Ośmiu piłkarzy odeszło lub zaraz najpewniej odejdzie z Legii Warszawa. Przy dwóch pozostałych można postawić znaki zapytania, bo są kluby, które chętnie by ich ściągnęły już teraz. Jeszcze jesienią nie brakowało stwierdzeń, że skład “Wojskowych” jest zbyt szeroki jak na grę na dwóch frontach. Tymczasem teraz kadra mistrzów Polski stała się na tyle wąska, że trener w wewnętrznych sparingach wystawia bramkarzy w polu. Do startu ligi czasu coraz mniej, a Legia nadal nie przeprowadziła żadnego transferu.
I dziś, w połowie stycznia, chyba trzeba powoli bić już na alarm.
Zimowa wyprzedaż
To znaczy – oczywiście zachowajmy umiar. Nie wieszczymy Legii regularnego zbierania oklepów w rundzie wiosennej. Nawet jeśli “Wojskowi” nie dokonają już żadnego transferu, to wciąż mają bardzo silną wyjściową jedenastkę. Problem jest natomiast z głębią tego zespołu.
RAKÓW MISTRZEM POLSKI 2020/21? KURS: 5,50 W EWINNER!
Zimą z Legią żegna się ośmiu piłkarzy. Czyli po kolei – Remy, Stolarski, Antolić, Rosołek, Kante, Sanogo, Rocha i Karbownik. Część z nich już definitywnie i nawet znaleźli sobie nowe zespoły. Kilku jest odpalonych i pozostaje kwestią czasu dopięcie ich sprzedaży. A wypożyczenie Karbownika lada moment zostanie oficjalnie skrócone. I tak jak Remy czy Sanogo odgrywali rolę marginalną (lub nie odgrywali jej wcale), tak chociażby skrócenie wypożyczenia Karbownika czy odejście Antolicia będzie już odczuwalne dla zespołu.
Odczuwalne właściwie jest już teraz.
Według relacji portalu legia.net, Czesław Michniewicz podczas zimowego obozu musi wystawiać bramkarzy w polu. W sparingu wewnętrznym legioniści grali bowiem 2×30 minut i po przerwie w zespole “B” w środku pola hasał Cezary Miszta, a na boku obrony młody Kacper Tobiasz. Zresztą skład tego zespołu “A”, czyli na ten moment wyjściowej jedenastki, też ma pewne braki. Ot, dla przykładu – na prawej obronie grał Paweł Wszołek, napastnikiem był Mateusz Cholewiak, na skrzydle biegał odsunięty w pewnym momencie na boczny tor Joel Valencia.
Zerkamy też na skład zespołu “B” w tym sparingu. I szukamy realnych opcji do wejścia z ławki, bo przecież ci piłkarze zaraz będą w kadrze meczowej. No i widzimy Artura Jędrzejczyka, który pauzuje w pierwszej wiosennej kolejce. Jest Bartosz Slisz. A poza tym? Młodzież – Mosór, Niski, Skibicki czy Kostorz, ewentualnie Hołownia, który nie jest już tak młody, ale też nie dostał póki co poważnej szansy w Legii.
Oczywiście takie, a nie inne zestawienia wynikają też ze stanu zdrowia piłkarzy mistrza Polski.
Kłopoty z kontuzjami
Nie w pełni sił byli Pekhart i Lopes, to samo tyczy się Juranovicia, wciąż nie do gry jest Vesović. Natomiast nie ma co się oszukiwać – w trakcie sezonu też nie wszyscy będą zdrowi. Przekonała się o tym Legia już latem i jesienią, gdy czasem lista kontuzjowanych dobijała do dwucyfrówki. I teraz – przy koronawirusie i szybszym stracie rundy wiosennej – wcale nie musi być inaczej.
Radosław Kucharski w klubowych kulisach zza przyciemnianych okularów i z dużą dozą pewności siebie obwieścił, że transfery będą. Natomiast czas ucieka, obóz już trwa, a do wznowienia rozgrywek pozostały tylko dwa tygodnie. Na ten moment Czesławowi Michniewiczowi piłkarze są zabierani, a nie dowożeni. Problematyczna sytuacja robi się też w przypadku młodzieżowca, o czym więcej pisaliśmy wczoraj. Swoje szanse być może dostanie Ariel Mosór, natomiast w jego przypadku skomplikowana jest sprawa wygasającego w czerwcu kontrakt. Opcją jest też podmiana w bramce i gra wspomnianego Miszty kosztem Boruca. Inne możliwości? Rotacje na skrzydle, usadzenie Wszołka lub Luquinhasa i gra Kostorza czy Skibickiego.
LEGIA ZDOBĘDZIE MISTRZOSTWO POLSKI 2020/21? KURS: 1,37 W EWINNER!
Jeszcze za wcześnie, by załamywać ręce nad szerokością Legii. Ale to już najwyższy czas, by przy Łazienkowskiej zapaliła się pomarańczowa lampka sygnalizująca problemy. Szeroka kadra obroniła się jesienią, gdy przyszły kontuzje, wahania formy, zarażenia koronawirusem. Zwężenie jej dość wyraźnie to gra w pokera w kontekście walki o mistrzostwo – i to taki poker z parą czwórek przy rozdaniu. Niby można zaryzykować, ale czy jest sens?
Zwłaszcza, gdy żetonów w klubowej kasie za dużo nie ma.
fot. FotoPyk