Reklama

Piast wpadł z bejsbolami i zdemolował Podbeskidzie

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2020, 20:53 • 4 min czytania 48 komentarzy

Jeszcze chwila i za nazwanie kogoś w dyskusji “obrońcą Podbeskidzia” sądy zaczną wymierzać kary grzywny lub więzienia w zawieszeniu, bo będzie to naprawdę poważna obelga. Niby już wiedzieliśmy, że bielski beniaminek w tyłach zupełnie nie dojeżdża, ale i tak ciągle nas zaskakuje, jak bardzo można się kopać po czole. A że gospodarze trafili na dobrze dysponowanego Piasta Gliwice, skończyło się na klęsce 0:5. Dla drużyny gości było to najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w historii jej ekstraklasowej rywalizacji.

Piast wpadł z bejsbolami i zdemolował Podbeskidzie

Trener Podbeskidzia, Krzysztof Brede po kolejnych meczach mówił, że tak dalej być nie może. Wściekał się na kolejne “wielbłądy” indywidualne swoich zawodników, przez które przegrywał nawet spotkania, w których jego zespół nieźle się prezentował. Co tydzień próbował wstrząsnąć swoimi podopiecznymi, rotował składem, dawał szanse i nic. Ciągle to samo. Można załamać ręce.

Ligowy cykl życia bielskiego beniaminka znakomicie na profesjonalnie wykonanej grafice przedstawił Leszek Milewski. No powiedzcie, że tak ono nie wygląda!

Dziś było wszystko.

Reklama
  • tradycyjna rewolucja w obronie – Danielak na prawej, Modelski na lewej, a do środka wrócił Komor;
  • niezły początek, gra chwilami się kleiła;
  • po akcji Modelskiego i zamieszaniu w polu karnym Plach zdołał wybronić strzał Bilińskiego;
  • no i 0:2 do przerwy, potem już się posypało.

Zmorą “Górali” ciągle są poważne błędy indywidualne, których po prostu można uniknąć.

pierwszy gol – strata Figla przed własnym polem karnym (powrót do wyjściowego składu po pięciu kolejkach), dośrodkowanie Steczyka i nieudany strzał Chrapka, który zamienił się w asystę do Świerczoka;
drugi gol – rzut karny po przewinieniu Komora na Świerczoku, choć tu mamy duże wątpliwości;
trzeci gol – Roginić nie upilnował Malarczyka po rzucie rożnym;
czwarty gol – Danielak miał już wywalone na cokolwiek w defensywie, a Milewski założył “siatkę” Komorowi i uprzedził Peskovicia.

Piąty gol to ogólna demolka wszystkiego, niektórym zawodnikom beniaminka już nawet nie chciało się wracać. A przecież to nie koniec fatalnych pomyłek, goście wszystkich nie wykorzystali. Na przykład po złym rozegraniu Baszłaja, Badia zmarnował podanie Świerczoka i posłał piłkę nad poprzeczką.

Można gdybać, że gdyby Biliński na początku spotkania trafił, to mecz ułożyłby się inaczej. Albo gdyby zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy ten sam napastnik z dwóch metrów nie przywalił w słupek, tylko w bramkę. Można, ale w przypadku Podbeskidzia tego typu historie zdarzają się tak często, że nie sposób już w jakikolwiek sposób szukać tu usprawiedliwienia czy zwalać winę na pecha. Jak to powiedział w przerwie sam Biliński przed kamerami Canal Plus “otwarte wrota i róbcie, co chcecie”. Ale tym razem i on nie schodzi z boiska z czystym sumieniem. Mógł mieć dwa gole, nie ma żadnego. Po raz pierwszy po awansie jego celny strzał nie zakończył się bramką.

W Piaście wszyscy zadowoleni, każdy się nachapał. Świerczok trafił w piątym spotkaniu z rzędu, dziś na dodatek dwukrotnie. W takiej formie zaraz zagrozi Tomasowi Pekhartowi w walce o snajperską koronę. Skrzydłowi dołożyli się do wyniku – Badia asystował po rzucie rożnym, Steczyk miał duży udział przy pierwszym golu i ogólnie dawał radę (świetnie rozrzucał grę). Stoperzy – Malarczyk z golem, Huk z kluczowym podaniem, czyste konto w tyłach. Boczni obrońcy – z asystami. Rezerwowi – Milewski i Alves z bramką, Lipski z udziałem przy ostatnim trafieniu. Jeszcze chwila i jakiś konkret w ofensywie zaliczyłby Plach.

Co do sędziowania, Piastowi na pewno jeden karny się należał. Sędzia Łukasz Szczech podyktował go jednak po faulu (?) Komora na Świerczoku, choć dla nas znacznie bardziej kwalifikujące się do użycia gwizdka było starcie Baszłaja z Jodłowcem. Co do sprawiedliwości wyszło na zero, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

Reklama

Piast jest niepokonany od sześciu kolejek, fala wznosząca coraz wyższa. Podbeskidziu pozostaje nie skompromitować się z Wisłą Płock (nawet w to jesteśmy w stanie uwierzyć), a potem trzeba wrzucić granat do składu i zdecydowanie się wzmocnić zimą. Czy klocki od nowa będzie układał Brede? Nie wiadomo. Jego posada podobno wisi na włosku, ale nadal uważamy, że to nie on jest najbardziej winny całej sytuacji.

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

48 komentarzy

Loading...