Reklama

Nikt nie czekał, każdy potrzebował. Dziś o 18:00 esencja Ekstraklasy!

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2020, 10:58 • 3 min czytania 23 komentarzy

Na koniec 2020 roku dostaliśmy niezasłużony deser. Sto procent Ekstraklasy w Ekstraklasie, esencja z esencji – Wisła Płock na swoim placu budowy podejmie Podbeskidzie Bielsko-Biała, które zamierza pobić rekord w liczbie straconych goli. Być może nikt z was na ten mecz nie czekał, ale każdy go potrzebował. To będzie oddzielenie chłopców od mężczyzn, niedzielnych obserwatorów od prawdziwych wyjadaczy. 

Nikt nie czekał, każdy potrzebował. Dziś o 18:00 esencja Ekstraklasy!

No powiedzcie, jak tu nie ostrzyć sobie zębów?

Wisła Płock:

  • jedno zwycięstwo w ostatnich sześciu kolejkach (poniedziałkowe przełamanie w Gdańsku)
  • druga od końca ofensywa ligi
  • trzy strzelone gole w siedmiu domowych meczach, czyli będzie ogień
  • Cillian Sheridan w ataku (bez bramki w ESA od 864 minut)
  • Filip Lesniak w pomocy, Dominik Furman znów będzie się uczył poważnego grania

Podbeskidzie:

  • ostatnia drużyna w tabeli
  • najgorsza ofensywa ligi
  • najgorsza defensywa ligi (34 stracone gole w trzynastu meczach!)
  • artyści w obronie i nie ma znaczenia, czy zagra Baszłaj, czy Rundić, czy Komor, czy ktokolwiek inny
  • brak starego trenera – którego piłkarze wcale nie mieli dość – i brak nowego, awaryjnie na ławce będzie Hubert Kościukiewicz

Dokładając do tego wymarzoną dla widowiska piłkarskiego scenerię i termin, po prostu nie wypada w piątek o 18:00 robić czegoś innego, jak raczyć się tym spotkaniem. Następnej okazji na takie wydarzenie prędko nie będzie!

Reklama
***

A już tak całkiem serio, mamy typowy mecz za sześć punktów na dole tabeli. Mimo że jednych i drugich punktowo przepaść nie dzieli, to gospodarze są wyraźnym faworytem. Ogarnęli się na koniec, wygrali z Lechią i przystąpią do rywalizacji w zupełnie innych nastrojach niż Podbeskidzie. Z perspektywy bielskich kibiców cała nadzieja w tym, że Kościukiewicz odejdzie od planu usilnie wdrażanego przez Krzysztofa Brede i zarządzi całkowitą murarkę, byle nie przegrać. Dla widzów niestety może to oznaczać kolejny płocki koszmar, bo jeszcze nas chwilami prześladują paździerzowate mecze “Nafciarzy” z Cracovią, Pogonią i Górnikiem Zabrze.

Z drugiej strony, nie wierzymy, żeby “defensywa” gości znów czegoś nie wywinęła. Podbeskidzie w tym sezonie czyste konto zachowało tylko raz i to głównie dlatego, że Paweł Tomczyk ze Stali Mielec zmarnował stuprocentową sytuację. Nie zazdrościmy Kościukiewiczowi, bo o ile w drugiej linii może jednak wybierać między mniejszym a większym złem, tak zestawienie środka obrony wydaje się nie mieć żadnego znaczenia. Nie licząc kontuzjowanego Kornela Osyry, wszyscy stoperzy zdążyli już w tej rundzie potwierdzić swoją permanentną beznadziejność. Każdy wybór będzie kiepski.

Prawdopodobieństwo kolejnych straconych bramek zwiększa fakt, iż Podbeskidzie najgorzej w lidze broni przy stałych fragmentach gry (14 goli), a Wisła Płock mimo odejścia Dominika Furmana nadal w większości się na nich opiera (osiem trafień z trzynastu).

Krótko mówiąc – chcemy wierzyć, że nie ma dziś opcji, by skończyło się na 0:0. Do boju, niech przegra słabszy!

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

23 komentarzy

Loading...