Reklama

Strój piłkarski jest wygodniejszy niż dyrektorska marynarka

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

22 stycznia 2021, 10:30 • 7 min czytania 5 komentarzy

Dlaczego dwa razy dziennie musi ładować telefon? Od kiedy wiedział, że po zakończeniu kariery obejmie stanowisko dyrektora sportowego Zagłębia Lubin? Jak przygotowywał się do nowej roli? Od kogo zaczerpywał rad? Kto jest jego największym wzorem? Jak przebiega jego współpraca z Martinem Sevelą? Czy Łukasz Poręba odejdzie już zimą i czy sprowadzenie napastnika to priorytet dla Zagłębia? Na jakim etapie utknął temat zainteresowania Mahirem Emrelim?  Co ma w sobie Djordje Crnomarković i czego zabrakło Sorenowi Reese? Na te i na inne pytania w rozmowie z nami odpowiada nowy dyrektor Zagłębia Lubin, Lubomir Guldan. 

Strój piłkarski jest wygodniejszy niż dyrektorska marynarka
Wygodniejsza jest gustowna marynarka czy piłkarski t-shirt?

Teraz stwierdzam, że piłkarski t-shirt. Nie znałem zimowego obozu przygotowawczego z dyrektorskiej strony. Jako zawodnik mój rytm dnia był prostszy: trening-odpoczynek, odpoczynek-trening, trening-odpoczynek i tak w kółko.

A teraz pewnie odbiera pan mnóstwo telefonów, odbywa mnóstwo spotkań, pisze mnóstwo smsów. Inne życie. 

I tak przez cały dzień. Nie da się tego zatrzymać. Dwa razy dziennie muszę ładować telefon, żeby się nie rozładował. Telefonów, wiadomości i maili jest sporo.

Był pan zadowolony ze swojego pożegnania z karierą piłkarską? Ostatni mecz rozegrał pan ze Śląskiem, więc z absolutnie nieprzypadkowym przeciwnikiem dla Zagłębia. 

Wygraliśmy derbowe spotkanie na własnym stadionie, w dobrym stylu, po emocjonującym spotkaniu. Czego chcieć więcej? Najpiękniejsze możliwe pożegnanie dla zawodnika Zagłębia.

Tylko kibiców brakowało. 

Jakby tam byli fani, a pewnie byłoby ich na takich derbach naprawdę sporo, to dopiero by się działo. Euforia byłaby jeszcze większa.

Reklama
Łatwo było się z minuty na minutę, z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień przerzucić na warunki nowej roli?

Od jakiegoś czasu przygotowywałem się do pracy w roli dyrektora sportowego. Wiedziałem, co mnie czeka, na co się piszę.

Kiedy pierwszy raz usłyszał pan o pomyśle objęcia stanowiska dyrektora sportowego?

Pierwsze rozmowy pojawiły się rok temu. Temat pozostawał otwarty. Przyszedł Martin Sevela, był w klubie dwa miesiące, a ja dostałem propozycję pracy w sztabie szkoleniowym Łudogorca Razgrad, którą odrzuciłem, bo nie widziałem się na ławce trenerskiej. A więc od pewnego czasu wiedziałem już, co będę robił dalej, bo wieku nie mogłem oszukać. Niedługo będę miał trzydzieści osiem lat, więc musiałem wyznaczyć sobie jakiś kierunek, znaleźć na siebie pomysł.

Łatwiej byłoby panu pewnie zostać asystentem trenera w dużym klubie niż wejść w buty dyrektora sportowego bez żadnego doświadczenia. Nie miał pan obaw?

Jestem dwadzieścia lat w profesjonalnej piłce. Trochę ogarniam temat. Mam wielu znajomych, dużo kontaktów. Chcę to wykorzystać. Od pół roku starałem się zdobywać wiedzę, pytać o rady znajomych pracujących w klubach jako dyrektorzy sportowi. W trenowaniu nigdy się nie widziałem. Oczywiście, nigdy nie mów nigdy, ale na razie chcę spróbować pracy w innej roli.

Z kim pan się konsultował? Na kim głównie chce się pan wzorować?

Dla mnie największym wzorem jest Piotr Burlikowski. I jako człowiek, i jako dyrektor sportowy. Naprawdę znał się na rzeczy. Najlepszy w swoim fachu. Rozmawiałem też z Jirim Bilkiem, który pracuje na tym stanowisku w Slavii Praga. Bardzo dobre relacje mam też z właścicielem Łudogorca Razgrad. Znajomości nie brakuje.

Jak więc przekonać solidnego zawodnika, że Zagłębie Lubin jest dla niego dobrym kierunkiem transferowym? Nie jest to najgorętszy klub w Polsce. 

Jestem siedem i pół roku w Zagłębiu Lubin, więc widzę jak ten klub się rozwija. Została wybudowana bardzo profesjonalna akademia. Idziemy w dobrym kierunku. Doskonale widać to po sprzedaży zawodników. Agenci piłkarzy wiedzą, że to dobry adres dla każdego, kto marzy o większej europejskiej karierze. Tu można przyjść, wybić się, pokazać i pójść dalej. Zagłębie umie promować i sprzedawać graczy.

Reklama
Właśnie w takim kierunku będzie szło Zagłębie? Żeby stać się oknem wystawowym dla Europy? Czy też zamierzacie szukać takich zawodników, jakim był chociażby pan, czyli związanych z klubem od jakiegoś momentu swojej kariery do jej końca?

Chcemy rozwijać młodzież, stawiać na wychowanków naszej akademii, ale im też potrzebne są wzory, czyli bardziej doświadczeni zawodnicy. Tacy, którzy zbiorą grupę w cięższych czasach, zmotywują, pomogą w szatni, wezmą presją na siebie.

W przyszłości powinno być więcej klubowych wychowanków stanowiących o sile pierwszej drużyny w pierwszym składzie Zagłębia?

No tak, taka jest filozofia klubu, chcemy iść tą drogą. Nie możemy przecież założyć, że rok w rok będziemy sprzedawać dwóch-trzech zawodników do zagranicznych lig w taki sposób, w jaki sprzedaliśmy Bartosza Białka do Wolfsburga. Na wszystko potrzeba czasu.

Zmienia się też pana rola wobec Martina Seveli. Niedawno był pan jego podopiecznym, teraz pracujecie na równorzędnych stanowiskach. 

W naszej współpracy nie zmieniło się nic. Obaj chcemy najlepszego dla Zagłębia. Trener jest odpowiedzialny za grę i za wyniki, naturalnie dużo rozmawiamy, dużo się komunikujemy. Płyniemy na tej samej fali.

Przejdźmy do konkretów. 

Proszę bardzo.

Łukasz Poręba może odejść z Zagłębia jeszcze zimą? Pojawiają się oferty z Niemiec i Włoch?

Pojawiają się jakieś tam głosy, coś tam dzieje się wokół Łukasza Poręby, ale konkretów nie ma. To jeden z naszych czołowych zawodników, który gra w większości meczów, więc będziemy chcieli zatrzymać go do końca sezonu, nawet przy dobrej ofercie.

Od jakiej kwoty rozpoczyna się pułap propozycji nie do odrzucenia? Dwa miliony euro? Trzy miliony euro?

Nie odmawia się przy takiej ofercie, jaką Wolfsburg złożył za Bartosza Białka.

Brzmi sensownie.

Inna sprawa, że historii Bartosza Białka i Łukasza Poręby nie da się porównać. Inna pozycja, inna charakterystyka – Białek miał liczby, strzelał bramki, a to zawsze robi wrażenie. Tylko powtórzę: nie ma na razie konkretnego tematu odejścia Poręby.

Sprowadzenie napastnika jest zimowym priorytetem dla Zagłębia?

Nie mówię, że to priorytet. Rozglądamy się po rynku. Chcemy być pewni, że jak będziemy sprowadzać napastnika, to z miejsca będzie to snajper numer jeden, który da jakość w postaci bramek. Nic na siłę.

Jak wygląda sprawa sprowadzenia Mahira Emreliego?

Nic nie mogę w tej kwestii powiedzieć.

Gotówkowe transfery oscylujące w przedziale 200-500 tysięcy euro będą pojawiać się w przyszłości w Zagłębiu?

Jeśli chciany przez nas zawodnik będzie prezentował wystarczającą jakość, to nie wykluczamy zapłacenia takiej kwoty. Na razie jednak skupiamy się na naszych chłopakach, na naszej akademii, na naszym rynku.

Sporym komfortem jest czerpanie z akademii, ale czasami perełka pojawi się w innym klubie. Koronny przykład to Łukasz Łakomy, którego Zagłębie podebrało Legii. 

Mamy dział skautingu, który wyszukuje młodych i zdolnych zawodników z innych klubów. Łukasz Łakomy to idealny przykład dobrego skautingu.

Miał pan udział przy jego sprowadzeniu?

To było klepnięte już wcześniej.

Łakomy przychodzi do pierwszej drużyny? Będzie mógł liczyć na poważniejszą szansę?

Pojechał z nami na obóz do Turcji. Walczy o miejsce w składzie. W jego gestii leży to jak się pokaże.

Pana pomysłem było za to wypożyczenie Djordje Crnomarkovicia z Lecha?

To była wspólna decyzja moja i sztabu.

Bezpośrednio wypełnia lukę powstałą po pana piłkarskiej emeryturze. 

Przez kontuzję wypadł nam Lorenco Simić, a ja zakończyłem karierę, więc od początku wiedzieliśmy, że trzeba będzie sprowadzić środkowego obrońcę. Djordje Crnomarković grał w Ekstraklasie, rozegrał w niej wiele meczów, zna polski język, więc nie ma problemów z adaptacją, co doskonale widać było po jego wejściu do szatni, bo bez problemów się odnalazł. Nie musieliśmy szukać rozwiązania problemów ze pozycją stopera w zagranicznych ligach. Crnomarković wie, jaka to jest liga, jakie są jej warunki, jaka jest jej specyfika. Jest w rytmie meczowym, gotowy do gry z miejsca.

Wypożyczony do Zagłębia jest też Dejan Drazić. Zatrzymanie go na dłużej w Lubinie to spore wyzwanie?

Będziemy robić wszystko, żeby zatrzymać go w klubie.

Dawid Pakulski trafi do Slovanu Liberec?

W Turcji mieszkaliśmy w tym samym hotelu, co Slovan Liberec i rozmawiałem z trenerem Pavlem Hoftychem, który powiedział mi, że szuka młodszych zawodników do środka pomocy. Zaproponowałem mu Dawida Pakulskiego. Zgodzili się. Zagrał w sparingu. Zaprezentował się solidnie. Jesteśmy w kontakcie. Na razie nie wszystko wiadomo, zobaczymy jak się sprawa rozwinie.

Pana celem jest budowanie zespołu, który walczy o podium?

Będziemy starać się, żeby w każdym kolejnym sezonie kończyć na wyższej pozycji niż finiszowaliśmy w poprzedniej kampanii.

ROZMAWIAŁ JAN MAZUREK

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

5 komentarzy

Loading...