Reklama

KOMPROMITACJA. Puszcza wyrzuca Lechię z Pucharu Polski

redakcja

Autor:redakcja

09 lutego 2021, 16:31 • 3 min czytania 57 komentarzy

Zaczęło się znakomicie, a skończyło wręcz żenująco. Lechia Gdańsk odpada z Pucharu Polski, pokonana na stadionie w Sosnowcu przez Puszczę Niepołomice. I nie ma tutaj żadnych okoliczności łagodzących. Drużyna Piotra Stokowca się zwyczajnie wygłupiła.

KOMPROMITACJA. Puszcza wyrzuca Lechię z Pucharu Polski

Mocny początek Lechii

Spotkanie zaczęło się w sposób doskonały dla drużyny z Gdańska.

Piłkarze Lechii w mecz weszli ewidentnie nabuzowani. Z zauważalną ochotą, by zamazać fatalne wrażenie pozostawione po ostatnim meczu ligowym z Wartą. No i właściwie momentalnie przełożyło się to na gola. Podopieczni Piotra Stokowca już po czterech minutach odnaleźli drogę do siatki Puszczy. W podbramkowym zamieszaniu po stałym fragmencie gry najlepiej odnalazł się Joseph Ceesay i to właśnie on wyprowadził Lechię na prowadzenie debiutanckim golem w ekipie biało-zielonych. Kilka chwil później Jakub Arak mógł zdobyć drugiego gola, ale niecelnie uderzył głową w stuprocentowej sytuacji. Dwunastym zawodnikiem Lechii w tym fragmencie gry był Erik Cikos – doświadczony obrońca niepołomiczan popełniał jeden błąd za drugim. To on źle interweniował przy golu, to on potem przegrał walkę o górną piłkę z Arakiem.

Generalnie wyglądało na to, że Puszcza zwyczajnie nie jest do tego meczu odpowiednio przygotowana i zostanie stłamszona, a co za tym idzie rozbita przez Lechię. Gdańska drużyna lepszego startu naprawdę nie mogła sobie wymarzyć. Ale po kwadransie sprawy zaczęły się komplikować.

Rozsypka gdańszczan

W siedemnastej minucie gry totalnie niepozorna akcja Puszczy – dopiero druga ofensywna próba tego zespołu w tym meczu – zakończyła się… golem samobójczym. Michał Nalepa katastrofalnie ustawił się do interwencji głową w polu bramkowym i zaskoczył Dusana Kuciaka. Po tej wpadce z gdańszczan ewidentnie zaczęło uchodzić powietrze. Lechia niby wciąż była w natarciu, niby miała swoje sytuacje – jeszcze jedną setkę zmarnował Arak, tym razem do spółki z Ceesayem – ale nie było w tym już początkowego impetu. Natomiast zawodnicy Tomasza Tułacza zwarli szyki w defensywie, odepchnęli zagrożenie spod własnego pola karnego i, choć początkowo wydawało się to zupełnie nieprawdopodobne, zaczęli przeważać.

Reklama

A w drugiej połowie zaczęli Lechię bezlitośnie lać po dupie.

54 minuta – Tomalski na 2:1 po serii wielbłądów w wykonaniu defensywy biało-zielonych, na czele z beznadziejnie dziś dysponowanym i wyjątkowo agresywnym Karolem Filą. 62 minuta – Cikos (!) na 3:1 przepięknym uderzeniem (!!) z osiemnastu metrów (!!!). Stokowiec próbował reagować. Wpuszczał zawodników pierwszego składu, między innymi Flavio Paixao. Ale Lechia po ciosie od Cikosa już się nie podniosła. To był nokaut.

Kryzys trwa

Trzeba przede wszystkim pochwalić zawodników Puszczy. Gracze Tułacza do spotkania przystąpili przecież bez rytmu meczowego, bardzo słabo zaczęli, a mimo to w znakomitym stylu się podnieśli i koniec końców bezlitośnie  wyjaśnili ekstraklasowego oponenta.

No ale nie sposób nie skoncentrować się przede wszystkim na Lechii.

Lechii, która – parafrazując klasyka, się, kurwa, skompromitowała. W końcówce meczu miała kilka okazji bramkowych, gdzie pudłowali Gajos, Paixao i Conrado, no ale to żadne usprawiedliwienie. Tym bardziej, że przez większą część starcia z Puszczą ekipa Stokowca nie miała w ofensywie nic ciekawego do zaoferowania. Dopóki działał element początkowego zaskoczenia, dopóty Lechia była w stanie tworzyć zagrożenie pod bramką umownych gospodarzy. Ale kiedy Puszcza weszła w mecz i zmusiła rywali do kreatywności w ataku pozycyjnym, lechiści stracili wszystkie argumenty.

To nie kamyk do ogródka trenera Lechii, lecz olbrzymi głaz. Jasne, drużyna jest w przebudowie. Jasne, drużyna nie jest tak mocna kadrowo jak wówczas, gdy wygrywała Puchar Polski w 2019 roku. Ale z całą pewnością biało-zieloni dysponują lepszym personalnie składem niż Puszcza. Tymczasem na boisku w ogóle tej przewagi czysto piłkarskiego potencjału nie było widać. Po prostu wstyd.

Reklama

PUSZCZA NIEPOŁOMICE 3:1 LECHIA GDAŃSK
(M. Nalepa 17′ sam., H. Tomalski 54′, E. Cikos 62′ – J. Ceesay 4′)

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Bochniewicz: Chciałbym zagrać w Górniku, ale nie wiem, czy będzie mnie chciał

Szymon Piórek
0
Bochniewicz: Chciałbym zagrać w Górniku, ale nie wiem, czy będzie mnie chciał
Ekstraklasa

Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Antoni Figlewicz
0
Dadok zadowolony z gry dla Stali. “Piłkarze mają tu wszystko, czego mogliby oczekiwać”

Komentarze

57 komentarzy

Loading...