Andrzej Juskowiak opowiedział dziś w WeszłoFM, że czuje się rozczarowany i zdziwiony zwolnieniem Jerzego Brzęczka. Bardzo wyraźnie stanął w jego obronie i nie uważa, żeby akurat teraz nastąpiły powody uzasadniające taką decyzję prezesa Bońka. Dlaczego sądzi, że nowy selekcjoner nie poprawi stylu reprezentacji? Czy ma pretensje do Roberta Lewandowskiego, że nie próbował oczyścić atmosfery w szatni reprezentacji Polski? Czy według niego Jerzy Brzęczek padł ofiarą medialnej nagonki? Zapraszamy!
Jakie były twoje pierwsze odczucia, gdy dowiedziałeś się, że selekcjoner Jerzy Brzęczek został zwolniony? Ja pomyślałem sobie w pierwszej chwili, że to może być jakiś włamanie hakerskie na stronę PZPN-u.
Również z początku nie mogłem w to uwierzyć. Nie raz przecież było tak, że ktoś przekręcił wiadomość, zamieścił fałszywą informację na Facebooku bez zgody właściciela konta. Takie sytuacje już bywały, aczkolwiek ta informacja jest mocna polaryzująca całe środowisko, nie tylko piłkarskie w Polsce. To jest bardzo istotna sprawa, kto pełni funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Rozczarowanie i niedowierzanie – takich słów bym użył w stosunku do wczorajszego wydarzenia.
Po pierwsze, rozczarowanie, bo trener Jerzy Brzęczek miał nakreślone pewne zadania, z których był rozliczany. Przede wszystkim te namacalne, czyli odnoszące się do wyników sportowych: utrzymanie w Lidze Narodów, awans do Mistrzostw Europy plus wprowadzanie młodych zawodników. Wprowadził sporo świeżej krwi do naszej kadry. Rozpatrywałbym to także w kategorii zdziwienia, ponieważ selekcjoner był broniony – przynajmniej na zewnątrz – przez Zbigniewa Bońka i wydawało się, że te najtrudniejsze chwile przetrwał. Że jest na ostatniej prostej, by przygotowywać reprezentację do ważnej imprezy. Poprzedni rok był trudny dla piłkarzy i trenera. Nie było wcale łatwo scalić ten zespół. Brzęczek był w nieciekawym położeniu. Zresztą, już na początku nie miał lekko, gdy obejmował stery. Po rosyjskim mundialu nasza reprezentacja była mocno rozbita i trzeba było sporo pracy włożyć, żeby doprowadzić ją do takiego stanu, w jakiej ją obecnie zostawił – z tymi wykonanymi zadaniami.
No właśnie, zadania zostały wykonane, styl już pozostawiał wiele do życzenia. Prezes Boniek mówił, że zadania zostały wykonane, tak więc ta decyzja wydaje się jeszcze dziwniejsza. Gdy wszyscy mówili: zwalniać, zwalniać, to prezes Boniek postawił się okoniem, a teraz, gdy sprawa ucichła – nagle taka bomba odpalona.
Tak. Tym bardziej że ja nie wierzę w to, że trener, który teraz przyjdzie i dostanie prezent w postaci awansu na Mistrzostwa Europy – a wielu będzie chciało z niego skorzystać – nagle odmieni styl naszej reprezentacji. Przede wszystkim będzie chciał wykazać się wynikami. Wyobraźmy sobie sytuację, że tych wyników nie będzie ani w marcu, ani na mistrzostwach, to nowy selekcjoner będzie znajdować się w katastrofalnym położeniu. Będzie bardzo trudno mu utrzymać posadę. No, chyba że zostanie zakomunikowane, że jest to selekcjoner na lata.
POLSKA HISZPANIA NA EURO NA REMIS? KURS 4.00 W TOTOLOTKU!
Natomiast w ogóle nie mam przekonania, czy w przypadku naszej pierwszej reprezentacji istnieje takie pojęcie. Nasza kadra jest wizytówką Polski. Wiadomo też, że za bardzo nie możemy równać się do tych najlepszych ekip w Europie lub na świecie, bo nasze zapędy – że jesteśmy w stanie wygrać z każdym – nie są aktualnie możliwe do realizacji. Mecz z Włochami pokazał nam, w jakim miejscu jesteśmy. Jesteśmy średniakiem europejskim, który dopiero ma zrobić progres, jeśli chodzi o osiągane wyniki na imprezach mistrzowskich. Nowy trener na pewno zderzy się z dużymi oczekiwaniami. Moim zdaniem dla niego styl będzie sprawą drugorzędną, bo musi się to wiązać z płynną ofensywną grą i wówczas zostanie zachwiania proporcja pomiędzy ofensywą a defensywą. Wtedy będzie bardzo trudno wygrać z silnymi rywalami. To będzie woda na młyn dla przeciwników.
Na razie nie koncentruję się na giełdzie nazwisk, ale już wiele osób w mediach wymienia, że będzie to kierunek: włoski, polski, szwajcarski. Jednak znając prezesa Bońka, myślę, że on i tak nas zaskoczy. Wciąż zastanawiam się, czym ta decyzja była spowodowana? Nie chcę mi się do końca wierzyć, że prezes Boniek przez święta to sobie wszystko przeanalizował, bo te wnioski można było wyciągnąć trochę wcześniej. Od listopadowych meczów minęło już prawie dwa miesiące. Znasz trenera Brzęczka dobrze. Razem zdobywaliście srebrny medal igrzysk olimpijski. Czy uważasz, że mógł mieć wokół siebie niekorzystne środowisko? Myślisz, że on miał problem z tym, aby dogadać się z zawodnikami, którzy stanowią trzon kadry? Słynne milczenie Roberta Lewandowskiego było bardzo wymowne.
Myślę, że każdy selekcjoner reprezentacji zmagał się z większymi lub mniejszymi kłopotami, jeśli chodzi o prowadzenie zawodników. Nie jest żadną tajemnicą, że Robert Lewandowski miał wcześniej bardzo dużo do powiedzenia i teraz pewnie też ma. Pewne rzeczy były nadinterpretowane i być może wyciągaliśmy zbyt daleko idące wnioski. Jednak Robert rzadko dementował pewne sprawy i moim zdaniem dla Jerzego Brzęczka nie był wsparciem jako kapitan. Zawsze myślał bardziej o sobie niż o ogólnym interesie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego pozytywne słowa mogły w pewnym momencie uspokoić sytuacje. Skrócić dyskusje, dywagacje i przypuszczenia.
Trener Brzęczek miał z tym problem, choć na zewnątrz tego nie komunikował. Na tyle, ile ja znam Jurka, to wiem, że jest człowiek, który zawsze szuka kompromisu. Dąży do tego, aby sprawą nadrzędną było wygrywanie. To jest prawdziwy charakter Jurka. Zrobił bardzo duży postęp w tej kwestii. Pewnie, zawsze są sytuacje, które powodują konflikty i trzeba je rozwiązywać. Najlepiej w szatni. Nie zawsze tak bywało. Piłkarze lubią na Instagramie lub Facebooku napisać coś, co potem jest różnie interpretowane i to dla żadnego trenera nie jest to proste.
REMIS Z ANGLIĄ NA WYJEŹDZIE? KURS 4.60 W TOTALBET!
W przypadku wejścia do reprezentacji Jerzy Brzęczek nie miał na pewno takiego kredytu zaufania oraz takiego parasola ochronnego w mediach jak Adam Nawałka. To być może też był problem, że łatwiej było zaatakować trenera Brzęczka niż jakiegokolwiek innego szkoleniowca w dotychczasowej historii reprezentacji Polski. Natomiast według mnie drobne rzeczy, które się działy w naszej kadrze, były na bieżąco wyjaśniane. Nawet ta słynna zmiana, kiedy to Robert Lewandowski zszedł w przerwie i dużo się mówiło o tym, jaka była tego przyczyna – tutaj też Robert mógł więcej dać od siebie. A wyszło takie sobie zachowanie z jego strony. Słowa napastnika Bayernu Monachium mają zdecydowanie większą wagę niż słowa wypowiedziane przez innych kadrowiczy. One mają kapitalne znaczenie dla sytuacji, dla atmosfery wewnątrz kadry i wokół trenera. Moim zdaniem te wszystkie zdarzenia były wyjaśniane jesienią ubiegłego roku i dlatego trudno mi zrozumieć wczorajsze zwolnienie.
Nigdy nie miałem okazji poznać trenera Brzęczka. To są teraz moje luźne obserwacje – człowieka z boku. Ale odniosłem wrażenie, że w pewnym momencie powstał taki syndrom oblężonej twierdzy. Odczuwałem to tak, że on walczy ze wszystkimi dookoła, że wszyscy są do niego nastawieni negatywnie. Jeszcze to całe zamieszanie z tą książką, ten film „Niekochani”. Te różne wywiady i konflikty z niektórymi dziennikarzami widoczne na konferencjach prasowych. Czy on mógł paść ofiarą tego, że nie wytrzymał tego psychicznie? Czy jako piłkarz też reagował w ten w sposób ? A może było zupełnie inaczej niż teraz?
Właśnie było odwrotnie – Jurek zawsze stanowił bezpiecznik w reprezentacji olimpijskiej. Wiedział doskonale, jak połączyć rolę kapitana, kolegi i człowieka, który, w dobrym tego słowa znaczeniu, potrafi na zewnątrz reprezentować pewną grupę ludzi. Nie jest łatwą sztuką reagować na to, co się dzieje wewnątrz drużyny. Trzeba mieć takie wyczucie – kiedy, w jakim momencie i z kim porozmawiać. Uważam, że tą cechę Jurek jako trener jeszcze rozwinął, bo był po drugiej stronie i miał to wszystko scalać.
Natomiast nie przypominam sobie, by kiedyś tak atakowano piłkarzy czy trenerów reprezentacji Polski. Niektóre wypowiedzi w stronę Jurka były wręcz chamskie, a i tak nie dał się sprowokować. On nie miał jakiegoś wywiadu, jakiejś wypowiedzi uderzającej bardzo złośliwie w konkretnego dziennikarza czy piłkarza. Wiadomo, że różne są opinie, z którymi trzeba się zderzyć, a jeżeli są merytoryczne, wtedy można dyskutować. Wydaję mi się, że z Jurkiem tych merytorycznych ocen i prób dyskusji było mało. Najłatwiej było zrobić wywiad na temat selekcjonera reprezentacji Polski i go zmieszać z błotem. I tak następny i następny wywiad uderzający w niego się pojawiał. Jeżeli Jurek miałby reagować na każde tego typu wypowiedzi, to czekałoby go trudne zadanie. Poza tym niektórzy oczekują czegoś na wzór debaty, takiego starcia, bo wtedy coś się dzieje. Jeżeli skrytykuje się Brzęczka, wówczas można zaistnieć w internecie.
MARCO GIAMPAOLO NOWYM SELEKCJONEREM? KURS 3.00 W SUPERBET!
Trochę za mało ochrony miał trener ze strony PZPN-u. Tak naprawdę tylko od czasu do czasu stanął po jego stronie, a to nie był taki bufor bezpieczeństwa, jaki miał swego czasu Adam Nawałka. Dlatego te mało sympatycznie dyskusje przeradzały się w informacje – dotyczące jego ewentualnego zwolnienia i tego, kiedy ma to nastąpić. Nie skupiano się na tym, co wydarzyło się w danym meczu, tylko od razu przechodziło się do tematu usunięcia go ze stanowiska. To na pewno ciążyło Brzęczkowi, ale dalej uważam, że zachował duży spokój. A może powinien iść w innym kierunku? Może trzeba była inaczej zareagować i dość dosadnie powiedzieć komuś swoje zdanie? Ale – jak znam Jurka – jemu dużo czasu zajmowało przygotowanie kolejnego zgrupowania, czy ocena poszczególnych zawodników, przydatności ich powołań do reprezentacji. Na tym się skupiał, a nie chciał zaogniać bardziej sytuacji w mediach społecznościowych.
Dosłownie króciutko na koniec – nie koncentrujmy się na nazwiskach zagranicznych, bo to jest trochę takie wróżenie z fusów. Dlatego zapytam się Ciebie inaczej – czy na polskim podwórku, jest jakieś nazwisko, którym może nas prezes Boniek zaskoczyć?
Można dużo wyczytać z tweetów prezesa Bońka. Kiedyś nawet doszukiwano się przesłanek, że to Michał Probierz zostanie nowym selekcjonerem, który w pewnym momencie ponoć był blisko tego. Teraz Marek Papszun z Rakowa Częstochowa doczekał się pochwał ze strony sternika PZPN-u. To jest człowiek, który bardzo dużo dobrego zrobił z tym klubem. Może to jest ten właściwy kierunek? Z tym, że zostało bardzo mało czasu i wydaje się, że prezes ma wszystko ułożone w głowie i teraz daje po prostu czas dziennikarzom, by mogli pospekulować, kto zostanie nowym selekcjonerem, a tak naprawdę bardzo dobrze już wie, kogo wybierze. Karuzela pokręci się jeszcze kilka dni i nagle przyjdzie ktoś, kto powie, że już wcześniej o tym wiedział. Lepiej, aby tych spekulacji nie było za wiele, bo czasu ucieka. W marcu czekają nas bardzo ważne spotkania, a nowy trener będzie miał bardzo dużo pracy, żeby to wszystko ogarnąć.
ROZMAWIAŁ MARCIN RYSZKA
fot: FotoPyk