Analizując Lechię przed sezonem, w ramach cyklu Odkrywamy Karty, zastanawialiśmy, czy to może być nudny sezon dla kibiców tego klubu. No bo z jednej strony to wciąż jest ekipa zbyt mocna na spadek, ale jednocześnie tak przeciętna kadrowo, że nie może liczyć na walkę o podium. I cóż, wygląda na to, że to była trafna analiza. Lechia tonie w przeciętności, a jej fani powoli mogą spisywać bieżące rozgrywki na straty.
Trzy porażki z rzędu bez strzelonej bramki. 0:2 z Piastem, 0:1 z Lechem, 0:2 z Legią. Trzeba przyznać, nie był to łatwy terminarz – skoro Piast powoli się odradza – natomiast gdańszczanie zaprezentowali naprawdę mało. Byli nudni i schematyczni, mieli też trochę pecha (niesłusznie nieuznany gol z Kolejorzem), ale trudno się nad nimi litować. Mają mało argumentów, gdy trzeba mierzyć się z kimś mocniejszym.
Tak naprawdę w tym sezonie rywala tego typu ograli tylko raz, kiedy wyszarpali 3:2 ze Śląskiem Wrocław. Na pozostałe zwycięskie punkty składają się starcia z beniaminkami i Wisłą Kraków, która przecież ograła tylko Stal i Podbeskidzie.
Gdy pojawia się ktoś lepszy, nie jest dla Lechii wyrozumiały. 1:3 z Rakowem czy 0:3 z Górnikiem bolało, ale jednocześnie odzwierciedlało sytuację boiskową. Lechię od swoich pogromców dzieliła różnica klasy i nawet remis byłby osiągnięciem, ale przeciwnicy nie mieli zamiaru odpuszczać.
Przyczyn, dlaczego sprawy mają się tak, a nie inaczej, nie trzeba szukać daleko. Odpowiedź jest całkiem prosta: Lechia ma dziś zbyt ubogą kadrę, żeby liczyć się w tej przeciętnej lidze. Przyjrzyjmy się jej formacjom.
BRAMKARZE
Ukuło się stwierdzenie, że Lechia ma między słupkami ogromny komfort, bo golkiper numer dwa – Alomerović – nadawałby się na jedynkę w ¾ klubów Ekstraklasy. Dziś widać: to bzdura. Alomerović wskoczył za Kuciaka i niespecjalnie sobie poradził, zawalając bramkę ze Śląskiem. Jednak coś do zmiany Stokowca skusiło i była to nieszczególna forma Kuciaka. Słowak wykręcił u nas marną średnią not 4,67, a Ekstrastats liczy mu 68% obronionych strzałów (bez meczu w Warszawie). Dla porównania choćby Stipica ma 82%, Niemczycki 79%, Lis i Putnocky po 75%.
Innymi słowy, Kuciak nie jest już tak skuteczny jak kiedyś. A pamiętajmy, że gdy Lechia odnosiła swoje największe sukcesy za Stokowca, jej bramkarz był w kapitalnej formie i bronił niejednokrotnie w cholernie trudnych momentach.
OBROŃCY
Z formą zjechał Michał Nalepa – kuriozalna interwencja na karnego z Lechem, brak tej pewności siebie, co kiedyś. Z wyjątkami (mecz z Podbeskidziem) przeciętny jest Pietrzak. Podobnie Fila i Kopacz, mają u nas średnią not odpowiednio 4,80 i 4,91. A Lechia traci dużo bramek – już osiemnaście, w górnej ósemce tylko Jagiellonia broni gorzej.
I teraz ktoś powie: to wina Stokowca, że niektórzy piłkarze cofnęli się w rozwoju, a niektórzy zatrzymali! Chyba jednak nie bardzo. Rozwój piłkarze determinuje na przykład rywalizacja, natomiast tej w Lechii nie ma. Bo kogo trener może wpuścić? Kobrynia, przeciętnego Tobersa, katastrofalnego Malocę? Dajcie spokój. Jeszcze niedawno mógł wybierać z Augustyna, Mladenovicia, nawet Nunesa, a teraz jego pole manewru jest skromniutkie.
POMOCNICY
Żal ściska dupę, gdy patrzy się choćby na skrzydła gdańszczan. Mihalik jest koszmarny, ten gość to jakieś zaprzeczenie instytucji dryblingu. Na przykład z Lechem miał skuteczność pojedynków na dramatycznym poziomie 22%. Troszeczkę lepszy jest Haydary, ale on z kolei nie ma liczb – gol i asysta. Najlepszy z tego tria, czyli Conrado, jest z kolei chimeryczny. Potrafi zagrać świetnie, jak ze Śląskiem, by potem dać dwie fatalne partie. Zresztą jak przyjrzycie się grze Brazylijczyka, to on raczej nie robi przewagi z boku boiska – bardzo często dośrodkowuje, ale by – w stylu Haraslina – minąć rywala czy dwóch, to raczej niezbyt.
Jakimś wyjściem byłoby przesunięcie na bok Saiefa, najlepszego piłkarsko, natomiast wówczas robi się dziura w środku boiska, której nie zasypie się przecież Gajosem. Zresztą środek Lechii to synonim słowa „bezbarwność”, bo kreacji i konkretów tam jest tyle, co kot napłakał. Pomocnicy z tej części boiska zaliczyli w sumie… dwie asysty.
Znów można by się czepiać Stokowca, dlaczego nie wyciska z tej ekipy więcej, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że z Gajosa, Makowskiego czy nawet Kubickiego trudno wyciągnąć coś sensowniejszego. To przeciętni piłkarze, jedynie Kubicki bywał solidny.
NAPASTNICY
Tutaj jest w miarę w porządku, bo Flavio ma siedem goli, a Zwoliński trzy. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że w lepszym zespole ich liczby wyglądałyby jeszcze korzystniej. No a w Gdańsku ze stwarzaniem okazji jest problem. Ekstrastats wyliczył ekipie Stokowca 18 takich momentów. To piąty wyniki od końca w lidze. Lider tej klasyfikacji, Raków, nie jest widoczny nawet na horyzoncie – 39 stworzonych setek.
*
Jakby tych problemów było mało, Stokowiec musi kombinować z młodzieżowcem. Makowski wygląda tragicznie, nie wiadomo, co chce grać, snuje się w środku pola i z tego sezonu można mu pamiętać jedynie wczorajsze wejście w Kapustkę. Sopoćko (rezerwowy w Podbeskidziu 19/20) – cóż za zaskoczenie – nie daje rady piętro wyżej. Promowany ostatnio Kałuziński też problemu nie rozwiązuje.
Od czasu gdy Fila wyszedł z wieku młodzieżowca, Lechia grywa w dziesiątkę od pierwszej minuty. Nie mamy większych wątpliwości: gdyby nie mus, trener nie korzystałby z juniorów, bo ich nie ma.
Co gorsza, biorąc pod uwagę całą kadrę, trudno podejrzewać, że zimą sytuacja kadrowa Lechii się zmieni. Pierwszy transfer już jest, rywalizację ma wzmocnić Mykola Musolitin, 20-letni prawy obrońca z ligi łotewskiej, który przez dwa miesiące nie mógł znaleźć nowego pracodawcy. Pewnie, to też mistrz świata do lat dwudziestu z Ukrainą, ale chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, jak mało to znaczy. I jeśli Lechia zimą planuje dalej takie ruchy, czyli uzupełnienia, a nie wzmocnienia, to trudno patrzeć na resztę sezonu przez różowe okulary.
A w obecnej sytuacji finansowej nie można wierzyć w nic innego.
I to nie jest tak, że chcemy wybielać Stokowca, bo nawet tak przeciętna Lechia nie może tracić punktów w takim stylu jak choćby z Pogonią, ale po prostu dostrzegamy z jakim materiał szkoleniowiec pracuje. Trudno z niego uszyć coś innego niż garnitur na bal dla miejsc 6.-12..
Fot. FotoPyk