Reklama

Co za otwarcie roku w UFC. Max Holloway w spektakularnej formie

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

17 stycznia 2021, 00:22 • 4 min czytania 3 komentarze

Warto było czekać na powrót UFC. Na otwarcie 2021 roku dostaliśmy trzy mocne nokauty, pasjonujące starcie weteranów i Maxa Hollowaya, który brutalnie rozbił Calvina Kattara. Były mistrz zdominował rywala kompletnie – trafił niemal 300 ciosów, bawił się z publiką, w trakcie walki rozmawiał z komentatorami. Gala UFC on ABC 1 miała też dodatkowy smaczek – Dana White opowiedział o przebiegu rozmów z Chabibem Nurmagomedowem na temat powrotu mistrza wagi lekkiej.

Co za otwarcie roku w UFC. Max Holloway w spektakularnej formie

Już otwarcie karty głównej było zapowiedzią dobrego widowiska. Punahele Soriano wysyłał na matę Dusko Todorovicia lewą ręką, by ostatecznie uderzyć tak, że rywal nie był już w stanie podnieść się z pleców. Sędzia przytomnie przerwał to starcie i tym samym Soriano wciąż jest niepokonany w kategorii do 185 funtów. Ta walka zwiastowała nam prawdziwe grzmoty w karcie głównej. Po TKO Soriano dostaliśmy znakomity nokaut Alessio Di Chirico na Joaquinie Buckleyu. Buckley to ostatnio gwarancja emocji – w UFC walczył czterokrotnie, dwa razy sam był efektownie nokautowany, dwukrotnie odpowiedział rywalom tym samym. A niedawno dostał przecież nagrodę za nokaut roku w UFC. Tym razem to on padł o efektownym wysokim kopnięciu Włocha.

Dwa pierwszorundowe nokauty na faworytach? Mało. W trzeciej walce zobaczyliśmy wracającego po ponad dwóch latach do oktagonu Santiago Ponzinibbio. Argentyńczyk wpisał się jednak w trend porażek faworytów i został brutalnie znokautowany. Jingliang Li potężnym lewym sierpowym wybił Pozinibbio z głowy udany powrót do UFC po wielu problemach zdrowotnych.

Dopiero w co-main evencie zobaczyliśmy walkę na pełnym dystansie. I wreszcie wygrał ten, któremu dawano większe szanse na zwycięstwo. Niezwykle doświadczeni Matt Brown i Carlos Condit (łącznie ponad 80 walk w MMA) dali kibicom show godne ich historii w UFC. Obalenia, kickbokserskie akcje, próby poddań, dobry boks – to starcie pokazało, że walka może być efektowna nawet wtedy, gdy nie kończy się nokautem w pierwszej rundzie. Ostatecznie jednogłośnie na punkty wygrał Condit. I niewykluczone, że było to jego ostatnie starcie pod egidą UFC, bo z tą walką wygasł jego kontrakt z organizacją.

Spektakularny Holloway w walce wieczoru

Ale cztery walki w karcie głównej – choć były efektowne i stały na bardzo wysokim poziomie – były tylko przystawką dla nieprawdopodobnej walki wieczoru. Max Holloway był faworytem starcia z Calvinem Kattarem. Natomiast wiele mówiło się o tym, że bostończyk może swoimi umiejętnościami bokserskimi zaskoczyć byłego mistrza. Cóż, Holloway nie tylko zweryfikował te zapowiedzi. On je zmiótł i pokrył krwią przeciwnika.

Reklama

Dość powiedzieć, że jeden sędzia wypunktował to pięciorundowe starcie na osiem punktów przewagi zawodnika z Hawajów. Według wstępnych wyliczeń były mistrz trafił 447 (!!!) ciosami. Sam Holloway tym samym wskoczy na pierwsze w klasyfikacji trafionych ciosów w historii organizacji.

To cud, że Kattar dotrwał do ostatniego gongu. Holloway nawiązał do swoich najlepszych walk mistrzowskich – był niesamowicie szybki, uniwersalny, łapał najlepsze i najbardziej zaskakujące kąty, kopał, uderzał na tułów, przepuszczał serie Kattara. Symptomatyczna była scena z ostatniej rundy, gdy w pewnym momencie “Blessed” ustawił się bokiem do przeciwnika, unikał jego ciosów, a jednocześnie krzyczał do komentatorów, że to on jest najlepszym bokserem w UFC.

Ostateczny werdykt był formalnością. Pytanie – co dalej? Alex Volkanovski zachwycał się tym starciem na Twitterze i chyba sam był zaskoczony tym, w jak znakomitej formie był Holloway. Trudno przypuszczać, że nie dojdzie do trylogii starć Volkanovski-Holloway.

Chabib jednak wróci?

Niewykluczone jednak, że mimo efektowności tej gali i tak najwięcej po niej będzie mówiło o oświadczeniu Dany White’a. Prezydent organizacji miał pojawić się przed kamerami telewizji ABC przed kartą główną, ostatecznie stawił się tam w trakcie gali. Jego expose miało dotyczyć wczorajszego spotkania z Chabibem Nurmagomedowem, który po kolejnej skutecznej obronie pasa zapowiedział przejście na sportową emeryturę. Ale wiele osób nie dowierzało w słowa jednego z najlepszych zawodników w historii UFC, a spotkanie White z Rosjaninem miało dotyczyć właśnie powrotu “Orła” do oktagonu.

White w rozmowie z Jonem Anikiem nie rozwiał jednak wątpliwości co do przyszłości wagi lekkiej w UFC. – Rozmawiałem z Chabibem. Powiedział, że obejrzy starcie McGregora z Poirierem w przyszłym tygodniu. Jeśli c goście zrobią coś spektakularnego, to może przekonają mnie do powrotu do walk – powiedział. Ponadto według White’a Chabibowi podobał się też występ Charlesa Oliveiry, który zdominował Tony’ego Fergusona.

Jak interpretować te słowa? Cóż, nadal wiemy niewiele na temat przyszłości prawdopodobnie najciekawszej kategorii wagowej w UFC. Wiele wskazuje jednak na to, że jeśli w przyszłym tygodniu Conor McGregor pokona Dustina Poiriera i zrobi to w sposób efektowny, to Rosjanin skusi się na kasowy powrót i rewanż z Irlandczykiem. Ale co w sytuacji, jeśli tak się nie stanie? Wówczas niewykluczone, że Nurmagomedow wróci, ale w być może ostatniej walce w karierze zmierzy się z Oliveirą, który jest w bardzo wysokiej formie.

Reklama

Jednego jesteśmy pewni – temat Chabiba będzie wracał jak bumerang, a pewien przełom w kategorii lekkiej może nastąpić już za tydzień podczas UFC 257.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie

Patryk Stec
1
Polacy docenieni we Francji. Trójka w znakomitym gronie
Anglia

Manchester United z potencjałem na najgorszy sezon w erze Premier League

Bartosz Lodko
3
Manchester United z potencjałem na najgorszy sezon w erze Premier League

Komentarze

3 komentarze

Loading...