Kamil Kosowski o tym, że od początku był za uznanym szkoleniowcem, a Jerzemu Brzęczkowi brakuje doświadczenia w zarządzaniu piłkarzami tego poziomu. Grzegorz Lato o tym, aby pamiętać też o odpowiedzialności piłkarzy za grę. Bogusław Kaczmarek wspomina, jak za Beenhakkera graliśmy powoływanym z Kataru Bąkiem i skasowanym w Wolfsburgu Krzynówkiem, a obecna kadra ma największy potencjał od lat, większy niż za Nawałki. Radek Majewski ostro o zachowaniu Roberta Lewandowskiego, który jego zdaniem niesnaski powinien wyjaśniać wewnątrz szatni. Lesław Ćmikiewicz o tym, że gra mu się nie podoba, optymizmu w nim nie ma, ale krytyka Jerzego Brzęczka i tak jest przesadzona.
Zapraszamy do rozmów z ekspertami, którzy podsumowują dla nas ostatnie dni w kadrze.
***
KAMIL KOSOWSKI, 52A, TRZYKROTNY MISTRZ POLSKI Z WISŁĄ KRAKÓW, EKSPERT CANAL+: – Podobał mi się początek meczu z Holandią, co było dużą niespodzianką. Strzeliliśmy pięknego gola. Potem kolejne dwie sytuacje, które mogliśmy dużo lepiej rozwiązać, a które pokazały, że Holandia w obronie jest makabrycznie słaba. Jeśli chodzi o szybkość, i Płacheta i Jóźwiak, tak naprawdę jeśli byliby dobrze wprowadzeni do gry, to mogli sobie hulać do woli. Żałuję, że tak się nie stało, powinniśmy tutaj poszukać bramek i po prostu wygrać ten mecz. Natomiast potem oddaliśmy inicjatywę Holendrom. Już między 10. a 15. minutą stworzyli trzy świetne okazje.
Kontekst tego spotkania z Holandią był o tyle ważny, że przychodził po zawstydzającym spotkaniu z Włochami. Czy też uważa pan, że Italia była tak mocna, że ta porażka była spodziewana?
0:2 nie oddawało meczu. Wynik nie był zawstydzający, zawstydzająca była gra. Ale zdarzały nam się już takie mecze. Wydaje mi się, ze pomimo zwycięstwa z Ukraińcami, tam też była zawstydzająca gra. Włosi obnażyli nas kompletnie, wyjaśnili. Przez 90 minut nie dopuścili do głosu. Jeśli nasza ofensywa będzie się opierać na tym, co zrobi Lewandowski, to tak te mecze mogą wyglądać.
Czyli to zgrupowanie to de facto trzy słabe mecze.
Ja wiem, ze wy lubicie takie dobitne odpowiedzi, ale ja powiem tak: nie jestem tym przerażony. Z tego względu, że na początku, kiedy prezes Boniek zatrudniał trenera Brzęczka, każdy powinien zadać sobie pytanie: czego możemy się spodziewać od tego szkoleniowca po naszej reprezentacji. Wiemy, że mamy najlepszego piłkarza 2020 roku na świecie. Mamy znakomitych bramkarzy. Kilku ludzi, którzy mają w nogach po kilkadziesiąt meczów w reprezentacji. Kilka młodych wilczków. To pasowałoby na scenariusz dobrze zapowiadającego się projektu. Z tym, że tak naprawdę czy mogliśmy na samym początku oczekiwać od Jerzego Brzęczka i jego sztabu, że nam tę reprezentację rozwinie.
Dlaczego nie powinniśmy oczekiwać? W jakim sensie pan to mówi?
No, nic nie wygrał w życiu jako trener. Dla mnie odpowiedź jest prosta. Nie ma doświadczenia, jeśli chodzi o prowadzenie takich zawodników jak Glik, Lewandowski, Krychowiak, Szczęsny, Fabiański. Zarządzanie takimi piłkarzami – to też trzeba potrafić robić. Nie było żadnej przesłanki, że będzie to potrafił. Ja tego nie widziałem. I równie dobrze mógłby zostać trenerem Brosz, Michniewicz, Probierz czy Fornalik – padło na Jerzego Brzęczka. Był kapitanem naszej reprezentacji olimpijskiej, mogę tylko płatki róży sypać za to pod jego nogi, ale jeśli chodzi o trenerkę: piąte miejsce z Wisłą Płock. Przepraszam, na mnie to nie robi wrażenia.
Może prezes Boniek myślał, ze będzie miał nosa, czutkę, jak to się sprawdzi. Nie sprawdziło się. Mamy fajne porównanie, bo zaczynała się ta kadencja od meczu z Włochami. Mancini zaczynał ze swoją reprezentacją, a Brzęczek ze swoją. Możemy mówić o jakości, taktyce, ale sam projekt pod tytułem reprezentacja – na Squadra Azzurra widać jak nam odjechali.
Czyli pan jest zdania, że reprezentację powinien prowadzić trener o statusie europejskim.
Ja byłem tego zdania, kiedy szukaliśmy trenera. Teraz jest po ptakach. Absolutnie nie jestem człowiekiem, który domaga się dymisji Jerzego Brzęczka. Pomimo, że nie widzimy stylu, pomysłu taktycznego, to jednak wygrał grupę eliminacji. Teraz poprowadzenie tej reprezentacji w Euro mu się należy. Krytyka po meczu należy się tak trenerowi, jak piłkarzom. To nie trener wychodzi na boisko. Być może źle ustawił zespół, ale niektórym nie wypada tak się prezentować, jak się prezentowali z Włochami.
Ewentualnie weźmy teraz trenera z dużym nazwiskiem, strzelam, jakiegoś Hiddinka, Pochettino. Gralibyśmy brzydko, mielibyśmy awans na Euro i kilka słabych meczów. Co by taki trener powiedział? “Po co mnie zatrudniliście? Po to, żebyśmy jechali na finały. Jak tam będzie, to będziecie mnie rozliczać”. Teraz już wszyscy są sfokusowani na to, że nie da rady, a może jeszcze po piłkarsku będziemy musieli gryźć jajo i pana trenera przepraszać. Ja bym tutaj zachował duży spokój. Jest poruszenie, jak to u nas, ura bura, zwolnić Brzęczka, ale nie wierzę, że zatrudnilibyśmy cudotwórcę.
Mamy piłkarzy dobrych, bardzo dobrych i jednego światowej klasy. To czas, żeby kadra usiadła w swoim gronie i znalazła wspólny język. Jak powiedział Lewandowski po Holandii, uśmiechając się, nie milcząc – musimy mierzyć siły na zamiary. Czasami dobrze wybronić, skontratakować. Po prostu żebyśmy mieli jasny przekaz. Mistrzostwa Europy, mistrzostwa świata nie zdobędziemy. Możemy powalczyć o wyjście z grupy, co na pewno jest w zasięgu.
***
GRZEGORZ LATO, 100A, KRÓL STRZELCÓW I DWUKROTNIE ZDOBYWCA TRZECIEGO MIEJSCA NA MISTRZOSTWACH ŚWIATA, BYŁY PREZES PZPN: – Z przykrością muszę stwierdzić, że Holandia była lepszym zespołem od naszego. Pięknie Jóźwiak poszedł, zachował się wzorowo przy bramce na 1:0, potem długo żeśmy się bronili. Możemy też postawić pytanie: czy był tam karny?
Karny karnym, ale w liczbie dogodnych sytuacji i tak była wyraźna przewaga Holandii.
To prawda, tych sytuacji tyle, że nie będę mówił. To, co tam jeden z Holendrów uderzył głową obok słupka… Jakby weszło w światło bramki, Fabiański nie mógłby nic zrobić. Niestety jesteśmy w kryzysie. Nawet mecz z Ukrainą, wygraliśmy 2:0, ale oni mieli rzut karny niewykorzystany i wiele sytuacji do strzelenia bramki. My strzeliliśmy pierwszą przypadkowo, bo takiego błędu ja w całej swojej karierze nie spotkałem. Oddam Piątkowi, że przytomnie popatrzył i posłał pięknego loba.
Czyli za nami zgrupowanie z trzema słabymi meczami.
Zwycięstwo zawsze jest zwycięstwem, ale Włochy – Polska… Nie ma dyskusji. Nie chcę być złośliwy, krytykować, ale część piłkarzy przeszła jakby obok meczu. Dziwię się tylko jednemu, że wszyscy mówią, że trzeba Brzęczka wyrzucić, zwolnić, a gdzie jest rozmowa o piłkarzach? Nieważne jaki byłby trener, jeśli piłkarze robią tak mało ruchu…
Ale to chyba trener, przynajmniej po części, ma zaplanować ten ruch, choćby ustawieniem taktycznym.
Taktyką można sobie ułożyć jaka pan chce. Ale potem jest wykonanie. Na tle przeciwnika. Ja sobie przypominam sytuacje, gdy taktyka była układana, a potem była potrzeba ją w trakcie meczu zmieniać, a przynajmniej dostosować w oparciu o sytuację meczową. I to zależało od zawodników, od kapitana, którzy zdają sobie sprawę, że trzeba grać inaczej. Nie ma czasu czekać na przerwę, trzeba reagować.
Czyli za mało odpowiedzialności spoczywa pana zdaniem na piłkarzach?
Tak. Wszyscy winni, tylko nie piłkarze. Niektórzy zagrali bardzo słabo, szczególnie z Włochami. I te błędy w obronie. Daj pan spokój. Nie ma o czy rozmawiać. Na konferencji prasowej kapitan, czyli Lewandowski, powinien wyjść i powiedzieć wprost: “przepraszamy, zagraliśmy słabo”.
Pan pije tutaj do tych 9 sekund pauzy Roberta?
Trzeba patrzeć najpierw na siebie, czy zrobiłem dobrze, jak zagrałem, a nie od razu szukać winy gdzie indziej. Różne słuchy dochodzą, że są dwie grupy w kadrze; starsi, młodsi. Tak słyszałem od paru osób.
Według pana wiedzy szatnia jest rozbita?
Nie wiem, w szatni nie siedzę, chodzą pewne słuchy, żeby też teraz tego nie wyolbrzymiać. Ale jestem związany z reprezentacją na dobre i na złe. Jak zagrają słabo, to powiem, że zagrali słabo. Z drugiej strony, nieważne kto jakim jest trenerem, trener kiedyś musi paru zawodników przetestować. Niektórzy za chwilę się skończą. I co dalej? Nie bronię Brzęczka broń Boże, ale powiedzmy też tak: nie ma ludzi idealnych. A tu w jedną stronę. Odkąd Brzęczek został trenerem, wszyscy dziennikarze chcą go wyrzucić. Z tym, że to dziennikarze nie wyrzucają.
Ale czy po dwóch latach kadencji, gdzie Euro już powinno być za nami, nie powinniśmy się spodziewać bardziej dojrzałego zespołu?
Na pewno tak. Ale widzi pan jak to jest, mamy pandemię. Co chwila ktoś wypada, to się odbija na kadrze… Wy tego nie widzicie?
Ale wszyscy zmagają się z pandemią, nie tylko my, najlepszym dowodem Włosi przed chwilą.
Ale to są Włosi, mogliby trzeci skład wystawić, a i tak wygrać z nami.
Nie zgodzę się, moim zdaniem obecne pokolenie to nie jest jakaś kurnikowa drużyna, ma najlepszego piłkarza 2020 roku i szereg sensownych zawodników.
Ale to nie jest tak, że wszystkiemu winny Brzęczek. Ta wina musi się rozkładać chociaż po połowie. Pan sobie spytałby Zbyszka Bońka jak się podczas meczu zmieniało plan. Ktoś nie biegał, leciały dwa, trzy przykre słowa:
– Nie chcesz biegać? Schodź do szatni, następny czeka tylko, żeby wyjść.
Pamiętam mecz z Francuzami o brąz albo 0:0 z Włochami. Jak trzeba było, to wracałem kilkadziesiąt metrów za kolegę. Taktykę pan sobie może narysować, nawet obraz pan sobie w szatni może namalować. Założenia oczywiście są konieczne: jak, kto kogo, ogólny plan. Do tego dopracowane stałe fragmenty gry. To kupa problemów, które trener powinien rozwiązać. Ale reszta jest w nogach piłkarzy.
Pan by oczekiwał więcej po Robercie na tym zgrupowaniu?
Miał lekką kontuzję, nie krytykuję, bo wiem jak to jest grać, gdy cię strzyka, boli.
Z taką dyspozycją po dwóch latach jest pan optymistą co do Euro?
Jest przerwa. Są kolejne zgrupowania… powiem wymijająco, co mi się jeszcze nie podobało. Jak miałem stawić się dziesiątego na zgrupowaniu kadry, to byłem dziesiątego. Komunię syna przez to straciłem, bo musiałem się stawić co do dnia na zgrupowaniu. Nie było, że będę później, bo coś. Na kadrze masz mało czasu, każdy trening jest bezcenny. Nie może być w reprezentacji dzielenia na lepszych i gorszych, wszyscy muszą być równi co do zasad.
Zapytam pana jak byłego prezesa PZPN. Załóżmy, że ma moc sprawczą, by wybrać następcę Nawałki. Stawia pan na Jerzego Brzęczka?
Powiem inaczej. Kończy się kadencja Zbyszka Bońka, w zasadzie w tym roku powinna się skończyć, ale przyszła pandemia. Chciałbym, żeby nowy prezes nie zastał sytuacji takiej jak ja, kiedy Michał Listkiewicz na koniec swojej kadencji podpisał kontrakt z Beenhakkerem na następne dwa lata. Tego się nie robi swojemu następcy. Uważam, że Jerzy Brzęczek powinien sprawdzić się na Euro, a potem powinna zapaść decyzja. Do mnie miano olbrzymie zastrzeżenia, że zwolniłem Leo przed kamerami, a nikt nie pamięta, że pan Beenhakker obrażał Antka Piechniczka per “co to za trener”. Niech Beenhakker zrobi medal mistrzostw świata. Tyle.
Uważam, że teraz potrzeba trochę spokoju i lodu na głowy. U nas każdy zna się na medycynie i piłce nożnej. Ostatecznie wszyscy kibicujemy chłopakom, trzymamy za nich kciuki. A oni niech sobie przedyskutują w swoim gronie pewne rzeczy, na pewno mają co.
***
BOGUSŁAW KACZMAREK, WIELOLETNI TRENER I PIŁKARZ, JEDEN Z ASYSTENTÓW LEO BEENHAKKERA: – Spodziewałem się, że z Holendrami zmażemy włoską plamę. Patrzyłem na ten mecz optymistycznie, bo mam ciągły kontakt z holenderską piłką. Strata Koemana jest olbrzymia, bo po okresie niepowodzeń, posuchy, on był kluczową postacią projektu odbudowy reprezentacji Holandii. De Boer według mojej oceny, ale też mediów holenderskich czy ekspertów, to jest zupełnie inny typ człowieka i szkoleniowiec, który poza Ajaxem niewiele osiągnął. Z Bośnią wygrali, ale to co zawalili przy bramce – stworzył się taki korytarz jak pas startowy w Rębiechowie.
Holendrzy robili bardzo proste błędy. Obrona na nas była eksperymentalnym zestawieniem, bez van Dijka, a z van Aanholtem, który w klubie gra mało, a w reprezentacji to był jego pierwszy występ w pierwszym składzie od spotkania o nic z Estonią rok temu. Z Bośnią to był taki mecz, który mógł się skończyć ze 6:3, Holendrzy robili swoje w ataku, ale Bośniacy mieli dużą łatwość stwarzania sytuacji. Biorąc to wszystko pod uwagę, moje prognozy nie były złe. Dochodziła nawet kwestia murawy, na którą Holendrzy narzekali bardzo. Wielu miało z nią problemy. To skandal swoją drogą, że nie możemy któryś raz przygotować nawierzchni na mecz reprezentacji Polski.
Po kwadransie mieliśmy bramkę, mieliśmy jakąś inicjatywę, była okazja na 2:0 Płachety. Ale też Holendrzy mieli trzy patelnie. Nie wiem czy pan wie jaki jest dziś największy problem reprezentacji Holandii.
Wymiana pokoleniowa?
Nie mają dziewiątki, klasycznej, z której kiedyś słynęli. Mieli tam mnóstwo możliwości. A z Polską musieli próbować znowu fałszywego napastnika w postaci Depaya. Można się zastanowić jakby ten mecz wyglądał, gdyby dziewiątkę na miarę van Nistelrooya czy Kluiverta teraz mieli. To ich słabość. Albo taka konstrukcja drużyny: Wijnaldum w tej drużynie ma zupełnie inny zakres obowiązków niż w Liverpoolu. Holandia gra bez typowej szóstki w tercecie Wijnaldum-Klaasen-de Jong. Posyłali te piłki za naszych stoperów i mieliśmy wielkie problemy. Uważam, że kilka razy ratował Polaków Tomek Kędziora, najpewniejszy w linii defensywnej. Gdy patrzę na noty i widzę, że Reca ma taką samą… przecież to był nasz najsłabszy punkt w pierwszych dwudziestu minutach.
Trochę łatwo dawał się nabrać na zamach. Od razu podskakiwał.
To jest gość, który zaadaptował się w warunkach Crotone, gdzie gra na wahadle. Ale jak on się tam pomyli, to ma jeszcze lewego centralnego obrońcę, a także lewego środkowego pomocnika do wsparcia. Może bardziej postawić na swoje atuty – szybkość, dynamika, gra ofensywna. Ale jak gra na lewej obronie, te akcenty muszą być bardziej wyważone.
To, co mi się podobało, to gra Zielińskiego. Pamiętam tego zawodnika jeszcze z debiutu z Danią. Był młodziutki, wyszedł na boisko i okazał się jednym z najlepszych na boisku. Pamiętam przed przygotowaniami do Rosji, byłem na kawie u trenera Nawałki. Spotkałem Piotrka. Mówię mu: Piotrek, ty możesz wszystko, tylko musisz uwierzyć w to, że możesz pociągać na boisku za sznurki. Wczoraj zagrał na zbliżonej pozycji, co u Ancelottiego, gdzie grał według mnie w Napoli najlepiej – podwieszony wysoko, trochę z lewej strony. To wciąż jest taki piłkarz, który może dawać więcej, ale na pewno to był jego przyzwoity mecz, również z pracą w obronie.
Pan mówi, że znając sytuację Holendrów, podchodził do tego meczu z optymizmem. Tymczasem niektórzy tłumaczą, że Holandia bez van Dijka to rywal z tej półki, że porażka była spodziewana.
Dla mnie to utracona szansa na ogranie Holandii. Jest w Anglii często spotykany wśród trenerów temat na analizie: key factors. Takim była szansa Płachety na 2:0.
Ale wszystkich sytuacji nikt nie wykorzystuje.
Ale jeśli wychodzi pan 3 na 1, gdzie Holendrzy otworzyli się jak wieko do trumny, to trzeba ich posłać. Natomiast Płacheta to produkt do wykorzystania w reprezentacji, bo wreszcie otworzyli razem z Jóźwiakiem te skrzydła. Płacheta jest piłkarskim prefabrykatem doskonałym, szybszy nawet od Grosickiego.
Wrócę: czy my, przy obecnym potencjale, mamy wychodzić na Holendrów na kolanach?
Nie, absolutnie nie, ale wstydu do 60. minuty nie było. Póki grał pierwszy skład. Potem Holendrzy wciąż mogli sobie pozwolić na wprowadzenie van der Beeka, moim zdaniem jednego z lepszych holenderskich pomocników w tej chwili. Ta gra u nich była płynna, nasze zmiany niewiele dały.
Ale u nas też nie wchodzili piłkarze Stali Mielec, tylko przyzwoita europejska półka.
Gdzie w skali europejskiej jest Grosicki, jak on nie gra w ogóle? Gdzie u trenera Bilicia w WBA jest numerem 25? Grosicki ma olbrzymie możliwości grania, bo to jest piłkarz doświadczony, energetyczny, z szybkością, ale nie bez gry.
Grosicki to szczególny przypadek, który wszedł, bo wielokrotnie udowadniał w kadrze, że nawet mając problemy w klubie potrafi coś dać. Ale pozostali: Linetty z Torino, Moder już wytransferowany do Premier League, Piątek z Bundesligi, Rybus z grającego w Lidze Mistrzów Lokomotiwu.
Pan daje przykład Modera, a on rozegrał tej jesieni tyle meczów, że organizmu się nie oszuka. To zbyt duży nawał obciążeń psychomotorycznych, by on w każdym meczu grał jak z Włochami w Gdańsku. Rybus? A oglądał pan mecz Lokomotiwu z Bayernem?
Tak.
To niech pan powie, gdzie pan widział najwięcej szans Bayernu?
W pierwszej połowie ze strony Rybusa.
Cztery takie przeskoki Pavarda doprowadziły, że Bayern strzelił.
Ale to nie był mecz jednostronny.
Nie był, ale personalnie Rybus w defensywie nie grał dobrze. Rybus jest bardzo przydatny w meczach, w których mamy 60% posiadania piłki, wtedy oskrzydla akcje, ma dużo dośrodkowań. Natomiast uważam, że jak Kuba Wawrzyniak mówił, że zastępuje obrońcę, który nie istnieje… tego pewnego obrońcy wciąż nie ma.
Ale pamiętam jak było w drużynie Beenhakkera. Sześciu z tych, którzy grali z Portugalią, nie pojechało na Euro. Bąk powoływany z Kataru, Krzynówek skasowany w Wolfsburgu. Dzisiaj zobaczmy ilu Polaków gra w lidze włoskiej czy innych cywilizowanych ligach, gdzie gra się dobrze w piłkę. Idą młodzi, jak Walukiewicz, a i Bednarek, choć robi błędy, jest już innym piłkarzem niż nawet u Nawałki. Mamy wspaniałych bramkarzy. Jest duży potencjał. Większy niż miał ktokolwiek w ostatnich latach.
***
RADOSŁAW MAJEWSKI, 9A, BYŁY PIŁKARZ MIĘDZY INNYMI POLONII, DYSKOBOLII, NOTTINGHAM I LECHA DLA WESZLO.FM: – Lepszy był styl z Holandią niż z Włochami, to na pewno. Ale gdyby nie indywidualna akcja Kamila, to niewiele by się działo w przekroju meczu. Holendrzy to jednak Holendrzy. Klasowy zespół. My, jak podkreślali ostatnio zawodnicy, jesteśmy drużyną przeciętną, która czasem ma dobre dni. Jak jest dobry dzień, to czasem coś urwie. Nie będziemy grać jak Holendrzy cały mecz, będziemy mieli swoje zrywy, swoje akcje. Ale nie jest to systematyczne, nie jest tak, że zrobimy tak cały czas. Trzeba to zaakceptować. Prowadziliśmy, ale z perspektywy wyglądało to tak, że Holendrzy w końcu strzelą, mocno naciskali.
Na twoje karny był, faulował Bednarek?
No był, był.
W Championship by to gwizdnęli?
Chyba nie. Ale dziś dochodzą VAR-y… I tak przeszło nam już w meczu z Włochami, gdzie była ręka Janka, co umknęło sędziemu. Wiadomo, że Holendrzy to nie są zawodnicy, którzy wczoraj nauczyli się grać w piłkę, wiedzą jak można wykorzystać takie zachowania, dać od siebie coś dodatkowo.
Czy, wracając do sytuacji z Robertem, te 9 sekund ciszy po wywiadzie to był przypadek, czy umyślne zachowanie, które miało coś pokazać? Jak ty, jako były piłkarz, do tego podchodzisz?
Wyglądało to, jakby było zamierzone. Jakby coś chciał przekazać. I ja, jako były kadrowicz, sądzę, że takie rzeczy załatwia się w szatni. Co dzieje się w szatni, nie wychodzi na zewnątrz. Rzeczy, które dzieją się wewnątrz grupy, nie powinny wychodzić do opinii publicznej. I teraz właśnie dzieje się tak, że rozmawiamy o ty piąty dzień, zamiast o taktyce czy rzeczach do poprawy. A jeszcze wywołał to kapitan.
Nie mam nic do Roberta, ale patrzę obiektywnie na tę sytuację. Jak są w szatni piłkarze starej daty, charakterni, to powinni wiedzieć, żeby nie dawać pożywki opinii publicznej, nie dawać sytuacji, które podsycałyby nastroje. Jeszcze jak nie idzie reprezentacji to się zaczyna robić taka kula śnieżna, która spada i wpada na tę kadrę, urastając do rangi wielkiego wydarzenia. Wiadomo, że reprezentacja Polski to dla opinii publicznej coś wielkiego. Piłka nożna jest na tyle sławną dyscypliną, że zawsze będzie wzbudzała emocje, dobre czy złe, ale one są. Mecz nie poszedł… niepotrzebna sytuacja.
To co powinien zrobić Lewy, jeśli faktycznie coś mu nie pasuje?
Ale to po co pokazywać takie rzeczy na zewnątrz? Ja też miałem sytuacje nie raz z trenerem, ale można sobie to powiedzieć w indywidualnej rozmowie. Trener ma coś do zawodnika, to bierze zawodnika na stronę, rozmawia z nim szatni. W każdej szatni trenerzy rozmawiają z piłkarzami. Jak jak miałem jakieś sytuacje, to wyjaśnialiśmy to sobie z trenerem i nikt nie potrzebował tego słyszeć. Choć gdyby to usłyszeli, na pewno by się tym zainteresowali, zrobili nagłówki, wywiady, cytaty. Trzeba zachować zimną głowę, zostawić niepotrzebne emocje na boku.
Radek, jak ci się podobał wczoraj środek pola?
Dobrze. Na to, co potrafimy grać, wyglądał lepiej niż z Włochami. Była reakcja. Środek pola był, powiedzmy, że zabezpieczony. Nie będziemy Holendrami, gdzie jest Frankie de Jong, dostaje piłkę, rzuca ją, wychodzi w trzecie tempo… nie wiem czemu, ale nie będziemy. Nie mamy na to umiejętności. My potrafimy rzucić tak piłkę raz na kilka meczów. Mateusz Klich rzucił taką piłkę ostatnio do Lewego. Ten ruch jest istotny – jeśli dostaje piłkę zawodnik za głowy obrońców, to się robi zagrożenie. Takich sytuacji było w tym meczu kilka. Nie jest to optymalny środek, ale jakiś kroczek malutki do przodu.
Według ciebie Krychowiak powinien wylecieć z boiska za faul w drugiej połowie?
To byłaby druga żółta, sędzia nie zauważył. Ale piłka taka jest, że teraz nie zauważy, a mecz, dwa później, piłkarz zrobi to samo, i wtedy na pewno to zobaczy.
***
LESŁAW ĆMIKIEWICZ, 57A, CZŁONEK KLUBU WYBITNEGO REPREZENTANTA, ZAWODNIK KADRY “ORŁÓW GÓRSKIEGO”, ZŁOTY MEDALISTA IO 1972, BRĄZOWY MEDALISTA MUNDIALU 1974, ASYSTENT SELEKCJONERA ANDRZEJA STREJLAUA, TRZY MECZE W 1993 POPROWADZIŁ JAKO PIERWSZY TRENER KADRY: – Nie podobał mi się mecz z Holandią. Nie mieliśmy inicjatywy w tym meczu. Była duża różnica w umiejętnościach, w stylu prowadzenia gry. Prowadziliśmy, ale ze stylu gry nie można być zadowolony. Za dużo piłek daliśmy sobie nawrzucać, te piłki prostopadłe rzucane za plecy obrońców… oni mają to wytrenowane i tak wypracowali sobie kilka dobrych sytuacji. Czasem do czystej sytuacji brakło tylko lepszego przyjęcia. Ale widać było, że bramki Holandii są kwestią czasu. Była dominacja Holendrów, tak jak dominacja z Włochów. Niepokojące jest, że nie dajemy sobie rady. Ale niepokojąca jest też atmosfera wokół kadry. Media nie dowierzają Brzęczkowi. Nie wiem co aż takiego zrobił, ale atakowany jest bardzo mocno i to na pewno odbija się też na drużynie.
Ale sam pan powiedział, że gra się panu nie podobała. To mamy chwalić?
Ale wie pan, to jest już tendencyjne. Tak jakby wyrok dawno zapadł.
Moim zdaniem była pewna odmiana w nastrojach kadry po minionym zgrupowaniu, nawet mimo słabego, szczęśliwego 0:0 z Włochami.
Niech pan sobie to postudiuje jakie pomyje wylewano na Brzęczka.
Ale pan widzi symptomy, żeby ta drużyna szła w lepszym kierunku?
Nie wiem. Ja wiem tylko, że atmosfery wokół siebie ten zespół i ten trener nie ma. To wy będziecie zmieniać trenerów, czy to będzie prezes Boniek zmieniał? Nie ma komfortu prowadzenia drużyny w takich warunkach.
Każdy selekcjoner w przeszłości zmagał się z presją. Beenhakker. Fornalik. Nawet Nawałka czy na początku kadencji czy po Rosji.
Ale czasami daje się kredyt zaufania. Pani widział trenera, który nie chciał wygrać?
Ale ja też jakbym objął stołek trenerski to chciałbym wygrać, chodzi o kompetencje.
Nie wiem jakie są cele stawiane przed trenerem. Czy miał wygrywać, czy ogrywać młodych zawodników, budując zespół na kolejne mecze. A ci młodzi chłopcy mają przebłyski, mogą być jednymi z najlepszych, ale jeszcze nie udźwigną tego w każdym meczu. Może Brzęczek w ten sposób, dziś stawiając na młodych, nie chce zostawić spalonej ziemi. Może dziś warto położyć głowę pod topór, a to będzie kiedyś procentowało. Powiedzą: no proszę, odważny trener na nich wtedy postawił.
Pan jest jednym z najlepszych środkowych pomocników w historii polskiej piłki. Jak pan ocenia grę tej formacji?
Mimo poprawy w stosunku do meczu z Włochami, to myśmy ten środek przegrali. Praktycznie nie istniał. Mnóstwo strat. Pochwalę Zielińskiego, który według mnie grał bardzo dobrze, obronił się wczorajszym meczem, a pamiętajmy, że ostatnio chorował i dopiero dochodzi do formy.
A Krychowiak?
Mówiłem o pozostałych. Zielińskiemu dałbym najwyższą notę, a innych – niech ktoś lepiej policzy ile mieli odzyskanych piłek, a ile strat. Podejrzewam, że ta ocena będzie bardzo wymowna.
My przegraliśmy oba mecze, a Hiszpanie wygrali z Niemcami 6:0. Jak pan, dzisiaj, widzi to czekające nas na Euro spotkanie?
Mecz meczowi nierówny, ale na razie nie ma podstaw by sądzić, że możemy dorównać do prezentowanego przez nich poziomu.
Pan czeka na kolejne mecze reprezentacji?
Nie, bo nie sądzę, żeby nastąpiła zmiana, poprawa gry.
No to dziwię się, że pan tak patrzy na reprezentację Polski, a przy tym dziwi się, że trener Brzęczek spotyka się z krytyką.
Bo można do kogoś powiedzieć, że się nie nadaje, a można powiedzieć: ty chuju, co ty robisz.
Ta druga retoryka pana zdaniem funkcjonuje?
Od dawna. Można kogoś obrzucić gównem, można powiedzieć: weź, wycofaj się z tego, zastanów się nad tym. Według mnie granica dobrego smaku została przekroczona.
Fot. FotoPyK