Wszyscy widzimy, jak gra reprezentacja Polski. Nie najlepiej. Nie no dobra, żadne „nie najlepiej” – robimy dwójkę na środku boiska i nawet się z tym nie kryjemy. Trudno to oglądać, żadna radość z tego nie płynie, tęskni się za Stalą Mielec, a jak się można stęsknić za Stalą Mielec, to naprawdę jest przykro. Natomiast ja już nie chcę o tym, jestem przyzwyczajony, że moje oczy cierpią. Ale czy pokrzywdzone muszą być również uszy?
Krótko mówiąc – uważam, że Jerzy Brzęczek bredzi. Nie on pierwszy na tym stołku, nie ostatni, ale jednak: bredzi. I można się zastanowić, kiedy ostatnio selekcjoner z taką regularnością wypluwał z siebie coraz głupsze zdania. Stawiam na Smudę, on był w tym mistrzem, natomiast Fornalik i Nawałka zachowywali więcej klasy. To znaczy: Fornalik wiecznie był smutny i nie mówił specjalnie dużo, a Nawałka odleciał chyba dopiero przy okazji mundialu. Natomiast turniejowa gorączka to straszna przypadłość i miał ją każdy nasz selekcjoner w XXI wieku.
Dlatego martwię się o Brzęczka, bo jeszcze nie zdążyliśmy nigdzie pojechać, a uszy więdną. Co będzie na samym turnieju? Strach się bać. W każdym razie gdyby Brzęczek tak szybko ogarniał kadrę, jak szuka sobie wymówek, Włosi dostaliby 3:0 w łeb, a Holendrzy to może i z pięć.
Selekcjoner narzeka, że nie ma meczów towarzyskich.
To jest bardzo ciekawy argument. Zastanówmy się, jak było. Czy Brzęczek najpierw przejął kadrę, potem wpadła UEFA i krzyknęła „LIGA NARODÓW, TERAZ!”, czy jednak było o tym pomyśle wiadomo od dawna. No niestety: bramka numer dwa. Dlatego Brzęczek przejmując kadrę, musiał wiedzieć, że nie będzie mógł sparować z Litwą co miesiąc i cieszyć się z tych kapitalnych wygranych. Jeśli uważał, że mecze towarzyskie są niezbędne i bez tego nie ma szans prowadzić tego zespołu, zawsze mógł odmówić podpisania kontraktu. Nikt mu pistoletu do głowy nie przystawiał.
Po drugie to nie jest tak, że UEFA stwierdziła: tylko Polacy grają Ligę Narodów, ugotujemy ich, ale reszta może sobie pykać jak chce. No nie: kraje Europy grają Ligę Narodów jak jeden mąż. Wszyscy szkoleniowcy spotykają się z tym samym problemem, choć pewnie dla nich to akurat nie jest problem. Nie ma już nawet jednego organizatora Euro, który mógłby – jak Smuda – przebimbać sobie parę lat na samych sparingach.
Więc skoro wszyscy mają takie same warunki, to po co używać tego argumentu?
Dalej – Brzęczek chwali się, że nie spadł z Ligi Narodów.
Coś ten nasz selekcjoner ma krótką pamięć. Ale dobrze, ja przypomnę: Jurku, z Ligi Narodów spieprzyłeś się z hukiem w poprzedniej edycji. Uratowało cię tylko to, że spadli też Niemcy i trzeba było zawody rozszerzyć. Gdybym był złośliwy, to bym powiedział, że to jedyny niemiecki element warsztatu szkoleniowego Brzęczka, ale wiadomo – nie jestem złośliwy.
Natomiast zamiast wypinać pierś po ordery, że wygrałeś dwa razy z Bośnią i heroicznie utrzymałeś nas w elicie, po prostu siedź cicho. Spadłeś. Uratował cię regulamin. A w kolejnej edycji postarałeś się tylko o minimum przyzwoitości.
Dalej… Lewandowski nie ogarnął taktyki, bo nie było go na dwóch treningach.
Jest to trochę bezczelne, trochę głupie, a trochę bez sensu. Selekcjoner ma w swoim składzie najlepszego napastnika świata, a w tym roku – najlepszego piłkarza świata. Kompletnie nie umie z niego skorzystać. Tenże napastnik nie oddaje już nawet celnych strzałów na bramkę, a żeby oddać strzał w ogóle, musi kopać z koła. No i na to wychodzi Brzęczek, mówiąc: co za głupek, dwa razy go nie było i już nie kuma!
Z pewnością. Jestem przekonany, że gość, który pracował z Guardiolą, Ancelottim i Kloppem, kompletnie zdurniał po tym, jak opuścił dwie jednostki. Cóż tam się musiała dziać za magia… Dobrze, że chłopak nie pogubił się na tyle i mniej więcej wiedział – gram w ataku, nie na bramce.
Natomiast jestem ciekawy, jakie instrukcje zostały przekazane pomocnikom na tych przełomowych zajęciach. Sądząc po ich grze w meczu z Włochami, musiały być cholernie mocne. Chyba że oni też nie przyszli. Poszli na wagary. Nie zdziwiłbym się, w końcu to głupi przedmiot.
Niestety, ale ręce opadają. Niech już oni grają ten swój piaseczek, zmęczą bułę w marcu, odpadną po trzech meczach na Euro, trudno. Ale żebyśmy jednocześnie nie musieli słuchać tych głupich opowieści. Jesteście smutni na boisku, to nie dobijajcie poza nim. Oczywiście nikt mnie nie posłucha, latem 2021 roku dostaniemy festiwal wymówek. Częstujcie się:
A) Było ciepło.
B) Trudy sezonu.
C) Grosicki mało grał w klubie. Milik też mało. Lewandowski akurat za dużo.
D) Skandaliczne sędziowanie.
E) Zabrakło sparingu z Litwą.
WOJCIECH KOWALCZYK