Istnieje spore prawdopodobieństwo, że ktoś wyrwał dzisiaj piłkarzy obu ekip sprzed telewizorów lub z ferii zimowych na stoku górskim. Byli ospali, bez polotu, może po porannym kacu. Biegać jakoś wybitnie się nie chciało, składnych akcji tyle, co kot napłakał, niedokładności cała masa. Ot, pierwszoligowy dżemik w środku tygodnia, istny antyfutbol. Drodzy państwo, tu nawet sędzia nie miał czego zepsuć, bo naprawdę nie było czego. Mecz do zapomnienia, nikt o piłkę się nie zabijał, obu zespołom ewidentnie pasował remis jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Cholibka, ten mecz równie dobrze mógł się w ogóle nie odbyć.
Początek spotkania był, hmm, całkiem interesujący. Najpierw Karol Knap przylutował w budynek za bramką Loski, a niedługo później, po przeciwnej stronie, zamach na panele fotowoltaiczne popełnił Michal Hubinek. Co tu dużo mówić, szykowała się prawdziwa gratka przy popołudniowym obiedzie dla koneserów.
I była.
Pierwsze 45 minut to istny paździerz lub – jak kto woli – taktyczny przysmak. Ciekawy o tyle, że dało się zasłyszeć wiele wskazówek z ławki trenerskiej, ale na tyle w swoim zapachu odpychający, że jego konsumpcja ograniczała się do wątpliwej konieczności. Niech świadczy o tym fakt, że pierwszy celny strzał miał miejsce dopiero w ostatniej akcji pierwszej połowy. Dobra, strzał tylko w teorii, po piłka ledwo dotoczyła się do bramki. Co prawda Termalica prowadziła grę, miała nawet 75% posiadania piłki, lecz wynikało z tego niewiele. Puszcza nawet dla „Słoni” okazał się zbyt gęsta, broniła dzielnie swoich rejonów do samego końca.
Najciekawsze fragmenty spotkania przed zmianą stron:
- Longi, ty nie dotykaj, bo zawsze będzie faul!
- W drużynie nie może być dziesięciu pracujących i jeden stojący! Jeden nie przesuwa, nie biega, inni muszą za niego zapieprzać.
- Wiktor, ty cały czas robisz to samo. Ustaw się dobrze!
- Wiktor, gramy 90 minut w niedzielę! Idziesz, zostań.
- Czy ty tego nie widzisz chłopie? Dwumetrowy spalony!
Wszystko to zasponsorowane przez trenera Tułacza przy linii bocznej, czyli jedynego powodu, dla którego warto było potraktować te 90 minut jako podcast. Serio.
Najciekawsze fragmenty spotkania po zmianie stron:
- Eee, to będzie tak, noooo, drugi celny strzał w całym meczu
***
Takie pierwszorzędne widowisko znów udowadnia, że wzmożona częstotliwość spotkań w I lidze nie wpływa najlepiej na poziom sportowy rywalizacji, który zapowiadaliśmy przecież jako najciekawszy od lat. Ba, on niekiedy spada na łeb i szyję, a akurat w tym przypadku mówimy o ekipie lidera i drużynie liczącej się w walce o baraże, nie o dole tabeli. Niestety na jedno mięsiste starcie przypada więcej paździerzy niż zwykle, do czego musimy się przyzwyczaić.
Puszcza Niepołomice – Bruk-Bet Termalica 0:0
fot. NewsPix