Lech Poznań dokonał wreszcie ciekawego wzmocnienia w ataku. Aron Johansson to człowiek po wielu przejściach, ale w przeciwieństwie do innych transferowych hitów na papierze z ostatnich dni (Miroslav Stoch, Richmond Boakye), przychodzi on do Polski już odbudowany, po wyjściu na prostą.

Nowy napastnik był „Kolejorzowi” niezbędny, bo Mikael Ishak ostatnimi czasy nie miał prawdziwej konkurencji. Na dodatek dopiero co odnowił mu się uraz. Kontuzjowany Nika Kaczarawa jeszcze długo nie wróci na boisko, a nawet gdyby był zdrowy, nie stanowiłby gwarancji odpowiedniej jakości. Mohammad Awwad nie przekonał do siebie Dariusza Żurawia i jego wypożyczenie z Maccabi Hajfa zostało skrócone. Hubert Sobol latem przeniesie się do Wisły Kraków, więc musiałby się znajdować w wielkiej formie, żeby otrzymać teraz poważniejszą szansę. 18-letni Filip Szymczak to mimo wszystko melodia przyszłości. Przy Bułgarskiej potrzebują kogoś, kto może dać jakość od razu, a kimś takim jest w założeniu Johannsson.
LECH JUŻ KIEDYŚ GO CHCIAŁ
To urodzony snajper, choć niekoniecznie typowa „dziewiątka”, w razie potrzeby może grać nieco głębiej. Z pewnością byłby dziś w zupełnie innym miejscu, gdyby nie problemy zdrowotne. Dopóki nie zaczęły go mocniej prześladować, jego kariera rozwijała się harmonijnie. W 2010 roku po rundzie z dwunastoma golami dla islandzkiego drugoligowca Fjolniru Reyjkjavik kupił go duński Aarhus. Co ciekawe, już w okresie gry dla Duńczyków znalazł się ona celowniku Lecha, ale okazał się zbyt drogim pomysłem. Johannsson rósł z każdym sezonem, ustrzelił m.in. najszybszego hat-tricka w historii ligi duńskiej. Po rewelacyjnej jesieni 2012 (18 meczów, 14 bramek) AZ Alkmaar wyłożył za niego 1,6 mln euro. Takich pieniędzy wówczas żaden polski klub nie byłby w stanie zapłacić.
W TOTALBET KURS 1.95 NA ZWYCIĘSTWO LECHA W WYJAZDOWYM MECZU Z WISŁĄ PŁOCK
W Holandii trochę na niego poczekali, bo najpierw musiał poświęcić kilka tygodni na – wiadomo – wyleczenie kontuzji. Później zaś wyjechał na zgrupowanie islandzkiej młodzieżówki. Wątek reprezentacyjny w jego przypadku jest bardzo ciekawy, wrócimy do niego. W każdym razie w kwietniu 2013 wreszcie zadebiutował w Eredivisie i przed końcem rozgrywek zdołał strzelić trzy gole. Sezon 2013/14 to już eksplozja formy. Johannsson 17 razy trafiał do siatki ligowych rywali, zaliczył też sześć asyst. W klasyfikacji strzelców holenderskiej ekstraklasy wyprzedzili go jedynie Graziano Pelle i Alfred Finnbogason. Do tego Alkmaar pięknie powalczyło w Lidze Europy, dochodząc aż do ćwierćfinału, w którym nie sprostało Benfice.
DRAMAT Z KONTUZJAMI
Następny sezon stanowił preludium do zdrowotnych perypetii. Reprezentujący już wtedy USA piłkarz rozgrał tylko 21 meczów w Eredivisie, choć i tak zdołał zdobyć dziewięć bramek. Latem 2015 skusił się na niego Werder Brema, wykładając ponad 4 mln euro. Nowy napastnik odziedziczył numer po odchodzącym do Schalke Franco Di Santo, oczekiwania były duże.
I od tej chwili Johannsson chciałby pewnie wyczyścić swoje wspomnienia z kolejnych trzech i pół roku. Uzbierał przez ten czas zaledwie 30 meczów (5 goli). Miał niezłe wejście do Bundesligi, w pierwszych sześciu kolejkach dwukrotnie trafił do siatki. Współpraca zapowiadała się obiecująco, aż pod koniec września 2015 dopadła go poważna kontuzja biodra (do pewnego momentu połączona z kłopotami mięśniowymi). Tamten sezon właśnie się dla niego zakończył.
Ogółem podczas pobytu w Bremie zawodnik ten leczył 12 różnych urazów, z czego trzy bardzo poważne. Najdłuższa przerwa w grze (kontuzja stawu skokowego) trwała od 21 kwietnia 2018 do 18 maja 2019 roku, gdy Johannsson w ostatniej kolejce wszedł na symboliczne trzy minuty z RB Lipsk. Wiedział już, że odchodzi, a ludzie z Werderu postanowili go w ten sposób uhonorować w uznaniu za determinację w walce o kolejny powrót.
TRUDNE POCZĄTKI W HAMMARBY
Czekała go kolejna walka – o powrót do normalnej formy i odzyskania radości z gry w piłkę. Stało się jasne, że jego nowy klub weźmie pod swoje skrzydła kogoś, kto będzie zaczynał praktycznie od zera. Na to ryzyko w połowie lipca 2019 roku zdecydowało się Hammarby. – Aron należy do tej samej kategorii graczy co Jiloan Hamad, Muamer Tanković i Alexander Kacaniklić. Z różnych powodów potrzebowali nowego startu w swojej karierze, a dla tego rodzaju zawodników jesteśmy atrakcyjnym wyborem – mówił dyrektor sportowy szwedzkiego klubu Jesper Jansson.
W Hammarby podkreślali, że Johannsson będzie potrzebował trochę czasu, żeby wejść na swój normalny poziom.
Chyba jednak nie przypuszczali, że przyjdzie im czekać tak długo. Ich nowy snajper początkowo kompletnie nie mógł się odnaleźć. Do końca sezonu 2019 zdążył rozegrać 10 meczów i ani razu nie trafił do siatki.
On sam był z tego powodu mocno sfrustrowany. – Miałem dwa miesiące wakacji przed przyjściem tutaj. Sezon już dawno wystartował, w zasadzie nie odbyłem żadnych przygotowań. Już po tygodniu rozegrałem swój pierwszy mecz. Po prostu brakuje mi podstaw w przygotowaniu. Pierwsze dwa lub trzy tygodnie były jeszcze całkiem niezłe, potem zaczęło być ciężko. Do tego miałem kilka drobnych problemów z mięśniami i przez chwilę byłem poza składem. Nie chodziło o nic poważnego, ale i tak denerwowało. Póki co nie jestem zadowolony ze swojej postawy, mimo że gram sporo. Wciąż brakuje mi formy. Nienawidzę przygotowań do sezonu, ale teraz rozumiem, jak są ważne – mówił na trzy kolejki przed końcem sezonu portalowi deichstube.de, który sprawdzał, jak mu się wiedzie w pierwszych miesiącach po rozstaniu z Werderem.
Jednocześnie nie tracił nadziei, że jeszcze nadejdą dla niego lepsze czasy i poprzez Hammarby gdzieś się wybije. – Jestem w bardzo dobrym zespole, który gra ofensywną piłkę i strzela dużo goli. Kto wie: może w przyszłym sezonie zostanę królem strzelców w Szwecji i zdobędziemy mistrzostwo? Marzenie o kontrakcie w mocniejszej lidze wciąż się tli. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, może coś się wydarzy. Z drugiej strony, niewykluczone, że zostanę tu na dłużej. Moja rodzina świetnie się czuje w Szwecji, szczególnie córka. Jest tu szczęśliwa – przyznawał.
MYŚLI O ZAKOŃCZENIU KARIERY
Johannsson nie ukrywał również, że miał za sobą poważny kryzys psychiczny i już kilka razy chciał na dobre skończyć z piłką. – Był styczeń tego roku, od operacji stawu skokowego minęły dwa miesiące, a ja wciąż odczuwałem ból i to chyba nawet większy niż wcześniej. Pomyślałem sobie, że „okej, może to już koniec”. Z punktu widzenia psychiki była to bardzo trudna sytuacja. Żona jednak mnie uspokoiła i widzisz, 11 miesięcy później mogę zostać mistrzem Szwecji [ostatecznie po tytuł sięgnęło Malmo, PM] – wspominał.
Zapytany, czy teraz jest w porządku, odpowiedział: – Czasami tak, czasami nie. Bardzo się cieszę, że znów mogę grać w piłkę, ale chwilami jest mi też smutno, że tyle musiałem wycierpieć. Pojawia się bunt, dlaczego nie mogłem pozostać w formie przez rok lub dwa. Ale nie ma co za dużo narzekać, dla wielu życie jest o wiele trudniejsze niż dla mnie.
Niedawno w innej rozmowie Johannsson rozwinął ten wątek.
– W Bremie z zespołem pracował psycholog. Za każdym razem, gdy pytał mnie, jak się czuję, odpowiadałem, że dobrze. Nie chciałem o tym dyskutować, nie chciałem okazywać słabości, choć naprawdę potrzebowałem pomocy. To złe podejście. Ciężko było sobie z tym poradzić, długo byłem kontuzjowany. Kiedy przeszedłem do Hammarby, miałem wobec siebie wysokie oczekiwania, ale nie mogłem im sprostać. Nie byłem w dobrej formie. Trenowałem przez dwa tygodnie, a zespół znajdował już w środku sezonu. Trudno było znaleźć rytm, nie byłem mentalnie gotowy. Uświadomiłem sobie, że nigdy nie jest za późno, by prosić o pomoc. Niektóre rzeczy zrobiłbym inaczej, gdybym wtedy otrzymał pewne wskazówki. Za każdym razem, gdy bolała mnie kostka, szedłem do fizjoterapeuty. Kiedy czułam się źle, czułem się też źle psychicznie. Zachowywałem to jednak dla siebie, aż w końcu nazbierało się tego za dużo. Na szczęście mam przy sobie ukochaną kobietę, która kazała mi z kimś o tym porozmawiać. Dobrze czasem pewne rzeczy z siebie wyrzucić, dziś umiem to robić – cytował go portal dv.is.
Ponownie przyznał, że wracały myśli o zakończeniu kariery. – Rozważałem to i przed transferem do Hammarby, i już po nim. Kiedy ból się nasilał, chciałem wszystko rzucić.
PRZEŁOM I MECZ Z LECHEM
Początek sezonu 2020 wcale nie zapowiadał pozytywnego przełomu. Johannsson co prawda w lutym i marcu, jeszcze przed koronawirusem, zdobywał bramki w Pucharze Szwecji, ale w lidze – gdy już wreszcie rozpoczęto rywalizację – ciągle czekał. W pierwszych siedmiu występach nie potrafił znaleźć drogi do siatki. Udało się to dopiero 9 sierpnia, w 14. kolejce z Djurgarden. I poszła lawina. Ostatnich piętnaście występów reprezentanta USA w Allsvenskan to 12 goli.
W połowie września, stając naprzeciwko Lecha w eliminacjach Ligi Europy, Johannsson był już w gazie, miał na koncie sześć ligowych bramek. Z „Kolejorzem” jednak dorobku nie powiększył, w czym główna zasługa Filipa Bednarka. Bramkarz poznaniaków najpierw odbił strzał Johannsona w stuprocentowej sytuacji, a później zabrał mu asystę. Ten świetnie z głębi pola podał do wbiegającego Ludwigsona i znów skuteczny na przedpolu okazał się Bednarek. Hammarby mogło szybko prowadzić 2:0, dopiero potem Lech się ogarnął i koniec końców awansował w dobrym stylu.
GRA DLA USA ZAMIAST ISLANDII
Dwukrotnie w tym tekście napomknęliśmy o wątkach reprezentacyjnych, które w przypadku Arona Johannssona są niezwykle ciekawe. Niewykluczone, że gdyby chodziło o naszą kadrę, do dziś wyzywalibyśmy go od zdrajców. Zamiast tego robią to Islandczycy. Dlaczego?
Mimo że piłkarz urodził się w amerykańskim Mobile w stanie Alabama (jego rodzice studiowali w USA) i był tam przez pierwsze trzy lata swojego życia, to potem całe dzieciństwo i okres nastoletni spędził już na Islandii. W latach 2011-2012 rozegrał 10 meczów w islandzkiej młodzieżówce i siłą rzeczy wszyscy zakładali, że wkrótce zacznie być podporą dorosłej reprezentacji. Premierowe powołanie otrzymał już w październiku 2012, ale nie mógł przyjechać z powodu kontuzji pachwiny, co prawdopodobnie okazało się decydujące w tym temacie. Kiedy bowiem jego kariera zaczęła gwałtownie przyspieszać i strzelał już gole dla Alkmaar, odezwał się prowadzący kadrę Stanów Zjednoczonych Juergen Klinsmann. Skoro Johannsson urodził się w USA i miał amerykańskie obywatelstwo, niemiecki selekcjoner zamierzał z tego faktu skorzystać. I dopiął swego.
13 sierpnia 2013 roku FIFA zatwierdziła zmianę reprezentacji przez zawodnika i już dzień później zadebiutował on w wygranym 4:3 meczu z Bośnią.
W tamtym czasie nic jeszcze nie zapowiadało znakomitego okresu dla islandzkiej reprezentacji, dlatego Johannsson mógł zakładać, że z punktu widzenia czysto sportowego podejmuje oczywistą decyzję. W perspektywie miał przecież udział na mundialu w Brazylii. Pomógł wywalczyć awans golem w ważnym meczu z Panamą. Podczas samego turnieju zagrał raz, z Ghaną na początku rywalizacji w fazie grupowej. W 23. minucie wszedł za kontuzjowanego Jozy’ego Altidore’a i świętował zwycięstwo 2:1. Z Portugalią i Niemcami siedział już jednak na ławce, podobnie jak w 1/8 finału z Belgią, która okazała się lepsza po dogrywce.
OSTRA KRYTYKA W OJCZYŹNIE
Islandczycy decyzji Johannssona nie przyjęli ze zrozumieniem i to delikatnie mówiąc. Wcześniej próbowano o niego walczyć wszelkimi dostępnymi środkami. Krajowy związek piłkarski wprost apelował do mediów i opinii publicznej, żeby wywierać na niego naciski i odwieść od zamiaru gry dla Amerykanów. Podkreślano, że dla Islandii gra się wyłącznie dla honoru i zaszczytu, jakim jest możliwość reprezentowania kraju, a nie dla rozgłosu i wpływów od sponsorów, co na pewno w większym stopniu generowała reprezentacja USA.
Oburzony tą decyzją był znany trener młodzieży Thordur Einarsson. – Tutaj wyszkolono go na piłkarza, tutaj się uczył i żył, a teraz postanowił odrzucić swój kraj i naród, mając tak rzadką, ale jednocześnie cenną okazję do spłaty długu wdzięczności. Okazję, której większość obywateli nigdy nie otrzyma. Aron szkolił się pod kierownictwem KSI i był w naszej młodzieżówce na swojej drodze do sukcesu. Czy kiedykolwiek dostałby to miejsce kosztem innych chłopców, gdyby było wiadomo, że wybierze siebie zamiast swojego kraju? Podejmując tę decyzję myślał wyłącznie o sobie – grzmiał Einarsson na portalu Fotbolta.net.
I dodawał: – Wielu go broni i mówi, że to zrozumiałe. Ale czy na pewno ten sposób myślenia chcemy promować w naszym społeczeństwie? Czy chcemy mieć społeczeństwo, w którym wszystko kręci się wokół jednostki, w którym pieniądze i władza są ponad wszystkim? Społeczeństwo, które moralnie upadło i nie może się z tego upadku podnieść? Czy w taki sposób chcemy wychowywać nasze dzieci i pokazywać im, że nic oprócz ich zachcianek nie ma znaczenia? Że nie warto kierować się solidarnością, współczuciem i chęcią współpracy? Że społeczeństwo, które pomaga ci w nauce i zabawie, jest tylko po to, żeby je wykorzystać i nie dać nic w zamian? Czy Aron Johannsson będzie teraz mówił światu, że jest Amerykaninem?
Sam zainteresowany, poza wydaniem początkowego oświadczenia, mówiącym, że „była to bardzo trudna decyzja”, tematu raczej nie drążył.
W każdym razie, islandzcy kibice mieli dziką satysfakcję, gdy ich reprezentacja zakwalifikowała się na mundial w Rosji, a USA na nim zabrakło. Media na całym globie podawały Johannssona jako przykład, że zmiana drużyny narodowej pod kątem przyszłych korzyści nie zawsze wychodzi na dobre. Inna sprawa, że ze względu na swoje kontuzje w Werderze prawdopodobnie nie wystąpiłby on ani podczas Euro 2016, którego Islandia była rewelacją, ani podczas MŚ 2018. Patrząc przez ten pryzmat, decydując się na USA przynajmniej udało mu się posmakować wcześniejszego mundialu.
Jego przygoda z amerykańską reprezentacją to już raczej zamknięty rozdział (19 meczów, 4 gole), choć on sam w listopadzie deklarował w rozmowie z ESPN, że jego celem jest udział za rok w katarskim mundialu. W kadrze po raz ostatni zagrał we wrześniu 2015. Dwa lata później stawił się na zgrupowaniu, ale oba spotkania przesiedział na ławce. Powołanie otrzymał jeszcze w 2018 roku, ale tradycyjnie plany pokrzyżowały kontuzje.
POZIOM VADISA?
Aby przypomnieć o sobie w Stanach, musi zacząć błyszczeć w Lechu. Ambicje klubowe zresztą także nadal ma spore. Ostatnio podkreślał, że chciałby kiedyś wrócić do Niemiec i udowodnić swoją wartość. Deklarował też chęć zagrania w MLS i zdradził, że już kilka razy był blisko transferu.
W przypadku tego zawodnika najważniejsze, że najgorsze ma za sobą i zdołał odzyskać równowagę psychiczno-fizyczną. Po odejściu z Werderu trwało to ponad rok, dopiero okres od sierpnia do listopada był powrotem do dobrych chwil z czasów Alkmaar i Aarhus. Do gry od zaraz – przynajmniej w wyjściowym składzie – 30-letni napastnik mimo to raczej nie będzie. Na boisku nie widzieliśmy go od 22 listopada, czyli już blisko trzech miesięcy. W przeciwieństwie do Boakye w Górniku Zabrze, presja czasu może być nieco mniejsza ze względu na znacznie dłuższy kontrakt, choć w obliczu kontuzji Ishaka nie można mówić, że w ogóle jej nie będzie.
Czego się spodziewać? Mariusz Moński – na co dzień śledzący ligę holenderską i jednocześnie kibicujący w Niemczech Werderowi – napisał na Twitterze, że Johannsson w zdrowiu i formie to ta sama półka z piłkarzami co Vadis Odjidja-Ofoe. Ale od razu dodał: „ciekawe, jak się teraz prezentuje”. No właśnie. Nie nastawiamy się, że facet olśni nas jak Vadis, spokojnie. Byłoby jednak miło, gdybyśmy za jakiś czas mogli też wysmarować tekst o tym, że sprowadzenie islandzkiego Amerykanina okazało się udanym ruchem i nie mówimy tylko o dodatku do meczowej kadry. Ekstraklasa niezmiennie potrzebuje również wyrazistych postaci z zagranicy, które markę zbudowały wcześniej, a u nas ją tylko potwierdzą. Właśnie dlatego transfery Miroslava Stocha, Richmonda Boakye czy Arona Johannssona tak mocno rozbudzają apetyty na starcie.
Fot. Newspix
Lech będzie miał silną pakę, ale wszsytko i tak pójdzie w piach (jak zawsze) bo nie ma trenera.
Awwada zabrało Maccabi bo maja szpital i nie ma komu grać.
A ten nowy to zdechlak, Lech będzie bulił a on będzie się bujał po lekarzach
Pamieta Lecha z jesieni…no to sie kurła chłopak teraz zdziwi co tu sie dzieje 😀
Co muszą czuć wszyscy ci piłkarze co to nabierają się na opowieści o wielkiej Wiśle… sprzed 18 lat.
Zawsze myślałem, że ostatnie mistrzostwo Wisła miała w 2011r, ale może mi się zdawało bo Ty wiesz pewnie lepiej. Jak Lech kiedyś dojedzie w połowie do osiągnięć Wisły to daj znać.
Dobra a kiedy w końcu sprowadzą bramkarza?
I wciąż jeszcze jednego dobrego stopera im brakuje.
Maja ich 5
Po co kolejny stoper ?
Myślę że powinien być wzmocnieniem w walce o górną 8
Jeśli się nie rozsypie to kto wie… A dlaczego odszedł z Hammarby bo jakoś nie doczytałem? Trenował coś od listopada bo też z tego artykułu się nie dowiedziałem? Jeśli autor uważa takiego kontuzjonnego gracza za jakiegoś kozaka to niech zajmie się czymś innym niż pisaniem o piłce.
Odszedł bo w Szwecji kluby bardzo cienko przędą. 250 tys euro rocznie to tam spore obciążenie.
Tak, trenował.
Cała szwedzka liga jest w kryzysie bo w przeciwieństwie do Eklapy nie ma tam bogatego sponsora, dużo część zysków kluby generowaly tam z dni meczowych, które odpadły w raz z lockdownem. Dlatego wiele klubów nie stać juz na utrzymanie czołowych, czy też wyróżniających sie piłkarzy.
wyglada jak mlody Marcin Robak
A na zdjęciu w koszulce reprezentacji trochę jak Wichniarek.
Ta sama polka co Vadis to i ta sama waga grubasa?
Ten grubas to wciągał Eklapę jedną dziurką w nosie…
Lechowi brakuje przede wszystkim duszy. Transfery porobili nie najgorsze, jak na ekstraklasowe warunki, ale ciągle brakuje im tego „cóś.”
to coś pokazali wczoraj Puszka i Bednarek 😉
Tego, co trudno opisać, a trzeba wyczuć, tego ducha, nie pokazali. Pokazali, co najwyżej wulgarnego „faka.”
Amerykański Kamil Wilczek, styl gry i przebieg kariery podobny
Polubi się z Rogne…
…te wspólne godziny w gabinetach
W zasadzie nie wiadomo co myśleć. Bo po tym co Rząsa wyprawia jeśli idzie o transfery, to bardziej się boję, niż mam nadzieję na dobrego grajka.
Póki co wypalił tylko Ishak. Który został jednak tak niemiłosiernie zajechany, że w końcu i on złapał uraz. Sykora klops, Awwad sprowadzony po to żeby siedzieć na ławce i robić tłok Kacharava to samo.
Całą resztę w postaci Salamona, MIlicia Karlstroema, trudno na razie ocenić.
Tutaj facet ma bagaż doświadczeń, niby za sobą już. Ale może być kontuzjogenny. DO tego nie grał od trzech miesięcy. A Lech w zasadzie potrzebuje napastnika na wczoraj.
Bo jak wyglądało to wczoraj z Szymczakiem z przodu, to każdy kto oglądał. To widział.
A zanim się gość odbuduje, to może być dla Lecha po ptokach w pucharze Polski i lidze.
Taki transfer należało dopinać, tak jak Karlstroema czyli jeszcze przed końcem ubiegłego roku, tak żeby zawodnik mógł przejść z drużyną okres przygotowawczy.
A tak to będzie bardzo możliwe że kolejny Kacharava czy Awwad właśnie, którzy dołączyli w trakcie, i nie dadzą się dopasować, i będzie grał ogony i robił tłok na ławce.
Bardziej potrzebny jest trener, bo Żuraw to na asystent albo do juniorów. Kolo prowadzenia seniorów samodzielnie nie ogarnia.
Dodatkowo coś w sztab trenerskim i medycznym trzeba przemodelować.
Nie zapominajmy, że jest biednie, a światełka w tunelu nie widać. Gość miał iść do MLS, ale się nie dogadał z klubem i wylądował w Lechu. Co z tego wyjdzie zobaczymy.
A to już zupełnie inna kwestia. Coraz bardziej jestem zdania, że te odejścia z ubiegłego roku, latem ze sztabu, to właśnie wychodzą bokiem.
„Tutaj facet ma bagaż doświadczeń, niby za sobą już. Ale może być kontuzjogenny.” – odkrywcza mysl, niemalze rowna e=mc2
Ishak niemiłosiernie zajechany ?
O kurwa… nie mam więcej pytań 😉
Co za mózg 😉
Faktycznie kurcze w meczu z Lechią, to łapały go przecież dlatego że nie był zajechany. Prawda?
Dlatego też usiadł na ławce w meczu rewanżowym z Benfiką. Podobnie jak paru innych zawodników……
A nie po to żeby oszczędzać ich bo byli zajechani.
Pewnie dlatego też nie grał w ostatnich dwóch meczach na jesieni ubiegłego roku.
Bo nie był wyeksploatowany
1854 minuty rozegrał od momentu przyjścia do Lecha w ubiegłym roku.
Lubię takich kurwwiów jak ty. Wystarczy minuta żeby przypierdolić im danymi tak że w zasadzie nie ma co zbierać.
To kogo wy kupujecie ?
Czyli jednak ogór, jeżeli ma problem aby grać mecz co 3-4 dni
Ciekawe ile jemu zajmie powrót do zdrowia.
Co to jest te 2000 minut ?
Jesteś poważnym człowiekiem, czy robisz sobie jaja ?
Co za mózgi w tym Poznaniu.
Ot jeden debil pod dwoma nickami 😀
Lepszy taki niż wybiedzony azjata i ukrainiec za miskę ryżu w poleglej
Pekhart to mniał być szrot nad szroty, a idzie na króla. Nie jest tak źle. Dobrze też nie. Z tymi prognozami co do transferów to jak z prognozami pogody.
Muslimek, jak ci pasuje to, że gościu najlepszy sezon miał 7 lat temu i ciagle się leczy, to super.
Na MŚ w Brazylii Belgia wygrała w 1/8 z USA po DOGRYWCE, nie po karnych.
Będzie wiceprezesem klubu szklanych chłopców, bo stołka prezesa to mu pewnie Rogne nie odda…
wow gruby transfer. jak ja amiki poznań nie lubię, tak za ten transfer czapki z głów
Czapki to lepiej nie zdejmować, bo zimno jak cholera i można nabawić się kontuzji.
Taki amerykański Kamil Wilczek, nawet styl gry i przebieg kariery podobny
Farbowany lis i szklany napastnik ehhh…
Mała uwaga: wypożyczenie Awwada zostało skrócone bo w jego macierzystym klubie, walczącym o mistrzostwo Izraela, wykruszył się podstawowy napastnik i klub skorzystał z opcji jego szybszego powrotu. Niechęć Żurawia do niego nie miała tu znaczenia.
Ten Johansson powinien być spoko na E-klapę, o ile będzie zdrowy i nadrobi zaległości. W wielu meczach w tym sezonie Lechowi brakowało doświadczenia i rutyniarzy. Z Szymczaka będą ludzie ale na tym etapie na którym jest teraz jego gra to bardziej chybił-trafił. Jeśli Johansson będzie naciskał na Ishaka a nie na Rogne w kolejce do Rehasport to w Poznaniu nie raz zabrzmi „Born in the USA”. Tylko nie przed czerwcowym meczem Polski z Islandią.
ta drużyna gra tak, ze CR i Messi by nie pomogli. nie wiem co poszło nie tak, ale trener wyraźnie nie ogarnia i nie ma pomysłu na poprawę.
Będzie konkurencja dla Kaczarawy…medycy w Poznaniu na nim zarobią.
ta sama półka co Odidja? z tą różnicą że Vadis przychodził się odbudowywać w wieku 25 lat Pan Aron ma tych lat już 30…
Rzeczywiście w tych czasach żaden polski klub nie był w stanie …
Lech w 2011 odkupił Rafała Murawskiego z Rosji za 1 mln euro i zaraz potem Rudnevsa za 600 tys euro i Ubiparipa za 600 tys euro
No tak. Wreszcie dokona ciekawego wzmocnieni w ataku, bo Ishak w poprzednim okienku to taki średniak. Można powiedzieć zapchajdziura. A zespoły w ekstraklasie słyną z tego, ze co okienko sprowadzają przynajmniej 3 napadziorow gwarantujących min 15 bramek, a gwizdy premier league marzą żeby opierdolic np. Raków, ale pozostałe 15 klubów byle czego nie bierze.
Lech znowu próbuje ratować sytuację transferami obcokrajowców. To już było i skończyło się spaloną ziemią. Tym razem nie będzie inaczej.
W takim razie znajdź mi Polaków z podobnym CV i na tej samej półce finansowej.
Malo profesjonalnych szkółek => malo dobrych polskich zawodnikow (mala podaz) => rosnacy popyt => ceny w gore.
Jak do tego dodamy ze wynagrodzenia piłkarzy z rezerw w Europie sa kilka razy wyzsze niz w eklapie w podstawowych skladach to dostaniemy obraz naszej pilki.
Dlatego też wg mnie pojawil sie przepis o mlodziezowcu. Żeby wszyscy szkolili a nie tylko podbierali innym
Kogo byscie pajace nie ściągnęły jesteście na 11 miejscu. Wstyd I kompromitacja. Pameciowe walcie do eliminacji ligi Europy 202p. Pozdro
Półtorej miesiąca bez klubu, faktyczne nie do odbudowy.
Ale wiesz, że w Szwecji jest przerwa międzysezonowa?
całe życie bez słownika a jednak potrafisz się dogadać, pal lich że uchodzisz za debila
Zlatan nie wiadomo czy by się sprawdził w Extrklasie a co dopiero on… hihi
Według mnie to na prawdę solidny transfer, praktyczne każdy napastnik w ostatnich 2-3 latach który miał robić za rolę kluczowego sprawdzał się. Jeśli mam być na prawdę szczerzy to Kacharava zwłaszcza na początku wyglądał serio dobrze, dodatkowo to gość który potrafi coś zrobić na boisku ( nie mówię o strzelaniu bo dość średnio to robi, ale grając jako boczny napastnik wygląda to trochę lepiej, na początku jako zmiennik czyli sierpień czy wrzesień robił dobre zamieszanie) Awwad też nie był zły, mógł się podobać ale liczbami tego nie podparł niestety. Ci dwaj rezerwowi są dobrzy, ale jako rezerwowi. To nie są game-changerzy jak Ishak. A ten nowy nabytek, wygląda solidnie. Wg. Mnie odpali po 2-3 meczach. Życzyć mu tylko powodzenia
To, że taki żenujący gość dostaje tak długi „artykuł” z tak wieloma redakcyjnymi wtopami świadczy o jakości ligi, jakości dziennikarstwa i jakości Weszło. A tak fajnie się Was kiedyś czytało, gdzie to poszło? Kiedyś Weszło to był ten portal, na którym chore akcje z naszej ligi trafiały na piedestał. Teraz, mizianie się po skarpetkach, dużo treści, mało jakości.
Wrzuciliście bandę młodych na robienie postów, to nie ich wina, że nie potrafią tego robić, ale portal dostaje po dupie. Ale co to kogo obchodzi, jak się już wszyscy wypromowaliście. Lepiej się zająć niebieską kurtką, co cię to obchodzi.
Gwiazda tu i tam. I ląduje w Amice. Tak, to ma sens.
I to nas różni od cywilizowanego świata piłki. W cywilizowanym świecie piłki taka „gwiazda” po przejściach jest jednym z wielu, u nas ło matko bosko, ale niesamowite wzmocnienie.
Dobre porównywać tego drewniaka do Vadisa haha. Od Grudnia bez klubu i nikt go nie chciał.
Filmik z jego wystepami pokazuje ze jest dosc drewniany i nie ma techniki strzalu. Nie wiem co ogladal ktos kto go porownal do Vadisa.
Typ umie się znalezc w polu karnym, ale wygląda na dużo gorsza wersje Milika
Druzyna bez srodkowych obroncow i pomocnikow sciaga srodkowego napastnika.
Chyba z Ległej chcieli przyklad wziac bo tam tez w ktoryms momencie trzech srodkowych obroncow na dwa/trzy miejsca i czterech napastnikow na jedno miejsce
Środkowi obrońcy: Salamon, Satka, Milić, Rogne, Dejewski
Napastnicy: zmagający się z urazem Ishak, 18 letni Szymczak, który prawie całą jesień był kontuzjowany i 16 letni Pacławski
Trafiłeś kulą w płot kolego, akurat środek obrony to obecnie w Lechu najlepiej zabezpieczona pozycja. (Inb4 wiem, że na mecz z Radomiakiem 3 z nich nie mogło zagrać, ale to akurat efekt pecha i niegroźnych urazów)
Kolejny ciekawy transfer Lecha, a my tymczasem dopiero teraz bierzemy szurniętego Uzbeka, któremu wyszedł tylko jeden sezon w lidze białoruskiej, a w kwietniu i maju będzie żył o chlebie i wodzie, bo rygorystycznie przestrzega ramadanu. Do tego ukraińskiego Wieteskę, który słynie z baboli i którego nawet Lech nie chciał. Oczywiście oboje przyjdą za jedyną możliwą dla Legii cenę do zapłacenia, czyli za darmo xD
Poza nimi jedynym pomysłem naszego wspaniałego scoutingu i dyrektora sportowego jest 33 letni Grosicki, którego klub chce, ale na którego nie ma kasy, więc albo Mioduski weźmie kolejny kredyt (ktoś mu go w ogóle udzieli gdy klub ma już 170 mln długów?) albo obejdzie się ze smakiem, ale co zrobił szumu i dał nadziei naiwnym kibicom to jego. Średnia wieku zespołu to prawie 30 lat, młodych z potencjałem sprzedażowym brak, połowie kadry w czerwcu kończą się kontrakty, kasa jest pusta i latem znowu trzeba będzie przebierać wśród szrotu, najlepiej z kartą w ręku i do odbudowania, w dodatku z polecenia menadżera.
Ale śmiejcie się legioniści z Lecha i z innych drużyn i nie dostrzegajcie, że Legia idzie drogą Wisły Cupiała i zmierza ku katastrofie. My po tym sezonie będziemy mieć prawie 200 mln długów i rewolucję kadrową z „kreatywnym budżetem transferowym”, największy rywal w tym czasie ma ponad 100 baniek wolnej gotówki i na spokojnie może sobie budować mocną drużynę i ściągać ciekawe nazwiska. Jeszcze zaślepieni swoją pychą nie obudźcie się z ręka w nocniku w maju gdy to Pogoń zgarnie mistrzostwo.
Ale wszystko jest dobrze, panie Mioduski i panie Kucharski 🙂