
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 02.12.2020 14:26 przez
redakcja
Gdy Bartosz Kapustka wracał do Legii, wątpliwości było sporo. Powracał do ESA ewidentnie na tarczy, na odbudowę, a w Legii nigdy tego czasu na odbudowę piłkarzy wiele nie ma, trzeba ciągle robić wynik. Gdyby patrzeć po marce, to jasne, w Polsce wciąż ją miał. Ale gdyby spojrzeć na pozycję w klubie, to za nim były długie, stracone miesiące bez grania. Do tego gdzie jak gdzie, ale w Legii konkurencja do składu jest spora, więc nie było wcale takie oczywiste, że to po prostu odpali. Ale teraz, choć warto wciąż być ostrożnym, można powiedzieć, że widać przebłyski. Przebłyski każące sądzić, że warszawski etap da mu oddech, a może i drugie piłkarskie życie.
LICZNE WĄTPLIWOŚCI
Ta przerwa od grania była u Kapustki zdumiewająco długa. W sezonie 17/18 został wypożyczony do Bundesligi, ale więcej pograł tylko na koniec jesieni 2017 roku. Abstrahując od styczniowego meczu z Eintrachtem, gdzie dostał połowę, później dostał tylko dziewięć minut. Jego trener, Christian Streich, nigdy nie bał się mówić o brakach swojego młodego podopiecznego. Na początku współpracy wytykał mu zaległości w przygotowaniu fizycznym i niewystarczającą pracę w defensywie, a pół roku później nie ukrywał swojej irytacji wieloma prostymi błędami, które Kapustka popełniał bez większej presji ze strony rywali.
Później mało ekskluzywny epizod w drugiej lidze belgijskiej – nawet tam nie było szału – a także występy w drugiej drużynie Leicester. W piłce, gdzie czas płynie szybko, to ogromnie długo na marginesie futbolu.
Łączy bilans 4 lat na Zachodzie:
W ciągu czterech lat na obczyźnie piłkarz ten rozegrał zaledwie 34 mecze w seniorskiej piłce klubowej (w minionym sezonie żadnego).
-
4 dla Leicester (tylko w krajowych pucharach, bez debiutu w Premier League)
-
9 dla Freiburga (7 w Bundeslidze)
-
21 w drugiej lidze belgijskiej dla OH-Leuven
Kapustka, przychodząc do Legii, próbował wydobyć się z naprawdę głębokiego dołu, na który składały się też urazy, wyjątkowo pechowe, na przykład wykluczające go z młodzieżowego Euro. Ale nie szukając wymówek, na pewno sam też pomógł ten wykop zrobić. Z drugiej strony, po tak złej przygodzie z zachodnią piłką, zaczęliśmy się tym poważniej zastanawiać: a może był mocno przeceniany? Może i jego dyspozycja w Cracovii bywała chimeryczna, ligi nie wciągał nosem? Potem ten mecz z Irlandią Północną, a wiadomo, jak jeden błysk na turnieju potrafi zbudować pozycję. Tak dzieje się na każdych finałach, że ktoś się promuje, a po jakimś czasie okazuje się, że akurat miał swój moment, którego regularną formą nie jest w stanie poprzeć.
WEJŚCIE DO LEGII
Kapustka u Vuko wchodził z Omonią z ławki za Rosołka, dostał kwadrans z Rakowem, zagrał od pierwszej minuty z Wisłą Płock i Górnikiem Zabrze. Z zabrzanami, w ostatnim meczu u Vuko, zszedł w przerwie. Żaden z jego meczów u Vukovicia nie zachwycił, nawet z Jagą, gdzie zaliczył asystę, szału nie było. Spotkanie z Wisłą Płock było dla niego równie zawstydzające, co mecz z Górnikiem, bo Kapustka też był jednym z tych, którzy nie potrafili na tle przeciętnej płockiej drużyny pokazać polotu w ofensywie.
Vuković podkreślał, że Kapustka potrzebuje czasu, wierzył w niego, ale finalnie sam tego czasu nie dostał. Natomiast kluczowe było to, że Vuko widział Kapustkę na bardziej ofensywnej pozycji, a nawet na skrzydle. Niby nic dziwnego, ale jednak dzisiaj widzimy tego piłkarza w innym wydaniu i w takim się odnajduje.
MICHNIEWICZ, CZYLI STARY ZNAJOMY
Bardzo ciekawe, że jeszcze w sierpniu rozmawialiśmy na antenie Weszlo.fm o Kapustce z Czesławem Michniewiczem. To będzie obszerny cytat, ale rozmowa kręciła się wokół Kapustki, co z dzisiejszej perspektywy jest tym cenniejsze.
Jak oceniasz transfer Bartosza Kapustki do Legii?
Z mojej perspektywy, patrząc z boku, znając zarówno jego umiejętności oraz poziom sportowy, jak i jego ostatnie problemy: dla niego to może być dobry ruch. Dla Legii również. Chłopak ma olbrzymi potencjał, jeśli zdrowie dopisze, myślę, że ten potencjał pokaże. Oczywiście nie wszystko od razu, na pewno na początku będzie musiał się zaadaptować, wywalczyć miejsce, bo nikt mu tego za darmo nie da. Ale jeśli wywalczy sobie minuty w każdym kolejnym meczu, to na pewno będzie pokazywał swój potencjał. Co do tego myślę wszyscy są zgodni, zwłaszcza ci, którzy z nim grali czy pracowali, jak w moim przypadku.
Jestem spokojny o jego umiejętności. Te umiejętności na pewno wystarczają na Ekstraklasę i myślę, że będzie przewyższał wielu zawodników na swoich pozycjach w innych klubach. Po prostu ma potencjał.
To czemu ten potencjał przez ostatnie lata ukrywał?
Gdyby dzisiaj ktoś z Ekstraklasy dostał propozycję transferu z pierwszej trójki Premier League, na przykład z Liverpoolu, to myślę że nikt by się nie zastanawiał. Mówię tu także o swoich zawodnikach z obecnej i byłej reprezentacji. Każdy by chciał spróbować. Jeśli wyjdzie – jesteś w potężnej drużynie, kariera stoi otworem. Jeśli nie wyjdzie – zawsze możesz pograć w nieco słabszym klubie, zawsze z Liverpoolu czy Leicester możesz odejść do trochę słabszego zespołu. Tutaj mówię o wyborze Bartka, wiele się dyskutuje, że za silna liga, za silny klub, za silni zawodnicy. Ale przypominam, że rok temu w marcu graliśmy z Anglikami, z reprezentacją młodzieżową, zremisowaliśmy 1:1. Grało tam między innymi dwóch kolegów Bartka z Leicester, ale grał też Phil Foden. On nie wygląda jak gladiator. To jest mit, że liga angielska to tylko fizyczność. To nie jest tak, że Bartek nie poradził sobie przez warunki fizyczne.
(…) Gdzie widziałbyś Bartka w Legii? Na jakiej pozycji, za kogo mógłby wskoczyć do składu?
Nie będę tutaj wchodził w kompetencje Aco Vukovicia, on doskonale będzie wiedział, gdzie Bartek najlepiej się sprawdzi. Natomiast mogę powiedzieć, jak grał u mnie. Graliśmy w ustawieniu bez skrzydłowych, 4-3-1-2, grał jednego ze środkowych pomocników, czasem dziesiątkę, pod napastnikami. Grywał też jako skrzydłowy, ale ja bym go widział w środku. Ma świetny przegląd pola, bardzo dużo widzi, swobodnie operuje piłką, fajnie się z piłką w tłoku obraca. U trenera Nawałki grał na skrzydle, ale chyba trochę z konieczności, środek był dobrze obsadzony, na skrzydłach było trochę więcej miejsca. Tam też się świetnie sprawdzał. Może poza defensywnym pomocnikiem, może grać na każdej pozycji w linii pomocy.
I u Michniewicza jednak nie było kolorowych początków. Legia z nim w składzie odpadła z pucharów. Potem Kapustka złapał koronawirusa. Nawet jeszcze w listopadzie doznał urazu na treningu, szczęśliwie nie jakoś bardzo groźnego.
Ale jednak po zatrudnieniu Michniewicza było jasne: jeśli ktoś ma odrestaurować Kapustkę, to on. Jeśli ktoś go zna na tyle, by wiedzieć, co trzeba zrobić, by przywrócić tego piłkarza polskiej piłce, to właśnie Michniewicz, z którym znali się doskonale z młodzieżówki, i gdzie potrafił z nim pracować. I tak choć w pierwszej chwili przestawienie do środka wydawało się szaleństwem, bo Legia ma tam aż nadto opcji, tak już dziś widać, że to był strzał w dziesiątkę. To pokazuje, że Michniewicz naprawdę doskonale zna tego zawodnika, jego predyspozycje.
Kapustka już z Lechem zagrał bardzo dobre zawody, będąc wyjątkowo aktywnym. Słabiej było z Cracovią, gdzie wyróżnił się zapisaniem nowego rekordu prędkości w ESA, ustalając 34.77 km/h, co pokazuje powrót do możliwości fizycznych. Ale teraz z Piastem był zdecydowanie jednym z najlepszych na boisku. Bramka, którą otworzył granie, też swoje mówi.
Kapi♥️#LEGPIA pic.twitter.com/vO7Wg979er
— GrOcAL (@GrOcALs) November 29, 2020
To był mecz daleki od idealnego, bo Kapustka podejmował i złe decyzje. Albo były to akcje z gatunku: fajny początek, potem gorzej z drugą częścią rozegrania. Przykładowo Kapustka miał aż trzy odbiory na połowie rywala. Ale bywało, że po takim odbiorze to marnował, na przykład niedokładnym podaniem. Bywało, że szedł sam, gdy przydałoby się podać. Jak przerobił Badię w kiwce na skrzydle, to wyglądało to efektownie, ale też potem wpadał na kolejnego obrońcę.
Ale w tym momencie patrzymy na to, że u Kapustki wrócił polot, taki optymizm w grze, wiara we własne umiejętności, których nie widzieliśmy na początku sezonu. No i też nie jest tak, że to sztuka dla sztuki, potrafi się przydać zespołowi, przełożyć na coś konkretnego, może jeszcze nie tak często, jak mogłoby, ale jednak. To jest obiecujące, bo wydaje się, że czas działa na jego korzyść, raz, że ze względu na pracę z Michniewiczem, a dwa, że po tak przeciętnych zeszłych sezonach powrót do pełnej formy musi zająć dużo czasu. Nie wyrokujemy – być może zostanie przy efektownych przebłyskach. Może znów wpadnie w chimeryczność. Ale i tak to najlepszy moment Kapustki od wielu, wielu miesięcy.
Natomiast jeśli teraz, u trenera, który go ceni, na poziomie ESA, na swojej ulubionej pozycji nie będzie konsekwencji, czyli odpalenia, to będzie należało postawić pytanie: no to kiedy?
Fot. FotoPyK
Opublikowane 02.12.2020 14:26 przez
>Weszło, kiedy Jóźwiak gada że Filip Lesniak (10 meczów w lidze, 1 asysta, średnia not na Weszło 4,63) się przebudził i daje sygnały że na dobre odpali: KEEEEK co ty piłeś Bertet, Lesniak odpalił w 11 kolejce heheh rychło w czas XD
>Weszło gadające że Bartosz Kapustka (8 meczów w lidze, 1 gol, 1 asysta, średnia not na Weszło 4,43, w najmocniejszej kadrowo drużynie) się przebudził i daje sygnały że na dobre odpali: Nie no, spoko, jeszcze będą z niego ludzie, trzeba mu było dać trochę czasu.
Na te noty nie ma co patrzeć, bo w Legii jak piłkarz zagra poprawne zawody ale jest mniej widoczny od reszty kolegów ze środka pola to dostaje 3, a z Wisły Płock jak się ktoś nie zabije o własne nogi to dostaje 5
Poczekali by z jego ocena przynajmniej do końca rundy…
Dla mnie to dalej przepłacany kopacz nawet po tym jednym super według was meczu z Piastem
Może to głupie pytanie, ale jak w ogóle sprawdzić średnią not?
Zasadniczą roznicą jest postać trenera oraz przyjetych celów redakcji. Płacę i wymagam.
Ci ktorzy znaja gostka z Krakowa wrozyli Kapustce spadek formy i dlugi okres na grzanie lawy Woda sodowa w glowce dyskoteki itd itp Sprawy m in opisywane byly na portalach internetowych Wejscie polskich pilkarzy grajacych w ekstraklasie do druzyn zachodnich jedt niezwykle ciezkie Mordercze treningi siermiezny tryb zucia praca dom praca dom Nie kazdemu to odpowiada Do wszystkiego mozna dojsc ale nie kazdego stac na katorznicza prace Zobaczymy co dalej
Za karę nikt go zagranicę nie brał. Za łatwo i za szybko wszystko przychodziło (przyzwoite mecze w lidze, udane mecze na kadrze). Do tego menago który jeszcze bardziej utrwalił w nim obraz jaki to nie jest zajebisty. Bo tak prawdę mówiąc to potencjał ma na poziomie Wolskiego czy Lipskiego co najwyżej.
Wolski dla mnie był fenomenem. Nie ma co do niego nawet porównywać Lipskiego czy Kapustki, bo w podobnym wieku 19-21 przewyższał ich umiejętnościami o klasę. Cuda robił. Jakieś przebłyski przez chwilę pokazał w Fiorentinie. Potem już tylko zjazd. Błędne decyzje i coś jeszcze. Dla mnie chyba najbardziej zmarnowany polski talent w ostatniej dekadzie.
Lipski to inna półka, zagrał kilka meczów – bodajże w Ruchu – i od razu kreowano go na nowego zbawcę kadry. Podobnie jak Starzyńskiego i wielu innych. Wolskiemu piłka przy nodze trzymała się, dużo widział na boisko, potrafił zagrać. Nie wiem jak to zatracił.
Kapi ma potencjał wyłącznie na ligowy dżemik, może z trochę większą ilością owocu. Ot taki w typie Wolskiego. Nic więcej z tego nie będzie.
Zesra sie na miętowo, przeciętniak który nawet w Polsce dupy nie urywa.
Prędzej odpali maluch przy minus dwudziestu niż ten zdezelowany nieudacznik, któremu trafił się w życiu jeden mecz.
Jeszuo, przeciez to tekst sponsorowany jest…
„Gdy Bartosz Kapustka wracał do Legii” Co za głąb to napisał? Kapustka nie wracał do Legii bo nigdy w niej nie grał.
Kapustka nadaje sie do tarcia chrzanu i krecenia karuzelą, coś tam pogral z irlandia polnocna i wielki wonderkid xd
Kapustka nadaje się przede wszystkim do bigosu. A bigos jest mistrz.
Serio??? Taki długi artykuł po jednym golu!!!!!!!!! Ten cały zachwyt tym grajkiem wynika z jednej udanej akcji na Euro 2016…. zakończonej strzałem. Gość statystyki ma mega słabe i nie zmieni tego sympatyczna buzia. Powrót do Cracovii a potem koniec kariery no chyba że jakiś dobry menago upcha go do jakiegoś Tureckiego 2 ligowca….
Swoją karierę zjadł, gdy rzucił się na kasę w Anglii. Myślę, że on sam wiedział, że grał nie będzie. Trzeba było szukać mniejszego klubu, ale z szansą na grę.
Teraz może grałby w jakimś średniaku z silnej ligi. A tak, już raczej i tego nie będzie.
Może jakaś Turcja za 2-3 lata, może Rosja. W klubie, któremu bliżej do walki o utrzymanie niż puchary. Dobre i to, ale nie tak miało być:)
Wybrał imprezowe życie i karierę „przy okazji”. Co jest jego sprawą.
Gość podobno wybrał Leicester mając ofertę z Ajaxu, jak Ajax kogoś chce ściągnąć to raczej ma na niego pomysł, wystarczy spojrzeć na Milika. Nie nam oceniać, jak chciał zarobić hajsik zamiast grać i się rozwijać to spoko, tylko teraz nie róbmy z niego jakiejś gwiazdy i nie pchajmy na siłę do reprezentacji. Poziom Lesniaka