
weszlo.com / Blogi i felietony

Opublikowane 21.01.2021 18:52 przez
leszek.milewski
Nie sądzę, by po zatrudnieniu Paulo Sousy sztab reprezentacji Hiszpanii zwołał nagłe zebranie, bo trzeba zatrzymać to, co niechybnie od tej pory będzie nazywane biało-czerwonym walcem. Zarazem nie sądzę, by Słowacy właśnie świętowali na ulicach, bo w jednym z meczów Euro ich rywal wystawi ciut przeterminowaną taktykę z lewym i prawym forstoperem.
Paulo Sousa nie jest szkoleniowcem, który, gdy jego nazwisko pojawiło się na giełdzie, wzbudzał mój wielki entuzjazm.
Ale nie jest też szkoleniowcem takiego kalibru, by już teraz, przed pierwszym gwizdkiem, przed jakąkolwiek decyzją, przed uchwyceniem w kamerze ŁNP jak nazywa Modera Góralskim, wylewać na niego kubły pomyj.
Powiem tak: ostatnio Chiny. Potem wybitnie nieudana przygoda w Bordeaux. Są i długie wizyty w pośredniaku. Generalnie, na pewno nie jest obecnie na wznoszącej. A Boniek mówił swego czasu, że Polskę stać na trenerski top. Jeśli to miałby być strażak na pół roku, to tym bardziej jestem sobie to w stanie wyobrazić, jak mówi komuś mocno szanowanemu w europejskiej piłce: słuchaj, przyjdź. Posmarujemy. Pojedziesz na turniej. A potem będziesz wolny, rób sobie co chcesz.
Na taki lep, jak sądziłem, dałoby się skusić kogoś, kto wzbudzałby myśl: Kurczę, ciekawe jak to będzie za jego rządów wyglądać.
I ta myśl niby jest, ale dlatego, że przychodzi zmiana, a niekoniecznie dlatego, że tą zmianą jest akurat Paulo Sousa.
Nie miejmy złudzeń, gdyby europejski rynek trenerów był Ekstraklasą, to Paulo Sousa byłby średnim ligowcem. Potrafi uderzyć. Ale ostatnio siedział na ławce. I trochę był próbowany na stoperze.
Ale prawdą jest, że czołowych trenerów praca z reprezentacją interesuje umiarkowanie. To nie tu podbijasz stempel jakości przy swoim warsztacie. Dominik Mucha, którego wiedzę o calcio bardzo cenię, pisał dziś: dla dziewięćdziesięciu procent włoskich trenerów, oczywiście tych z jakąś sensowną reputacją, objęcie Polski byłoby postrzegane jako krok w tył. Egzotyka.
To jest ta różnica w postrzeganiu. My, w polskiej piłce, nic lepszego niż reprezentacja nie mamy. To najlepsza drużyna, jaka jest. I nam się wydaje, że taka praca z Lewandowskim, Szczęsnym, Zielińskim i innymi to jest gratka. I jest – dla trenerów z ligowej karuzeli. Ale realia są takie, że lepiej pracować nawet w słabszym klubie mocnej ligi, ale rywalizując tydzień w tydzień. Pozostajesz wtedy w głównym nurcie. Trenowanie Polski – a nawet ogółem piłka reprezentacyjna – z punktu widzenia trenerskich szczytów, nawet tych nie najwyższych, czymś podobnym nie jest. Oddalasz się od karuzeli.
Pamiętacie jak Adam Nawałka, po przecież ogółem udanej kadencji, liczył, że się o niego na rynku będą zabijać? Gdzieś, za kulisami, mówiło się o tym, jak chciałby objąć włoski klub? Gdzieś z dołu Serie A chociaż. Tymczasem miał propozycję z Armenii i jeszcze gdzieś daleko od cenionych piłkarskich szlaków. No i skończyło się na Lechu, a jeszcze fiasku.
Wciąż nie sądzę, by z tej półki, z której mimo to dało się sięgać, Sousa jest nazwiskiem najciekawszym, ale niech tam. Owszem, zadaję sobie pytanie – czy dla Paulo Sousy było warto dokonywać takiej rewolty tak późno. Ale jednak włoska klamra Brzęczka, gdzie najlepszy jego mecz to ten trzy dni po objęciu rządów, a dwa lata później widać jak na dłoni, kto się rozwija, a kto nie… Niech będzie.
Dajmy chłopu szansę.
Już jest.
Będzie w eliminacjach.
Będzie na Euro.
Trzeba zobaczyć co z tego wyniknie.
Więcej na ten moment zrobić nie można.
***
Choć informacją numer jeden jest zatrudnienie Paulo Sousy, tak siłą rzeczy jego postać na ten moment może być kim tylko sobie zamarzycie. Odnowicielem, który pokaże co to jest poważny futbol. Materiałem na schyłkowego Beenhakkera, który będzie mówił o wychodzeniu z drewnianych chatek, a przy tym kompletnie nie będzie ogarniał realiów. Możemy sobie do woli spekulować, jego kadencja jest na razie dopiero na horyzoncie i wszystko do tych spekulacji będzie pasować, albo – według woli – nie będzie pasować.
Natomiast nie jest tak, że Paulo Sousa zaczyna od zera.
Drużyna, jako grupa ludzi, już jest. Funkcjonuje. Paulo Sousa nie powoła dwudziestu nowych. Będzie rzeźbił w tym, w czym rzeźbił Brzęczek, najwyżej z małymi autorskimi poprawkami.
I Boniek celowo wybrał człowieka, który pod względem zarządzania zespołem, komunikacją z nim, jest przeciwieństwem Brzęczka. Nie buduje narracji o niekochanych, oblężonej twierdzy Nie jest dobrym wujem, który rzuca piłkę, a także trzy dowcipy z brodą, ale gdzieś z opinii, które o nim słychać, mówi się, że dobry poziom komunikacji to jego konik.
Biję się z myślami. Jak mówię, od początku Brzęczek moim faworytem nie był, teraz za nim na pewno Rejtanem się nie położę, ale nie jest niczym ryzykownym założyć, że szatnia Polski nie należy obecnie do najłatwiejszych. Presja, tu się zgodzę, leżała w zdecydowanej większości na Brzęczku, a znacznie więcej piłkarzom wybaczano. Te proporcje nie były zdrowe. Za wiele grzechów reprezentacji Polski odpowiadał, ale były takie sprawy, kiedy można było pytać, czy za gradobicia i koklusz też odpowiada.
Z drugiej strony – tego, by ludzie szli za tobą w ogień, nigdy nie dostaje się za darmo. Z urzędu. Na to trzeba zawsze zasłużyć. Szatnia Brzęczka nie zwolniła, przynajmniej nie z jakiejś decyzji. Mógł ją stracić. Albo nigdy nie zyskać. To są kwestie, które dzieją się podświadomie, naturalnie. Albo działa, albo nie. Choć szatnia też może robić pod górkę, także podświadomie.
Nawałka na początku był postrzegany mocno średnio przez kadrowiczów. Chciał jeden do jednego przeszczepić zwyczaje, które wychodziły na ligowcach w Górniku Zabrze. Musiał się z pewnych kwestii wycofywać rakiem. Iść na ustępstwa wobec kadrowiczów.
Ale tu zawsze dochodzimy do najtrudniejszej kwestii:
Czy pies ma kręcić ogonem, czy ogon psem.
To trudna sztuka, złapanie balansu, może Paulo Sousa będzie się na tym znał lepiej. Może i w pracy selekcjonera, gdzie przy taktyce dłubał nie będziesz, a zawodników widywał od wielkiego dzwonu, ta komunikacja faktycznie ma większą wagę niż w codziennej trenerce. Ale to niebezpieczne kategorie myślenia, sąsiądujące z monologami o kiełbasach za Wójcika.
***
Kwestia mniejszej wagi, ale jednak pewnym śmiechem przez łzy było słuchanie, że były święta, a w święta się ludzi nie zwalnia. Boniek mówił, że potrzebuje przemyśleć pewne sprawy po ostatnim zgrupowaniu i OK. Kupuję. Chciał poszukać kandydata – spoko. Ale skoro dwukrotnie pojawiał się temat świąt, i że tego się w święta nie robi, to znaczy, że w grudniowych okolicach był już zdecydowany.
Czas przy zmianie w takim momencie jest bezcenny. Selekcjoner może pracuje z piłkarzami rzadko, ale każdego dnia może coś przeanalizować, kogoś sprawdzić, wyłuskać: o, ten by pasował do takiej a takiej koncepcji. A ten przy tym stylu, no, niekoniecznie. To zostało już zmarnowane.
Natomiast Jerzy Brzęczek był już przez święta de facto człowiekiem zwolnionym, tylko jeszcze o tym nie wiedział.
Coś mi mówi, że wolałby wiedzieć, niż łudzić się, zajmować sobie kolejne tygodnie głowę przygotowaniami, kadrą, choć to wszystko nie miało już znaczenia.
Dobrze, że w naszej kulturze nie świętuje się mocniej karnawału, bo Jerzy Brzęczek w stanie niewiedzy pozostałby do Środy Popielcowej.
Leszek Milewski

Opublikowane 21.01.2021 18:52 przez
no cóż, w Polsce mamy lepszych piłkarzy niż trenerów. Trenerem reprezentacji powinien być Polak. Ale niestety, nie ma kandydata lepszego niż Jerzy Brzeczek.
Jest- Adam Nawałka. A Brzęczek to nawet Nawałce do pięt nie dorasta, o jakimkolwiek przerastaniu nie wspominając. Była jakaś szansa, że mógł to Wujo zmienić, miał na to dwa lata, no ale nie zmienił. Za duży rozmiar kapelusza, kluby pokroju Wisły Płock to na razie szczyt jego możliwości.
Z Nawałki to dziś taki trener, jak z Błaszczykowskiego piłkarz – było, minęło.
To ja mówię Papszun.
Piłkarsko Sousa stoi niewątpliwie kilka kategorii wyżej niż jego poprzednik ( dwa triumfy w LM to jednak coś więcej niż gra w Górniku czy austriackiej Bundeslidze – w której to potęgę wierzy chyba tylko Domagalik)
Trenersko też osiągnął więcej niż 5 miejsce z Wisła Płock .
Teraz Boniek podał mu koło ratunkowe i myślę że facet wiele zrobi aby z niego skorzystać i odbić się wyżej .
O jego możliwej nominacji dowiedziałem się wczoraj wieczorem z Salonu 24 – to portal polityczny … weszlo o tym wczoraj około godz. 22 milczało .
Widać że dziennikarze i blogezry zajmujący się na codzień Trumpem , |Bidenem , PiSem czy PO mają lepsze wtyki niż tutejsi 🙂
Jeśli nie kumasz o co chodziło w „wychodzeniu z drewnianych chatek” to może zabierz się za jakąś fizyczną robotę. Bo do intelektualnej się nie nadajesz.
Tam ktos nie ma pojecia tutaj sie do czegos nie nadaje… Pejoratywnym typem jestes Zmoro
Po prostu zero tolerancji dla pismaków pustaków, którzy mają się za bóg wie kogo.
A Leszek Milewski to nie był w tym tygodniu we wtorek?
Też jestem nieco rozczarowany. Ale nawet taki trenerski plankton jak Sousa ma większe osiągnięcia i doświadczenie niż wszyscy czynni polscy trenerzy razem wzięci. Więc gorzej na pewno nie będzie. Chyba że to czubek, jak Sa Pinto.
Nie da się nie zgodzić. Nasi „trenerzy” to lige hiszpańską, francuską czy angielską widzieli w TV hehe Niestety Sousa mimo, że oczywiście lepszy od każdego polskiego ‚wychowanka’ PZPN’owskich zachlajmord to nadal mocny europejski przeciętniak :/
Trener reprezentacyjny a klubowy to dwie różne sprawy. Najwięksi trenerzy klubowi raczej się nie bawią w reprezentację, a reprezentacyjni są za słabi na największe kluby. Dwa różne systemy walutowe, chociaż są wyjątki. Natomiast po pierwsze top trener nie będzie prowadził Polski, bo ma to w chuju, po drugie nie stać nas na trenera zarabiającego 10 baniek euro, nawet jakby taki jakimś cudem chciał nas prowadzić. Tak samo jak KLopp czy Mou nie przyszliby do Ekstraklasy za 10 baniek, bo za tyle prowadzą sobie poważne kluby w poważnych ligach. Zostają takie spady jak ten Sosik czy nasi typu Stokowiec i Probierz.
Noo… fajne foty, prawie jak Iwan reklamujący Gołębiewskiego podczas 1 z 10ciu ;D
Wydawało się, że skoro Boniek robi taką roszadę w styczniu to będzie miał pomysł na kogoś konkretnego, który swoją wartość jako selekcjoner udowodnił i da coś nowego tu i teraz. Tymczasem mamy kolejny eksperyment jak Nawałka czy Brzęczek. Gdyby Paolo Sousa przychodził po nieudanym Euro to jeszcze byłoby OK bo miałby czas na eksperymentowanie. A tak zmieniono Fiata 126p, który co rusz się sypał, na ściągnięte z Niemiec Audi za 10 tysięcy euro, które zachwalał znajomy bo je oglądał. A czy ono jeździ to wyjdzie przy pierwszym spotkaniu.
Ja bym zamienił
Nawet jak wokół same labo i ferrari? Jaki to ma sens? I tak w czape i tak w czape.
Leo o drewnianych chatkach mówił na początku kadencji, a nie u schyłku, zaś co do nie ogarniania realiów, to się nie dziwię, że facet, który pracował w największych klubach świata, nie mógł pojąć, że w tak dużym kraju, z takimi ambicjami, piłką rządzi taki beton. Pamiętajmy, że wtedy PZPN rządził Grzesiu Lato i banda leśnych dziadków. I co? Leo się mylił, gdy mówił, że trzeba z tych drewnianych chatek wyjść? On tego nie adresował do Polaków, jako narodu, lecz do ludzi polskiej piłki, którzy się za te słowa straszliwie obrazili.
Boniek mocno ograniczył sobie wybór że trener musi mówić po włosku,żeby mogł sobie porozmawiać sam bez tłumacza bo honor by mu nie pozwalał zeby ktos tłumaczył.Przestał by w kocu jeżdzic z reprezentacja na każdy mecz bo go juz za dużo,trener nie mówiący po włosku by sprawe załatwił bo czuł by sie nie miał jak zagadać.
Leszek kto ci formatuje teksty? Zastrzel go.
Mi sie wydawało, że stać nas na Lagerbecka lub Donadoniego. Wzięliśmy trenera bardzo średniego, mam nadzieje że nie wyjdzie to żle…
Trener mówiący po włosku sam sobie Zibi ograniczył wybór.