Monika Hojnisz-Staręga miała zaplanowany jeden start na mistrzostwach Europy – na 15 kilometrów. Jeden, bo impreza ta jest dla niej tylko przystankiem do mistrzostw świata. Wykorzystała jednak tę okazję w najlepszy możliwy sposób – zdobywając złoty medal. Drugi taki w swojej karierze. Stała się tym samym najlepszą biathlonistką w historii Polski, jeśli chodzi o starty na tej imprezie.
Ogółem lepszy jest – choć to pewnie żadne zaskoczenie – Tomasz Sikora. Ale on od dawna stanowi niedościgniony wzór dla pozostałych reprezentantów i reprezentantek Polski w biathlonie. Hojnisz z kolei niezmiennie walczy o to, by takim wzorem być dla następnego pokolenia biathlonistek. I wychodzi jej to całkiem nieźle. Co prawda jej obecny sezon z różnych powodów (przyplątała się na przykład choroba) jest słabszy od poprzedniego, ale jego najważniejsza impreza wciąż przed nami.
Polka od dawna nie ukrywa, że szykuje się właśnie na mistrzostwa świata, które od 10 do 21 lutego potrwają w słoweńskiej Pokljuce. Cały kalendarz startów Moniki podporządkowany jest właśnie tej imprezie, odpuszczała już nie tylko niektóre biegi na mistrzostwach Europy, ale też w Pucharze Świata. – Z trenerem uznaliśmy, że potrzebuję innego rodzaju aktywności niż starty. Wierzę, że tym sposobem przygotowań dojdę do najwyższej formy – mówiła jakiś czas temu.
I wygląda na to, że powoli do niej dochodzi.
Okej, mistrzostwa Europy to nie impreza ze znakomitą obsadą. Raczej startują w niej zawodniczki z drugiego szeregu, które na większych zawodach raczej nie mają co liczyć na sukcesy. Tu Hojnisz się wyróżniała i była przez to faworytką biegu. Ale że startowała w nim w ramach przygotowań, a nie z założeniem, że wywalczy medal, niekoniecznie można było być tego pewnym. Zresztą finalna przewaga nad Anastasiją Merkuszyną – 2,9 sekundy – dobrze pokazuje, że wcale nie było tak łatwo.
Polscy multimedaliści ME:
T. Sikora 6-6-2
M. Hojnisz-Staręga 2-0-2
M. Grzywa 1-1-0
M. Gwizdoń 1-0-2
A. Stera-Kustusz 1-0-1
W. Ziemianin 0-4-2
W. Kozub 0-2-1
K. Topór 0-2-0
W. Nowakowska 0-1-1#BiathlonPL— Sebastian Krystek (@seba_krystek) January 27, 2021
Ukrainka to zresztą całkiem solidna zawodniczka, zdobywała nawet medale mistrzostw świata w sztafecie i choć w rywalizacji indywidualnej nigdy nie weszła na najwyższy poziom, to jednak potrafi być groźna. Dziś to pokazała, głównie za sprawą bezbłędnego strzelania. Polka za to spudłowała raz – na drugim strzelaniu. I musiała nadrabiać stracony czas, a wiadomo, że w jej przypadku dyspozycja biegowa bywa różna – raz biega znakomicie, raz potrafi nieco tracić do rywalek. Dziś, na szczęście, bieg okazał się jej mocną stroną. Straty faktycznie udało się jej odrobić i złoto zawisło właśnie na jej szyi.
To dobry prognostyk przed startami w Pokljuce, choć nie ulega wątpliwości, że tam – przy najlepszych rywalkach – Monika musiałaby po pierwsze być bezbłędna na strzelnicy, a po drugie biegać wprost znakomicie, by wywalczyć medal. Wie jednak, jak to robić, udało jej się to w 2013 roku, gdy w Novym Mescie zdobyła brąz w biegu masowym (rok temu w tej konkurencji była za to czwarta). Co istotne – przed tamtym sukcesem znakomicie biegała na mistrzostwach Europy w Bansku, gdzie wywalczyła dwa brązowe medale i… złoto. Dwa lata później na mistrzostwach Europy biegała też Weronika Nowakowska, a potem również została medalistką mistrzostw świata.
Niech więc to będzie dobrym prognostykiem. Wygląda bowiem na to, że Polki mają taki scenariusz znakomicie przećwiczony. Oby za dwa tygodnie się to potwierdziło i Monika dołożyła do swojej kolekcji kolejne krążki.
Fot. Newspix