Reklama

Trenerski nos Kosty Runjaicia

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

10 lutego 2021, 14:40 • 6 min czytania 17 komentarzy

„Szczęście? Szczęście trzeba umieć sobie zorganizować.” Koście Runjaiciowi ostatnimi czasy niesamowicie sprzyja fortuna. I to nie tylko mowa wynikach – sześć ligowych zwycięstw z rzędu. Niemiecki szkoleniowiec niemalże do perfekcji opanował sztukę wyciągania jakiegoś asa z rękawa. Praktycznie każda jego niespodziewana decyzja, dotycząca drobnych roszad w wyjściowej jedenastce, sprawdza się znakomicie. Jeden rabin powie: fart, fart i jeszcze raz fart, drugi zaś: wnikliwa obserwacja, umiejętność reagowania na bieżące wydarzenia oraz odpowiednie zarządzanie zasobami ludzkimi.

Trenerski nos Kosty Runjaicia

Natomiast jedno jest pewne – Runjaić w poprzednich meczach znakomicie potrafił wykorzystać połączenie wszystkich tych czynników. 

Trener „Portowców” wcześniej nie należał do grona nadmiernych ryzykantów. Rewolucja w składzie? To absolutnie w nie jego stylu. Na dobrą sprawę, decydował się na duże zmiany dopiero w momencie, gdy jego zespół popadał w głęboki kryzys i potrzebował wstrząsu. Jeżeli nikomu nie przytrafił się żaden uraz oraz pauza za kartki, można było stawiać dolary przeciw orzechom, że nie zaskoczy swoimi wyborami personalnymi. Obecnie też dużym nadużyciem byłoby napisać, że stał się wytrawnym pokerowym graczem i stawia wszystko na jedną kartę. To raczej szukanie niekonwencjonalnych rozwiązań, poniekąd wymuszonych przez sprawy, na które nie ma wpływu.

Dzień konia na inauguracje noworocznych zmagań

Na kilka dni przed meczem z Rakowem Częstochowa urazu doznał Kacper Kozłowski. „Kozioł” w samej końcówce poprzedniego roku wyrósł na czołową postać drugiej linii Dumy Pomorza, a przede wszystkim gwarantował spokój oraz jakość jako obowiązkowy młodzieżowiec. Za to wcześniej – przez większość jesieni – trwały intensywne poszukiwania optymalnej obsady tej pozycji. Najpierw Maciej Żurawski na zmianę Kacprem Smolińskim występowali jako beneficjenci przepisu o młodzieżowcu. Wreszcie w meczu z Jagiellonią Kozłowski wskoczył do pierwszego składu. Nie dał plamy, zagrał bardzo dobrze, tak jak cała drużyna – Pogoń wygrała 3:0, po czym w spotkaniu z Górnikiem Zabrze znowu usiadł na ławce rezerwowych. Kolejna okazja nadarzyła się w rywalizacji ze Stalą Mielec i wówczas zademonstrował dużą część swojego ogromnego potencjału. Potem już do ostatniej kolejki w 2020 r. nie oddał miejsca w podstawowej jedenastce.

Jego wymuszona absencja przed „wiosenną” inauguracją ligi nieco pokrzyżowała plany Runjaiciowi. Co na to opiekun Pogoni? Zamiast Luki Zahovcia, niespodziewanie do gry w ataku wystawił Adriana Benedyczaka, który odwdzięczył się mu strzeloną bramką. Na kilkanaście godzin przed spotkaniem do pierwszego składu awizowany był Kacper Smoliński, a tu proszę – zaskoczenie.

Reklama

Ogólnie wyjściowe zestawienie ekipy ze Szczecina było niespodzianką. W ostatniej chwili, w autokarze, Niemiec wymyślił sobie, że na prawej obronie, zamiast Davida Steca zagra Jakub Bartkowski, a na środku defensywy da jeszcze jedną szansę Mariuszowi Malcowi. Tydzień wcześniej Malec zagrał katastrofalnie w sparingu z Arką – zaliczył swojaka i asystę drugiego stopnia, z tym że dla rywala. Stąd spodziewano się obecności na boisku Kostasa Triantafyllopulosa.

Finalnie obrona zagrała na zero z tyłu, a Bartkowski zaliczył asystę. Czy tamtego dnia można było mieć lepszą czutkę niż Runjaić? Oj, śmiemy wątpić.

Zwycięstwo Pogoni w meczu Pucharu Polski z Piastem – kurs 2,10 w EWINNER 

Co ciekawe, to nie był pierwszy raz w tym sezonie, gdy szkoleniowiec zespołu z Grodu Gryfa tuż przed meczem zmienił koncepcję. W Zabrzu również nieźle zamieszał w składzie. Kilku graczy, gdy zobaczyło w szatni tablicę z numerkami, po prostu zdębiało. Ustawił na stoperze Macieja Żurawskiego, a kosztem Damiana Dąbrowskiego wrzucił na karuzelę Tomasza Podstawskiego. Efekt? W 16. minucie pierwszy z nich trafił na 1:0 po asyście drugiego. Tylko że ostatecznie Pogoń przegrała 1:2, a przywołani zawodnicy, oprócz tej akcji, niczym specjalnym się nie wyróżnili, wręcz zagrali słabo.

Chcecie następny przykład, który potwierdza, że ostatnimi czasy Runjaić ma dobrego nosa? Nie ma sprawy. Lecimy. Przeciwko Stali Mielec na lewym skrzydle biegał Santeri Hostikka. Mało kto się spodziewał, że otrzyma od trenera kolejny już kredyt zaufania. Fin w większości swoich występów, raczej pokazywał, że w dzieciństwie pomylił wybór dyscyplin – powinien biegać na nartach albo udać się na skocznie – a jednak z uporem maniaka wciąż próbuje swoich sił w futbolu, choć piłka przy nodze ewidentnie mu przeszkadza. Ale w tamtym meczu był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku. Tu jakiś udany drybling, tam jakiś strzał groźny strzał, i po jednej z takich prób, bramkarz miał problem ze skuteczną interwencją, dzięki czemu Zahović zaliczył udaną dobitkę.

Teraz sprawdźmy trafienia graczy, którzy weszli na boisko z ławki rezerwowych:

  • Mecz z Podbeskidziem: Benedyczak wszedł w 59. minucie, trafił na 1:1 w 72.
  • Spotkanie z Lechem: Tomasz Podstawski wszedł w 72. minucie, strzelił na 4:0 w 90.
  • Mecz z Zagłębiem Lubin: Michał Kucharczyk wszedł w 57. minucie, dał zwycięstwo 1:0 w 90+6.

Sobotnie manewry w składzie w związku z pucharowym meczem z Piastem

Kozłowski dopiero w tym tygodniu powróci do pełnych treningów, zatem Runjaić dalej jest zmuszony kombinować z młodzieżowcem. Maciej Żurawski został wcześniej wypożyczony do Warty Poznań. Mruk i Fornalczyk nie nadają się jeszcze do gry na poziomie ekstraklasy, tak że aktualnie posiada tylko dwie opcje gwarantujące odpowiednią jakość – Smolińskiego i Benedyczaka. Zdecydowanie sztab Pogoni ma teraz ograniczone pole manewru.

Reklama

Przeciwko Cracovii posłał do boju Smolińskiego. Z kolei młody pomocnik ze Szczecina znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie, dostawił głowę do dośrodkowania Gorgona i wpakował futbolówkę do bramki. Niesamowite, kolejny mecz i kolejna trafna decyzja trenera Pogoni. A przecież to Benedyczak zapewnił wygraną w Bełchatowie. Z kolei Niemiec podszedł do sprawy bardzo pragmatycznie i w kontekście pucharowej rywalizacji z Piastem postanowił oszczędzić siły wychowanka Gryfa Kamień Pomorski. W tej edycji rozgrywek Pucharu Tysiąca Drużyn jest bowiem wymóg, aby na boisku przebywało co najmniej dwóch zawodników z rocznika 99 albo młodsi. Wprawdzie wszedł on na murawę w 63. minucie, ale Runjaić zminimalizował ryzyko urazu i przemęczenia swojego zawodnika, a na takiej murawie – przypominającej pole po zbiorze kartofli – nietrudno było o jakieś mikrourazy. No, a wtedy miałby kłopot z zestawieniem składu.

Over 2.5 gola w meczu Pogoń-Piast – kurs 2,02 w TOTALBET

Jednak nie można przypisywać takiego biegu wydarzeń tylko i wyłącznie szczęściu. Raz, że młodzieżowcy już pod koniec poprzedniego sezonu łapali sporo minut, dwa – w tym również relatywnie otrzymali sporo szans.

Liczba minut młodzieżowców Pogoni:

  • Kacper Smoliński: 448 minut
  • K. Kozłowski: 407 minut
  • Maciej Żurawski: 345 minut
  • Adrian Benedyczak: 241 minut
  • Mariusz Fornalczyk: 30 minut
  • Hubert Turski: 7 minut
  • Bartłomiej Mruk: 1 minuta

A więc to nie tak, że Runjaić na chybcika, awaryjnie wyciągnął jakiegoś królika z kapelusza. Szeroka ławka oraz odpowiednie dysponowanie młodzieżowym materiałem przynosi teraz pożądane efekty. Gdy jest taka potrzeba, któryś z zawodników U-21, ot tak wskakuje do podstawowej jedenastki i nie jest kulą u nogi dla całej drużyny. Ba, namacalnie zaznacza swoją obecność. Niewielu szkoleniowców w naszej lidze jest w tak komfortowej sytuacji.

*

Czy dziś niemiecki trener znowu zdecyduje się na jakiś nieoczekiwany ruch i desygnuje do gry, dajmy na to, Fornalczyka? Raczej w kwestii młodzieżowca nie powinno być zaskoczeń. Natomiast wcale nie zdziwilibyśmy się, gdyby nastąpiła częściowa rotacja na innych pozycjach. Za trzy dni w lidze Pogoń ponownie zmierzy się z Piastem, a zważywszy na trudy pucharowej rywalizacji, sztab trenerski ze Szczecina musi umiejętnie rozłożyć siły na oba mecze.

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...