Może czekaliśmy na większą bombę niż Paulo Sousa, ale z drugiej strony – to też przecież nie jest kapiszon. Wskakujemy na wyższą półkę trenerską, jednak zamienić szkoleniowca z Wisły Płock na takiego, który prowadził Fiorentinę czy Bordeaux, to spora różnica. Czy tak duża, by cała kadra poszła mocno do przodu, trudno powiedzieć, choćby dlatego, że czas na podjęcie tej decyzji jest mocno ryzykowny. Delikatnie mówiąc. Po owocach go poznamy, jak to się ładnie mówi, natomiast już dziś można się skupić na tym, co na konferencji mówił prezes Zbigniew Boniek. A niestety momentami znów przemawiał z bańki, która mimo fiaska kadencji Brzęczka, wybranego przecież przez Bońka, za nic nie chce pęknąć.
Miałem – pewnie złudną – nadzieję, że Boniek w jakiś sposób przyzna się do błędu. To byłoby przecież dość naturalne, prawda? Wziął trenera, którego nie wziąłby nikt inny i ten trener nie dał rady. To już nie jest tylko opinia dziennikarzy czy kibiców, już nie można mówić, że selekcjonera bronią punkty w eliminacjach. Nie, zdaniem Bońka jego szkoleniowiec nie dał rady, bo go zwolnił. To jest bardzo proste. Brzęczek miał awansować na Euro – zrobił to. Miał powalczyć o dobry wynik na samym turnieju – nie dostał na to szansy.
Ponieważ sobie mimo wszystko nie poradził wcześniej.
A Boniek uznał, że dalej już też tego nie dźwignie. O fakcie, że Brzęczek sam się nie zatrudnił, wszyscy wiemy. Zatrudnił go Boniek i to Boniek popełnił błąd. Dzisiaj znów się do niego nie przyznał. Zacytujmy pytanie i odpowiedź z konferencji:
Czy samo zatrudnienie Brzęczka było błędem?
Każde zatrudnienie jest nadzieją na to, że się wchodzi na dobrą drogę. To były ciekawe lata, ciekawe doświadczenie. Oczekiwaliśmy od reprezentacji więcej. Gdy brałem trenera Brzęczka byłem przekonany, że to był dobry wybór. Natomiast rzeczywistość pewne myśli weryfikuje. Jest szereg składowych, które wpływają na decyzję. Widziałem niestety marazm wśród piłkarzy, widziałem złe zachowanie po meczach. Dlatego musiałem taką decyzję podjąć. Nie żałuję, że Brzęczek prowadził kadrę. Wręcz przeciwnie – chciałbym mu podziękować za realizację celów.
Już szkoda czasu, by wyzłośliwiać się, czy to rzeczywiście były ciekawe lata. Można tylko powiedzieć, że ciekawie to były raczej za Nawałki, kiedy biliśmy Niemców, a okopanie się na własnej połowie z Holendrami i Włochami, by wykopywać piłkę byle dalej, już takie ciekawe nie jest. Boli natomiast co innego, mianowicie zdanie, że Boniek nie żałuje decyzji o zatrudnieniu Brzęczka.
Jest to z jednej strony logiczne. Za błędy się żałuję. Boniek nie uznaje swojego błędu, więc nie ma czego żałować. Z drugiej strony jest to smutne. Wszyscy widzieliśmy, co się z tą kadrą działo, a właściwie co się nie działo, wreszcie Boniek również to dostrzegł. Wyrzucił Brzęczka, ale wciąż tkwi przy swoim: niczego nie żałuje.
Dlatego rodzi się pytanie, czy gdyby mógł cofnąć czas, to zatrudniłby Brzęczka drugi raz? Jeśli nie żałuje, musiałby odpowiedzieć twierdząco. Ze względu na spore przekonanie o swojej nieomylności, skazałby nas drugi raz na to samo. Przerażające.
Ktoś może zapytać – czy to takie ważne, że Boniek otwarcie przyzna się do błędu, w końcu jednak zwolnił Brzęczka. Moim zdaniem to jest ważne. Przez ponad dwa lata robiono z nas, nie bójmy się tego słowa, skrajnych idiotów, którzy nie znają się na piłce i nie widzą postępów, jakie robi ta kadra. Trzeba było słuchać, że nie możemy się wypowiadać na temat Brzęczka, bo nie widzieliśmy jego treningów. Opowiadano, że szkoleniowiec z nazwiskiem nie zrobiłby różnicy, ponieważ mamy takich, a nie innych piłkarzy i musimy znać swoje miejsce w szeregu. Twierdzono, że Brzęczek jest nie do zwolnienia, nie ma takiej opcji.
A potem Boniek zwalnia Brzęczka i jednocześnie mówi, że samego zatrudnienia nie żałuje. Dzisiaj trener z nazwiskiem jednak może zrobić różnicę. Dzisiaj selekcjonerem nie musi być Polak. A wciąż żalu za stracone dwa lata – bo jak mają być nie stracone, skoro na dwa miesiące przed pierwszy meczem o punkty budujemy od nowa – nie ma.
To retoryka misternie utkanego planu, kiedy przecież mówimy o popłochu i panice.
I może irytowałoby to trochę mniej, gdybyśmy pośrednio nie byli za te wszystkie niepowodzenia obarczani. No bo przecież prezes mówi: – Uważam, że na tym etapie trener zagraniczny jest najlepszą opcją, bo nie będzie musiał czytać w mediach społecznościowych, że jest be. Szacunek do ludzi jest coraz bardziej zapomniany.
Gdyby więc Brzęczek mógł zostać odcięty od internetu, poradziłby sobie znakomicie, a przynajmniej trochę lepiej. Sousa będzie miał łatwiej, gdyż nie przeczyta o sobie i swojej drużynie, że jest trochę do dupy, jeśli nie oddajemy celnego strzału przez cały mecz. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego by nie zatrudnić kogoś z afrykańskiej wioski. Taki facet, który nie widział nigdy smartfona, powinien być cholernie odporny na krytykę.
Poza tym dzisiaj trener zza granicy jest dobry przez media społecznościowe, a dwa lata temu był zły? Czy my dwa lata temu poruszaliśmy się dyliżansami i siedzieliśmy przy lampach naftowych, czy jednak media społecznościowe hulały tak, jak hulają dzisiaj? To wybór niekompetentnego człowieka sprokurował krytykę i – owszem, też – hejt. Paszport nie ma tu nic do rzeczy.
Prezes ma w ogóle dużą łatwość w tym, by dostosowywać rzeczywistość do swoich decyzji, a nie odwrotnie. Przykład: – Każdy myślał, że ja tak po polsku wyrzucę Brzęczka dwa dni po meczu i rzucę go na stos, bo tego oczekiwało społeczeństwo. Zdaniem Bońka zachował się zupełnie nie „po polsku”, bo zwolnił Brzęczka po kilkudziesięciu dniach, kiedy ten nic nie przegrał, bo nic nie grał, a w zanadrzu miał kolejne mecze. Nie ma znaczenia, że na koniec to tak naprawdę zwykli ludzie mieli rację – Brzęczek się nie nadaje. Przecież Boniek się do tego przyznał, jak już napisałem. Znaczenie ma to, że decyzja została podjęta szeregiem analiz, zupełnie jakby nie istniał kalendarz, który wskazuje: za dwa miesiące gramy kluczowe mecze.
Zastanawia jeszcze jedna rzecz. Dwa cytaty.
A konsultował pan z Lewandowskim wybór następnego selekcjonera?
Jestem zaskoczony, że pan w ogóle o to pyta. Nie uważam, bym musiał to konsultować. Rola prezesa nie polega na konsultowaniu następnego selekcjonera z kapitanem kadry.
O Sousie: Wykonałem kilka telefonów i każdy mówił „Zibi, top”. Wiedza, stosunki, przygotowanie.
W zasadzie to nie wiem, dlaczego obcy ludzie, którzy mają w dupie reprezentację, mogą coś powiedzieć, a Lewandowski będący w kadrze, znający problemy tej drużyny, już nie. Bliżej mi tutaj do zdania Włodzimierza Lubańskiego, który uznał, że czołowi polscy piłkarze powinni w jakichś konsultacjach wziąć udział. Choćby ten Lewandowski. Przestańmy udawać, że to taki piłkarz jak wszyscy inni.
Natomiast to już tylko moja opinia, bardziej smucą te wszystkie sprzeczności opisane wyżej. Brzęczek został zwolniony, czyli się nie nadawał, ale błędu prezesa nie było, a żalu nie ma. Swoją rolę odegrały media, które hejtowały Brzęczka i domagały się jego zwolnienia, wciąż są winne, mimo że Brzęczek rzeczywiście został zwolniony.
Ciekawy cytat wrzucił też Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego: Jeżeli pan uważa, że portugalski trener jest taki dobry, dlaczego polskie kluby nie wezmą sobie ich szesnastu? Weźcie sobie! Pan ma receptę na piłkę: wyedukowanych, dobrych trenerów z Portugalii. W Polsce ciągle obce jest lepsze od naszego.
I dzisiaj nie kto inny, a Boniek, bierze obce.
PAWEŁ PACZUL
Fot. FotoPyk