Reklama

Potknięcie Mourinho, upór Kepy, upokorzenie Harta – starcia Chelsea z City to gwarancja emocji

redakcja

Autor:redakcja

03 stycznia 2021, 07:59 • 8 min czytania 2 komentarze

Rywalizacja Chelsea z Manchesterem City nie należy może do najgorętszych w całych dziejach angielskiego futbolu, ale jakoś tak od dekady konfrontacje tych dwóch ekip przyzwyczaiły do tego, że są starciami na szczycie Premier League. Zresztą także wcześniej potyczki The Blues z The Citizens potrafiły dostarczyć kibicom sporą porcję wrażeń, nawet jeśli bywały dość jednostronne. Przed dzisiejszym hitem angielskiej ekstraklasy przypominamy zatem siedem meczów Chelsea z City rozegranych w XXI wieku, które z takich czy innych względów warto sobie odświeżyć.

Potknięcie Mourinho, upór Kepy, upokorzenie Harta – starcia Chelsea z City to gwarancja emocji

(22.03.2003) CHELSEA FC 5:0 MANCHESTER CITY

furia Schmeichela

W sezonie 2002/03 Chelsea nie była jeszcze wprawdzie super-potęgą, napędzaną pieniędzmi Romana Abramowicza, ale już wtedy liczyła się w grze o ligowe podium i uchodziła za jeden z najsilniejszych kadrowo zespołów w Anglii. Tego samego nie można jednak stwierdzić o Manchesterze City. Dość powiedzieć, że „Obywatele” mieli wówczas status ligowego beniaminka, ponieważ poprzednie rozgrywki spędzili na zapleczu Premier League. Dlatego nie może dziwić, że wiosną 2003 roku podopieczni Kevina Keegana polegli w starciu z londyńczykami. Jednak rozmach, z jakim podopieczni Claudio Ranierego rozprawili się z rywalami jest jednak dość imponujący.

CHELSEA WYGRA DZIŚ Z MANCHESTEREM CITY? KURS: 2,96 W EWINNER!

Peter Schmeichel pięciokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki po strzałach graczy The Blues. Duński golkiper nie posiadał się z wściekłości, gdy obrońcy jego zespołu raz za razem pozostawiali napastników gospodarzy bez opieki w polu karnym.

Ostatecznie Chelsea zakończyła sezon 2002/03 na czwartym miejscu w Premier League. Co miało naprawdę niebagatelne znaczenie dla przyszłości klubu. Gdyby londyńczycy przegrali wyścig o miejsce premiowane udziałem w Lidze Mistrzów z Liverpoolem, wspomniany Abramowicz prawdopodobnie zainwestowałby fortunę właśnie w ekipę The Reds.

Reklama

(16.10.2004) MANCHESTER CITY 1:0 CHELSEA FC

Mourinho powstrzymany (na chwilę)

Generalnie Manchester City był chyba ulubionym rywalem Chelsea w pierwszym okresie istnienia Premier League. Od 1992 do 2003 roku The Blues rozegrali z „Obywatelami” trzynaście meczów ligowych. Przegrali tylko jeden, zresztą w pierwszym sezonie po reformie rozgrywek. Nie zanosiło się na zmianę tego stanu rzeczy w październiku 2004 roku, gdy londyńczycy już pod wodzą Jose Mourinho zawitali na City of Manchester Stadium. Chelsea miała wówczas na koncie osiem meczów w lidze bez porażki i zaledwie jedną straconą bramkę. Słynny defensywny czworokąt złożony z Petra Cecha, Johna Terry’ego, Ricardo Carvalho i Claude’a Makelele spisywał się fenomenalnie, a występujący na bokach formacji obronnej Paulo Ferreira i William Gallas nieźle uzupełniali ustawionych centralnie partnerów.

Może i Chelsea nie grała efektownie, lecz z całą pewnością była do bólu skuteczna. Tym większym zaskoczeniem okazała się wpadka podopiecznych Mourinho w Manchesterze. „Obywatele” wygrali 1:0 po golu Nicolasa Anelki z rzutu karnego.

W tej sytuacji wspominani Gallas z Ferreirą dali akurat ciała.

Wpadka The Blues summa summarum nie miała wielkiego znaczenia dla końcowych rozstrzygnięć w Premier League. Chelsea i tak sięgnęła po mistrzostwo, gromadząc aż 95 punktów, co było na tamten czas rekordem ligi. Ale z historycznego punktu widzenia zwycięstwo City ma jednak sporą wagę, bowiem ekipa z Manchesteru okazała się ostatecznie jedyną, która pokonała londyńczyków w sezonie 2004/05. Uniemożliwiła zatem podopiecznym Mourinho powtórzenie wyczynu Arsenalu z poprzednich rozgrywek i zakończenie ligi bez ani jednej porażki w dorobku. Dlatego, co trochę paradoksalne, „Kanonierów” otacza mimo wszystko większa legenda, choć w gruncie rzeczy punktowali gorzej od Chelsea.

(27.10.2007) CHELSEA FC 6:0 MANCHESTER CITY

upokorzenie Harta

W kolejnych latach Chelsea wróciła do regularnego i brutalnego obijania tyłka „Obywatelom”. Nie zmieniło się to nawet wówczas, gdy na Stamford Bridge doszło do pewnych zawirowań w związku z obsadą stanowiska trenera. We wrześniu 2007 roku robotę w atmosferze skandalu stracił Mourinho, a zastąpił go nieoczekiwanie Avram Grant. Ligowa potyczka z City była dla izraelskiego szkoleniowca ósmym meczem w nowej roli. No i to spotkanie niewątpliwie pokazało, że Grant panuje już nad sytuacją. The Blues po prostu rozszarpali Manchester przed własną publicznością.

Reklama

REMIS CHELSEA Z MANCHESTEREM CITY? KURS: 3,70 W EWINNER!

6:0. Zadanie dla wytrawnych matematyków – ile razy sito w tym meczu dostał Joe Hart?

Tamto spotkanie było dla Manchesteru City o tyle bolesne, że zespół dowodzony przez Svena-Gorana Erikssona i zasilany pieniędzy Thaksina Shinawatry miał naprawdę wielkie ambicje i kapitalnie zaczął sezon, do starcia z Chelsea przystępując z trzeciego miejsca w lidze. Ostatecznie The Citizens zakończyli rozgrywki 2007/08 na przeciętnej, dziewiątej lokacie, a Shinawatra wkrótce sprzedał klub inwestorom ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Co otworzyło nowy rozdział w dziejach City, a co za tym idzie, odmieniło także przebieg rywalizacji klubu z Chelsea.

(27.02.2010) CHELSEA FC 2:4 MANCHESTER CITY

najwolniejszy bramkarz świata

W sezonie 2009/10 Chelsea wciąż jeszcze była ekipą znacznie mocniejszą od Manchesteru City. Zresztą drużyna Carlo Ancelottiego sięgnęła wówczas po mistrzostwo Anglii. Ale bezpośrednie starcia między tymi zespołami pokazywały wyraźnie, że na Etihad Stadium rodzi się naprawdę poważna siła, która już wkrótce namiesza w czołówce Premier League. „Obywatele” w tamtych rozgrywkach ligowych dwukrotnie zwyciężyli z The Blues, a szczególnie imponujący był ich triumf z lutego 2010 roku, gdy udało im się zdobyć Stamford Bridge po raz pierwszy od siedemnastu lat.

To jedno z tych spotkań, gdzie tak zwany gol do szatni całkowicie zmienia przebieg widowiska. Zabrakło sekund, by Chelsea zeszła na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem w garści. A jednak defensorzy londyńskiego zespołu pozwolili Carlosowi Tevezowi na przeprowadzenie desperackiej akcji, która zakończyła się wturlaniem piłki do siatki.

Tak, wturlaniem to właściwe określenie.

Tak się złożyło, że dostępu do bramki Chelsea strzegł w tamtym spotkaniu wiekowy Henrique Hilario, który, co tu kryć, w 2010 roku zdecydowanie nie mógł już uchodzić za demona refleksu. Aczkolwiek nie on jeden narozrabiał. Niezły popis dał także Juliano Belletti, który wszedł na boisko w 60 minucie, by uspokoić sytuację w defensywie, a już kwadrans później wyleciał z czerwoną kartką na koncie. The Blues mecz kończyli zresztą w dziewięciu, bo asa kier obejrzał też Michael Ballack.

(16.04.2016) CHELSEA FC 0:3 MANCHESTER CITY

kat Chelsea

W kolejnych latach szala rywalizacji Chelsea z Manchesterem City zaczęła się przechylać na korzyść tych drugich. Walnie przyczynił się do tego Sergio Aguero, który jak dotąd rozegrał 20 meczów przeciwko The Blues i strzelił w nich aż 15 goli. Londyńczycy są zatem jednym z jego dwóch ulubionych przeciwników w całej karierze – tyle samo goli Argentyńczyk załadował w konfrontacjach z Newcastle United. No ale przeciwko „Srokom” wystąpił tylko piętnastokrotnie, więc tutaj jego statystyki strzeleckie wypadają jeszcze lepiej.

Dwukrotnie udało się Aguero zakończyć mecz z Chelsea z hat-trickiem na koncie. Po raz pierwszy w kwietniu 2016 roku.

„Obywatele” rozbili wówczas The Blues na ich terenie, a snajper City był nieuchwytny dla rywali. Dla obu drużyn był to zresztą nieudany sezon, no ale Manchester koniec końców zdołał się załapać do ligowego TOP4. Chelsea skończyła rozgrywki w środku tabeli.

(10.02.2019) MANCHESTER CITY 6:0 CHELSEA FC

wyrok na Sarriego

Maurizio Sarri miał spore kłopoty z zadomowieniem się na Stamford Bridge. Nawet gdy Chelsea pod jego wodzą prezentowała się nieźle, warsztat włoskiego szkoleniowca był regularnie podważany przez angielskich ekspertów i kibiców. Było w tym w sumie wiele nieuczciwości względem Włocha, któremu zwyczajne nie dano czasu i zaufania, by wdrożył swoją specyficzną taktykę do londyńskiego zespołu. No ale Sarri samemu sobie również nie pomagał – zimą 2019 roku jego podopieczni przegrali 0:2 z Arsenalem, 0:4 z Bournemouth i – uwaga – 0:6 z Manchesterem City.

Można zatem powiedzieć, że role w rywalizacji The Blues i The Citizens wreszcie się definitywnie odwróciły. „Obywatele” po raz pierwszy w erze Premier League naprawdę zmiażdżyli Chelsea.

Ofensywna maszyna Pepa Guardioli przemieliła podopiecznych Sarriego. Kolejny raz błysnął Aguero, który po raz drugi i jak dotąd ostatni zaaplikował londyńczykom trzy bramki w jednym spotkaniu. Spodziewano się, że Sarri przypłaci tę klęskę posadą. I w sumie można powiedzieć, że tak  się stało. Działacze pozwolili mu przepracować sezon do końca, lecz zaufania już nie odzyskał i wyleciał po zakończeniu rozgrywek.

(24.02.2019) CHELSEA FC 0:0 k. 3:4 MANCHESTER CITY

asertywny Kepa

A skoro już o Sarrim mowa, nie sposób nie wspomnieć też o finale Pucharu Ligi Angielskiej z 2019 roku, który odbył się zresztą ledwie dwa tygodnie po tym, jak Manchester City wklepał Chelsea sześć sztuk. Sympatycy The Blues mieli zatem jak najgorsze przeczucia przed kolejną konfrontacją z „Obywatelami”. Obawiali się jeszcze jednego pogromu, tym razem w finale na Wembley. Na dodatek zdawali sobie sprawę, że Maurizio Sarri to nie jest specjalista w dziedzinie zdobywania trofeów, w przeciwieństwie do Pepa Guardioli. Dla Włocha starcie z City było w ogóle szansą na wywalczenie pierwszego pucharu w trenerskiej karierze, w znacznej części spędzonej przez niego na peryferiach wielkiej piłki.

MANCHESTER CITY POKONA CHELSEA? KURS: 2,25 W EWINNER!

Można się domyślać, że był to dla Sarriego bardzo emocjonalny dzień. Niby EFL Cup to nie są szczególnie prestiżowe rozgrywki, no ale sytuacja wygląda nieco inaczej, jeśli spojrzeć na nią oczami ówczesnego managera Chelsea. Sarri był głodny sukcesu. Chciał udowodnić swoją klasę. Pokazać nieznośnym krytykom, że się mylili, notorycznie podważając jego kompetencje.

W finale do pogromu nie doszło. Przeciwnie – na stadionowym zegarze długo utrzymywał się bezbramkowy wynik. Tuż przed końcem dogrywki Sarri postanowił zatem się upewnić, że w serii rzutów karnych wszystko pójdzie po jego myśli. Zadecydował o zmianie bramkarza. Kepa Arrizabalaga miał opuścić plac gry, a do zajęcia jego miejsca przygotowany był Willy Caballero. Golkiper cieszący się reputacją speca od bronienia jedenastek. Problem w tym, że Kepa miał zupełnie inne plany na decydującą część spotkania.

Doszło zatem do jednego z najbardziej kuriozalnych skandali w najnowszej historii angielskiego futbolu.

Kepa koniec końców postawił na swoim i pozostał na murawie. Jednak w karnych nie uratował swojego zespołu. W sumie z dzisiejszej perspektywy trudno już orzec, co było większą pomyłką działaczy Chelsea – ściągnięcie do Londynu Sarriego, czy właśnie Kepy. Ale już tamten incydent zwiastował, że obaj panowie na Stamford Bridge furory nie zrobią.

***

Ostatnie starcie Chelsea z Manchesterem City zakończyło się zwycięstwem Franka Lamparda 2:1. Jak będzie dzisiaj? Jaką historię tym razem napiszą piłkarze z Manchesteru i Londynu? Cóż – oby taką, którą warto będzie po latach wspominać.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach
EURO 2024

Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

AbsurDB
2
Jedenastka nieobecnych na Euro 2024 – po jednym z każdego kraju

Anglia

Anglia

Poruszający wywiad Richarlisona. Brazylijczyk przyznał się do walki z depresją

Maciej Szełęga
8
Poruszający wywiad Richarlisona. Brazylijczyk przyznał się do walki z depresją

Komentarze

2 komentarze

Loading...