
weszlo.com / Weszło

Opublikowane 22.01.2021 13:41 przez
Jakub Olkiewicz
Jednym z najszerzej komentowanych wątków wczorajszej konferencji prasowej Zbigniewa Bońka były jego rozmowy z Robertem Lewandowskim. Nie wiadomo właściwie w końcu, czy to prezes zadzwonił do kapitana reprezentacji, czy odwrotnie, czy stało się to przed podjęciem decyzji o zwolnieniu Jerzego Brzęczka, czy już po rozmowie z selekcjonerem. Dwa dni przed czy dwie godziny po. To zresztą w sumie bez różnicy – sam fakt tej rozmowy potwierdza, jak ważnym elementem tego całego piłkarskiego ekosystemu w Polsce stał się nasz najlepszy napastnik.
Czołówki na koniec roku robią podsumowania jego goli i zdobytych nagród. Gdy spotyka się z Dariuszem Mioduskim, mamy tematów na następne cztery dni. Gdy uczestniczy w jakikolwiek sposób w rozmowach dotyczących selekcjonera, cała Polska próbuje się domyślić: co sugerował, jak reagował, jakie naprawdę zdanie miał na temat Brzęczka, jakie ma na temat Sousy.
To nie jest zresztą nowość, takie rozkminianie każdego gestu czy grymasu Lewandowskiego. Pamiętamy doskonale przywoływaną wielokrotnie scenę po meczu z Czarnogórą, gdy świętowaliśmy awans na mistrzostwa świata w Rosji. Wszyscy w szampańskich nastrojach, imprezowanie rozpoczęte już na murawie, a skwaszony Lewandowski zawzięcie dyskutuje z Adamem Nawałką. Parę sekund ciszy w pomeczowej rozmowie już za kadencji Brzęczka omawialiśmy przez tydzień i to nie dlatego, że polskie środowisko piłkarskie to grupa rozhisteryzowanych nastolatków i nastolatek.
Robert Lewandowski jest po prostu punktem odniesienia dla naszych dyskusji o piłce.
To nie jest zawodnik, który trafia się raz na pokolenie, raz na dekadę. Tak naprawdę piłkarzy tego pokroju mieliśmy w porywach ze trzech, czterech w prawie 120-letniej historii tego sportu w Polsce. Tytułami piłkarza roku za swoje niesamowite wyczyny z 2020, Lewandowski niejako spuentował dyskusję o tym, czy jest najlepszy w naszej historii. No jest. Kropka. Zanim ruszymy przywoływać Wilimowskiego, Lubańskiego, Bońka czy Deynę, trzeba jasno określić – żaden z wymienionych nie miał okazji rywalizować w takich realiach, w jakich przyszło rywalizować Lewandowskiemu. Staram się przełożyć to sobie jakoś na historyczne zdarzenia – gra w czasach Ronaldo i Messiego, to tak jakby Boniek załapał się na erę Pelego i Maradony równocześnie. Po czym właśnie w tych czasach przebił ich dorobek na przestrzeni kilkunastu kolejnych miesięcy.
Przebił Lubańskiego w liczbie strzelonych goli, przebił dziesiątki rekordów, zdobył Ligę Mistrzów jako jeden z najważniejszych piłkarzy potężnego zespołu. Nie ma sensu zresztą się powtarzać, wszyscy to już przerabialiśmy – jeśli nie teraz, przy okazji symbolicznego przełamania dominacji Messiego i Ronaldo, to już wcześniej, choćby przy triumfie w LM.
– Ale co z reprezentacją? – jak zwykle wtrącą sceptycy, zwłaszcza pamiętający chwile radości, które przynieśli całej Polsce Lato, Deyna czy Boniek.
Też zadaję sobie to pytanie. I po wczorajszej konferencji Zbigniewa Bońka, sam nie jestem przekonany, czy to my powinniśmy mieć pretensje do Lewandowskiego, czy raczej… Lewandowski do nas.
Spójrzmy na listę selekcjonerów, z którymi miał przyjemność pracować rekordzista pod względem liczby strzelonych goli w reprezentacji Polski:
- schyłkowy Leo Beenhakker
- Stefan Majewski
- Franciszek Smuda
- Waldemar Fornalik
- Adam Nawałka
- Jerzy Brzęczek i od teraz Paulo Sousa
Ech. Trzeba oczywiście pamiętać, że Robert w kadrze jest od 13 lat. To nie jest tak, że pięciu fachowców miało pod swoimi skrzydłami jednego z najlepszych piłkarzy świata i nie potrafiło go w żaden sposób wykorzystać. Wręcz przeciwnie, Lewandowski rósł z każdym sezonem i każdym napotkanym na swojej drodze trenerem klubowym. Tak, tak, musimy to zrobić, musimy skonfrontować listę selekcjonerów pracujących z „Lewym” z podobnym zestawieniem trenerów klubowych:
- Franciszek Smuda
- Jacek Zieliński
- Jurgen Klopp
- Pep Guardiola
- Carlo Ancelotti
- Jupp Heynckes
- Niko Kovac
- Hansi Flick
Od razu zaznaczam: takie zestawienie w istocie jest trochę populistyczne.
Ale tylko trochę. Rozumiem wszystkie argumenty za krajowym szkoleniowcem w roli selekcjonera, zdaję sobie też sprawę, że Fornalik czy Smuda startowali z pozycji podobnej do Nawałki, czyli: z potencjałem, by osiągnąć sukcesy podobne do tych, które zrobił Nawałka. Wiem, że w roli selekcjonera pracował krajowy top trenerski. Wiem, że nierealnym jest oczekiwanie, że ceniony klubowy trener rzuci swoją robotę w mocnej europejskiej lidze, by jeździć po Polsce w poszukiwaniu lewego obrońcy do kadry. Ale jednocześnie ten rozstrzał jest tak kolosalny, ta różnica jakości tak ogromna, że wręcz kłuje w oczy.
Ile w tym jest winy PZPN-u, który dobiera kolejnych selekcjonerów? Ile w tym jest winy po prostu Zbigniewa Bońka, który nominował Jerzego Brzęczka „na nos”, ufając własnej intuicji, która nie zawiodła go przy zatrudnianiu Adama Nawałki? Jakiś czas temu żartowałem z kolegami, że prezes po prostu twardo broni swojej pozycji najlepszego piłkarza w polskiej historii – zatrudniając Lewandowskiemu takich trenerów, by ten nigdy nie zbliżył się do reprezentacyjnych osiągnięć Bońka. Ale sam pamiętam swoje komentarze po zatrudnieniu Brzęczka – że trzeba dać mu czas, że trzeba dać mu szansę, że to może się udać.
Byłem sceptykiem, ale nie uważałem tego za kompletne szaleństwo i strzał kulą w płot. Głównie dlatego, że wielu lepszych trenerów na widoku nie mieliśmy.
I to jest moim zdaniem sedno.
Smuda, Nawałka, Brzęczek czy Fornalik to są lub byli w momencie powierzania im kadry najlepsi krajowi trenerzy. Ich zatrudnienie było w miarę logiczną konsekwencją ich pracy, ale też wypadkową braku konkurencji na rynku. Kandydatów było niewielu, większość z nich nie przebijała osiągnięciami tych faktycznie zatrudnionych. Można dzisiaj spekulować – a gdyby Michniewicz zamiast Brzęczka? A gdyby jednak gdzieś pojawiła się szansa dla Probierza czy Stokowca? Ale to jak wybieranie pomiędzy poszczególnymi modelami Opla. Samochody Opla są jak pogoda – czasem lepsze, czasem gorsze, ale to nadal Ople. Z Ferrari stanąć w szranki będzie dosyć ciężko.
Wypadałoby zapytać – to czemu nigdy nie braliśmy Ferrari? Raz jeden w całym XXI wieku reprezentację przejął Beenhakker, który miał na koncie m.in. trzy mistrzostwa Hiszpanii, ale to był z kolei gość już zbliżający się do emerytury. Zanim objął posadę w Polsce, zwiedził m.in. Szwajcarię, Meksyk, Trynidad i Tobago oraz Arabię Saudyjską.
Nigdy nie zaszaleliśmy na rynku jak swego czasu Grecja, która przejęła Otto Rehhagela niespełna trzy lata po tym, jak wygrał z Kaiserslautern Bundesligę albo Szwajcaria, która wzięła z Bayernu Ottmara Hitzfelda. To zresztą dobre i skrajne przykłady. Tym pierwszym ryzyko się spłaciło, wygrali Euro 2004, ci drudzy nawet nie pojechali na mistrzostwa Europy w 2012 roku. A dlaczego nie zaszaleliśmy?
Bo takie mamy miejsce w futbolu.
Zbigniew Boniek wczoraj rzucił nawet, że on nie wie, dlaczego Sousa przyjął ofertę od PZPN-u. Co prawda obstawiam, że wielu trenerów dałoby sobie uciąć ze cztery paznokcie, a może i wąsa, żeby tylko poprowadzić Roberta Lewandowskiego choćby w meczu towarzyskim. Ale to trochę mało, by faktycznie stanowić atrakcyjne miejsce pracy dla cenionego trenera klubowego. Przecież to oczywiste, że Thomas Tuchel nie czeka na telefon z Warszawy, tylko z Londynu, Mediolanu albo innego Rzymu. Że Julian Nagelsmann nie rzuci dla posady selekcjonera swojej roboty w Lipsku. Że nawet te nieco zakurzone nazwiska, przychylniej spojrzałyby na wielomilionowe oferty z Kataru czy ZEA, niż z mroźnej Polski.
Staram się wczuć w kibica spoza Polski, może nawet spoza Europy. Co on sobie może myśleć o Robercie Lewandowskim, o tym, w jakiej reprezentacji Robert występuje. I coraz częściej towarzyszy mi myśl, że na zewnątrz „Lewy” jest przedłużeniem historii George’a Besta, Ryana Giggsa, Zlatana Ibrahimovicia i całej śmietanki wielkich piłkarzy, którzy pochodzili ze słabiutkich państw.
No dobra, niech będzie: średnich państw. Gdzie towarzyszyli im średni, czasem lepsi, a czasem gorsi koledzy. Gdzie towarzyszyli im średni, czasem lepsi, a czasem gorsi szkoleniowcy.
By naprawdę zmienić nasze miejsce w tym układzie pokarmowym, nie potrzebujemy jednego gwiazdorskiego kontraktu dla jakiegoś tytana trenerskiego fachu.
Potrzebujemy po prostu lepszej piłki. Być może gdyby zamiast Nawałki czy Brzęczka pracował ceniony zagraniczny fachowiec, doszlibyśmy o jedną rundę dalej w turniejach, w których braliśmy udział. Być może wygralibyśmy trochę więcej meczów, być może gralibyśmy trochę przyjemniejszy futbol. To niczego nie zmieniłoby jednak w podstawowej ocenie – rozstrzału, jaki panuje między klasą Lewandowskiego, a poziomem całej naszej piłki. Od poziomu naszej ligi, przez poziom naszych trenerów, aż po zakres umiejętności 22 reprezentantów jeżdżących na kolejne turnieje.
Dlatego trochę śmieszy mnie, że upatrujemy winy wyłącznie u Brzęczka, czy nawet u Bońka, który zmarnował Lewandowskiemu pięć lat życia, zamiast zatrudnić Phila Jacksona. Nawet gdyby prezesem był Santiago Bernabeu, a selekcjonerem Vicente Del Bosque – potrzebowalibyśmy zmian na dole. Po to, by następny Lewandowski, który może nam się przytrafić za 10, 20 czy 30 lat, nie był już tak samotny jak ten dzisiejszy.
Moim zdaniem to da się zrobić. Walia nie potrafiła otoczyć Giggsa a Szwecja Zlatana, ale już Rumunia dała Hagiemu całe złote pokolenie do pomocy, Chorwacja identyczne wsparcie zaoferowała Modriciowi. Ich sukces nie zaczynał się od trafionego strzału na rynku selekcjonerskim.
Upatrywanie, że nasz sukces zacznie się od zatrudnienia odpowiedniego selekcjonera, tylko rozmydla rzeczywistość.
Fot.FotoPyK

Opublikowane 22.01.2021 13:41 przez
Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję (zawsze dziewicę), wszystkich Aniołów i Świętych, i was – bracia i siostry – o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego.
Kurde, ale to jest mądrze napisane. W punkt. Tyle już artykułów przeczytałem na temat, zwolnienia starego i zatrudnienia nowego selekcjonera, ale ten trafia w samo sedno. Pozdrawiam
W kontekście piłki nie mówi się ale, tylko ależ. Wobec tego nie mówi się też tyle, tylko tyleż.
Czekam na jeszcze jeden artykuł z cyklu „z kim w kadrze musi użerać się Lewandowski”. Jeszcze nie czuję się do końca przekonany. Aaaa… i koledzy! Zapomnieliście o kolegach. Przecież w Bayernie jest Kimmich, Muller i Goretzka. A w kadrze kto? Szkoda strzępić ryja. Na miejscu kolegów Lewandowskiego z kadry to w ogóle bym nie wychodził na boisko, bo wstyd obok niego grać
w reprezentacji jest kminisz, ciuler i groteska
Bardzo mądrze napisane. Bo wymiana trenera nawet na najlepszego, podczas gdy strukturowo i organizacyjnie pod względem szkolenia jesteśmy w lesie przypomina to samo, co działo się podczas Euro 2012. Ładne stadiony zbudowaliśmy, bo trzeba było się pokazać, a czy od tego czasu powstała chociaż jedna, narodowa akademia piłkarska na miarę francuskiej Clairefontaine? A no właśnie.
PS. Dodatkowy punkt za podśmiechujkę z Bońkowego tekstu o trenerach i pogodzie.
zajebiście napisane
Trochę na wyrost to stwierdzenie, że nikt nie potrafił wykorzystać potencjału Lewandowskiego. Chociaż trochę to chyba za mało powiedziane. Z tego, co pamiętam, „za Nawałki” RL9 był rekordzistą Europy, jeśli chodzi o gole zdobyte w eliminacjach. Bez tego w ogóle nie zagralibyśmy na wielkich turniejach. Poza tym zarówno za niego, jak i „za Smudy”, Lewandowski był autorem bramki na mistrzowskim turnieju. Zdaje się, że Brzęczkowi również sporo pomógł w awansie, nieraz w świetny sposób. Poza tym jego rola na boisku w kadrze sprowadzała się nie raz do środkowego pomocnika, więc stwierdzenie braku wykorzystanego potencjału oznacza myślenie tendencyjne o piłce. Chciałbym jeszcze wspomnieć, że nie ma szczególnego znaczenia, czy mówimy o Beenhakkerze, czy o „schyłkowym Beenhakkerze”, który mógłby zostać na dłużej, biorąc pod uwagę „osiągnięcia” następnych trenerów. Stwierdzenie „od teraz Paulo Sousa trenował RL9” jest natomiast tyleż na wyrost, co bez sensu. Pozdrawiam najbardziej merytoryczną redakcję sportową w Polsce, czyli Kanał Ściekowy.
😉
nie wiem, do czego pijesz, bo nie jestem jakimś fanatykiem bzdurności weszło, ale domyślam się, że się nie zgadzasz. no to w porządku, po koleżeńsku. tylko że to mówi troszeczkę o tym, że szyjecie te artykuły, byle było. niestety nie jest to za dobra praktyka. korekta też by się wam czasami przydała.
Mimo wszystko żal, że gdy zatrudniano Smudę, to zamiast niego nie dostał szansy Henryk Kasperczak.
Pisałem tu już wcześniej przed wyborem Sousy,że nawet teraz Kasperczak nie zrobiłby reprze żadnej krzywdy na turnieju Euro ( jeśli się odbędzie) i w pierwszej części eliminacji do MŚ. Ale to już nieważne, jest Paulo…
Jak mlnle zwodem 2, 3 zawodników to będzie takim sobie piłkarzem ponieważ tego nie umie to jest drewno. Gdzie mu do Lubańskiego,Deyny,Szarmacha,Szołtysika to nie ta liga nie ten poziom On nie poprowadzi i nie poderwie drużyny do boju co pokazały mecze reprezentacji.Niema takiego meczu w reprezentacji w którym by narzucił swój styl gry,charyzmę.A o miano sportowca roku powinien walczyć w Niemczech a nie u nas bo tu niema żadnych wyników.
Adam idz sobie wyj.ebac liscia moze Ci sie cofna szczyny ktore wyzygales powyzej!
„By naprawdę zmienić nasze miejsce w tym układzie pokarmowym, nie potrzebujemy jednego gwiazdorskiego kontraktu dla jakiegoś tytana trenerskiego fachu.”
Spróbować nie zaszkodzi. Beenhakker pokazał, że i ze szrotu da się coś z sensem ulepić. Tacy goście jak Lippi, del Bosque, Advocaat, Hiddink, Capello, Lagerback, van Gaal albo w ogóle nie pracują, albo gdzieś na zadupiach. Trzeba było z nimi spróbować pogadać. Doskonale rozumiem, że Lewy nie ma o czym gadać z takim Brzęczkiem, czy Fornalikiem – i wcale mnie to nie dziwi -, ale przypuszczam, że z takim Capello, czy Lippim wyglądałoby to zupełnie inaczej.
Ale to spuszczanie się nad Lewym jaki to jest najcudowniejszy chłopak w historii polskiej kopanej to naprawdę ciężka choroba… czasy czasami, ale dokonania można mieć identyczne. Boniek był gwiazdą polskiej ligi i gwiazdą Widzewa jak grali w europejskich pucharach. Był gwiazdą Juventusu i wygrał z nim wszystko. Był gwiazdą kadry i zdobył III miejsce na MŚ. W czasach właśnie, gdzie komuchy ubzdurały sobie żeby gwiazdy piłki trzymać u siebie za żelazną kurtyną.
Nawet kurde Grzesiu Lato był królem strzelców NIE eliminacji jak Lewy, ale MŚ, strzelał gole na trzech kolejnych turniejach tej rangi z rzędu. Robercik na ostatnich MŚ ile oddał celnych strzałów? Ile goli zdobył?
Skończcie tą paranoję. Jeśli porównujecie Lewusa do Giggsa, Besta czy Ibry to każdy z tych grajków nie tylko w klubie, ale i w reprezentacji potrafił wziąć piłkę pod siebie i coś zrobić konstruktywnego. A jeśli nie to chociaż zmotywować zespół. Lewandowski tego nie potrafi, ma opaskę kapitana i co z tego?
Z jednym idzie się natomiast zgodzić – selekcjoner selekcjonerem, ale z kogo ma selekcjonować? Każdy zna chyba Szpaka i jego „napastnik żyje z podań”. To dziwne, bo bóg-Lewandowski powinien objeżdżać wszystkich sam. Ale jak przedstawiają się jego staty z tego sezonu? Jeśli się nie pomyliłem to za transfermarktem
25 goli, 6 asyst we wszystkich rozgrywkach
1 samodzielny gol z akcji
4 gole z karnych, z czego 2 wywalczone na sobie, 1 po ręce przeciwnika, 1 po faulu na Hernandezie
20 goli po podaniach kumpli z boiska: Muller 7 asyst, Coman 3, Gnabry & Goretzka 2, reszta po 1
Jak znajdziecie teraz wśród polskich piłkarzy odpowiedników Mullera, Comana i Gnabry’ego to wystarczy na selekcjonera wrzucić Kowala, bo Paczul z Mietkiem jako asystenci skopiują szablon gry Bayernu i ME nasze! <e
Problem w tym, że nie znajdziecie takich odpowiedników. Polska piłka nożna nie produkuje bowiem wartościowych piłkarzy co sezon-dwa. Polskiej piłce nożnej wartościowy piłkarz TRAFIA SIĘ jak ślepej kurze. Bowiem produkcją piłkarzy zajmują się rodzime ligi i kluby tam grające. W silnych ligach tacy zawodnicy grają u siebie, w słabszych wyjeżdżają do silniejszych i tam wskakują do składów i grają jak równy z równym z resztą.
Polski kopacz z eklapy, nawet jeśli jest „gwiazdą” ligi po 2 golach i 3 asystach, to wyjeżdżając na Zachód wpada jak jeż w gówno. Odstaje praktycznie na każdym poziomie. Jeśli jest jeszcze pracowity, ma ochotę się rozwijać i dostanie szansę to może coś z tego będzie.
A z tego „coś będzie” selekcjonerzy mają wybierać skład, który „obuduje” Lewego i da nam medal, no nie? Bo z Bogiem Futbolu mierzyć niżej to herezja?
Ale zostawmy Bayern. Modric i jego wicemistrzowska kadra Chorwacji z MŚ? Modrić w 2018 roku grał w Realu Madryt jako jedna z jego gwiazd. Casus Lewego w Bayernie? OK
W finałowym meczu z Francją jego kompanami w środku pola byli Rakitic – ponad 50 spotkań w Barcelonie i Brozović – cały sezon defensywnej pomocy w Interze.
Atak? Mandzukic – 40 meczów dla Juventusu, całe życie środkowy napastnik, wymyślony przez Allegriego jako lewy skrzydłowy. Dawał radę tu i tu. Boki to Perisic, lewe skrzydło Interu i Rebic, napastnik-skrzydłowy Eintrachtu – 8 miejsce w lidze, ale wygrana z Bayernem w finale PN z dwoma golami Rebica.
Teraz zestawcie ten napad i pomoc z polską kadrą. Ale najważniejsze – skąd wzięli się Modric, Rakitic, Brozovic, Mandżu, Rebic i Perisic? Kolejno: Dinamo Zagreb i transfer do Tottenhamu, FC Basel i transfer do Schalke, Dinamo Zagreb i Inter, Dinamo i Wolfsburg, z juniorów Hajduka do Sochaux, RNK Split do Fiorentiny.
Oczywiście dominująca rola Dinamo jest znana, po prostu ten klub wyjmuje największe talenty chorwackiej piłki i puszcza dalej. Brzmi znajomo? Mit-legenda Legii Warszawa? Widzieliście ostatnio zawodnika Legii, kadrowicza Polski, który przeszedł do europejskiego dobrego klubu i zaczął tam grać, a nie grzać ławę? No właśnie.
Kończąc ten przydługi wpis powiem wprost – Lewandowski nie wygra Polsce niczego, chyba że tylko przez przypadek. Sam nic nie zrobi, a obudowanie go ludźmi, którzy nie zawsze graja całe sezony w swoich klubach… TO BRAĆ MŁODYCH Z EKLAPY! Tak, młodych z eklapy, których dominująca polska nie-myśl szkoleniowa nie chce wystawiać nawet z obowiązkowym wychowankiem. JEDNYM, KURWA, JEDNYM.
A obudować Lewego starymi Słowakami, czy innymi wynalazkami nie da się w kadrze. Przyszłość polskiej piłki będzie wyglądała obiecująco dopiero wtedy kiedy masowo zostaną uprzątnięte stajnie rodzimych Augiaszy-Januszy zarządzających polskimi klubami.
Czyli może kiedyś, kiedy Lewandowski zostanie selekcjonerem kadry. Za 20 lat? Przestańcie żyć mitami, marzyć i opisywać niestworzone historie. To właśnie rozmydla rzeczywistość.
Dodam do tego małe PS, bo nie mogę już edytować:
10 Chorwatów sprzedanych do zagranicznych klubów z ich ligi vs. 10 Polaków
2020/21 27 mln euro – 34
2019/20 22 mln – 29
2018/19 53 mln – 26
2017/18 38 mln – 18
2016/17 51 mln – 17
5 lat 191 – 124
Ktoś powie niewielka różnica. OK, ale jakie kluby brały z polskiej ligi? Leicester, Fiorentina, Sampdoria, Southampton, Crystal Palace, Dynamo Kijów, Genua, Atalanta, Monaco, Brighton, Wolfsburg.
Jakie z chorwackiej? Juventus, Inter, Besiktas, Napoli, Everton, Sporting, Dynamo, Leicester, Roma, ManCity, Lille, Atalanta, Dynamo Moskwa i z tego okienka Ivo Grbic do Atletico Madryt. Za skromne 3.5 melona, rezerwowy bramkarz, ale jednak Atletico. I zdążył już zagrać meczyk.
przestałem czytać na drugim akapicie, gdyby nie Lewy, to do huja byśmy pojechali a nie na Euro czy Mundial
Jakoś dostawaliśmy się i jeździliśmy na Euro i Mundiale bez niego. 2004, eliminacje, pierwsze miejsce w grupie, królem strzelców niejaki Euzebiusz Smolarek, przed niejakim Cristiano Ronaldo? Ale wiadomo, złoty cielec dobra rzecz.
Przy okazji Modrica i Chorwacji taka ciekawostka
https://www.croatiaweek.com/croatia-worlds-biggest-exporter-of-footballers-per-capita/
😉
Ale co do reszty to bym sie zgodzil z Lewym moim zdaniem nie masz racji dopoki nie sprawdzimy go w reprezentacji ktora bedzie miala taktyke!!! Nie wazne jaka def,mix,ofensywna ale jakas.To wtedy nawet Ci sredni partnerzy zdolaja mu te 2,3 sytuacje w 90minut stworzyc!! Bo nie stwierdzisz chyba,ze nawet na to nie maja umiejetnosci?? Ty wiesz ze RL9 w okolicach 16metra jest zabojczo skuteczny a moze sie tez ze mna nie zgodzisz!! Nikt inny na swiecie nie jest w tym sektorze boiska nawet blisko jego intuicji i precyzji oraz tzw.golach z niczego(osobiscie dla mnie one sa zajebiste bo zawsze zostawiaja i bramkarza i broniacych w niedowiezaniu jak? Co? Kto? Jaaakkkk!!)
Ten facet jest pilkarzem kompletnym i nie piep.rz ,ze on nie jest w stanie sam wygrac nam meczu!!! Ale ku.rwa te 2,3 pilki w 90minut kopnac w kierunku Lewego musza.Podobnie gra od lat Portugalia mimo,ze mocniejsza jakosciowo od Nas to sa od lat czolowa druzyna swiata!! Wlasnie dlatego ,ze CR7 cos tam od nich wsparcia w postaci kilku sytuacji na 90min dostaje, mimo ze nie sa to czesto ciasteczka to jego jakosc pozwalala mu pilke do bramki skierowac!!! Ale osiagaja wyniki lepsze i to znacznie niz by sie wydawalo!!??? Czy tez sie nie zgadzasz?
A portugalia Figo to byl sklad top i jak tez zaden z nich nie byl lepszy od Lubanskiego czy Deyny a moze Lato byl poza ich zasiegiem co?.
GAME OVER.
Majecki w Monaco też zagrał meczyk…
Hmm, a może by tak nie powoływać Lewandowskiego do kadry i problem jego niewykorzystanej wyjątkowości na tle zbieraniny ułomnych kopaczo-biegaczy sam by się rozwiązał. Tylko co by było gdyby drużyna bez niego zaczęła grać lepiej?
Wszystko fajnie i ogólnie się zgadzam, poza jednym wyjątkiem.
Drogi JK, sam sobie rzuciłeś silny kontrargument pod nogi do swojej tezy , czyli Otto Rehhagela, który praktycznie kasztanami nie lepszymi od naszych grajków (oczywiście poza Lewym) zrobił Euro.
Jasne, że to był w dużej mierze fart i korzystny układ planet, ale skoro Grecy byli w stanie z klasowym szkoleniowcem zrobić Euro, to dlaczego Polacy nie mają podstaw, żeby wierzyć w to samo? Jakiego kozaka mieli Grecy? Karagounisa który praktycznie poza rodzimą ligą w żadnym z silnych klubów w których grał był raczej uzupełnieniem składu niż pierwszą siłą? Reszta grała na zbliżonym poziomie do naszych reprezentantów. Dlatego też Polacy mają podstawy do tego, aby marzyć o powtórce Greków. O dobrze ustawionej i przemyślanej taktyce zgodnej z naszymi możliwościami, o życiowej formie chłopaków i odpowiednim ich doborze, o szczycie możliwości Lewego i odrobinie szczęścia. Oby Sousa był w stanie zapewnić to pierwsze.