– Przegrywamy ważny mecz, a niektórzy schodzą z uśmiechem na ustach z boiska. Nie potrafię tego zaakceptować – powiedział Rafał Gikiewicz w telewizji Sky po przegranym przez Augsburg meczu z Werderem. Polak oddał więc publicznie strzał do kolegów, we własną szatnię, nie gdzieś, w polskim wywiadzie, który pewnie nigdy by do Niemiec nie dotarł, tylko przed kamerami Bundesligi. Pytanie: Gikiewicz przesadza? Czy ma rację?

Powiemy tak: w takich sytuacjach wiele zależy od tego, kto mówi.
Jesienią, gdy Piast Gliwice dołował w tabeli Ekstraklasy, Gerard Badia przed kamerami Canal+ również w sposób pośredni pojechał z niektórymi piłkarzami. Pewnie raczej chodziło mu o tych, którzy z Gliwic właśnie odeszli – bądź przebierali nogami, by odejść – ale jednak. I wszyscy to zrozumieli. Bo Badia, człowiek tak zasłużony dla Piasta, może. I, co też istotne, wszyscy wiedzieli, że u Badii to jest szczere. Żadne granie pod publiczkę. Wszyscy go znają z tego, że mówi to co myśli, a przy tym jak trzeba, to najwięcej pretensji mając wobec siebie. Podobnym przypadkiem jest Ivan Runje.
Wydaje nam się, że jakby Rafał Gikiewicz ugryzł się w język, powiedział co ma do powiedzenia w szatni, to by nie zaszkodziło. Ten wpis na Instagramie także mógł sobie darować.
Rafał, twoja kariera w Polsce jest doceniana, nie trzeba się o to upominać. Na bramce jest szalona konkurencja, na innych pozycjach ludzie robią sporo fajnych rzeczy, czyste konto Augsburga to nie jest szczególnie medialna sprawa.
Natomiast, po pierwsze: to nie tak, że Gikiewicz zawala co drugi mecz, a teraz wychodzi przed szereg, chcąc poszukać kozła ofiarnego. Czyim jak czyim notom, ale w Bundeslidze na notach Kickera można polegać. A według tych not, Gikiewicz jest siedemnastym piłkarzem Bundesligi.
Źródło: Kicker
To jest naprawdę duża rzecz. Dla przykładu Piątek ma notę średnią 3.94. Jest 34 – ale wśród samych napastników. W przeszłości były takie lata, kiedy takie siedemnaste miejsce miałoby znacznie większą wymowę, ale czasy się zmieniły. Inna sprawa, że trzeba tu docenić progres – pięć lat temu za symbol sportowego awansu uchodził fakt, że Gikiewicz jest w dwudziestce najlepiej ocenianych piłkarzy 2.Bundesligi. To jest zawodnik, który startował z pułapu: w sumie ma farta, że wyjechał na Zachód, bo wcale pewniakiem nie był. Więcej osób by sądziło, że szybko się odbije i wróci.
Odnotujmy, że gdy w barwach Unionu magazyn Kicker umieścił go wysoko w rankingu najlepszych bramkarzy, to w recenzji jego gry podkreślił, że sprawdza się jako lider. Innymi słowy: pewnych zachowań od niego wręcz oczekiwano. Nie są już zaskoczeniem. W Unionie szybko stał się ważną postacią, potrafił iść walczyć o premie dla zawodników, choć dopiero tam dołączył.
Gikiewicz w Augsburgu jest doceniany od samego początku gry. Nam wspominał, gdy po meczu w Wolfsburgu jego trener bramkarzy dzwonił do Heiko Herrlicha, żeby zdać relację i ustalić, że teraz… Gikiewicz może być liderem szatni. Gikiewicz odpowiedział, że drugiego dnia w szatni Augsburga już tak się czuł. I kogoś mogą takie słowa irytować? No, rozumiemy, dlaczego niektórych mogłyby. Ale co stało się potem? No, Gikiewicz faktycznie jednym z liderów został. Potwierdza to na boisku, a nie w wywiadach.
Tak szybko taka pozycja w Augsburgu bierze się też stąd, że w sumie Augsburg żadnym sportowym awansem się nie okazał – ot, ta sama sytuacja co w Unionie. Walka o utrzymanie, łamane na środek tabeli. Z tym, że klub stabilniejszy, bo Union jest postrzegany jako najbiedniejszy w lidze. I na pewno też fakt, że Union bez Gikiewicza radzi sobie więcej niż dobrze, jest dla polskiego bramkarza jakąś gorzką pigułką, może lekcją pokory.
Ten sezon, choć udany indywidualnie, sportowo jest na pewno słodko-gorzki.
Wczorajsza wypowiedź, jej ton – Gikiewicz jest w nich konsekwentny. Potrafił publicznie powiedzieć, że bardziej dba o dietę niż niektórzy koledzy z szatni, gdzie w Niemczech doświadczeni piłkarze potrafią polecać nowym na WhatsAppie gdzie jest najlepszy kebab w mieście.
We Freiburgu nigdy nie mówił, że cierpliwie czeka na swoją szansę, że czas, że to czy tamto, tylko zawsze podkreślał, że jest gotowy do gry. Nie czuje się gorszy.
Na finiszu sezonu, w którym Union szedł po awans, też powiedział publicznie, że drużyna nie trzyma ciśnienia i dlatego przegrali. Było zdziwienie, że tak strzelił, ale to podobno dobrze podziałało na szatnię.
Taki ma styl.
Styl, na który trochę więcej światła rzuca wypowiedź w wywiadzie Mateusza Skwierawskiego dla „Wirtualnej Polski”, gdzie padły takie słowa: „Mój trener mentalny, z którym kiedyś współpracowałem, powiedział mi ważne zdanie: „do szatni masz wlatywać jak orzeł. Bo jak koledzy zobaczą, że przyszła cipa, to cię zgaszą”. Bez pewności siebie nie zaistniejesz. Nie mówię o arogancji, trzeba umieć przyjąć krytykę, pośmiać się z siebie. Ja nie jestem bufonem ani kozakiem, ale nie będę też cichociemny”.
Czy to jest filozofia, która brzmi jak uniwersalna recepta na sukces? No, nieszczególnie. Niejedna droga wiedzie do tego, żeby osiągać swoje cele.
Ale rzecz w tym, że ta Gikiewiczowi ewidentnie pasuje.
Ktoś się koncentruje słuchając muzyk przed meczem.
Komuś pomaga szereg spełnionych przesądów.
A Gikiewicz ma takie podejście, gdzie wychodzi przed szereg, pewnie czasem wkurwiając niektórych kolegów, ale zabierz mu to, a prawdopodobnie nie będzie Gikiewicza-czołowego bramkarza Bundesligi.
Niemniej jest i druga strona medalu. Sytuacja sprzed lat, Jagiellonia Białystok, młody Gikiewicz wprost mówi, że należy mu się bluza z numerem 1, ale jej nie dostaje. Probierz releguje go do Młodej Ekstraklasy. Za co? Zacytujmy wywiad z Jagiellonia.pl:
„Miała miejsce pewna sytuacja, o której tylko ja i sztab szkoleniowy wiemy. Prawda jest taka, że źle się zachowałem na meczu z Arisem Saloniki – nie pogodziłem się z tym, że Grzesiu (Sandomierski – red.) miał bronić. (…)
Kamery w trakcie pierwszego meczu z Arisem Saloniki pokazały ławkę rezerwowych Jagiellonii, na której tylko ty miałeś uśmiech na twarzy po tym jak Jaga straciła drugiego gola.
– Przez pół roku tego nie komentowałem i teraz też nie będę. Nie cieszyłem się z tego powodu, że Grzesiek puścił bramki. „Nieuprzejmi” jednak wyciągali takie rzeczy. Na ławce rezerwowych siedzi kilka osób i wtedy rozmawialiśmy na inny temat. Mnie również było na rękę, aby Jagiellonia awansowała dalej, żebyśmy zarobili pieniądze i dalej promowali zespół w Lidze Europejskiej”.
Ważny mecz. Nawet trwający. Inny temat. I uśmiech. Wszystko się zgadza.
Fot. NewsPix
Na notach kicker a można, polegać. Ale na waszych ni chuja. Podsumowaliście sami siebie.
Gikiewicz to toksyczny typ, tak samo jak brat. NIkt ich nigdy nie lubił, w każdej szatni na marginesie bo konfliktowi, pierdolnięci i donosiciele. Taki niby gwiazdor Unionu, a jak tylko odszedł to szatnia odżyła i w tym sezonie Union gra świetną piłkę. Gość ma wielkie mniemanie o sobie i jest dzbanem. Zresztą Gikiewicze nie lubią nawet siebie nawzajem, mają kosę i się do siebie nie odzywają. Aczkolwiek uczciwie trzeba przyznać, że tamten drugi jest jeszcze bardziej jebnięty, co widać w każdym wywiadzie. Typowy cwaniaczek i menda.
Naprawdę jest tak, że Gikiewiczowie się do siebie nie odzywają? Z tego co wiem, to we Wrocławiu trzymali się razem.
We Wrocławiu grali 5 lat temu i wtedy się trzymali razem, bo reszta miała na nich wyjebane. Od roku albo dwóch się do siebie nie odzywają, któryś z nich mówił o tym wywiadzie.
Tak. Nawet jak jednemu sie urodziło dziecko to drugi przyznał, że dowiedział sie o tym z gazet.
Już się nie trzymają.
Nie rozumiem, jak Stanowski może promować tego drugiego Gikiewicza w KS. Przecież ten gość jest tak irytujący, że brakuje epitetów. Pieprzy, że spokojnie poradziłby sobie w polskiej lidze i nie uważa, że zrobił gorszą karierę od brata… Jak był w Śląsku, to każdy mógł zobaczyć jaki „Wielki” z niego piłkarz. Ten Rafał przynajmniej, aż tak jebnięty i odrealniony nie jest.
Jak gada że nie zrobił gorszej kariery od brata, bramkarza ekipy z ligi top 4, to widocznie serio ma cos nie tak z garem. Rafał zwyczajnie jak na profesjonalistę przystało wymaga od siebie i innych zaangażowania czyli wyników. Tyle.
Pierdolicie głupoty aż głowa puchnie. Dla mnie Rafał, jest normalnym, wesołym i pewnym siebie gościem (ale nie zarozumiałym), a Łukasza miałem okazję poznać osobiście i z gadki jest bardzo spoko typem. Tylko o tej kosie między nimi prawdę napisaliście.
Gikiewiczowie zawsze tacy wyszczekani byli. Pamiętam to z ich gry we Wrocławiu.
A pamiętasz dlaczego ? Bo ekipa chlała i miała wyje…ne na kibiców, a oliwy do ognia dolał Mraz, który na kacu przyszedł na trening i jeszcze miał pretensje, że mu każą intensywnie trenować… Niewielu wie, że ten konflikt w szatni, to że Giki zareagował na wybryki i pijaństwo klubu kokosa (pod przewodnictwem Kaza i Mili) , uratowało sezon Śląskowi. Sztab szkoleniowy tupnął nogą , w mediach zrobił się szum, a kibice odwiedzili zawodników na treningu i… po rozmowach „ekipy sportowej” kibiców, Śląsk zaczął znów punktować. Swoją jakość Giki udowadnia w bramce, w ekstraklapie marnował się, nikt nie doceniał profesjonalizmu wśród wkładów i zarządów klubów.
A zaraz będzie biegał po wywiadach o płakał że go nie lubili w klubie. Niech spierdala na ogórki do Hiszpanii
ogolem bracia gikiewiczowie maja za duzo do powiedzenia. jeden krytykuje publicznie kolegow bo ma o sobie kurewsko wysokie mniemanie, a drugi gra w emiratach a poczuwa sie do krytykowania kadry. i przestancie juz pierdolic o czolowym bramkarzu ligi. sredni keeper ze sredniej druzyny. chcialbym tez dodac ze ten union, ktory mial byc zamieniony na lepszy team pod kazdym wzgledem, jest 5 w tabeli, augsburg jest 11
Pyra, a sprawdziłeś kto grał w Unionie sezon temu, a kto gra w tym sezonie, jak dostali kasę na transfery i utrzymali się w Bundesliga ? W Amice z defensywą z zeszłego sezonu, to nawet gdyby w bramce stał Neuer (a nie średni Bednarek), to i tak traciliby brami po stałych fragmentach gry. Giki nie jest chwalony przez kicker przez przypadek, a swoją pracą, profesjonalizmem osiągnął więcej, niż 90% ekstraklapowych wkładów, a że ma niepokorny charakter, to bardzo dobrze, bo bramkarz musi być twardzielem i chuliganem, aby siać postrach wśród napastników, deprymować ich, dekoncentrować i wygrywać pojedynki sam na sam oraz bronić karne, bo jak bramkarz nawali, to w 99% już du….a, jemu nie ma kto ratować skóry (sporadycznie obrońca da radę wybić z linii bramkowej w ostatniej chwili). Oceniając czyjś dorobek i charakter warto być obiektywnym – nie bez powodu kibice Unionu traktowali go, jak bohatera , a za dotrzymanie słowa, że nie pójdzie do Herty, cenią go, tak samo, jak po derbach Berlina i reakcji na debilizm wbiegających kibiców na boisko.
Od kiedy ten dzban płacze ze chce do repry , oglądam wszystkie skróty augsburga.on tam nawet sie nie rzuca, tylko macha rękami jakby taxi w indiach zamawiał.
Taki Krzysiu gikiewicz z niego albo Rafał piątek, mentalnie dzban ale ego wybujałe jak zawieszenie w polonezie
Żenujące trochę są jego wypowiedzi na temat gry w kadrze. Gość gra tylko w Augsburgu , a uważa się za nie wiadomo kogo. W kadrze nie zagra , bo są inni – lepsi od niego.
Wojtek Szczęsny jest pierwszym bramkarzem Juventusu , Łukasz Fabiański gra w West Hamie. Obaj są w kadrze już lata i prezentują cały czas wysoki poziom. Nie dają powodów do tego , by ich zmieniać. Prezentują cały czas wysoką klase. W grupie pościgowej , w walce o pozycje nr 3 w kadrze jest Skorupski z Bologni i Drągowski z Fiorentiny. Trzeci bramkarz kadry i tak ma małe szanse na gre – ale i tutaj nie ma miejsca na Gikiewicza. W tej chwili widze tutaj miejsce dla Drągowskiego – bardzo dobre występy w tym sezonie w Fiorentinie. Do tego jest 10 lat młodszy niż Gikiewicz , jest być może przyszłym nr 1 naszej kadry.
W tej chwili więc widze to tak :
1. Szczesny , 2. Fabianski , 3. Drągowski , 4. Skorupski , 5. Gikiewicz
Skorupski i Gikiewicz to podobna klasa sportowa. Postawiłem wyżej Skorupskiego bo bardziej pasuje do kadry niz Gikiewicz. Ma większe doświadczenie reprezentacyjne , jest młodszy niż Gikiewicz. A do tego charakterologicznie bardziej pasuje do kadry niz Rafał , który miał już problemy w nie jednej szatni. Podsumowując – nie jest potrzebny w kadrze
Przeciez i tak go nikt do kadry nie wezmie. Szybciej Max Stryjek w niej zagra. Juz pokazal we Freiburgu klase, w Unionie za nim nie tesknia.
Nie bądź taki pewien. Brzęczek już raz powołał go do kadry 🙁
Nie bądź taki pewien. Brzęczek już raz go do kadry wziął 🙁
Turbo_Lover – wziął ale jako nr 4. Z kadry na mecz z Macedonią i Izraelem wypadł Szczęsny i awaryjnie wzięty był Gikiewicz. Pierwotnie powołani zostali Szczesny , Fabianski i Skorupski. Ostatnio na listopadowe mecze Brzęczek powołał Szczesnego , Fabianskiego , Skorupskiego i Drągowskiego. Gikiewicz jest conajwyżej 4-5 w hierarchii.
Gralem z nimi pozostane anonimowy ale mocno toksyczni. Kazdy chce grac, nie tylko oni, ciagle teksty w stylu 'panowie za tydzien bede w skladzie to wygramy’. 'mnie zabrakło to nic dziwnego ze nie wygralismy’. Do wyrzygania i tak w kolko. A ten caly Luki to na pewno mysli ze jest powaznym pilkarzem. Dramat
Lopez. Napisz chociaż w jakim klubie?
Pozdrawiam
ok Andrzej, wierzymy
ale grałeś na podwórku, w juniorach czy śląsku?
W Wigrach jesli pytasz
No to wszystko tłumaczy. Teraz zobaczy, gdzie ty jesteś i Wigry, a gdzie Rafał Gikiewicz ? Zrozumiałeś ?!!!
Jak ja się cieszę, że ten pajac, toksyczny typ, mianowany-przez-samego-siebie lider poszedł w diabły z Unionu.
Jakie tu pipy platformwrskie komentują. gliku zły bo dojcza opieprzyl
Tu nie chodzi o mentalność Platformiarza ani o potulność wobec Niemców. Ja bym w życiu na PO nie zagłosował, a zgadzam się z większością komentarzy. Przecież Gikiewicz robił kwas w każdej drużynie – Jagiellonia, Śląsk, Union, Augsburg i kto wie gdzie jeszcze.
A co on myslal ze bedzie o talerz walczyl z Bayernem? 😀
Jeśli nie masz mentalności zwycięzcy, jeśli nie wierzysz w grę o najwyższe cele, to zawsze będziesz przeciętniakiem z ekstraklapy. Zobacz, jak grają nasze kluby, biegają 30 minut, potem trucht, a jak przegrywają lub wygrywają 1:0, to już od 70 minuty nic nie robią i potem zdziwko, np. Amica, że prowadzili, szybko strzelili gola, a dostali baty od drużyny, które były pewne swego, walczyły 93 minuty na boisku na pełnych obrotach… Przez takie podejście wiecznie ekstraklapa będzie ekstraklapą, a ambitny zawodnik będzie z niej uciekał jak najszybciej. Życzę Gikiemu, aby trafił do znacznie lepszej drużyny i pokazał, co osiągają ludzie, którzy ciężko pracują i wierzą w siebie.