com/clemgo

TAK. TAK! Trałkowanie przy golu Łukasza Trałki.

Najwyższy stopień wtajemniczenia.

Reklama

Więcej kontuzji niż celnych strzałów

Poniedziałek, godz. 18.45, Ekstraklasa. Za nami pierwsza połowa meczu Warty z Zagłębiem. Co z niej zapamiętamy?

  • 1 celny strzał
  • 2 kontuzje stoperów

To jakiś ewenement, żeby w ciągu 45 minut zobaczyć większą liczbę kontuzjowanych obrońców niż celnych strzałów. Zwłaszcza że strzał Patryka Szysza nie był bóg wie jaką okazją. Ok, Szysz mógł trafić do siatki – być może nawet powinien – ale jednak było to tylko uderzenie z ostrego kąta. Ile takich sytuacji oglądamy w meczu?

No ludzie kochani. Naprawdę nie dziwimy się, że Łukasz Trałka w przerwie rzucił, że to była połowa dla koneserów. Chłop rozegrał w tej lidze prawie 400 meczów, więc paździerz wyczuwa na kilometr. Pomocnik Warty dokonał jak najbardziej słusznej oceny. Nawet w Canal+ “żartowali”, że wieczornym magazynie miał być skrót tego meczu, ale jak do tej pory nie za bardzo jest co pokazać.

Ech.

Warta > Chojniczanka > Zagłębie

Już mieliśmy podpierać powieki zapałkami, jednak na szczęście dla nas panowie przypomnieli sobie, że gramy w piłkę. O takich sytuacjach mówi się, że “w szatni padły męskie słowa”. Piotr Tworek chyba przypomniał chłopakom, że Zagłębie dopiero co powiozła Chojniczanka, a skoro oni rok temu powieźli Chojniczankę, to równanie jest proste: Warta > Chojniczanka > Zagłębie. Trzeba tylko zamienić teorię na praktykę, dlatego poznaniacy ruszyli do ofensywy.

  • Joao (zwany dla niepoznaki Janem) dograł Maciej Żurawskiemu, ale szybko wyjaśniło się, że to nie ten Maciej Żurawski, bo tamten nie pozwoliłby sobie na to, żeby nie strzelić bramki z pięciu metrów
  • Żurawski sprawdził więc, czy bramkę strzeli Grzesik, ale i on zawiódł

Zagłębie czuło jednak, że pętla powoli się zaciska. A kiedy piłkę stracił Dejan Drażić, który notabene wcześniej zmarnował jedyną dobrą okazję lubinian w tej połówce i poszła kontra, pętla zacisnęła się całkowicie. Jakub Kiełb podał do Michała Jakóbowskiego, ten mając godzinę czasu na podanie dograł w pole karne i resztę historii już znacie.

Reklama

Warta prowadziła 1:0.

Simić napastnikiem

Jak dobrze wiemy, kryzysowe sytuacje wymagają wyjątkowych rozwiązań. Co możesz zrobić, kiedy przegrywasz z Wartą? Martin Sevela wpadł na oczywisty pomysł: wpuśćmy napastnika. Aha, bo warto dodać – w ataku Słowak postawił dziś na Patryka Szysza, co wiele mówi o tym, kogo “Miedziowi” mają na tę pozycję.

W każdym razie Sevela spojrzał na ławkę i zorientował się, że ni cholery nie da się tego planu zrealizować.

Ok, Samuel Mraz na boisko wszedł, ale był postacią drugorzędną. Wiadomo było, że nie ma co na niego liczyć, więc trener Zagłębia posłał mu wsparcie. Lorenco Simicia. Tak, tego Lorenco Simicia, który jest stoperem. Ale jest też najlepszym strzelcem lubinian, czyli Sevela myślał całkiem logicznie.

Laga na stopera ustawionego z przodu, klasyk klasyków.

Niestety dla Zagłębia – nieskuteczny. Oczywiście Simić oddał więcej strzałów w tym meczu niż Mraz, ale nic to nie dało. Groźniejsze już były rajdy Jakóbowskiego, który mógł nawet podwyższyć wynik, jednak przegrał pojedynek z Hładunem. Niemniej – Jakóbowskiego za to spotkanie i tak doceniamy, bo ewidentnie sprawiał rywalom problemy.

Nawet jeśli pamiętamy o tym, że Zagłębiu ostatnio problemy sprawia po prostu gra w piłkę.

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

13 komentarzy

Loading...