Wrócił! Kiedyś wyszedł z Ekstraklasy, mówił, że idzie tylko do sklepu po mleko, a nie było go długie miesiące. Myśleliśmy: no tak, tania wymówka, oszukał nas i już nigdy go nie zobaczymy, dawał tyle radości, myśmy go nie doceniali, więc się obraził. Ale jednak nie, to człowiek ulepiony z innej, lepszej gliny. Jest znów z nami. Aleksandar Kolew podpisał kontrakt ze Stalą Mielec.
Przygotowaliśmy jego kompilację bramek z Kaysaru Kyzylordy (to kazachski zespół, nie klan w LoL-a) oraz ligowych trafień dla Arki i Rakowa w sezonie 19/20:
No już, nie napastujcie tak tego kwadratu, on naprawdę ma nie działać, bo po prostu nie ma czego pokazywać. I dla gdynian, i dla częstochowian nie strzelał w Ekstraklasie – choć dla Rakowa sieknął bramkę z zawsze groźną Olimpią Elbląg w Pucharze Polski – z kolei w Kazachstanie też nie mógł się przełamać, mimo że na boisku spędził 600 minut. Ale dostał czerwoną kartkę. Zawsze coś.
Ogólnie Kolew ostatni raz strzelił gola w meczu ligowym… 18 sierpnia 2018 roku. Nie było pandemii, była pandemia, bez różnicy, chłop nie trafiał. Można oczywiście zwrócić uwagę, że z gry wyłączały go urazy, ale dajcie spokój. Dwa i pół roku bez gola. Napastnik. To są tak ogórkowe statystyki, jakie tylko mogą być.
Swoją drogą – przyzwyczajajcie się. Więcej zespołów w Ekstraklasie będzie już za chwilę, więc automatycznie przybędzie z plus minus 50 piłkarzy, ktoś będzie musiał u nas grać. Niewykluczone, że wróci Babenko, może nawet Serrarens.
CO MOŻE STAL MIELEC PO TAKIM TRANSFERZE? NP. SPAŚĆ Z LIGI. KURS 6.00 W TOTOLOTKU!
Eh.
W każdym razie Stal akurat Kolewa może dobrze wspominać. W jedną rundę strzelił dla niej siedem bramek w piętnastu meczach, wyraźnie pomógł się mielczanom utrzymać na zapleczu, którzy w pierwszych dziesięciu spotkaniach nic nie wygrali, a na koniec mieli dziesięć punktów przewagi nad barażami. Potem napastnik szybko odszedł do Sandecji i w Ekstraklasie – trzeba mu oddać – na początku też nie przepadł, siedem goli dla marnego beniaminka jednak piechotą nie chodzi.
No, ale właśnie, było to tak dawno temu, że jeszcze wówczas mieliśmy nadzieję na super wynik na mundialu. Niewykluczone, że Kolew jednak trafi dwa-trzy razy dla Stali, co patrząc na obecne wyniki „snajperów” tego zespołu, klasyfikowałoby go najwyżej w hierarchii, ale w gruncie rzeczy jedno jest pewne – kręcimy się w kółko. Bierzemy te same twarze, które nie wypalały, ale „kiedyś coś tam” i może teraz znowu.
Tak ta liga nie pójdzie do przodu.
Fot. Newspix