– Przy lepszej pracy osób zarządzających, Cracovia co roku mogłaby walczyć o awans do europejskich pucharów. Z takim budżetem, z takimi możliwościami – absolutny mus. Inna sprawa tyczy się Wisły, tu moje zdanie jest takie, że nie zawsze zawodnik z bogatym CV będzie odpowiednim trybikiem do danej drużyny, stąd ograniczone możliwości na boisku. Ludzie odpowiedzialni za transfery powinni klepnąć się w pierś, powiedzieć “zawiniłem”, albo szukać piłkarzy za mniejsze pieniądze, ale z charakterem! – mówi Wojciech Skrzypek, wychowanek Wisły z lat 80. i były bramkarz Cracovii, z którym porozmawialiśmy m.in. o polityce “Pasów”, traktowaniu Mateusza Wdowiaka oraz zaniedbaniach transferowych Wisły.
Gdy patrzy pan dzisiaj na derby Krakowa, pojawia się myśl “kiedyś to było”?
Oj, tak. W Wiśle spędziłem osiem lat, od 10. do 18. roku życia, i muszę przyznać, że nawet rozgrywki juniorskie cechowały się wyjątkowym ciężarem gatunkowym. Aspekt psychologiczny odgrywał duże znaczenie, to były prawdziwe, krwiste derby. Za młodu człowiek zawsze się na nie dodatkowo motywował, a dzisiaj mam to szczęście, że nadal mogę ten stan rzeczy podtrzymywać. Jestem bramkarzem Wisły w zespole oldbojów, a wcześniej Cracovii! Zawsze wychodziłem z założenia, że nieważne, po jakiej stronie grasz, skoro dajesz z siebie 100%. Komuś to może się nie podobać, ale taka jest moja opinia.
Czyli przechodzenie z jednej strony Wisły na drugą nie jest dla pana profanacją?
Piłka to zawód, zawsze będę to powtarzał. Nieważne, czy grasz w Wiśle, Cracovii, Legii czy Widzewie. Jeżeli dla każdego klubu oddajesz serducho, powinieneś być szanowany. Osobiście nigdy nie spotkałem się ze złym traktowaniem ze strony kibiców ze względu na prezentowanie takich, a nie innych barw klubowych. Zawsze starałem się być po prostu sobą, choć zdaję sobie sprawę, że taka postawa nie należy do popularnych w naszym kraju.
CRACOVIA WYGRA W DERBACH? 2,42 W TOTALBET!
Fanatycznych kibiców chyba by pan nie przekonał.
Nigdy nie mów nigdy! Teraz jesteśmy w jednym miejscu, a za jakiś czas możemy być w zupełnie innym. Mówię to w kontekście szczególnie młodych zawodników, którzy całą przyszłością mają przed sobą. Dzisiaj jako 20-latek możesz być w Cracovii, a za pięć lat w Wiśle. Takie jest życie, lubi płatać figle. W moich czasach, w drużynach trampkarskich, grali stricte zawodnicy z Krakowa lub jego najbliższych okolic. To był pewien utarty, naturalny schemat. Byłeś z osiedla należącego do Cracovii? Grałeś dla Cracovii i na odwrót. Dzisiaj to się zmieniło, powiedziałbym wręcz, że zapanował przerost formy nad treścią. Kibice przesadzają. Zawsze będę powtarzał, że oni powinni być wyłącznie od kibicowania, a niestety widzimy, że niekoniecznie tak jest.
Czyli tęskni pan za widokiem piłkarzy z regionu?
Nieważne, o jakiej drużynie mówimy, moim zdaniem powinna przeważać liczba piłkarzy z regionu. Dlaczego? Oni się z klubem utożsamiają, bardziej przyciągają kibiców. To dla mnie niezrozumiałe, że nadchodzące derby nie będą derbami krakusów, tylko obcokrajowców. Zarówno jeśli chodzi o barwy Cracovii, jak i Wisły. Szkoda, bo wiem, że po Polsce porozchodziło się wielu zawodników, którzy z różnych przyczyn byli w Krakowie niechciani. Bynajmniej nie dlatego, że są za słabi. Gdybym miał taką władzę, nigdy bym do czegoś takiego nie dopuścił.
Spójrzmy na przykład Mateusza Wdowiaka. To jest dla mnie horrendum, bo jak można tego chłopaka traktować w ten sposób? Wychowanka? Piłkarza, który zrobił dla Cracovii tyle dobrego? Skrzydłowego, który w optymalnej formie jest jednym z najlepszych w Polsce? Śmieszy mnie gadanie “on chce za dużo pieniędzy”, no błagam. Jeśli jestem wychowankiem i zarabiam 10 tysięcy złotych, a jakiś obcokrajowiec, który wcale nie jest ode mnie lepszy, zarabia 40 tysięcy, mam prawo się zdenerwować.
Z trenerem Probierzem miałby pan niezłą pogawędkę nie tylko o Wdowiaku. Skład złożony z dziesięciu obcokrajowców jest kolejnym polem do dyskusji.
To jest dla mnie chore, chore! Przepraszam bardzo, ale w czym oni są lepsi od Polaków? W tym, że są z zagranicy? Za przeproszeniem – gówno prawda.
ZWYCIĘSTWO WISŁY? 3.05 W TOTALBET!
Wróćmy jeszcze do Wisły. Co uważa pan o hierarchii, która zapanowała wraz z przyjściem do klubu Kuby Błaszczykowskiego?
Nie chciałbym oceniać kompetencji Kuby, ale mam wątpliwości, czy on aby na pewno do tego wszystkiego dorósł. Mam wrażenie, że jednoczesne zarządzanie klubem i granie w piłkę nie jest dla niego dobrym układem. Nie wnikam, czy ludzie odpowiedzialni za Wisłę zostali dobrze dobrani, tego nie wiem, natomiast fakt, że tak została zbudowana hierarchia, jest zupełnie inną sprawą. Trzeba się poważnie zastanowić, czy obrana droga jest tą właściwą. Poza tym pojawiają się wątpliwości, czy zwolnienie Artura Skowronka wynikało tylko z kwestii sportowych. Tu bym się kłócił, byłem zawodnikiem i potrafię dostrzec, jak pewne rzeczy rozstrzygają się zakulisowo.
Nie ma pan wrażenia, że kibice Wisły trochę przesadzają? Oczekują wiele, mimo że optymalnym pułapem dla obecnego zespołu jest raczej środek tabeli.
Ja bym zapytał inaczej: dlaczego mówimy o środku tabeli? Dlaczego w klubie są zawodnicy, którzy nie potrafiliby wznieść Wisłę na nieco wyższy poziom? Brakuje nie tylko jakości, Wisła gra w kratkę, bo nie ma zawodników, którzy za herb oddawaliby serducho. Przy transferach często patrzymy na umiejętności, nie biorąc pod uwagę charakteru człowieka czy jego podejścia do uprawiania sportu. To błąd. Jako były zawodnik i trener nie patrzę wyłącznie na potencjał piłkarski, ale również na aspekt myślenia, moim zdaniem to podstawa. U nas się utarło, że jeśli zawodnik jest szybki, skoczny, bramkostrzelny itd., to będzie się nadawał. Może jestem chory na tym punkcie, ale najbardziej zwracam uwagę na inteligencję piłkarzy. Czasami słyszę, że ktoś przeszedł obok meczu, nie pokazał zaangażowania. Moje pytanie jest proste: co ktoś taki robił na boisku w koszulce klubu ekstraklasy?
Uważam, że przy lepszej pracy osób zarządzających klubem Cracovia co roku mogłaby walczyć o awans do europejskich pucharów. Z takim budżetem, z takimi możliwościami – absolutny mus. Inna sprawa tyczy się Wisły, tu moje zdanie jest takie, że nie zawsze zawodnik z bogatym CV będzie odpowiednim trybikiem do danej drużyny, stąd ograniczone możliwości na boisku. Ludzie odpowiedzialni za transfery powinni klepnąć się w pierś, powiedzieć “zawiniłem”, albo szukać piłkarzy za mniejsze pieniądze, ale z charakterem! Zapewniam, że sam znalazłbym takowych w regionie krakowskim lub w niższych ligach w Polsce. Wystarczająco dobrych, z sercem do umierania za dany herb. Nie chodzi o to, że się wymądrzam, nie, po prostu obu klubom życzę dobrze. Traktuję krakowski sport jako jedność.
Rozmawiał KAMIL WARZOCHA
Fot. FotoPyK